Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

piątek, 27 października 2017

JESIENNY TAG

Jesień w pełni - deszczowa pogoda, wielobarwne liście oraz długie, nudne wieczory, które zapewne większość z Was spędza z książką w ręku (tak jak ja). Jesień sprzyja czytelnictwu, zwłaszcza ta nasza polska jesień. 

Tag autorstwa Sam z vloga Novels and Nonsense

Szeleszczące liście – świat jest pełen kolorów: wybierz książkę z jesiennymi barwami na okładce.

Pierwszą książką jaka przyszła mi na myśl jest Ucieczka w dzicz autorstwa Erin Hunter. Książkę czytałam rok temu - idealnie wpasowała się w jesienny klimat i całkiem nieźle się przy niej bawiłam, choć jest to fantastyka młodzieżowa. Okładkę książki można zobaczyć na zdjęciu mojego autorstwa. Pozwolę sobie dodać tutaj jeszcze jeden tytuł - Dwór Cierni i Roż Maas. Barwy pierwszego tomu również nasuwają mi jesień. 

Cieplutki sweter – w końcu jest na tyle zimno, by chodzić w grubych, ciepłych swetrach: która książka wywołuje w tobie uczucie puchatego ciepełka?


Zdecydowanie Linia serc Rainbow Rowell. Choć na pierwszy rzut oka ta powieść jest raczej smutna, to gdy przyjrzymy się jej bliżej, niesie za sobą niesamowitą fabułę - uczucie, który zanika zaczyna powoli się odbudowywać. No i chociaż raz to baba jest winna, a nie facet. 

Jesienna burza – wicher wieje, deszcz się leje: wybierz książkę do czytania w burzowy dzień.


Tutaj najbardziej odpowiadają mi powieści Stephena Kinga. Ich klimat idealnie pasuje do burzowego dnia - mroczne, zaskakujące, a często i przerażające. Cmętarz Zwieżąt, Rok Wilkołaka, Lśnienie, Misery... oraz na pewno wiele, wiele innych, których jeszcze nie poznałam.  


Chłodne, rześkie powietrze: wskaż najciekawszą fikcyjną postać, z którą zamieniłabyś się miejscami (w oryginalnym wyzwaniu polecenie dotyczyło „the coolest person”).


Bardzo trudne pytanie. Raczej nie chciałabym się z nikim zamienić. Jestem zadowolona ze swojego życia. NO ALE JAK JUŻ MUSZĘ to niech to będzie... Celaena Sardothien. Podobają mi się jej umiejętności oraz charakter. Ale pod warunkiem, że zamiana byłaby chwilowa.


Gorący cydr jabłkowy: która książka jest według ciebie niedoceniana i chcesz, by stała się kolejnym bestsellerem?

Seria Niezwyciężona Marie Rutkoski. Świetna trylogia, nietuzinkowi bohaterowie, niepowtarzalny klimat. Szkoda, że w Polsce nawet nie doczekaliśmy się premiery OSTATNIEGO tomu, który w wolnych chwilach czytam po angielsku na telefonie. Jednakże rzadko kiedy się to zdarza, ponieważ mam masę książek w wersji papierowej i naprawdę nie znoszę czytać na urządzeniach. 


Pumpkin Spice: jaki jest twój ulubiony, jesienny posiłek?
Cóż... kanapki z nutellą i kakao. Rozgrzewająco, pocieszająco. Moje jesienne guilty pleasure.

wtorek, 24 października 2017

72. Lab girl, Hope Jahren

"Ta książka będzie wspaniała" - to była moja pierwsza myśl po przeczytaniu zaledwie wstępu Lab girl, dzieła amerykańskiej autorki, Hope Jahren - wielokrotnie nagradzanej biolożki, prowadzącej badania w dziedzinie paleontologii. Jej pierwszym dokonaniem w nauce było odkrycie tego, że minerałem wzmacniającym każde nasionko wiązowca jest opal. Choć Jahren głównie określa siebie jako naukowca, to jej książka-autobiografia osiągnęła status międzynarodowego bestsellera. 

Lab girl składa się z trzech zasadniczych części: Korzenie i liście, Drewno i sęki oraz Kwiaty i owoce. Każda wymieniona część ma dualistyczny charakter - odnosi się do cyklu życia rośliny, jak i życia autorki książki, Hope Jahren, która skrupulatnie przedstawia swoje życie czytelnikowi. Opisuje swoje dzieciństwo, młodzieńczy wiek, studia oraz dorosłość nie starając się nic zatuszować.

Ludzie są jak rośliny: rosną w stronę światła.

Korzenie i liście przedstawiają przede wszystkim dzieciństwo, młodzieńczy wiek oraz studia Hope. Autorka skupia się tu na swoich korzeniach oraz liściach - efektach, które się pojawiły. Jak dowiadujemy się z części pierwszej, Jahren wychowała się w laboratorium, które prowadził jej ojciec. To właśnie dzięki niemu pokochała naukę. Choć jej rodzina mieszka w stanie Minnesota w USA, to jej przodkowie przybyli do Stanów w czasie masowych emigracji z Norwegii. Hope wychowała się w rodzinie, w której wyrażanie sobie uczuć nie było na porządku dziennym, przez co jej usposobienie było raczej powściągliwe. Można powiedzieć, że warunki rodzinne sprzyjały jej rozwojowi w stronę nauk ścisłych. Już na studiach dało się zauważyć determinację Hope. Kobieta zostawiła za sobą wszystko - rodzinę, przyjaciół, dom, by móc spełniać swoje marzenia - niczym roślina rosnąć w stronę światła. Studentka pracowała w wielu miejscach - między innymi w szpitalu, gdzie pełniła rolę najpierw gońca transportującego mieszanki leków pomiędzy dołem (apteką, w której dana mieszanka powstawała) a górą (oddziałem szpitalnym, gdzie na mieszanki czekali pacjenci), a później osoby, która te mieszanki tworzyła. W uniwersyteckim laboratorium dokonała swojego pierwszego, niezwykle ważnego odkrycia, które utwierdziło ją w przekonaniu, że droga którą idzie jest odpowiednia. Podczas studiów Hope Jahren odkryła nie tylko wiedzę z zakresu geologii czy medycyny, ale nauczyła się również, że rozwój człowieka jest niezwykle powolny, zajmuje dużo czasu zanim ujrzy się pierwsze efekty naszej pracy; że sukces (nawet ten najdrobniejszy) kosztuje wiele wysiłku, samodyscypliny oraz determinacji - oraz tego, jak ważna jest przyjaźń. Autorka opisując swoje życie dyskretnie wplata do fabuły ciekawostki dotyczące świata roślin - tego, jak niezwykłą rolę pełni nawet najmniejsza roślinka, czy korzonek. 


W części Drewno i sęki autorka opisuje czasy, w których budowała swoje pierwsze laboratorium. Wraz ze swoim przyjacielem z czasów studenckich stawiała swoje pierwsze, nieco niepewne kroki w roli naukowca. Jako duet pracowniczy sprawdzali się doskonale. Po raz kolejny zostawiła za sobą wszystko co znała - miejsce, w którym czuła się bezpiecznie, po to by móc się rozwijać. Hope Jahren była już pewna swojego powołania - to, czym się zajmowała, było jej pasją, a laboratorium jej prawdziwym domem - w jego budowę włożyła całe swoje serce, wysiłek i intelekt. Niestety, autorka dostrzegła również i wady zajmowania się nauką - ograniczony budżet, permanentne obawy o fundusze przeznaczone na badania. Jahren sprawdziła się w roli pedagoga, naprowadzała studentów na dobrą drogę i pragnęła przekazać im choćby cząstkę jej miłości do nauki. Po raz kolejny Hope Jahren zaprezentowała upór godny pozazdroszczenia. Szła niczym burza, potykając się i niejednokrotnie zarywając noce przez zmartwienia. Pomimo trudności nie zrezygnowała z tego co kocha - ba! Była jeszcze bardziej przekonana w słuszność swojej pasji. 

Najbardziej ryzykowny moment to uświadomienie sobie, kim jest prawdziwy naukowiec, a następnie postawienie pierwszych niepewnych kroków na ścieżce, która stanie się drogą, która stanie się autostradą, która pewnego dnia zaprowadzi nas do domu.

Ostatnia część nosi tytuł Kwiaty i owoce - to właśnie tutaj Hope Jahren opisuje efekty swojej pracy oraz życia - tego co udało jej się osiągnąć na drodze zawodowej, jak i w życiu prywatnym. Jahren zbiera tytułowe owoce swoich dokonań - satysfakcję zawodową, miłość oraz spełnione marzenia. Trud, upór, samodyscyplina oraz determinacja w połączeniu z talentem do nauk ścisłych doprowadziły kobietę do punktu, o którym nawet nie śniła. Autorka udowodniła, że zdobyty tytuł naukowca nie przypadł jej przypadkowo - jest w pełni uzasadniony i zasłużony. Lab girl to historia wzbudzająca do refleksji, ucząca tego, że nic co dobre nie przychodzi łatwo. Treść wzbogacona jest o niezwykłe traktaty o życiu roślin, które nie nudzą - a wręcz przeciwnie, są niezwykle ciekawe. Nie jest to książka obdarzona wartką akcją, raczej odprężająca historia pewnej kobiety, która stała się wyjątkowa. Idealna na spokojne, jesienne wieczory.  


Szczerze mówiąc, po kobiecie obdarzonej umysłem ścisłym nie spodziewałam się wspaniałego warsztatu pisarskiego, jednakże Hope Jahren nie mam w tej kwestii nic do zarzucenia. Pióro autorki jest przyjemne, pomimo naukowego wydźwięku historia jest łatwa w odbiorze. W roli prozaika Jahren sprawdziła się dobrze, ale na pewno nie lepiej niż w roli naukowca. Dokonania tej kobiety są naprawdę imponujące. Lab girl okazała się być książką bardzo dobrą, prezentującą wspaniała osobę. 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece! 

poniedziałek, 23 października 2017

6 horrorów Stephena Kinga, które warto przeczytać

Jesień to nie tylko przepiękne liście na drzewach, czas ubierania grubych, puchatych swetrów, ale przede wszystkim długie, mroczne wieczory, podczas których towarzyszy nam odgłos wyjącego psa sąsiadów, wichury powodujące brak dostępu do prądu i my... książkomaniacy trzymający w drżących dłoniach książkę, okryci kocem i czekający na... coś, czego najbardziej się boimy. 

W związku ze zbliżającym się Halloween postanowiłam pomóc Wam wstrzelić się w klimat grozy poprzez przedstawienie sześciu książek autorstwa Stephena Kinga - króla literatury grozy, który mnie swym piórem potrafił niejednokrotnie przerazić.  

LEGENDA POZIOMU STRACHU:


Zazwyczaj przeprowadzka to początek nowego życia, ale dla rodziny Creedów stała się początkiem ich końca. 

Na świecie istnieją dobre i złe miejsca. Nowy dom rodziny Creedów w Ludlow był niewątpliwie dobrym miejscem - przytulną, przyjazną wiejską przystanią po zgiełku i chaosie Chicago. Cudowne otoczenie Nowej Anglii, łąki, las; idealna siedziba dla młodego lekarza, jego żony, dwójki dzieci i kota. Wspaniała praca, mili sąsiedzi - i droga, po której nieustannie przetaczają się ciężarówki. Droga i miejsce za domem, w lesie, pełne wzniesionych dziecięcymi rękami nagrobków...

POZIOM STRACHU:

W prowincjonalnym amerykańskim miasteczku zaczynają dziać się rzeczy niepojęte i przerażające. Znikają bądź umierają w dziwnych okolicznościach dzieci i dorośli, jedna śmierć pociąga za sobą drugą. Czyżby Salem było nawiedzone przez złe moce? Kilku śmiałków, którym przewodzi mały chłopiec, wydaje im pełną determinacji walkę. 

Demoniczny klimat, zło czające się na każdym kroku, a zwłaszcza po zachodzie słońca... Powieść doczekała się dwóch ekranizacji. 


POZIOM STRACHU:


Jack Torrance, były nauczyciel, a obecnie poszukujący weny pisarz, otrzymuje prace dozorcy w opuszczonym na czas zimowy górskim hotelu Overlook (Panorama). Kiedy burze śnieżne odcinają od świata rodzinę Torrance'ów, obdarzony telepatycznymi zdolnościami Danny, pięcioletni syn Jacka, odkrywa, że hotel jest nawiedzony, a duchy powoli doprowadzają jego ojca do obłędu. Sytuacja staje się coraz bardziej napięta, aż pewnego dnia mężczyzna przestaje nad sobą panować.

Jedno z najlepszych dzieł Kinga - przerażające opisy, postacie, o których ciężko zapomnieć oraz upiory, które nie raz nawiedzą was we śnie...

POZIOM STRACHU:

Derry w stanie Maine, miejsce ledwie widoczne na mapie. Dochodzi tu do wyjątkowej eskalacji zbrodni, okrutnych morderstw, gwałtów i tajemniczych wypadków. W kanałach miasteczka zalęgło się To. Bliżej nieokreślone, przybiera najróżniejsze postacie – klauna, ogromnego ptaszyska, głosu w rurach. Poluje na dzieci. Tylko dzieci potrafią dostrzec To. I dlatego właśnie one stają do walki z potworem.


POZIOM STRACHU:


To była miłość od pierwszego wejrzenia. Siedemnastoletni Arnie Cunningham zobaczył Christine i zdecydował, że musi ona należeć do niego. Zafascynowany, nie słuchał ostrzeżeń najlepszego przyjaciela ani swojej dziewczyny, która go w końcu opuściła, pokonana przez rywalkę. Rodzice, nauczyciele i wrogowie Arniego przekonali się, co znaczy stanąć na drodze mściwej i bezlitosnej Christine. Bo Christine to nie kobieta. To siejący zło i śmierć Plymouth fury rocznik 1958, samochód widmo.

POZIOM STRACHU:




Paul Sheldon jest autorem poczytnych tandetnych romansideł. Jego cykl o Misery Chastain zdobył ogromną popularność. Autor miał jednak już dość swojej bohaterki i w ostatniej powieści ją uśmiercił. Pewnego razu podczas zamieci śnieżnej jadąc po pijanemu samochodem uległ poważnemu wypadkowi. Odzyskał przytomność dopiero w stojącym na odludziu domu Annie Wilkes, byłej pielęgniarki uwielbiającej jego książki o Misery. Pobyt w domu Annie zamienia się w prawdziwy koszmar, gdy kobieta wraca z miasta z ostatnią książką Paula...

Misery to właściwie thriller psychologiczny, jednakże musiałam tę powieść umieścić w tym zestawieniu.  

POZIOM STRACHU: 



Czy czytaliście którąś z powyższych książek?
Która z nich zaciekawiła Was najbardziej?

niedziela, 22 października 2017

71. Dachołazy, Katherine Rundell

Powieść młodej pisarki rozgrzewająca serca czytelników - tych młodszych, jak i starszych. Dachołazy to pierwsza książka autorstwa Katherine Rundell, jaka za niedługo zagości na polskim rynku wydawniczym. Z kolei za granicą autorka wydała bardzo dużo książek i zyskała całkiem sporą popularność. Jej powieści głównie skierowane są do młodszych czytelników - dzieci, młodzieży. Jednakże sens płynący z treści również trafia i do tych starszych. 

25 października 2017 roku na półkach polskich księgarń będzie można znaleźć Dachołazy - z kolei ja już dzisiaj przybliżę Wam o czym ta powieść jest i czy warto ją przeczytać. 

Wszyscy myślą, że Sophie jest sierotą. Rzeczywiście, nie potwierdzono, aby jakakolwiek kobieta ocalała z wraku, który opuściła Sophie, dryfując w futerale po wiolonczeli przez kanał La Manche. Sophie jednak pamięta widok matki wzywającej pomocy. Jej opiekun mówi, że to niemal niemożliwe, aby jej matka wciąż żyła, jednak „niemal" oznaczało, że taka możliwość istniała. Dlatego kiedy nadszedł list z opieki społecznej, z którego wynikało, że grozi jej sierociniec, Sophie postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Uciekła do Paryża, aby odnaleźć matkę, wyposażona w jedną jedyną wskazówkę - adres lutnika, który wykonał wiolonczelę. Kim są tytułowe dachołazy i czy pomogą jej odnaleźć mamę?

W powieści Rundell na pierwszy plan wysuwa się nietypowy warsztat pisarski autorki - niby to dziecięcy, a jednak nie do końca. Trzecioosobowa narracja daje nam wnikliwy wgląd w życie bohaterów: Sophie, dziewczynki, którą znaleziono w dryfującym przez kanał La Manche futerale po wiolonczeli, oraz jej opiekuna - Charlesa, ekscentrycznego naukowca. Dorastanie pod skrzydłami tak nietuzinkowej osoby, jaką był Charles odcisnęło mocne piętno na charakterze Sophie, która jest... dosyć nietypowym dzieckiem. Dziewczynka bowiem usilnie wierzy w to, że jej mama wciąż żyje, i że jako niemowlę była w stanie zapamiętać wygląd kobiety. Ogromnie podobało mi się to, że naukowiec - osoba, która powinna patrzeć na świat przez pryzmat faktów i tego, co zostało udowodnione za pomocą mocnych dowodów, jest w stanie uwierzyć niedorzecznym słowom dziecka - dlatego, że je kocha i wierzy w siłę nadziei. 

Nigdy nie przekreślaj niemożliwego.

Choć książek o sierotach jest wiele, to ta zdecydowanie stanowi wyjątkową pozycję literacką. Autorka skupia się nie tylko na postaci Sophie czy Charlesa, ale stawia przed czytelnikiem również inne nietypowe charaktery, które potrafią na długo zapaść w pamięci oraz sercu.  To historia wielu osób - dzieci, które swe miejsce odnalazły w ukryciu, tuż nad głowami niczego nieświadomych ludzi. Katherine Rundell posiada nadzwyczajną wyobraźnię. Nie bez powodu książka Dachołazy otrzymała dwie nagrody (Nagrodę Literatury Dziecięcej Waterstonesa oraz Nagrodę Blue Peter) i trzy nominację (Medal Carnegie, Nagroda Guardiana za powieść dziecięcą, UKLA Children's Book Award).

Kim są tytułowe Dachołazy? Odpowiedzi na to pytanie wyczekiwałam z niecierpliwością. Choć po samej nazwie można się co nieco domyślić, to i tak świat, który stworzyła autorka totalnie mnie urzekł, bowiem Rundell stworzyła coś tak nietypowego (i prawdopodobnego) tuż obok nas. Co jeżeli faktycznie dachy budynków są zamieszkane przez zapomnianych ludzi? 

Powieść czyta się niezwykle szybko - wydawnictwo specjalnie dobrało rozmiar czcionki oraz interlinii, tak by młodsi czytelnicy nie mieli żadnych problemów z przyswajaniem treści. Dialogi, choć proste, to kryją w sobie głębszy sens. Autorka bawi się klimatem powieści, bohaterami. Przeplata delikatność z wartą akcją, czczą nadzieję z zaskakującymi aktami odwagi. Dachołazy to lapidarna powieść o rozległych wartościach: o miłości rodzinnej, przyjaźni, o sile nadziei i odnalezieniu swego miejsca na świecie.   

Wkrótce w Polsce ukaże się najnowsza książka autorki "Odkrywca". 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Poradnia K! 

sobota, 14 października 2017

70. Jadwiga z Andegawenów Jagiełłowa: Album Rodzinny, Janina Lesiak

Już niebawem na polskim rynku ukaże się najnowszy portret historyczny autorstwa łódzkiej pisarki, Janiny Lesiak. Dzięki uprzejmości wydawnictwa MG miałam okazję przedpremierowo zapoznać się  z jej dziełem. Ci, którzy śledzą moje poczynania czytelnicze wiedzą, że twórczość tej Pani bardzo mocno cenię, a wszystkie poprzednie powieściowe portrety wywarły na mnie pozytywne wrażenie. Janina Lesiak do tej pory wydała trzy takie powieści, a mianowicie: 


Choć każdy portret powieściowy porusza losy zapomnianych polskich królowych, to ich budowa różni się od siebie - wszystkie dzieła są wyjątkowe na swój sposób. Autorka z gracją, kurtuazją i specyficznym stylem opisuje życie każdej z kobiet. Tym razem Lesiak postanowiła opisać losy Jadwigi Andegaweńskiej, królowej polski, która w 1384 została koronowana na króla. Lesiak stawia przed nami sztandarową postać historii Polski. Król-królowa, heres Polonie, heres Russie, heres Ungarie - dziedziczka Polski, dziedziczka Rusi, dziedziczka Węgier. 

Janina Lesiak za każdym razem zaskakuje czytelnika. Tym razem autorka postanowiła sportretować Jadwigę Andegaweńską za pomocą najbliższych jej osób. I tym też sposobem przy okazji poznajemy matkę Elżbietę Bośniaczkę i starszą siostrę Hedwig, Marię Andegaweńską, Wilhelma Habsburga, z którym jako trzynastolatka zawarła ślub, oraz Władysława Jagiełłę, który przyjął chrzest po informacji, że piękna Jadwiga zgodziła się wziąć go na męża. Przy tworzeniu portretu władczyni również brał udział Stanisław ze Skarbimierza, postulator procesu kanonizacyjnego.

,,Najkrwawsze i najokrutniejsze wojny, jakie zna świat, toczone są w rodzinach i to w imię miłości."

Autorka za pomocą pióra kreuje nad wyraz rzeczywisty obraz przeszłości - czaruje czytelnika swoimi umiejętnościami pisarskimi. Lesiak potrafi zadziwić swym talentem, bowiem nie znam drugiej współczesnej pisarki potrafiącej tak zgrabnie posługiwać się piórem. Jadwiga z Andegawenów Jagiełłowa: Album Rodzinny to jej kolejne dzieło, które kompletnie mnie oczarowało, a przy lekturze całkowicie odleciałam. Na osobowość Jadwigi ogromny wpływ miała jej rodzina - piękna i silna intrygantka, gwałtowna niczym wzburzony ocean jej matka, Elżbieta Bośniaczka. Jadwiga nigdy nie zaznała matczynego uczucia, ponieważ - jak trafnie zauważyła autorka - miłość matki do córki, i córki do matki, była ostatnią rzeczą uczoną w królewskich rodach. Dlaczego? Ponieważ uczucie to tylko utrudniłoby dopełnienia przeznaczenia księżniczek - ich zadaniem było wyjść za mąż w imię pokoju, powiększenia władzy i majątku - niestety, najczęściej wiązało się to z poślubieniem furiata, psychopaty, czy schorowanego a czasem i nawet gnijącego od chorób wenerycznych mężczyzny. Czy kochająca matka pozwoliłaby swej córce poślubić taką partię?  

Maria Andegaweńska, starsza siostra Jadwigi, była równie intrygującą personą, co jej siostra. Swą wrażliwością i umiłowaniem do spokoju diametralnie różniła się od swej matki, czy samej Hedwig. W głębi duszy podziwiała swą siostrę, zazdrościła jej odwagi i siły, z jaką stąpała po ziemi. Postacie Marii i Jadwigi tworzą wspaniały kontrast - jednolity obraz, w którym przyjemne ciepło spotyka się z piekielnym żarem.  

,,Nie bać się - myśli. - To wszystko co teraz mogę zrobić dla ich pamięci"

W recenzjach poprzednich książek cyklu powieściowych portretów polskich królowych wspominałam, że ich lektura to niezwykle ciekawa lekcja historii, z której można wiele wynieść bez żadnego wysiłku. Janina Lesiak nie tylko skupia się na postaciach królowych, ale również opisuje sytuacje polityczną i społeczną państwa, wspomina o tradycjach i obyczajach, osobach, które faktycznie pojawiają się na kartach historii. W przypadku powieści Jadwiga z Andegawenów Jagiełłowa: Album Rodzinny możemy poznać historię Klary Zach, córki węgierskiego magnata, która umarła w męczarniach zgotowanych jej przez Elżbietę Łokietkównę, teściową Elżbietę Bośniaczki. Prócz tego, autorka po raz kolejny udowadnia, że królowe rzadko kiedy były szczęśliwymi kobietami, najczęściej kończyły jako ofiary władzy, polityki oraz miłości - która w tamtych czasach naprawdę niewiele znaczyła.     

Lektura książki Jadwiga z Andegawenów Jagiełłowa: Album Rodzinny była wspaniałą przygodą. Premiera najnowszego dzieła Lesiak zaplanowana jest na 25 października. Polecam również poprzednie części cyklu. I uwierzcie mi na słowo - wcale nie trzeba być fanem historii, by pokochać te książki! 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu MG!

środa, 11 października 2017

69. Wróbelek z kości, Zana Fraillon

Książka, którą czytałam ze łzami w oczach. Wzruszająca, poruszająca aktualne problemy, napisana prostym, wręcz dziecinnym językiem, bowiem treść tworzona jest oczami dziecka. Powieść Fraillon otrzymała nominację do Guardian Children's Fiction Prize. Na polskim rynku stanowi nowość, lecz została przetłumaczona na kilkanaście języków, a recenzje zagranicznych czytelników zachęcają do lektury. 

Sabhi to dziewięcioletni chłopiec mieszkający w obozie dla uchodźców w Australii. Nie zna innego świata, bowiem urodził się w, tzw. namiocie rodzinnym. Od szarej rzeczywistości ucieka za pomocą swojej nad wyraz bujnej wyobraźni. Rodzina chłopca pochodzi z Birmy. Sabhi ma starszą siostrę Queeny Noor, mamę oraz swojego najlepszego przyjaciela, Eliego. Pewnej nocy spotyka dziewczynkę - tak inną, że nie może ona należeć do jego świata.  

Gdy Jimmie była mała jej mama umarła zostawiając świat dziewczynki w strzępach. Od czasu tego zdarzenia wszystko wywróciło się do góry nogami - nawet jej tata, który od czasu śmierci swojej żony zmienił się nie do poznania. Już nie postrzega rzeczywistości w ten sam sposób. Patrzy, ale nie widzi. Dla niego nic już tak naprawdę nie ma znaczenia, nawet jego osamotniona córka. Po mamie zostały tylko  wróbelek z kości oraz zeszyty zapisane jej pismem, lecz Jimmie nie potrafi odszyfrować znaczenia słów, bowiem wciąż nie potrafi czytać. W odczytaniu zapisów matki może pomóc jej on - mały, chudy chłopczyk mieszkający za drutem kolczastym.  

,,Nasza mama mówi, że na świecie są ludzie, którzy widzą przywiewane północnym wiatrem i rozsiane w ciemności drobinki wszechświata. Queeny nigdy nie zagląda w ciemność. Nawet nie mruży oczu."


Najbardziej poruszające w tej książce jest to, że jej treść napisana jest z perspektywy niewinnego dziecka, któremu los przypieczętował ciężkie, smutne życie pozbawione jakichkolwiek radości z beztroskiego dzieciństwa. Sabhi to zwykły chłopiec pragnący bawić się z rówieśnikami, spędzać czas z rodzicami. Tymczasem musi martwić się o jedzenie, wodę, bać się kurtkowców sprawujących władzę w obozie uchodźców. Wróbelek z kości opowiada historię dwójki dzieci, Sabhiego oraz Jimmie. W rozdziałach dotyczących Sabhiego narracja jest pierwszoosobowa, natomiast te dotyczące dziewczynki mają narrację trzecioosobową. To połączenie typów narracji w żaden sposób nie utrudnia odbioru treści - jest klarowane. 

Wróbelek z kości to książka, którą czyta się nad wyraz szybko. Opowiedziana historia zajmuje lekko ponad dwieście stron. Przeczytałam ją w ciągu jednego dnia, ponieważ pomimo prostego w odbiorze języka, to książka jest niezwykle wciągają, a strony wręcz przewracają się same. Ledwo co do niej przysiadłam, a już byłam na pięćdziesiątej stronie. 

,,Przyjaźń cię uwolni"

Słowa te wieńczą zarówno polską, jak i zagraniczną okładkę - idealnie przekazują wiadomość ukrytą w treści. Zarówno Sabhi, jak i Jimmy zmagają się z problemami, które dzieci w ich wieku nie powinny mieć. Wzruszająca treść powieści w efekcie jest rozgrzewającą serca historią o tym, jak cennym skarbem jest prawdziwy przyjaciel, i że nawet w najgorszych czasach to właśnie przyjaźń i nadzieja potrafią ocalić człowieka.  Autorce udało się stworzyć historię prawdziwą i poruszającą. Obrazującą prawdziwe realia życia uchodźców. Ludzi, którzy utracili swe domy i tułają się po świecie bez większego sensu, bez perspektywy na szczęśliwe życie. Fraillon uzmysławia czytelnikom, że suche statystki przekazywane nam przez mass-media to tak naprawdę ludzkie cierpienia i dramaty. To książka przeznaczona dla czytelnika w niemalże każdym wieku, lecz warto tu wspomnieć, iż osoby nad wyraz wrażliwe powinny wiedzieć, że Wróbelek z kości porusza również takie tematy jak ludobójstwo.  

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Poradnia K! 
     

poniedziałek, 9 października 2017

68. Zabójczyni, Sarah J. Maas

Losy Celaeny Sardothien pokochało tysiące czytelników na całym świecie. Zuchwała, pewna siebie, zabójcza. Barwna tożsamość głównej bohaterki, jak i oryginalne uniwersum przyniosło autorce popularność i fanów jej pióra. Ja swą przygodę z twórczością Sary J. Maas rozpoczęłam od Dworu Cierni i Róż, który ogromnie przypadł mi do gustu i zaprowadził do kolejnych powieści autorki. Serię o Celaenie zaczęłam od czterech opowiadań, których akcja ma miejsce przed Szklanym Tronem. 

Każde opowiadanie przenosi czytelnika w zupełnie inne miejsce - między innymi, do Zatoki Czaszek pełnej groźnych piratów, czy na Czerwoną Pustynię do siedziby Milczących Zabójców. Opowiadania można czytać każde osobno, jak i całościowo - Maas w kolejnych opowiadaniach odnosi się do wcześniejszych. Styl autorki można określić, jako lekki, płynny i wciągający. Opowiadania czyta się szybko i chętnie. Tom składa się z czterech opowiadaniach, których recenzje znajdują się poniżej.  


Zabójczyni i Władca Piratów

Groźna zabójczyni Celaena Sardothien pragnie odwetu. Gildia Zabójców wysłała ją na daleką wyspę na tropikalnych morzach, gdzie Celaena ma odebrać dług od władcy piratów. Gdy dowiaduje się, że spłatę uzgodniono nie w pieniądzach, ale w niewolnikach, charakter misji nagle ulega zmianie. Zabójczyni zrobi wszystko, by pokonać zło.

Pierwsze opowiadanie o losach Celaeny wyraźnie zarysowało mi postać głównej bohaterki. Jej cięty język i arogancję polubiłam z miejsca. Autorka dyskretnie wplata a fabułę informację o Celaenie - kim jest, jak znalazła się w Gildii Zabójców. Nietypowa lokalizacja opowiadania potęguje chęć czytania, bowiem Sarah J. Maas przenosi czytelników do pirackiego miasteczka. Celaena Sardothien jest zabójczynią, co prowadzi do wniosków, że życie innego człowieka nie jest dla niej istotne - jednakże w opowiadaniu Zabójczyni i Władca Piratów poznajemy ją jako osobę, która jednak ceni ludzkie istnienie i, co więcej, jest w stanie obdarzyć drugiego człowieka miłością. Celaena podejmuje kilka dramatycznych decyzji, które kompletnie zmienią jej dotychczasowe życie. Pierwsze opowiadanie zajmuje sto stron i można je spokojnie przeczytać w ciągu jednego wieczoru. Autorka głównie skupia się na dynamicznej akcji, ostrożnie wplatając w fabułę powstający wątek miłosny. 


Zabójczyni i Czerwona Pustynia 

Ranna i upokorzona Celaena wyrusza w podróż. Ma odbyć szkolenie na dalekim południu, u okrytych złą słabą Milczących Zabójców. Musi zdobyć list polecający od samego Niemego Mistrza - ten jednak decyduje się szkolić jedynie nielicznych. 

Przyznam, że opowiadanie drugie mocniej wciągnęło mnie w świat Zabójczyni. Autorka już od pierwszej strony rzuca czytelnika w wir wydarzeń, zahaczając po drodze o retrospekcje wydarzeń, które miały miejsce pomiędzy akcją pierwszego opowiadania, a Zabójczyni i Czerwonej Pustyni. Tym razem arogancka Celaena trafia w szeregi ludzi, którzy nie obnoszą się swymi osiągnięciami, czy zdolnościami. Poznaje nowych ludzi i nawiązuje pierwszą w swoim życiu przyjaźń. Ansel towarzyszy Celaenie niemalże od samego początku opowiadania, po jego koniec.  Jest postacią zaskakującą, wnoszącą  wiele  w  fabuły - wielowarstwową. Mam nadzieję, że pojawi się w Szklanym Tronie. Stanowi mocną stronę tego opowiadania. Po tym co zdarzyło się w pierwszym opowiadaniu nie mogłam się przekonać do żadnej postaci męskiej - w umyśle siedzi mi postać, która zawróciła  w głowie Celaeny w Zabójczyni i Wladcy Piratów. Siedziba Milczących Zabójców znacznie różni się klimatem od tego, jaki panuje w Gildii Zabójców Sardothien, przez co główną bohaterką targają wątpliwości.  Celaena musi zdecydować, czy wciąż chce służyć swojemu mentorowi. Zabójczyni i Czerwona Pustynia prezentują główną bohaterkę zdecydowanie z lepszej strony. Sposób, w jaki autorka zakończyła to opowiadanie zmusza czytelnika po sięgnięcia po kolejne. 

Zabójczyni i Podziemny Świat  

Celaena musi zabić Donevala, wpływowego i świetnie strzeżonego spiskowca. Zamieszana w rozgrywki polityczne bohaterka ma przejąć znajdujące się w rękach Donevala cenne dokumenty związane z handlem żywym towarem. Celem wyzwana jest nie tylko unicestwienie człowieka, lecz także walka o życie wielu zniewolonych ludzi. Czy jednak dziewczyna na pewno zabija odpowiednią osobę? 


Wygląda na to, że w przypadku Sary J. Maas - im głębiej w las, tym lepiej. Losy Celaeny z opowiadania na opowiadanie są coraz ciekawsze. Po przeczytaniu dwóch powyższych nowelek obyłam się z piórem autorki, przyzwyczaiłam się do jej stylu pisania. Trzecie opowiadanie wręcz wchłonęło mnie w pędzącą fabułę. Celaena wraca do Gildii Zabójców po odbyciu szkolenia na Czerwonej Pustyni. Wciąż targają nią wątpliwości - to co zdarzyło się wcześniej sprawiło, że nasza młoda zabójczyni straciła zaufanie do własnego mentora. Sardothien chce opuścić Arobynna, lecz zanim to zrobi, decyduje się na ostatnią misję - w której towarzyszy jej Sam. Nie ukrywam, że postać Sama wzbudziła we mnie ogromną sympatię i to głównie dzięki niemu i Celaenie tak szybko pochłonęłam opowiadanie Zabójczyni i Podziemny Świat. Dodatkowo Sarah J. Maas prezentuje czytelnikowi bohaterów, z którymi Celaena zna się od dziecka.    


Zabójczyni i Imperium Adarlanu 

Zabójczyni pragnie spłacić Gildię i odejść z ukochanym. Przedtem jednak musi wykonać jeszcze jedno zadanie. Nagroda za zabójstwo jest duża, podjęcie ryzyko ogromne, ale czy wszystko pójdzie zgodnie z planem?


Celaena oraz Sam wykupili wolność od Arobynna, Króla Zabójców Północy. Pragną opuścić Rifthold, lecz zanim to zrobią czeka ich jeszcze jedno krwawe zadanie. Zabójczy duet wkracza do akcji - lecz, czy i tym razem uda im się osiągnąć zwycięstwo? Opowiadanie rozpoczyna się od małego skoku w przód - odnajdujemy Celaenę w więzieniu, jednakże wyjaśnienie sytuacji głównej bohaterki wymaga spojrzenia wstecz. I tym sposobem cofamy się o jedenaście dni, gdy życie Celaeny nie znajdowało się w aż tak patowej sytuacji. W końcu odzyskała wymarzoną wolność - a w dodatku jej ukochanemu również udało się wyswobodzić spod władzy brutalnego Arobynna. Wszystko zmierza ku lepszemu. Od rozpoczęcia zupełnie innego życia naszych bohaterów dzieli już naprawdę nie wiele - aż tu nagle bach, i czytelnik znowu ląduje w wirze nieprzewidywalnej akcji. Zacznijmy od tego, że nasi bohaterowie wybrali sobie naprawdę trudne zadanie - zabicie szefa świata przestępczego Rifthold graniczyło z cudem. W dodatku Celaena oraz Sam nawet poprzez wykupienie swej wolności od Gildii Zabójców, tak naprawdę wciąż do niej w jakimś sensie przynależeli. Zabójczyni i Imperium Adarlanu stanowi wstęp do pierwszego tomu serii przygód młodej zabójczyni, a akcja tego opowiadania bezpośrednio ociera się o akcję Szklanego Tronu. Ostatnie opowiadanie zmiażdżyło mnie i doprowadziło do łez.


Opowiadania zebrane w książce Zabójczyni to zbiór obdarzony wartką akcją, nietypowymi bohaterami oraz oryginalnymi lokalizacjami. Zdecydowanie to gratka dla fanów serii Sary J. Maas o młodej zabójczyni oraz ciekawy dodatek do Szklanego Tronu. Dzięki opowiadaniom można poznać lepiej Celaenę, dowiedzieć się co działo się przed akcją Szklanego Tronu oraz poznać pierwszą miłość głównej bohaterki serii. Jak już wspominałam na początku recenzji, Szklany Tron dopiero przede mną - lecz po przeczytaniu nowelek Sary J. Maas, nie zostało mi nic innego, jak sięgnięcie po główną serię.    

piątek, 6 października 2017

67. Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno; Kirsty Moseley

Jedna z częściej czytanych młodzieżówek zeszłego roku, która zdobyła wiele skrajnych opinii. Rzucająca się w oczy okładka, chwytliwy opis obiecujący czytelnikowi powieść na miarę tych, które wyszły spod pióra niezwykle popularnej Colleen Hoover. 

Kirsty Moseley to angielska autorka powieści Young Adult oraz New Adult. Na polski rynek prócz recenzowanej w tym poście książki, trafiły takie powieści, jak: Chłopak, który chciał zacząć od nowa, czy Chłopak, który o mnie walczył. W swych powieściach uwielbia kreować postaci męskie, które rozkochają w sobie czytelniczki. 

Główną bohaterką powieści jest szesnastoletnia Amber Walker, która w dzieciństwie przeszła przez istne piekło - przemoc domowa, molestowanie seksualne, za które odpowiadała najbliższa jej osoba. Od tego czasu Amber nie potrafi poprawnie funkcjonować, a jej zszargane nerwy potrafi uspokoić tylko najbliższy przyjaciel jej starszego o dwa lata brata - Liam, mieszkający tuż obok.   

Od ośmiu lat co wieczór chłopak z domu naprzeciwko zakrada się przez okno do mojej sypialni i zasypiamy niewinnie przytuleni. 

Mam okropnie mieszane uczucia po przeczytaniu tej powieści. Nie ukrywam, że czytając niejednokrotnie miałam ochotę uderzyć główną bohaterkę w twarz - a precyzując: autorkę. Wiem, że ta książka należy do literatury młodzieżowej i nie spodziewałam się po niej czegoś wyjątkowego, ale mimo wszystko... pomysł świetny, ale wykonanie już nie. Zacznijmy od tego, że podczas lektury wiele razy zasuwało mi się pytanie Gdzie jest twoja matka, Amber? Skoro autorka stawia przed nami szesnastolatkę mieszkającą w domu rodzinnym, to logicznym jest, że gdzieś muszą pojawiać się rodzice. Ojciec - kto czytał, to wie; ale matka? Dlaczego ta kobieta pojawiła się tylko w retrospekcji na samym początku powieści Moseley, a potem rozpłynęła się w...fabule? Dopiero gdzieś w połowie książki autorka wyjaśniła, gdzie podziewała się rodzicielka naszych nastolatków - albo coś przeoczyłam. Kolejną rzeczą, która ogromnie mnie irytowała (a miejscami doprowadzała do szału i przeklinania pod nosem) jest to, że nasza główna bohaterka nie miała właściwie żadnego życia osobistego. Cała książka opierała się na jej relacji z Liamem. Był w każdym rozdziale, w każdym miejscu odwiedzanym przez Amber, po prostu wszędzie... I tym sposobem autorka zamiast rozkochać czytelniczki Liamem doprowadziła do tego, że jego postać kompletnie się przejadła.  


Na pewno plusem tej powieści jest lekkość pióra autorki. Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno to powieść nie wymagająca myślenia - a nawet w pewnym sensie, tak zwany odmóżdżacz. Może stanowić idealny przerywnik w szkole czy pracy. Niestety, może jestem jednym z tych bardziej wymagających czytelników, nawet z lekkością można przesadzić. Banalne dialogi, powtarzane frazy, schematyczność i miejscami niezgodność. Osobowość Amber była definitywnie niedopracowana - autorka chyba nie mogła zdecydować się jak powinna ona wyglądać. Raz była nieśmiała, wycofana i pokrzywdzona przez wydarzenia z przeszłości; innym razem odważna, flirciarska, a nawet i wyzywająca. Niestety, do Amber nie potrafiłam się przekonać. Odniosłam wrażenie, że Kirsty Moseley skupiła się głównie na postaci Liama, z kolei pozostawiając główną bohaterkę i jednocześnie narratorkę z tyłu. A to chyba główna bohaterka powinna grać główne skrzypce. Postaci drugoplanowe były denne, idiotycznie skonstruowane - wręcz prezentowały debilizm ówczesnej młodzieży (oczywiście nie generalizując). Prócz tego, powieść jest niewyobrażanie słodka - dla osoby romantycznej w sam raz. 

Trochę szkoda mi tej powieści, bo pomysł formalny jest naprawdę dobry. Wystarczyło tylko trochę bardziej się przyłożyć do jego realizacji i już mielibyśmy romans roku w gatunku literatury młodzieżowej. Jednakże muszę przypomnieć, że jest to typowe Young Adult, skierowane do nastolatek i bez głębszej analizy Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno wciąż może stanowić przyjemną lekturę - moim koleżankom ze studiów ta powieść bardzo się podobała! Wręcz były nią zachwycone, także jeżeli ktoś jest zainteresowany tą powieścią powinien zaryzykować i ją przeczytać, bo są gusta i guściki - i może tym razem ów guścik należy do mnie.  Jeżeli kiedyś nadarzy się możliwość przeczytania innych książek autorki, to spróbuję to zrobić, jednakże sama nie mam zamiaru inwestować w jej inne dzieła.  

czwartek, 5 października 2017

66. Wołyń. Bez litości, Piotr Tymiński

Rok 1943 to rok cierpienia niewinnych ludzi, bestialskich morderstw dokonywanych z ręki sąsiadów żyjących tuż obok. To rok krwi i łez - walki o życie i wolność.

Jak sam tytuł powieści polskiego autora wskazuje, osią wydarzeń opisanych w książce jest rzeź wołyńska - eksterminacja ludności polskiej żyjącej od pokoleń na terenach ówczesnej krainy historycznej, jaką był Wołyń. Akcja powieści zaczyna się w nocy, gdy rodzina Stanisława Morowskiego zostaje zamordowana ze szczególną brutalnością przez ludzi mieszkających tuż obok. Mężczyzna w przeciągu kilku godzin traci całą swoją rodzinę - w tym swoją ukochaną żonę, Helenę pochodzenia ukraińskiego. Po tym wydarzeniu Stanisław wraz z ocalałymi tworzy oddział partyzancki UPA: Ukraińską Powstańczą Armię. 

Powieść oparta na autentycznych wydarzeniach.

Autorem powieści jest Piotr Tymiński - magister historii, który z dokładnością opisuje ówczesne wydarzenia. Nie boi się brutalności tamtych czasów, bowiem jest świadomy tego, iż podczas tworzenia książki o takiej tematyce koniecznością jest trzymać się faktów - a w szczególności tych najbardziej brutalnych. Autor posługuje się barwnym językiem - zwraca uwagę nie tylko na sam aspekt historyczny ale przede wszystkim na życie polaków zamieszkujących tereny wołyńskie - ludzi przywiązanych do tradycji i swej narodowości. Krótkie opisy przyrody stworzone przez Tymińskiego relaksują czytelnika, dają mu chwilę wytchnienia od okrucieństwa - w pewnym sensie tworzą kontrast. Prócz tego, moją uwagę przykuł język, jakim posługiwali się bohaterowie. Specyficzny, prezentujący mowę tamtejszej ludności. 


Dynamiczna akcja powieści nie pozwala czytelnikowi choćby na chwilę nudy. 

Wołyń. Bez litości to świadectwo brutalności rzezi wołyńskiej - obraz cierpienia niewinnych ludzi, którzy ponieśli śmierć i ogromne straty psychiczne i materialne z ręki najbliższego sąsiada, osób z którymi często się wychowywali, znosili ciężkie znoje życia. Ta książka to dowód na to jak wielkim potworem potrafi być człowiek - jak wielkie zło w nim tkwi i tylko czeka na ujawnienie. Powieść Tymińskiego poruszyła mnie do głębi, uświadomiła i poszerzyła moją wiedzę na temat wydarzenia historycznego jakim była masakra ludności polskiej w Wołyniu. Autorowi udało się odtworzyć reale tamtych czasów - to nie tylko porządna lekcja historii, ale również z zakresu życia społecznego polaków na ziemi wołyńskiej. Moją uwagę szczególnie przykuły treści prawdziwych dokumentów, które autor umieścił w swej powieści - dowodziły one, że pomimo bestialstwa zaserwowanego nam ze strony Ukrainy, nasi rodacy wciąż zachowali odruchy ludzkie nawet w stosunku do największego wroga. 

Wołyń. Bez litości to lektura, którą mogę polecić wszystkim rodakom - nieważne, czy lubicie literaturę zawierającą wątki historyczne czy wojenne, takie pozycje po prostu trzeba znać, trzeba był świadom tego, co działo się w przeszłości, by w teraźniejszości temu zapobiec bądź być na to przygotowanym. 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Autorowi!

wtorek, 3 października 2017

65. Villette, Charlotte Brontë

Ostatnia książka Charlotte Brontë okrzyknięta arcydziełem jej życia. Najlepsza, najbardziej osobista. Villette to lektura w sam raz na długie jesienne wieczory, bowiem przeczytanie jej wymaga skupienia i czasu - za które autorka odwdzięcza się z nawiązką. 

Główną bohaterką jest Lucy Snowe, dwudziestotrzyletnia angielka szukająca swego miejsca na świecie, bowiem całe jej życie w wyniku nieszczęśliwych zdarzeń diametralnie się zmieniło. Lucy jest racjonalistką - twardo stąpa po ziemi, niemalże każda jej decyzja jest głęboko przemyślana. Prócz tego  Lucy można  śmiało przyporządkować  następujące  cechy: rozważna, inteligentna, niezależna samotniczka - jednakże, czy samotność głównej bohaterki jest jej wyborem? Villette to historia z przeszłości głównej bohaterki. Lucy Snowe zwraca się bezpośrednio do czytelnika, zdaje sobie sprawę z tego, iż jej historia jest spisana i kontemplowania przez nas.

Samotność bohaterki i brak stałego miejsca doprowadza Lucy do zupełnie niepodobnego do niej zachowania - podjęcia decyzji pod wpływem impulsu, której efekty rzucą się na całe jej życie. Wyjazd z ojczyzny ogromnie zmienia bohaterkę, zmusza ją do odważnych czynów, poznania swej natury na nowo, oraz uczy tego, że nie każdy ogień da się okiełznać - a już na pewno nie ogień miłości. Dzięki wnikliwej narracji mamy okazję przekonać się jak działa umysł bohaterki, czym się ona kieruje, jakie wartości uznaje i ceni, a jakie cechy krytykuje. Jest to przede wszystkim kobieta świadoma, obdarzona zmysłem wnikliwej obserwacji tego, co dzieje się wokół niej, jak i w niej samej. 

Powieść najstarszej z pośród trzech sióstr Brontë posiada swój własny klimat - chłodna, stonowana, misterna, biorąca pod uwagę przewrotność natury ludzkiej. Nie jest ona łatwa w odbiorze - czytając ją na szybko można stwierdzić, że jest nudna, przepełniona zbędną treścią. Autorka stawia przede wszystkim na analizę czynów i uczuć, skrupulatnie wnika w odczucia głównej bohaterki, zwraca uwagę na szczegóły, które przez większość osób zostałyby pominięte. Akcja miejscami jest niemalże znikoma - jednak, czy można przez to stwierdzić, że powieść na tym traci? Wszystko zależy od gustu i wymagań czytelnika. Ja po Villette sięgałam chętnie, jednakże musiałam mieć na tę książkę więcej czasu, ponieważ - tak jak wcześniej wspomniałam - tej powieści nie da się czytać w tzw. przelocie. 

,,(...) ludzie, którzy ponieśli ciężkie straty, zazdrośnie gromadzą i zamykają na cztery spusty pamiątki: ból nie do zniesienia zadają w samo serce momenty nagłego odradzania się żalu."

Villette zaliczające się do klasyki literatury angielskiej stanowi ostatnią powieść Charlotte Brontë, którą napisała po śmierci swych sióstr - Emily i Anne, które również trudniły się pisarstwem - oraz jedynego brata Branwella. Jak więc można się domyślić, ostatnie dzieło Charlotte nie tryska optymizmem. Autorka w pewnym sensie przelała swój smutek i rozgoryczenie na papier, tworząc powieść w odcieniach szarości, klimacie zadumy i miejscowego przygnębienia. Brontë w fabułę wplata wątki autobiograficzne, pisze o zakazanej miłości, którą sama przeżywała. Za tytułem powieści kryje się Bruksela, w której przez pewien czas przebywała autorka, jednak ów pobyt będący inspiracją do napisania Villette oraz innej powieści Profesor, nie był udany - zbyt wiele negatywnych emocji targało wówczas kobietą. 

Wydanie powieści, które posiadam jest przepiękne. Jak widać na zdjęciu, okładka przedstawia kobietę idącą w deszczu pod parasolem. Wydawnictwo zastosowało okładkę pół-twardą, taką samą jak w przypadku powieści Conan Doyle'a Pies Baskerville'ów. Wydanie wzbogacone jest o przedmowę Eryka Ostrowskiego, autora Charlotte Brontë i jej siostry śpiące. 


Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu MG!


poniedziałek, 2 października 2017

64. Dwór Cierni i Róż, Sarah J. Maas


,,Siedem Dworów Prythianu, każdy z własnym księciem, każdy groźny na swój niepowtarzalny sposób. Oni nie są zwyczajnie potężni. Oni stanowią potęgę."

Witaj w Prythianie - baśniowej krainie, w której zapanowało zło. Poznaj dziewiętnastoletnią Feyrę - łowczynię, która codziennie walczy o przetrwanie swojej rodziny w mrocznym świecie. Świecie wydartym z francuskiej baśni o Pięknej i Bestii i doprawionym fantazją Sary J. Maas. Dwór Cierni i Róż to jedna z książek, którą można określić słowem retelling - opowiedziane na nowo, bowiem podstawę tej historii stanowi wcześniej wspomniana baśń o pięknej Belli i Bestii oraz miłości, która sprawia cuda.  Feyra obiecała swojej umierającej matce, że zadba o swoje siostry i niedołężnego ojca, że nie pozwoli im umrzeć w bezlitosnym świecie z głodu ani wycieńczenia - i tak przez lata obciążona przysięgą walczy o każdy dzień dla swojej rodziny. Poluje, wymienia towary na czarnym rynku. Zmuszona przez ciężkie czasy nasza bohaterka zapędza się za daleko w mroczny las, w którym stoi mur - mur, który oddziela świat śmiertelników od świata magicznych istot, często mrocznych i na wskroś złych, marzących o ciepłej krwi ludzi. Tam też zabija wilka, za którego śmierć musi zapłacić wysoką cenę - własne serce. 


,,Kiedy ponosisz odpowiedzialność za życie innych, nie tylko własne, robisz to, co trzeba."


Muszę przyznać, że czytając tę książkę byłam zupełnie nieświadoma podłoża historii Feyry i Tamlina. Dostrzegałam podobieństwo do baśni Piękna i Bestia, jednakże o tym, że Dwór Cierni i Róż stanowi jej nową wersję nie miałam pojęcia. Już od pierwszych stron styl pisania autorki przypadł mi do gustu - o Sarze J. Maas słyszałam wiele bardzo dobrych opinii ale również i kilka złych, których się obawiałam. Rok temu (bo właśnie rok temu przeczytałam tę książkę) postanowiłam, że twórczość amerykańskiej autorki fantasy rozpocznę od tej książki, choć nie była to pierwsza książka Maas przeze mnie zakupiona. Na półce czeka niemalże cała seria o Zabójczyni ze Szklanego Tronu. Nie ukrywam, że Dwór Cierni i Róż urzekł mnie swą fabułą i nawiązaniem do baśni. Pierwszy raz spotkałam się z takim zabiegiem i od razu się zakochałam. Polubiłam bohaterów tej historii i do dziś jestem rozrywana przez Tamlina i Rhysanda - obie postacie męskie zostały świetnie wykreowane przez autorkę. Wzbudzają sympatię i łapią za serce. Sarah J. Maas wie jak zaskoczyć czytelnika, potrafi manipulować uczuciami i rozkochać piórem. 

Dwór Cierni i Róż dowodzi, że prawdziwa miłość potrafi odwrócić nawet największe zło - i że nie należy walczyć z własnym sercem. Ta książka to piękna historia o miłości i wolności otoczona nietuzinkowym światem wykreowanym przez autorkę. Prythian zaskakuje oryginalnością - mamy tu siedem królestw rządzonych przez książęta fae - magiczne istoty obdarzone nadprzyrodzonymi zdolnościami. Każde królestwo rządzi się swoimi prawami i całkowicie się od siebie różni. Mamy Dwór Wiosny, Lata, Jesieni i Zimy oraz Świtu, Dnia i Nocy - autorka powoli prezentuje każdy z nich. Po lekturze pierwszego tomu serii o Feyrze Prythian wciąż stanowi dla mnie ogromną tajemnicę. 

Dwór Cierni i Róż polecam miłośnikom fantasy, baśni oraz dobrych książek.