Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

czwartek, 25 kwietnia 2019

222. Księżycowy blask, Marah Woolf

W takich książkach nie sposób się zakochać. Cudowna okładka, magiczny tytuł, intrygujący opis. I w dodatku moja ukochana fantastyka. Jednakże choć jestem sroką okładkową, to wiem, że książki po okładce oceniać nie należy. Co zatem kryje się wewnątrz tego cuda?

Marah Woolf (urodzona w 1971 roku) ukończyła studia historyczne i nauki polityczne. W 2011 roku udało się jej spełnić największe marzenie - wydała swoją pierwszą powieść. Mieszka w Niemczech wraz z mężem, trójką dzieci i jaszczurką. *

Saga księżycowa opowiada o niełatwej miłości dwojga nastolatków, Emmy i Caluma. Poznają się, gdy po stracie matki Emma zostaje zmuszona opuścić swój dotychczasowy dom w Waszyngtonie i zamieszkać z niewidzianym nigdy wcześniej wujem i jego rodziną w Szkocji. Nie przypuszczała, że spotka tam miłość swojego życia – Caluma. Jednak chłopak nie jest podobny do rówieśników – jest tajemniczy i niedostępny, lecz właśnie to najbardziej pociąga Emmę. Cykl Marah Woolf to opowieści o dojrzewaniu, trudnej miłości i odwadze, by wytrwale dążyć do celu i spełniać swoje marzenia. **

Jak wiecie, fantastykę uwielbiam całym sercem (i zaznaczyłam już to wielokrotnie przy okazji innych wpisów), a gdy uda mi się trafić na swego rodzaju nowość w tym gatunku, to jestem przeszczęśliwa - bo trochę już przeczytałam i niestety coraz częściej trafiam na coś, z czym dane mi było spotkać się wcześniej wielokrotnie. Zapewne każdy z was czytał książkę, w której pojawiają się wampiry (Zmierzch, Pamiętniki Wampirów, Błękintokrwiści, Wywiad z wampirem, Miasteczko Salem, Drakula), czarodzieje (Harry Potter, Czarny Mag, Archie Greene), czy wilkołaki (Wilk, Rok Wilkołaka, Drżenie) - ale czy kiedykolwiek słyszeliście o shellycoats? Istoty te wywodzą się ze szkockiego i północno-angielskiego folkloru. Shellycoat to rodzaj straszydła, które nawiedza rzeki i strumyki. Nazwa pochodzi od płaszcza (ang. coat) z muszelek (ang. shells), które ponoć nosi na swych barkach. Shellycoats nie są specjalnie złośliwe, ale zaborcze jeżeli chodzi o terytorium. Raczej żyją w ukryciu, a ich ofiarami są głównie kobiety-dziewice, które zapuściły się na ich tereny. W powieści Mary Woolf schodzą oni na ląd w postaci przystojnych młodzieńców, w których nietrudno się zakochać się po uszu. Jednak shellycoats mają ściśle określone zasady, a jedną z nich jest bezwzględny zakaz zawierania jakichkolwiek związków z człowiekiem. Niestety miłości nie sposób zagłuszyć. 


Życie Emmy Tate ulega drastycznej zmianie, gdy jej mama - jedyna opiekunka, ginie w wypadku. Emma opuszcza Stany Zjednoczone, w których dotychczas mieszkała i przeprowadza się do Szkocji, gdzie mieszka jej wuj Ethan wraz z rodziną. Tragiczne wydarzenie jest początkiem niesamowitej przygody oraz miłości, która odmieni jej serce i dusze. 

Choć niemiecka autorka w swej powieści porusza trudne tematy wymagające od czytelnika pewnej dojrzałości (m.in. sieroctwo, pogodzenie się ze stratą bliskiej osoby), to już po kilku rozdziałach można spostrzec, że historia Emmy i Caluma zdecydowanie jest przeznaczona dla nastoletniego odbiorcy. Widać to w stylu Woolf - prostym i bezpośrednim, jak i w kreacji bohaterów - nastolatków, a w szczególności głównej bohaterki. Emma to typowa nastolatka, dla której koniec własnego nosa jest centrem wszechświata, a przynajmniej taki wniosek wysunęłam po przeczytaniu pierwszej części Sagi księżycowej, a przez większość książki miałam ją za mądrą dziewczynę, która jest gotowa na pewne poświęcenia dla osób, które tychże poświęceń dokonały względem niej. Emma po śmierci swej mamy zostaje otoczona troską, akceptacją i szczerą miłością. Staje się częścią rodziny, o której do niedawna wiele nie wiedziała. Niestety nastolatka łamie jedyny zakaz nałożony przez opiekunów, co ściąga na nich wszystkich śmiertelne niebezpieczeństwo i zmusza do podjęcia decyzji mających wpływ na ich dalsze życie. Co robi Emma? Wkurza się na nich - a przy okazji wkurza i mnie. Calum i Emma to tak naprawdę para zakochanych dzieciaków, dla których miłość jest najważniejsza, jednakże z konsekwencjami tego uczucia przyjdzie im się zmierzyć w niedługim czasie. 


Marah Woolf bezbłędnie czaruje szkockim krajobrazem. Zabiera czytelnika w podróż - nad jezioro Loch Ness, czy urokliwy górzysty region Highlands. Autorka chętnie zagląda w karty historii Szkocji, nie omijając przy tym barwnego folkloru. Czytelnik smakuje specyficzny klimat tego miejsca niemalże wszystkimi zmysłami - dodatkowo paraliżuje go nadnaturalna atmosfera oraz baśniowy charakter opowieści snuty przez Marę Woolf. Ponury i nieco złowieszczy setting nie opuszcza czytelnika ani na moment, dodając całości smaku. 

Księżycowy blask, czyli pierwsza część Sagi księżycowej nie jest książką bezbłędną, nie dałabym jej również 10/10, jednakże z chęcią sięgnę po kontynuację - właściwie już po kilku dniach od przeczytania tej książki, mam ogromną ochotę sięgnąć po drugą część (i zrobię to niebawem). Historia Emmy i Caluma ma potencjał oraz stanowi niemały powiew nowości, jeżeli chodzi o fantastykę. Autorka sięgnęła po coś zupełnie innego, co przyniosło znakomity efekt. W szczególności polecam tę książkę nastolatkom - zapewne niejeden młody czytelnik zakocha się w tej historii. Ja, już nieco starsza czytelniczka, odnalazłam w niej nieco słabostek, które zapewne zupełnie nie przeszkadzałaby mi kilka lat temu. Księżycowy blask to jedna z tych książek, które mimowolnie się wspomina - i mam ogromną nadzieję, że kontynuacja podbite moje serce. Tak jak zrobiło to, to cudowne wydanie. 


Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu IBIS!
 


sobota, 20 kwietnia 2019

221. Po drugiej stronie. Tom I, Agnieszka Janiszewska

Obyczajówka z PRL-em w tle autorstwa całkiem poczytnej polskiej pisarki. Z książkami tej pani spotkałam się wielokrotnie na stronach poświęconych książkom, jednakże dopiero niedawno postanowiłam osobiście przekonać się, czy snute przez Janiszewską historie zrobią i na mnie dobre wrażenie. 

Agnieszka Janiszewska ukończyła historię na Uniwersytecie Warszawskim. Od urodzenia związana jest z Warszawą chociaż obecnie mieszka w jednej z podwarszawskich miejscowości. Pracuje jako nauczyciel historii w liceum ogólnokształcącym. Jej pasją jest historia, toteż większość jej lektur to monografie i biografie z tej dziedziny nauki. Nie ucieka jednak od beletrystyki, głównie powieści obyczajowych. Lubi podróże, podczas których zwiedza zabytki związane z przeszłością państw, ludzi i różnorodnych kultur. * Autorka Alei starych topoli, Uroków późnego lata, Szeptów i tajemnic oraz powieści Pamiętam. 

Z końcem sierpnia 1996 roku Blanka Miller staje w progach swojej dawnej szkoły. Jej małżeństwo zakończyło się rozwodem i kobieta powróciła z Poznania do rodzinnej Warszawy. Przywiozła ze sobą dwoje dzieci, Piotra i Majkę, a oprócz tego przeświadczenie, że zwrócenie wolności mężowi było najlepszym, co mogła dla niego zrobić. Teraz chce na nowo zorganizować sobie życie. Problem w tym, że otaczają ją wspomnienia, od których przez lata starała się uciec. Tymczasem przeszłość nie ma zamiaru jej opuścić. Wręcz przeciwnie – zjawia się pod postacią córki jej nieżyjącej przyjaciółki, a także pamiętnika, który oddaje Blance dziadek dziewczyny. *


Po drugiej stronie to pierwsza część dwutomowej historii, w której poznajemy główną bohaterkę - Blankę Miller, nauczycielkę języka polskiego, która po kilkunastu latach wraca do Warszawy z całkiem sporym życiowym bagażem w postaci byłego męża oraz dwójki dzieci. Czytelnik bardzo szybko zostaje wciągnięty w charakterystyczny PRL-owski klimat, który dla dojrzalszego odbiorcy będzie swego rodzaju podróżą w czasie. Z kolei dla młodszego ciekawym doświadczeniem, zetknięciem się ze znacznie odmiennym od współczesnego obliczem Polski. Główna bohaterka to silna, ale i nieco oschła kobieta zmagająca się z szarą rzeczywistością. Los w ostatnim czasie jej nie sprzyja, a pozorna ucieczka od otaczających problemów prowadzi ją prosto w otchłań dawno zagrzebanych wspomnień. Innymi słowy, Blanka trafia z deszczu pod rynnę. 

Janiszewska odważyła się na bardzo ciekawą, ale i jednocześnie skomplikowaną formę. Fabuła powieści Po drugiej stronie toczy się w dwóch płaszczyznach czasowych, a mianowicie w czasach współczesnych głównej bohaterce (czyli rok 1996) oraz w latach siedemdziesiątych, w których to miało miejsce wiele istotnych zdarzeń. Dodatkowo autorka postanowiła wprowadzić elementy powieści epistolarnej, ponieważ czytelnik ma okazję spojrzeć na opowiadaną historię z drugiej strony, czyli z perspektywy Justyny (drugiej głównej bohaterki), a dokładniej rzecz ujmując - poprzez zapoznanie się z treścią jej pamiętnika. Wspomnienia tragicznie zmarłej kobiety rodzą wiele tajemnic, doprowadzają do psychicznej zadry, która uwiera, jątrzy dawno zapomniane rany. Z każdym kolejnym rozdziałem w głowie czytelnika pojawia się coraz więcej pytań, a niedopowiedzenia przejawiające się w dialogach potęgują ciekawość. Kim  była Justyna? Co tak naprawdę łączyło ją z Blanką? Jakie sekrety skrywała nawet przed swoją najlepszą przyjaciółką? 


Pierwszy tom wyjaśnia bardzo niewiele, a więc sięgnięcie po kontynuację jest nieuniknione - zwłaszcza, że Agnieszka Janiszewska naprawdę potrafi zaintrygować. Fabuła powieści Po drugiej stronie nie wydaje się być oryginalna, a jednak książka sama w sobie właśnie taka jest. Ogromnym atutem jest osadzenie historii bohaterów w okresie PRL-u, o którym wiem bardzo niewiele, także lektura tej książki zachęciła mnie do poszukania informacji na temat tego okresu naszego państwa. Janiszewska zgrabnie posługuje się piórem, dzięki czemu czytelnik podczas lektury jej książek może odpocząć, odpłynąć na chwilkę w nieco inne czasy. Już za niedługo zabieram się za lekturę tomu drugiego, który - mam nadzieję - tym razem przyniesie więcej odpowiedzi niżeli pytań. 

* opis wydawcy
** opis wydawcy

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Novae Res!


niedziela, 14 kwietnia 2019

220. Addicted. Podwójna pokusa, Krista & Becca Ritchie

Kontynuacja zagranicznego hitu wydawniczego. Czy miłość ludzi spętanych nałogami ma szansę na przetrwanie i szczęśliwe zakończenie? Czy Lily i Lo powinni być razem - a właściwie, czy mogą być razem? Krista & Becca Ritchie przygotowały na czytelnika kontynuację, która w żadnym stopniu nie odbiega od pierwszej części.

Krista & Becca Ritchie to siostry bliźniaczki, które mają na koncie kilka bestsellerów. Autorki tworzą książki z gatunku New Adult oraz romans. Debiutancka powieść Addicted. Podwójna namiętność (Addicted to You) została opublikowana w czerwcu 2013 roku. Aktualnie seria Addicted składa się z pięciu części: trzech właściwych oraz dwóch, tzw. połówek. Siostry Richie napisały również serie Calloway Sisters, Like Us, Aerial Ethereal. 

Lily Calloway najbardziej obawia się... braku seksu. Loren Hale pomaga jej wytrwać w postanowieniu zerwania z uzależnieniem, choć nie ułatwia tego fakt, że tworzą teraz parę. Lily musi mierzyć się z codziennością, której nie może zdominować seks. Z kolei Loren chce wytrwać w trzeźwości. W obliczu groźby ujawnienia rodzinie Lily tajemnicy dziewczyny Lo obiecuje, że zrobi wszystko, aby ją chronić. Gra idzie jednak o wysoką stawkę. Bardziej niż powrotu do nałogu chłopak boi się utraty swej miłości… *


Pierwszą część przygód Lily Calloway oraz Lorena Hale'a przeczytałam pod koniec lutego. Podwójna namiętność to książka, która niesamowicie mnie zaskoczyła. Dałam się przede wszystkim zmylić okładce, która w żadnym stopniu nie odzwierciedla faktycznej treści tej historii. Seria Addicted wcale nie jest gorącym erotykiem, lecz historią dwójki ludzi spętanych przez nałogi. Alkoholizm i seksoholizm. Z tym pierwszym zmaga się główny bohater (Loren), a z drugim Lily. Do tej pory narracja była prowadzona z jej perspektywy, lecz w kontynuacji autorki postanowiły oddać głos również Lorenowi, dzięki czemu czytelnik ma okazję zagłębić się w jego umysł, poznać jego słabostki oraz myśli napędzane alkoholowym głodem. Odniosłam jednak wrażenie, że prywatna walka Lorena została nieco zepchnięta na drugi plan, bowiem przez sporą część książki Ritchie biorą pod lupę uzależnienie Lily Calloway. Z jednej strony decyzja ta zadowala, ponieważ rzadko kiedy można zetknąć się z motywem seksoholizmu w literaturze - sama byłam niezwykle ciekawa, jak takie uzależnienie wygląda, na czym właściwie polega; z drugiej jednak strony, czytelnicy pierwszego tomu chcieliby dowiedzieć się znacznie więcej o Lorenie, gdyż jego osoba intryguje i ciekawi. Autorki dopuszczają do świata Lily i Lo postaci drugoplanowe, dzięki czemu jest znacznie ciekawiej. Na scenę wkracza Daisy i Rose, siostry Lily (które do tej pory pojawiały się gdzieś w tle), nie brakuje również Ryke'a oraz Connora. Pojawia się także znacznie więcej wątków pobocznych związanych z rodziną głównych bohaterów, ich przeszłością i decyzjami, które podjęli. Bardzo istotne w uzależnieniach sztandarowych postaci są więzy rodzinne - zaburzone, toksyczne, pozbawione uczuć. Wszystko ciągnie za sobą konsekwencje, które uderzają w Calloway i Hale'a z siłą kuli armatniej. Czy bohaterom uda się przetrwać tak silny cios?

,,Czasami tym, kim chcemy się stać, już jesteśmy. A czasem stajemy się tym, kogo się najmniej spodziewaliśmy." 


Podwójna pokusa pod względem fabularnym i emocjonalnym przypomina wyboistą drogę, która w ekstremalnym tempie prowadzi na koniec urwiska. Bohaterowie niejednokrotnie ocierają się o krawędź własnego jestestwa, gubią się w swych uzależnieniach, zatracają, dławią, duszą, by w końcu zaczerpnąć świeżego powietrza i na nowo rozpocząć walkę z samym sobą. Seria sióstr Ritchie aż kipi od emocji, niestety rzadko kiedy pozytywnych. To nie jest historia dwójki prostych i dobrych bohaterów. Lily i Loren są pokręceni i zepsuci. Zagubieni i często samotni, jednakże podejmują próbę zerwania z nałogami. Odcinają się od hedonistycznego stylu życia i dążą do szeroko pojętej normalności. Odkrywają siebie na nowo. W Podwójnej namiętności sięgnęli dna, a w Podwójnej pokusie zaczynają powoli się od niego odbijać. Jednak jest to piekielnie trudne. To przerażające, jak łatwo można popaść w nałóg, a jak trudno jest się od niego uwolnić. 


Gdy sięgnęłam po kontynuację losów Lily i Lorena, początkowo trudno było mi się wciągnąć na nowo, jednakże w pewnym momencie kompletnie się zatraciłam. Bardzo spodobało mi się to, że autorki nie spoczęły na laurach. Podwójna pokusa nie jest ani, tzw. odgrzewanym kotletem, ani nieudaną kontynuacją. Pod wieloma względami drugi tom pobił pierwszy. Przede wszystkim znacznie lepiej udało mi się poznać głównych bohaterów - a w wątkach pobocznych również i bohaterów drugoplanowych, którzy są równie ciekawi, co Loren i Lily. Seria Addicted opowiada o losach bogatych dzieciaków wpływowych rodzin. Książki przyrównałabym do serialu Plotkara. Co więcej - siostry Calloway w pewien sposób przypominają mi Kardashianki. Na szczęście tylko ze względu na układ: Królowa matka i córki-pionki rozstawiane po szachownicy biznesu. 

Podwójna pokusa, czyli kontynuacja Podwójnej namiętności to książka, przy której spędziłam czas pełen emocji. Historia bohaterów intryguje oraz zmusza do refleksji - jak niewiele potrzeba, by wpaść w sidła nałogu. Autorki zwróciły uwagę na to, jak ważne w procesie zdrowienia osoby uzależnionej jest wsparcie ze strony najbliższych osób, rozmowa oraz odpowiednia terapia.  Lecz przede wszystkim zaznaczyły z wyraźnym naciskiem decydujący wpływ atmosfery rodzinnej. Zachowanie Lorena i Lily często było niezrozumiałe. Ritchie bezbłędnie oddały rozchwianie emocjonalne osób zmagających się z własnymi demonami. Czekam na trzeci tom serii - jednocześnie z utęsknieniem i swego rodzaju obawą, jak potoczą się dalsze losy głównych bohaterów.  

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu W.A.B.

czwartek, 11 kwietnia 2019

219. Mali bohaterowie. Dzieci, które zmieniły świat, Artur Maciak

Czy wielkie czyny są zarezerwowane dla wielkich ludzi? Czy w świecie układów i pieniędzy, głos dziecka ma jakiekolwiek znaczenie? Książka autorstwa Artura Maciaka objęta honorowym patronatem Rzecznika Praw Dziecka jest wspaniałym dowodem na to, że dziecko potrafi zdziałać naprawdę wiele dobrego - i wcale nie potrzebuje do tego kłamstwa, czy przemocy. Czasem wystarczy prawda, wiara, determinacja i dobroć kryjąca się w (jeszcze) niewinnym sercu. 

Gdy Wydawnictwo Ibis zaproponowało mi współpracę przy tytule Mali bohaterowie. Dzieci, które zmieniły świat nie spodziewałam się, że w moje ręce trafi coś takiego. Książka Artura Maciaka jest jedną z tych, które śmiało mogę określić słowem: wspaniałe. Zapadająca w pamięć treść, prawdziwi bohaterowie, niesamowite czyny zasługujące na kilkuminutowe oklaski. Na kartach tej książki drzemie prawdziwa siła i zdeterminowana walka o lepsze jutro - jutro, w którym każdy z nas będzie równy sobie; osoby chore nie będą traktowane jak ludzie drugiego, a nawet trzeciego sortu; jutro, w którym nie będzie biedy, przemocy, niewolniczej pracy za długi rodziców, a do edukacji będzie miał prawo każdy. No właśnie, edukacji. To niesamowite, że większość dzieci i nastolatków tak bardzo się przed nią wzbrania, kiedy w tym samym świecie inne osoby muszą walczyć o to, by móc się uczyć. 

Wielu bohaterów, wiele historii - wniosek ten sam. Dziecko może zmienić świat. Maciak w swej książce przywołał wiele postaci, o których wcześniej nie miałam pojęcia, a za których poznanie jestem ogromnie wdzięczna. Bohaterami książki Mali bohaterowie. Dzieci które zmieniły świat są: Nkosi Johnson z RPA, który walczył w imieniu chorych na AIDS; Om Prakash Gurjara z Indii, przeciwnik zmuszania dzieci do pracy; Thandiwe Chamy z Zambii, walcząca o prawo do edukacji; Mayra Avellar Neves z Brazylii - głos dzielnic biedy; Baruani Ndume z Demokrarycznej Republiki Konga, walczący w imieniu dzieci i uchodźców; Franci Simon z Dominikany domagająca się posiadania imienia i narodowości dla każdego dziecka; Chaeli Mycroft z RPA, działaczka na rzecz osób niepełnosprawnych; Kesza Valdeza z Filipin, podający dłoń dzieciom ulicy; Malali Yousafzai z Pakistanu, propagatorka praw człowieka, a w szczególności prawa do edukacji kobiet; Nehy Gupty z Nowej Zelandii, wyciągająca pomocną dłoń w stronę sierot i potrzebujących dzieci; Abraham Keita z Liberii stojący przeciwko przemocy wobec dzieci; Kehkashan Basu ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, działaczka społeczna i ekologiczna; Charlie Simpson z Wielkiej Brytanii, który postanowił pomóc ofiarom trzęsienia ziemi na Haiti; Anna Frank z Niemiec, ponadczasowy dowód zbrodni ludobójstwa; Iqbal Masih z Pakistanu, walczący o zniesienie niewolnictwa dzieci; Hector Pieterson z RPA,  symbol walki z apartheidem; Samantha Smith z USA, która odważyła się napisać poruszający list do przywódcy ZSRR. Janek Mela z Polski, wspierający ludzi po amputacji kończyn.


Żadnego z tych nazwisk nie śmiałabym pominąć - o takich ludziach warto, a nawet powinno się mówić i pisać. Są oni niezbitym dowodem na to, jak wiele może zmienić i zrobić jeden człowiek. Jestem pod ogromnym wrażeniem odwagi i siły tych niesamowitych małych-wielkich bohaterów. Pomimo trudności dzielnie walczyli i wciąż walczą, angażują się w różnego rodzaju akcje, niczego nie oczekując w zamian. Nie chcą pieniędzy, nie chcą poklasku. Ich misją jest sprawić, by jutro było lepsze, by światło dotarło nawet do najciemniejszych zakamarków naszego świata.

Mali bohaterowie. Dzieci, które zmieniły świat to pozycja, która powinna znaleźć się na wyjątkowym miejscu w każdej bibliotece szkolnej w Polsce - co więcej, w waszej prywatnej biblioteczce również nie powinno jej zabraknąć. Nie tylko treść, ale i sposób wydania wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Książka jest schludna i przejrzysta, ilustracje wstawione z  wyraźnym zamysłem. Mają zdobić treść, nie na odwrót. To słowo odgrywa tu pierwsze skrzypce, jednakże wcale nie oznacza to, że mogłabym zarzucić coś szacie graficznej. Każdemu bohaterowi poświęcone zostały cztery strony, z czego dwie to całostronicowe ilustracje przedstawiające wizerunek osoby, o której mowa, oraz scenkę tematyczną. Oprócz tekstu głównego na czytelnika czekają liczne ciekawostki, na przykład definicje trudniejszych słów, z którymi młodszy czytelnik mógłby mieć problem. 


Jestem niesamowicie szczęśliwa, że udało mi się zapoznać z tą pozycją oraz jej bohaterami. O każdym z nich z chęcią dowiem się nieco więcej. Artur Maciak stworzył naprawdę niesamowitą książkę, do której (również) mam zamiar wrócić jeszcze nieraz. 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu IBIS!
 




niedziela, 7 kwietnia 2019

218. Kiedy Pan Piecho gryzie, Brian Conaghan

Lekka, zabawna i jednocześnie poruszająca historia szesnastolatka cierpiącego na zespół Touretta. Powieść szkockiego pisarza to ukłon w stronę inności i konieczności jej tolerancji - kierowany głównie do młodzieży. 

Brian Conaghan urodził się w 1971 roku. Dorastał w szkockim miasteczku Coatbridge, a obecnie pracuje jako nauczyciel w Dublinie. Jest autorem książki The Boy Who Made it Rain i magistrem literatury ze specjalizacją kreatywnego pisania Uniwersytetu Glasgow. Zarabiał na życie jako malarz pokojowy, barman, didżej, aktor i nauczyciel, a teraz również jako pisarz. Mieszka w Dublinie z dwiema ślicznotkami, które sabotują jego próby pisania: z żoną Orlą i córką Rosie. *

Dylan Mint ma zespół Tourette’a – jego życie to ciągła walka z niekontrolowanymi tikami, wybuchami i przekleństwami. Kiedy podczas rutynowej kontroli w szpitalu przypadkiem podsłuchuje, że zostało mu zaledwie kilkanaście miesięcy życia, sporządza swoją bucket list – listę rzeczy do zrobienia przed śmiercią. Ich wykonanie wywróci świat nastolatka do góry nogami... **


Dylan Mint to szesnastolatek cierpiący na zespół Touretta - aktualnie nieuleczalną chorobę tikową powodującą nadpobudliwość ruchową, powtarzanie wyrazów oraz niekontrolowane wybuchy wulgaryzmów. Jakby tego było, często można zetknąć się również z nerwicą natręctw, zachowaniami maniakalno-depresyjnymi. Chłopak uczęszcza do miejscowej szkoły specjalnej. Do tej pory jego życie opierało się na typowym schemacie nastolatka - szkoła, dom, obowiązki, znajomi; jednakże standardowa wizyta u lekarza prowadzącego diametralnie zmienia życie Dylana. 

Bardzo spodobał mi się pomysł na tę książkę. Autor sięgnął po niepopularną tematykę fabularną, bowiem zespół Touretta oraz życie osób cierpiących na tę chorobę w literaturze obyczajowej, a tym bardziej młodzieżowej przejawia się wyjątkowo rzadko. Przyznam, że ja pierwszy raz zetknęłam się z wykorzystaniem takiego motywu. Dylan to prawie normalny chłopak, główny bohater i narrator powieści Kiedy Pan Piecho gryzie. Chłopak, jak typowy nastolatek, posługuje się językiem młodzieżowym, wypełnionym neologizmami, eufemizmami i slangiem, także nieraz można natknąć się na ciekawe słowa, z którymi wcześniej nie mieliśmy okazji się zetknąć. Początkowo tytuł powieści wydał mi się dziwny i...głupi, lecz wraz z zapoznaniem się z historią Dylana Minta zrozumiałam jego sens, drugie dno i aktualnie nie zamieniłabym go na inny. Tytuł Kiedy Pan Piecho gryzie świetnie oddaje zarówno treść, temat, jak i styl, w jakim napisana jest powieści Briana Conaghana. 

Dylan pomimo swojej choroby stara się prowadzić normalne życie. Uczęszcza do szkoły, ma przyjaciela, wykonuje obowiązki domowe i szkolne z entuzjazmem normalnego nastolatka - nie bez powodu napisałam te dwa słowa kursywą, bowiem osobiście uważam, że osoby cierpiące na jakąkolwiek chorobę nie powinny otrzymać miana nienormalnych. Nienormalna jest osoba, która przy zdrowych zmysłach dopuszcza się przemocy względem siebie, innych osób bądź zwierząt, celowo uderza swoją głową o barierkę, bądź wykonuje te wszystkie pseudo-inteligentne challenge. Tak jak wspomniałam, chłopak stara się prowadzić normalne życie, jednakże raz za czas ktoś lub coś dobitnie przypomina mu, że nie jest normalny - że nie należy do naszego świata. Choroby nastolatka można nie dostrzec na pierwszy rzut oka. Tourette objawia się głównie w zachowaniu, pokazuje swe oblicze w kontaktach społecznych - to właśnie z nimi Dylan ma największy kłopot. Chłopak choć bardzo chce, nie potrafi przeprowadzić normalnej rozmowy bez obrzucenia rozmówcy obelgami, bądź wystraszenia go niekontrolowanymi ruchami głowy, bądź całego ciała. Najjaśniejszym punktem całej historii jest relacja Dylana ze swoją matką. Czysta, piękna, wypełniona miłością i akceptacją aż po brzegi. Nie brak w niej i tych gorszych momentów - chwil, w których dostrzegamy szczególną autentyczność postaci. Pani Mint choć kocha swojego syna całym sercem, miejscami jest zmęczona jego chorobą, co według mnie, nie jest niczym dziwnym czy złym. Warto również zwrócić uwagę na przyjaciela Dylana - pakistańskiego chłopca cierpiącego na autyzm. Amir nie tylko musi zmierzyć się ze swoją chorobą, ale również z rówieśnikami nietolerującymi jego pochodzenia. 


Kiedy Pan Piecho gryzie to wspaniała i zapadająca w pamięć lekcja tolerancji - oraz swego rodzaju poradnik pozytywnego myślenia. Dylan pomimo nieuleczalnej choroby jest pozytywnym nastolatkiem, który postanawia oswoić się ze swoją chorobą. Chce z nią żyć i brać z tego życia pełnymi garściami. Mocne i wzruszające zakończenie to idealne dopięcie całości. Historię Dylana Minta polecam zarówno dojrzałym, jak i młodszym czytelnikom! 

* materiały wydawcy
** materiały wydawcy

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu YA! 


poniedziałek, 1 kwietnia 2019

217. LOVE Line II, Nina Reichter

Do niedawna, gdy widziałam nazwisko autorki dylogii LOVE Line ogarniała mnie ogromna i niewytłumaczalna awersja. Nie chciałam czytać książek Niny Reichter, już na wstępie bezpodstawnie stwierdziłam, że jej twórczość nie jest dla mnie. Pewnie kiepska. Pewnie denna. Pewnie nie taka. Jednakże po jakimś czasie postanowiłam przekonać się na własnej skórze, czy niechęć ma jakiekolwiek podstawy. Po lekturze pierwszego tomu moje zdanie na temat pióra  autorki diametralnie się zmieniło, bo Reichter pisze mądrze, ładnie i z sensem. I to naprawdę głębokim. Pierwsza część pozostawiła mnie z pewnym przesytem - jak zaznaczyłam w recenzji LOVE Line odniosłam wrażenie, że autorka na siłę rozwlekła pierwszą część, co nie zmieniło faktu, że powieść bardzo mi się spodobała. Sięgnięcie po kontynuację było obowiązkiem, koniecznością, aby w pełni poznać losy bohaterów. Jak odebrałam kontynuację historii Beth i Matthew? Czy okazała się być lepsza, czy może dosięgnęła ją klątwa drugiego tomu?

Nina Reichter jest polską pisarką, od lat mieszkającą poza granicami swojej ojczyzny. Dzięki trzytomowej, bestsellerowej serii powieściowej zatytułowanej Ostatnia spowiedź autorka ta znalazła się w zaszczytnym gronie najbardziej poczytnych twórców literatury młodzieżowej i kobiecej w Polsce. Nina Reichter pochodzi z Polski, jednak już od lat wraz ze swoim mężem mieszka w Niemczech. Z wykształcenia jest prawniczką, natomiast pisarstwo określa mianem swego zawodu, a nie pasji – jak sama autorka mawia, lubi ukończone dzieła, lecz nie sam proces twórczy. *

Bethany McCallum chciałaby, aby jej życie znowu stało się normalne, ale czy to możliwe, skoro jej ukochany, Matthem Hansen, za kilka miesięcy bierze ślub z córką magnata medialnego, były mąż chce powrotu, a w dodatku nowa praca w Newsweeku zaczyna się od szantażu, za którego sprawą Bethany i Matt są zmuszeni współpracować ściślej niż kiedykolwiek wcześniej? Czy zawodowa relacja będzie funkcjonować, skoro oboje zdają sobie sprawę z napięcia, jakie pojawia się między nimi? I czy profesjonalizm wystarczy, aby zachowali dystans? Gdy tajemnice z przeszłości wyjdą na jaw, może się okazać, że stare grzechy mają długie cienie. Czy za ich sprawą miłość... zyska niespodziewanego sojusznika? **


Bardzo się cieszę, że długo nie zwlekałam z lekturą drugiego tomu historii dziennikarki Bethany McCallum oraz psychologa specjalizującego się w sprawach sercowych, Matthewa Hansena. Prawie pięćset stronicowa pierwsza część co prawda nieco mnie wymęczyła, jednakże po krótkiej przerwie nabrałam ogromnej ochoty na dalsze losy bohaterów. W mojej pamięci wszystko było świeże, także tym bardziej było mi znacznie łatwiej wkroczyć w Nowy Jork nakreślony piórem Niny Reichter. Właściwie przed chwilą zakończyłam lekturę LOVE Line II i mogę z ręką na sercu napisać, że drugą część czytało mi się o wiele lepiej od pierwszej. Autorka zrezygnowała z rozwlekania fabuły na siłę, zdecydowanie postawiła na wartką akcję i silne emocje. Relacja Beth i Matta jest skomplikowana, pełna niedopowiedzeń, bólu i żalu. Każdy ruch czy decyzja coraz bardziej ich od siebie oddala, a najmniejsza próba poprawienia napiętych stosunków kończy się fiaskiem, pozostawiając bohaterów w bolesnym otępieniu. Szczęśliwe zakończenie niestety jest wątpliwe. 

,,(...) im mniej posiadasz, ty mniej się boisz - a przez to stajesz się wolny."

Nieszczęśliwa miłość, niechciane zobowiązania, zniszczone marzenia. LOVE Line opowiada historię bohaterów o wielu twarzach - niestety najczęściej prezentują one oblicza przytłoczone brutalną rzeczywistością niemającą nic wspólnego z marzeniami. W tej rzeczywistości pragnienia przegrywają z powinnościami. Główni bohaterowie dźwigają na swych barkach ciężar odpowiedzialności za czyjeś życie - za czyjeś szczęście. Zdają sobie sprawę, że ich decyzje wpłyną nie tylko na nich, przez co toczą prawdziwą walkę głęboko wewnątrz siebie. A w tej walce egoizm przegrywa. 

Dopiero w drugiej części czytelnik tak naprawdę poznaje bohaterów. W pierwszej części Nina Reichter stworzyła w umyśle odbiorcy pewien zarys, sylwety bohaterów, które zostały wypełnione w kontynuacji. Dużo tu szarości i smutnych barw, które przytłaczają, zmuszają do refleksji i wysunięcia brutalnego wniosku - dorosłość potrafi być okropna. 


Reichter poświęciła większą uwagę bohaterom drugoplanowym - a w szczególności Bree Watson i Robertowi Forleyowi, co korzystnie wpłynęło na całość historii. Wątek Bree był świetnie poprowadzony. Zaskakujący, wciągający i niejednoznaczny. Bree to silna, ale i bezwzględna kobieta wyznająca zasadę makiawelizmu po trupach do celu. Wpływowa, władcza, przebiegła. Samozwańcza królowa walcząca o miłość intrygą i kłamstwem. Jednak nie tędy droga. Z kolei Roberta dopadła karma - w końcu przyszło mu wypić piwo, które sam naważył. Rozwinięcie historii Beth i Roberta również okazało się być inteligentnym zagraniem ze strony autorki, ukazującym niejednoznaczność związków międzyludzkich. 

LOVE Line II to kontynuacja, która w moich oczach przebiła pierwszą część. Lektura pierwszego tomu w porównaniu z tym wyjątkowo ciężko mi szła. Drugą część wręcz połknęłam, czując swego rodzaju niedosyt - chciałam więcej! Z kolei przy LOVE Line czułam przesyt. W dalszym ciągu jest to piękna, inteligentna i wyjątkowo dojrzała historia skomplikowanych relacji międzyludzkich, zmagań z rzeczywistością i własnym sercem. Warto docenić również piękny styl autorki, umiejętność przelania emocji na papier, a także wnikliwą obserwację zarówno otaczającej nas rzeczywistości, jak i warstwy psychologicznej bohaterów. W tle już nie tylko Nowy Jork, ale również gorące Los Angeles. Sentymentalizm, delikatność i nostalgia w jednym. 

* merlin.pl
** opis wydawcy

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Novae Res!