Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

poniedziałek, 31 lipca 2017

59. Niezwyciężona 1: Pojedynek, Marie Rutkoski

On - herrański niewolnik, przedwojenny arystokrata; ona - córka generała, który wywalczył Valorianom władzę. Czy w świecie pełnym brutalności może zdarzyć się miłość? Przedstawiam Wam Pojedynek, pierwszą część trylogii amerykańskiej autorki. 

You are the God of Lies

Główną bohaterką serii jest Kestrel, której imię znaczy pustułka. Córka generała, która powinna być twarda, bezlitosna, umieć wspaniale posługiwać się bronią oraz skrupulatnie planować bitwy. Choć Kestrel twardo stąpa po ziemi, a umysł dziewczyny stanowi nie lada wyzwanie, to na wojowniczkę kompletnie się nie nadaje. Szereg sytuacji doprowadza do tego, iż w jej rezydencji pojawia się Arin, herrański niewolik, nie bojący się okazywać swego sprzeciwu, marzący o wolności i zemście. Kestrel ma wszystko, Arin nie ma nic. Na pozór te dwie postaci nie łączy zupełnie nic. Pochodzenie, klasa społeczna, majątek... lecz gdy spojrzymy z drugiej strony, Arin i Kestrel dążą do tego samego, lecz by móc to osiągnąć jeden z nich musi wygrać, drugi przegrać. 

Marie Rutkoski zbudowała swój własny świat na podobieństwo antycznych imperiów. Nie da się ukryć, że podczas czytania Pojedynku miałam przed oczami pradawny Rzym. Wspaniałe budowle, suknie zapierające dech w piersiach oraz krwawe batalie. Sukcesywnie udało jej się wytworzyć klimat dawnych dziejów. Sam tytuł powieści w oryginale niesie pewne znacznie. Winner's curse to termin ekonomiczny, dosłownie oznaczający przekleństwo zwycięzcy. Sama autorka mówi, że chodzi tu o to, że osoba wygrywająca aukcję jednocześnie ją przegrywa, bo płaci za swoją wygraną więcej niż w ocenie większości licytujących wart jest jej zakup. W przypadku powieści, bohaterka nie tyle, co przepłaciła - ale niemal doprowadziła do klęski swoje imperium. Choć powieść nie była ekstremalnie wciągająca, to i tak mogę śmiało stwierdzić, że to jedna z lepszych fantastyk młodzieżowych jakie czytałam. W końcu mamy coś nowego - Marie Rutkoski nie boi się swojego pióra. Podejmuje ciężkie decyzje, wrzuca czytelnika w wir tragicznych zdarzeń. Nie stara się, abyśmy na siłę polubili bohaterów. Arin początkowo działał na mnie, jak płachta na byka. Był złośliwy, arogancki, opryskliwy. I to zupełnie nie w sposób, który mógłby przyciągnąć jakąkolwiek kobietę. Jako czytelnicy mogliśmy dostrzec jego stopniową przemianę, a właściwie to, jak powracała w nim wiara w drugiego człowieka, jednocześnie gdy Kestrel ją traciła.  

Ta książka potrafi złamać czytelnikowi serce, bo nie jest jedną z tych, gdzie na końcu zawsze wszystko się udaje i każdy jest szczęśliwy. Wiem, że wiele osób uważa, że seria Marie Rutkoski jest schematyczna, że wątek miłosny między tą dwójką był od samego początku przewidywalny. Jak z pierwszą kwestią się nie zgodzę, tak z drugą owszem - ale czy to ma tak naprawdę jakiekolwiek znaczenie? Zakończenie Pojedynku zdołowało mnie i uważam, że na pewno zaskoczyło nie jedną osobę. Choć od początku uważałam, że ta miłość nie może się udać, to i tak autorka trafiła mnie prosto w serce

Narrator powieści lawiruje pomiędzy Arinem a Kestrel - to wszechwiedzący obserwator. Uważam, że narracja została bardzo dobrze poprowadzona. Ogólnie nie przepadam za takim rzucaniem czytelnika pomiędzy dwoma charakterami, ale tutaj wyszło to zgrabnie, indywidualizm postaci został jak najbardziej zachowany. Czego chcieć więcej? Choć cały czas piszę o miłości, to pragnę zaznaczyć, iż powieść Marie Rutkoski dotyczy przede wszystkim pragnienia wolności i żądzy władzy. 

Jak widać, powieść Rutkoski całkowicie mnie urzekła. Kreacja bohaterów i świata, narracja, kierunek, do którego zmierza fabuła - wszystko na tak. Autorka, choć głównie skupia się na nieszczęśliwej miłości bohaterów, daje do zrozumienia czytelnikowi, że czasem miłość nie wystarcza i że czasami są sprawy ważniejsze nawet i od niej. 

W niedługim czasie możecie spodziewać się recenzji drugiego tomu trylogii, która jednocześnie jest ostatnim tomem, który pojawił się na naszym rynku. Niestety, wydawnictwo zrezygnowało z zakończenia serii, przez co ogromnie ubolewam - zresztą pewnie nie tylko ja. Tak czy siak, obiecałam sobie, że The Winner's Kiss przeczytam w języku angielskim i dowiem się, czy trylogia złamie mi serce lub wręcz przeciwnie.

Pojedynek ~ Zdrada ~ Pocałunek

niedziela, 23 lipca 2017

58. Inteligencja kwiatów, Maurice Maeterlinck

Już sama okładka tej książki sugeruje czytelnikowi, że nie jest to kolejne, zwyczajne czytadło. Nie raz już zachwycałam się ofertą Wydawnictwa MG, które w ostatnim czasie wzbogaciło się o filozoficzno-przyrodnicze eseje nieznanego dla większości osób autora. W poniższym poście zaprezentuje Wam kim jest postać Maurice'a Maeterlincka oraz czy Inteligencja kwiatów jest książką godną uwagi. 

Maurice Maeterlinck to belgijki dramaturg, eseista, poeta, twórca dramatu symbolistycznego, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury. Tworzył w języku francuskim. Wnikliwy obserwator przyrody, potrafiący przepięknie ubrać ją w słowa. Maurice Maeterlinck wydał kilka esejów filozoficzno-przyrodniczych: o kwiatach, pszczołach, mrówkach, termitach. 

Historia nauki dowodzi, że wiek XIX był czasem chemii, XX fizyki, a XXI prawdopodobnie będzie wiekiem biologii. 

W literaturze współcześnie czytanej w ostatnim czasie powstał nowy trend - literatura opiewająca matkę naturę. Ludzie przez wiele lat starali się od niej uciec. Zafascynowani swymi umiejętnościami kreatorskimi - niczym półbogowie, sukcesywnie zmieniali to, co ich Ojciec stworzył - świat. Metropolie, betonowe dżungle, drastycznie rozwijająca się urbanizacja, gwar, centra życia społecznego... a co z życiem duchowym? Gdzieś po drodze zgubiliśmy je. Zgubiliśmy zachwyt nad tym, co piękne. Teraz, kiedy człowiek jest już zmęczony rozwojem własnej cywilizacji, czas na powrót do korzeni. Dosłownie i w symbolicznym znaczeniu. I tak też w ostatnim czasie na polski rynek trafiły różnorakie książki poruszające kwestię natury (Sekretne życie Drzew, Duchowe życie zwierząt). No i mamy Inteligencję kwiatów - książkę bajecznie wydaną, wzbogaconą o przepiękne ilustracje. 


Inteligencja kwiatów, czy istnieje coś takiego? To pytanie zrodziło się w mej głowie już długo przed przeczytaniem tej książki, a zostało rozwiane podczas oglądania dokumentu przyrodniczego na temat flory i fauny Alp. Czy wiedzieliście, że na samym szczycie najwyższego łańcucha górskiego Europy rosną kwiaty? Gdyby nie dokument Dzikie Alpy śmiało odpowiedziałabym, że nie. Bo jak przeżyć w takiej temperaturze, głęboko pod śniegiem czy smagającym, lodowatym wiatrem? A jednak się da - kwiaty potrafią. Przez lata zmagań z przyrodą zaadaptowały się do warunków, w których zmuszone są żyć. Przystosowały swą barwę, funkcjonowanie, potrzeby. Czyż nie jest to oznaką inteligencji? 


Jak wcześniej wspomniałam, Maurice Maeterlinck to dogłębny obserwator życia flory i fauny. Inteligencja kwiatów pod lupę bierze tytułowe kwiaty. Autor skupia się na funkcjonowaniu, rozmnażaniu, rozsiewaniu się kwiatów. Z poetyckim rozmachem przedstawia czytelnikowi jak skomplikowany, wymagający inteligencji proces podejmuje kwiat tylko po to, by pozostać w ekosystemie. Maeterlinck wielokrotnie przyrównuje świat roślin do świata ludzi - niemal niedostrzegalnie podsuwa czytelnikowi porównania i metafory nakreślające jego tok myślenia. Czy to ludzie, zwierzęta, rośliny - każda forma życia ją posiada. Autor zwraca uwagę na barwy, budowę, wielość gatunków roślin. 


Nie można powiedzieć, że Inteligencja kwiatów to dzieło typowo filozoficzno-naukowe. Maeterlinck odkrywa przed czytelnikiem swą poetycką duszę - a więc Inteligencje kwiatów spokojnie można nazwać dziełem poetyckim. Książkę polecam z kilku powodów: przecudna oprawa graficzna - okładka to nie wszystko; wnikliwe przedstawienie życia roślin w sposób przystępny zarówno dla osoby niewgłębionej w tematykę, jak i dla fanów hortikuloterapii. Idealna na ciepłe letnie wieczory, na chwilę relaksu i zapomnienia. 

Na sam koniec wspomnę, iż 30 sierpnia na polski rynek trafi kolejna książka poruszająca sferę przyrody autorstwa Maurice'a Maeterlincka: Życie pszczół. 


Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu MG! 


czwartek, 20 lipca 2017

57. Widmowa Kraina, Patrick Lee

Widmowa Kraina to kolejna książka, która wpadła w moje ręce przypadkowo - ot, takie tam znalezisko w koszu z tanimi książkami. Skusiła mnie notka od wydawcy - dla fanów Deana Koontza i serialu "Z Archiwum X". 

Patrick Lee to amerykański autor znany głównie z serii o Travisie Chase. Do tej pory wydał pięć książek. 
Z podziemnego tunelu w Wyoming, gdzie przed laty przeprowadzono nieudany eksperyment, co jakiś czas wydostają się tajemnicze obiekty, wytwory nieznanej technologii. Dwa z nich, bliźniacze cylindry, umożliwiają przejście w przyszłość i – co ważniejsze – powrót. Paige Campbell i naukowcy z korporacji Tangent decydują się na tę podróż w czasie i odkrywają coś przerażającego.

Nie czytałam pierwszej części. Niestety, jestem osobą, która decyduje się na kupno książki w minutę bądź dwie i właściwie o fakcie, iż Widmowa Kraina jest częścią trylogii nie miałam pojęcia. Dwie części są dostępne na polskim rynku, natomiast Deep Sky jedynie w wersji oryginalnej. Techno-thriller, science-fiction... raczej rzadko sięgam po tego typu książki, ale te, które do tej pory przeczytałam wspominam pozytywnie. 

Tangent to tajna organizacja, która objęła swoją kuratelą Szczelinę - tajemniczą anomalię fizyczną zlokalizowaną w stanie Wyoming (USA), z której wydostają się wcześniej wspomniane obiekty. Ów obiekty są tworzone przez technologię nieznaną ludzkości. Każdy obiekt ma specyficzne, unikatowe zastosowanie. Niektóre są przydatne, inne nie. Wcześniej wspomniane cylindry okazują się być portalem do przyszłości... przyszłości przedstawiającej koniec ludzkości. Opuszczone miasta, tysiące porzuconych samochodów, lotniska zapchane ludzkimi szczątkami... Co doprowadziło do tej tragedii? Travis Chase, Paige Campbell oraz Bethany Stewart muszą szybko dotrzeć do prawdy i powstrzymać upadek Stanów Zjednoczonych, w innym wypadku przyszłość stanie się faktem dokonanym. 

Nieznajomość pierwszego tomu cyklu nie przeszkodziło mi zbytnio w czytaniu. Na samym początku książki autor umieścił fikcyjny dokument - Dekret Prezydencki, w którym wytłumaczone jest czym są Szczelina, Tajemnicze Obiekty, Miasteczko Graniczne, itd. Jest to ogromne ułatwienie dla czytelników. Już na samym początku wspomnę, iż książka przesączona jest akcją. Mamy tu strzelaninę za strzelaniną - autor chyba lubi rozwałki. Ja, niestety, niezbyt. Chyba oczekiwałam od tej powieści czegoś innego. Mniej nabojów, więcej odkrywania nieznanego świata z przyszłości, korzystania z możliwości obiektów ze Szczeliny. Patrick Lee charakteryzuje się bogatą wyobraźnią. Pomysł jest świetny, lecz nie mogę powiedzieć tego samego o jego realizacji. Początek książki był nudny, środek - świetny, ostatnie sto stron to nic ciekawego, choć właśnie to powinien być moment, w którym powietrze aż skrzy od emocji. Mimo to, autorowi udało się zbudować klimat post-apokaliptycznego świata. Ale po co ten wątek romantyczny wciśnięty na siłę? Mamy tu tajemnicę, strzelaninę goniącą strzelaninę, zbliżającą się wielkimi krokami apokalipsę - nie potrzebujemy tu scen łapania się za ręce. Tu trzeba łapać się za robotę. Niestety, nie udało mi się polubić praktycznie żadnego z bohaterów. Paige to irytująca kobieta, Travis Chase zbyt niewyraźnie zarysowany, by można było powiedzieć o nim coś konkretnego. Jedynie Bethany wnosi nieco życia do tej powieści. Nieco - bo jej postać w pewnym momencie odchodzi na drugi plan.  

Mroczna Kraina rozczarowała mnie. Natłok użycia broni w tej powieści zbił mnie z z pantałyku. Choć akcja pędziła jak szalona, to miejscami miałam wrażenie, że nie dzieje się nic... Autor za mało poświęcił temu, co najlepsze w tej powieści - apokaliptycznemu światu odkrytemu za pomocą cylindrów. Potencjał tej powieści nie został w pełni wyczerpany. Szkoda, bo mogło być świetnie. 

Książkę mogę polecić osobom lubiącą akcję, szalone pościgi, wyścig z czasem i szczęk spadających łusek nabojów.  

wtorek, 18 lipca 2017

56. Transplantacja, Scott Sigler

Z niektórymi książkami, które przeczytałam dawno temu mam tak, iż dopiero po pewnym czasie w moim umyśle ustanawia się kompletna opinia na ich temat. Transplantacja to książka, którą przeczytałam kilka lat temu, a którą recenzuję dopiero teraz. Nie ukrywam, że musiałam odświeżyć sobie fabułę oraz bohaterów. Ze względu na to, iż na blogu w ostatnim czasie pojawiała się praktycznie sama klasyka postanowiłam troszkę ubarwić tematykę i tak też wkroczyliśmy w sferę science-fiction, technologicznego thrilleru przedstawiającego to, jak rozwój techniki potrafi przejąć kontrolę nad człowiekiem.

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze oraz tak ogromne zainteresowanie poprzednim postem.

Scott Sigler to amerykański autor science-fiction oraz literatury grozy. Swoją sławę zdobył w dosyć niezwykły sposób - najpierw został zauważony przez czytelników, dopiero później przez wydawcę. Jego twórczość była systematycznie udostępniana na portalach społecznościowych. Sigler tworzył prozę, samodzielnie nagrywał do nich audiobooki i udostępniał je zupełnie za darmo swoim czytelnikom w radiu i internecie. Jego fani nazywają siebie Junkies - ćpunami. Dlaczego? Sprawdźmy!

Zabawa w Boga może skończyć się tragicznie,
zwłaszcza jeśli w grę wchodzą pieniądze...

Transplantacja to książka, którą kupiłam przypadkowo - za namową pewnej osoby. Przyznam się, iż nie sądziłam, że ta książka w ogóle mi się spodoba. A jednak! Zawsze zwracam uwagę na oryginalny tytuł powieści i staram się domyślić co nasi polscy tłumacze mieli na myśli. W tym przypadku oryginalny tytuł brzmi Ancestor - Przodek (tłumaczenie dosłowne). Z kolei my otrzymaliśmy Transplantację. Zgodzę się z osobami, które uważają, iż polskie tłumaczenie choć odbiegające od pierwowzoru jest trafne. Przejdźmy teraz do fabuły. Akcja powieści ma miejsce w tajnej placówce badawczej na Grenlandii, w której to pracownicy Genady - grupa niezwykle uzdolnionych osób, próbuje stworzyć neutralne immunologicznie organizmy, aby następnie wykorzystać je jako dawcy organów. Już sama notka od wydawcy, którą umieściłam w poście świadczy o tym, iż zabawa w Boga zazwyczaj kończy się fatalnie. I tak też stało się tym razem. Pozornie bezpieczny eksperyment wymyka się spod kontroli. Teraz pracownicy Genady muszą walczyć nie tylko o swoje życie, ale i o to, by to co udało im się wyhodować, nie przedostało się poza teren ośrodka badawczego.

Naukowcy chcieli stworzyć coś, co przysłużyłoby się całej cywilizacji ludzkiej. W efekcie uzyskali twór skrajnie zły, głodny - twór, który nie da się opanować, kontrolować, zatrzymać... 

Choć fabuła i sama klasyfikacja gatunku brzmi ciężko, to powieść Siglera jest niezwykle łatwa w odbiorze - miejscami zabawna, ubarwiona ciekawymi osobowościami. Mroźny klimat Grenlandii, nieetyczne czyny naukowców oraz rozterki pracowników Genady udzielają się czytelnikowi. Przenoszą go w zupełnie inny - naukowy świat. Nie bójcie się naukowego żargonu, choć tu znajdziecie go całą masę - Scott Sigler wspaniale buduje dialogi. Są one naturalne, wręcz piszą się same. Fabuła wciąga - i to naprawdę mocno! Aż chce się czytać. Każdy rozdział opisany jest datami. Śledzimy poczynania bohaterów, ich każdy krok. Momentami przenosimy się do chaotycznego umysłu tworu naukowców. Największym atutem tej książki jest fakt, iż jest ona niesamowicie dopracowana. Momentami wyobrażam sobie autora trzymającego w dłoni wagę, niczym mitologiczna Temida, za pomocą której wywarza każdy element historii z niebywałą starannością.

Udana ekranizacja Transplantacji mogłaby stać się hitem kinowym. Pisząc udana mam na myśli taka, która będzie sztywno trzymała się fabuły książki. Tu nie potrzeba już niczego dodatkowego. Polecam!


sobota, 15 lipca 2017

11 klasyków, które chcę przeczytać!

Każdy z nas ma w głowie swoją listę książek, które ogromnie chce przeczytać. Jak wiecie, ja uwielbiam czytać klasykę. Klasyka stanowi filar współczesnej literatury, fundament tego, co aktualnie czytamy i wielbimy. Choć regularnie staram się ją poznawać, to wciąż mam wiele przed sobą. Pozwoliłam sobie sporządzić listę 11 klasyków, które chcę (a raczej muszę) przeczytać. Niekoniecznie w tym roku, czy w przyszłym. Sądzę, iż to zestawienie może przydać się również i Wam. Może ktoś znajdzie tu coś dla siebie - jakąś książkę, o której nie miał pojęcia, a którą z chęcią by poznał. 

Kolejność jest przypadkowa. Podczas tworzenia listy nie kierowałam się żadnym kryterium, prócz tego, iż ma być to klasyka gatunków. Wszystkie poniżej podane książki posiadają wersję polską. Celowo umieściłam zagraniczne okładki. 


The Scarlet Letter/Szkarłatna Litera, Nathaniel Hawthorne (1850)
Rzecz dziejąca się w latach 1642–1649 opowiada historię Hester Prynne – młodej mężatki przybyłej do Bostonu w czasach kolonizacji Nowego Świata. Podczas oczekiwania na przybycie męża do tej niewielkiej jeszcze wówczas osady zakochuje się i rodzi nieślubną córeczkę Pearl. W wyniku tej niewierności zostaje publicznie napiętnowana i odsunięta na margines społeczeństwa. Przez kolejne lata stara się odkupić swój grzech, poświęcając się opiece nad córką oraz nad potrzebującymi, a jednocześnie uchronić od zguby kochanka, którego tożsamości zaczyna domyślać się zdradzony mąż Hester, Roger Chillingworth.







North and South/Północ i Południe, Elizabeth Gaskell (1854)
Margaret Hale i John Thornton to niezwykła para. Ona, dobra i wrażliwa na ludzką krzywdę, pochodzi z zamożnego południa Anglii. On, przemysłowiec z północy i znajomy jej ojca, uważa, że najważniejsze są prawa ekonomii. Poznają się, gdy Margaret wraz z rodziną przenosi się z zielonego Helstone do robotniczego Milton. W zadymionym mieście młoda kobieta odkrywa świat, o jakim nie miała pojęcia: pełen biedy, chorób i nieustannego wiązania końca z końcem. Tak właśnie wygląda życie pracującej dla Thorntona rodziny Higginsów, z którą się zaprzyjaźnia. Gdy w fabryce wybucha strajk, Margaret nie ma wątpliwości, po czyjej stanąć stronie. Ale w dramatycznej sytuacji to właśnie Thornton będzie potrzebował jej pomocy.
Poruszająca powieść społeczno-obyczajowa przypominająca klimatem naszą... Ziemię obiecaną.





Armadale, Wilkie Collins (1866)
Do niemieckiego kurortu Wildbad dociera bardzo chory pacjent, Anglik wraz z młodą żoną i małym synkiem. Kiedy okazuje się, że nie ma dla niego szans na ratunek, postanawia na łożu śmierci napisać do syna list, w którym opowiada swoje burzliwe losy, historię zbrodni, którą popełnił i zawiera ostrzeżenie na przyszłość. Jest przekonany, że nieodkupiona wina przechodzi z rodzica na jego potomstwo i że syn człowieka, którego zamordował, może kiedyś zagrozić jego własnemu synowi.
Los jednak chce, że drogi obu młodzieńców spotykają się. Między mężczyznami nawiązuje się szczera przyjaźń. Choć obaj głęboko wierzą w siłę braterstwa i dobro, różne dziwne zbiegi okoliczności, stale przypominają im o wiszącym fatum. Obaj przyjaciele będą musieli stawić czoła rozlicznym zasadzkom i intrygom.




A Portait of a Lady/Portret Damy, Henry James (1881)
Po śmierci rodziców młoda Amerykanka z Nowego Jorku, Izabela Archer, zostaje zaproszona przez ciotkę Lidię Touchett do podlondyńskiej posiadłości swojego męża, Daniela Touchetta. Poznaje tam cierpiącego na gruźlicę syna Lidii, Ralpha Touchetta, za którego sprawą otrzymuje w spadku po Danielu pokaźny majątek. Odrzuca zaręczyny bogatego Amerykanina Caspara Goodwarda oraz sąsiada Touchettów - lorda Warburtona. Poprzez Amerykankę, Panią Merle, poznaje Gilberta Osmonda, wdowca mieszkającego we Florencji, który zajmuje się kolekcjonowaniem dzieł sztuki. Zafascynowana pozorami wytworności Osmonda, szybko zgadza się na jego propozycję małżeństwa. Niedługo po ślubie odkrywa, że Osmond jest egocentrykiem, który za namową Pani Merle zgodził się na ślub z Izabelą tylko dla jej pieniędzy. Życie z Osmondem we Włoszech staje się torturą, a dom - prawdziwym więzieniem. 


Little Dorrit/Maleńka Dorrit, Charles Dickens (1855-1857)
Akcja powieści rozpoczyna się w londyńskim więzieniu dla dłużników Marshalsea, gdzie osadzony jest bankrut William Dorrit, który utracił wszystkie oszczędności ulokowane we własnej spółce. W więzieniu dorastały również jego dzieci: Fanny, Amy (nazywana Małą Dorrit) i Edward. Rodzeństwo mieszka w Marshalsea wraz z ojcem, nie jest jednak uwięzione i może swobodnie opuszczać mury więzienia. Dorrit pracuje jako szwaczka, pomagając tym samym całej rodzinie. Przyjaźni się z Nandym i jego rodziną. Zostaje również zatrudniona jako szwaczka przez chciwą wdowę, panią Clennam. Niebawem zakochuje się w jej synu, Arturze. Artur odkrywa wkrótce, że William Dorrit jest nieświadomym spadkobiercą ogromnej fortuny, dzięki której mógłby wykupić się z więzienia.






Wuthering Heights/Wichrowe Wzgórza, Emily Brontë (1847)
Historia tragicznej miłości i zemsty osnuta na tle dziejów trzech pokoleń dwóch ziemiańskich rodzin, opowieść, której scenerię stanowią tajemnicze i urzekające wrzosowiska północnej Anglii. Mały chłopiec, Heathcliff, jako osierocone dziecko trafia do domu Earnshawów. Wychowując się w tej zamożnej rodzinie, obdarza odwzajemnioną miłością Katarzynę, córkę swoich przybranych rodziców. Prześladowany przez przyszłego dziedzica Hindleya, poznaje też smak nienawiści. Gdy przekonuje się, że konwenanse mogą pokonać nawet najsilniejszą miłość, znika na trzy lata, aby powrócić jako dysponujący fortuną niewiadomego pochodzenia, demoniczny i bezwzględny mściciel. Od tego momentu nikomu w rodzinie nie będzie łatwo znaleźć własne szczęście.







The Catcher in the Rye/Buszując w zbożu, J. D. Salinger (1951)
Bohaterem 'Buszującego w zbożu' jest szesnastoletni uczeń, Holden Caulfield, który nie mogąc pogodzić się z otaczającą go głupotą, podłością, a przede wszystkim zakłamaniem, ucieka z college`u i przez kilka dni 'buszuje' po Nowym Jorku, nim wreszcie powróci do domu rodzinnego. Historia tych paru dni, którą opowiada swym barwnym językiem, jest na pierwszy rzut oka przede wszystkim zabawna, jednakże rychło spostrzegamy, że pod pozorami komizmu ważą się tutaj sprawy bynajmniej nie błahe...


Główny bohater książki, Holden Caulfield, stał się ikoną nastoletnich buntowników i prowokatorów.







To Kill a Mockingbird/Zabić Drozda, Harper Lee (1960)
Lata trzydzieste XX wieku, małe miasteczko na południu USA. Atticus Finch, adwokat i głowa rodziny, broni młodego Murzyna oskarżonego o zgwałcenie biednej białej dziewczyny Mayelli Ewell. Prosta sprawa sądowa z powodu wszechpanującego rasizmu, urasta do rangi symbolu. W codziennej walce o równouprawnienie czarnych jak echo powraca pytanie o to, gdzie przebiegają granice ludzkiej tolerancji. Zabić drozda to wstrząsająca historia o dzieciństwie i kryzysie sumienia. Poruszająca opowieść odwołuje się do tego, co o życiu człowieka najcenniejsze: miłości, współczucia i dobroci.








Shirley, Charlotte Brontë (1849)
Borykający się z przeciwnościami losu młody przedsiębiorca, Robert Moore, sprowadza do swej fabryki nowoczesne maszyny, czym naraża się lokalnej ludności do tego stopnia, że doczekuje się zamachu na swoje życie. By ratować podupadający interes, Moore rozważa poślubienie zamożnej i dumnej Shirley Keeldar, mimo że jego serce należy do nieśmiałej Caroline, żyjącej w całkowitej zależności od swego stryja. Tymczasem Shirley zakochana jest w ubogim Louisie, który zajmuje posadę guwernera w rodzinie jej wuja. Choć Louis odwzajemnia jej uczucie, ambicja i świadomość przepaści majątkowej, która ich dzieli nie pozwalają mu się do tego przyznać.„Shirey”, napisana przez Charlotte Brontë zaraz po „Dziwnych losach Jane Eyre”, to pełna pasji opowieść o konflikcie klas, płci i pokoleń, toczącym się wśród wrzosowisk północnej Anglii i na tle niespokojnej epoki wojen napoleońskich.


Les trois mousquetaires/Trzej Muszkieterowie, Aleksander Dumas (1844)
Akcja powieści osadzona jest w pierwszej połowie VII wieku we Francji i Anglii. Francją rządzi młodociany Ludwik XIII, ale faktycznym władcą jest ambitny kardynał Richelieu. Osiemnastoletni Gaskończyk d'Artagnan opuszcza rodzinny dom, by wstąpić do elitarnej formacji muszkieterów królewskich. Na pożegnanie otrzymuje od matki przepis na maść leczącą wszystkie rany, zaś od ojca szpadę, list polecający do kapitana muszkieterów de Tréville'a, a także polecenie, żeby pojedynkować się z każdym, kto go obrazi. W przydrożnej karczmie zaczepia człowieka, który naśmiewa się z jego konia. Nieznajomy nie chce jednak walczyć i wysyła swoich ludzi, którzy biją d’Artagnana i łamią mu szpadę ojca. Tajemniczy człowiek kradnie list polecający do kapitana, a na drodze chłopaka pojawia się równie tajemnicza Milady… Porywczy D'Artagnan przybywa do Paryża, oczywiście wkrótce popada w kłopoty, ale zyskuje przyjaźń – Atosa, Portosa i Aramisa.


Il nome della rosa/Imię Róży, Umberto Eco (1980)
Listopad 1327 roku. Do znamienitego opactwa benedyktynów w północnych Włoszech przybywa uczony franciszkanin, Wilhelm z Baskerville, któremu towarzyszy uczeń i sekretarz, nowicjusz Adso z Melku. W klasztorze panuje ponury nastrój. Opat zwraca się do Wilhelma z prośbą o pomoc w rozwikłaniu zagadki tajemniczej śmierci jednego z mnichów. Sprawa jest nagląca, gdyż za kilka dni w opactwie ma się odbyć ważna debata teologiczna, w której wezmą udział dostojnicy kościelni, z wielkim inkwizytorem Bernardem Gui na czele. 

Tymczasem dochodzi do kolejnych morderstw. Przenikliwy Anglik orientuje się, że wyjaśnienia mrocznego sekretu należy szukać w klasztornej bibliotece. Bogaty księgozbiór, w którym nie brak dzieł uważanych za niebezpieczne, mieści się w salach tworzących labirynt. Intruz może tam łatwo zabłądzić, a nawet – jak krążą słuchy – postradać zmysły.



Czytaliście którąś z powyższych książek? Co sądzicie o tych dziełach? Czy któreś szczególnie przyciągnęło Waszą uwagę? Czekam na Wasze opinie.  

środa, 12 lipca 2017

55. Hrabia Monte Christo (część II), Aleksander Dumas

Ta historia jest wręcz odurzająca. Bezbłędne pióro autora, intryga doprowadzona do perfekcji, niepowtarzalna charakterologia, jedyny w swoim rodzaju humor. Pierwsza część podbiła moje serce, przy drugiej całkowicie ono wymiękło. Genialna powieść! Jak widać, już na samym początku recenzji wręcz nie mogę powstrzymać się od pozytywnych odczuć. A to dlaczego? Sprawdźcie, czytając moje wrażenie oraz przemyślenia po lekturze drugiej części Hrabiego Monte Christo.

Wszystkich zainteresowanych odsyłam do recenzji pierwszej części powieści. KLIK

Bardzo długo przygotowywałam się do recenzji tej części. Zbierałam myśli, analizowałam wątki oraz decyzje bohaterów. Hrabia Monte Christo to dzieło, które można studiować. Zawiera ono tak dużo treści i wartości, iż powstałby z tego cykl wykładów. Pozwoliłam przeprowadzić sobie nieco okrojone badania na temat genezy pomysłu autora. Skąd wziął się Edmund Dantes? Czy jest on tylko fikcyjną postacią? Czy ma swój pierwowzór na kartach historii? Otóż według wielu źródeł inspiracją Aleksandra Dumasa była kolekcja raportów policyjnych. Nazwisko człowieka, którego francuski pisarz stworzył według własnego pomysłu brzmi François Picaud. Był on 19-wiecznym szewcem z Nîmes. W 1807 roku Picaud zaręczył się z bogatą kobietą, lecz trójka jego zawistnych przyjaciół - Loupian, Solari oraz Chaubart złożyła fałszywe zeznania, oskarżające szewca o bycie szpiegiem działającym na korzyść Anglii. I tak też prawdziwy Edmund Dantes wylądował na siedem lat w więzieniu, gdzie poznał włoskiego księdza - Ojca Torri, który zdradził mu położenie skarbu. Po wyjściu z więzienia François Picaud stworzył plan zemsty na swoich przyjaciołach, który powoli wplótł w życie. Zaskoczeni? Ja bardzo. Jak widać Hrabia Monte Christo miał swoje odbicie w rzeczywistości.

Druga część powieści Aleksandra Dumasa jest bardziej dynamiczna od pierwszej. Autor mknie przez fabułę, zwinnie skacze pomiędzy wątkami i bohaterami. Odkrywa przed czytelnikiem wielowarstwowy światek paryskiej elity społecznej. Wśród barwnych, tryskających energią życiową person stoi on - mroczne uosobienie Opatrzności. Sindbad Żeglarz, Hrabia Monte Christo, Edmund Dantes. To tylko niektóre z wcieleń niesamowitej postaci fikcyjnej, która wyszła spod pióra Dantesa. Niesamowitym jest to, jak każdy szczegół, postać, obiekt wraz z rozwojem fabuły składa się w całość tak logiczną i spójną, iż geniusz autora wręcz uderza czytelnika prosto w twarz. I część była wstępem, II to wybuchowa kontynuacja, gdzie osoba Hrabiego de Monte Christo delikatnie odsuwa się w bok - a może raczej mrok, a na pierwszy plan wchodzą bohaterowie, do tej pory, drugoplanowi. Ów bohaterowie powoli zrzucają swoją przybraną skórę parweniuszy - przewinienia, grzeszki i pierwotne wady zakopane w przeszłości wychodzą na jaw za pomocą geniuszu Monte Christo.

,,Według wschodnich obyczajów , by nie utracić prawa do zemsty, nie jada się nigdy ani nie pije w domu nieprzyjaciela."


To nic zaskakującego, iż wśród rewii charakterów odnalazłam postaci, które szczególnie zapadły mi w sercu. Są to trzy postaci damskie - i o dziwo, nie znajduje się pomiędzy nimi Mercedes! Akurat ta kobieta złamała mi serce tak samo jak głównemu bohaterowi. Hayde, Eugenia Danglars oraz Valentine Villefort. Hayde oczarowała mnie swoją innością, porównaniami autora do bogiń. Eugenia Danglars w powieści Dumasa pełniła rolę walkirii. Eugenia to córka człowieka, który z zawiści skazał swego przyjaciela na lochy i śmierć w zapomnieniu - barona Danglarsa oraz Herminii z domu de Salvieux. Była dzieckiem niekochanym, odtrącanym przez rodziców z wielu powodów. Nie nauczona miłości ani nie potrafiła jej nikomu okazać, ani też nie odczuwała bycia kochaną. Samotna indywidualistka, artystka pragnąca żyć ku chwale wolności. Przyznam, iż dopiero pod koniec powieści jej osoba mnie urzekła, bowiem dopiero wtedy tak naprawdę wdzieramy się w jej umysł. Przejdźmy teraz do Valentine. Chyba każdy kto czytał Hrabiego Monte Christo zgodzi się ze mną, że córka prokuratora Villefort to anioł. Prócz tego, jest to przede wszystkim smutne dziewczę, biernie chodzące po świecie, nie potrafiące znaleźć w sobie wystarczająco siły by sprzeciwić się ojcu.


Hrabia Monte Christo to powieść, którą każdy powinien poznać. U mnie (oczywiście) książka zajęła już szczególne miejsce na półce. W kilku słowach wypowiem się jeszcze na temat ekranizacji powieści Aleksandra Dumasa. Wczoraj pochłonięta miłością do tej historii przeszukiwałam internet w poszukiwaniu godnej ekranizacji. I wicie co? Nie znalazłam. Interpretacje filmowe znacznie odbiegały od fabuły, kluczowi bohaterowie w ogóle w nich nie występowały. Powyższa ilustracja pochodzi z ekranizacji z 2002 roku. W niej pasowały mi tylko postacie, które się pojawiły (nie było właściwie 3/4 bohaterów, reszta znacznie różniła się od tych przedstawionych w książce). Nie polecam oglądania filmów. Nie przedstawiają one świetności tej historii. Czytać, czytać i jeszcze raz: TYLKO czytać. 


Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu MG! 




Hrabia Monte Christo (część I) ~ Hrabia Monte Christo (część II)