Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

sobota, 30 czerwca 2018

138. Prawo miłości, Whitney G.

Finał pikantnej serii z prawniczym twistem! Ostatnia część serii Domniemanie niewinności amerykańskiej autorki, wyposaża czytelnika w odpowiedzi na pytania, które Whitney G. postawiła przed nami w pierwszym (Oskarżyciel) i drugim (Niewinna) tomie. Choć krótkie w treść, nowelki przysporzyły mi wielu zmartwień - kim tak naprawdę jest Andrew? Co stało się sześć lat temu? Czekałam na odpowiedzi i... w końcu je dostałam!

Whitney G. to amerykańska autorka urodzona w 1988 roku w Memphis w stanie Tennessee. Jej twórczość przeznaczona jest przede wszystkim dla kobiet; są to powieści i opowiadania z gatunku literatury kobiecej i erotycznej. Whitney to optymistka uzależniona od słodyczy, podróży, herbaty i aromatycznej kawy. Prócz tworzenia pikantnych historii z nietuzinkowymi bohaterami, zajmuje się blogiem The Indie Tea, którego jest współzałożycielką. W listopadzie 2017 roku zadebiutowała na polskim runku powieścią Turbulencja, a w tym roku Wydawnictwo Kobiece zdecydowało się również na wypuszczenie bestsellerowej pikantnej serii z prawniczym twistem Domniemanie niewinności, w skład którego wchodzą: Oskarżyciel, Niewinna, Prawo miłości.

Wydawałoby się, że relacje Aubrey i Andrewa zmierzają ku stabilizacji, niestety... nic bardziej mylnego. Miarka się przebrała. Aubrey Everhart ma oficjalnie dosyć - dosyć upokorzeń i przedmiotowego traktowania przez Andrewa, dosyć rezygnowania ze swoich planów i marzeń na rzecz ważniejszych celów swoich rodziców, których nie interesuje nic poza karierą polityczną jej ojca. Aubrey opuszcza Durham i zostawia swoje dawne życie za sobą. Zostawia Andrewa, prawo i rodziców. Teraz liczy się dla niej tylko balet - czy uda jej się uciec przed przeszłością? 


Amerykańska autorka całkiem zgrabnie połączyła wątki w logiczną całość. Domniemanie niewinności nie jest kolejnym pustym erotykiem - prócz pikantnych scen erotycznych i wręcz namacalnej chemii skrzącej pomiędzy głównymi bohaterami, Whitney G. wyposażyła swą serię w intrygującą fabułę, sekrety z przeszłości, które oddziałują zarówno na otoczenie, jak i bohaterów. Zakończenie losów Aubrey i Andrewa w pełni mnie usatysfakcjonowało, a cała seria wzmocniła moją sympatię do Whitney G. Jeżeli chodzi o literaturę kobiecą, w tym momencie jest ona moją ulubioną autorką. 

,,Gdy coś przestaje istnieć, ostatnie słowa, miłe czy niemiłe, nie mają już znaczenia."

Ostatnia część serii Domniemanie niewinności znacznie różni się od swoich poprzedniczek. Po pierwsze, jest ona znacznie dłuższa, co widać na zdjęciu powyżej; po drugie, tło zmienia się z całkiem spokojnego Durham na gwarny Nowy Jork; po trzecie - mamy więcej dramatów i sytuacji łamiących serce, mniej scen seksu. Aubrey nabiera charakteru, z kolei Andrew pokornieje. Mężczyzna w końcu zdaje sobie sprawę, że swą seksowną gburowatością, nie zdobędzie jej serca na zawsze. 


Podobała mi się ta zmiana klimatu. Właściwie to była ona konieczna. Prawo miłości zmieniło tę serię. Dodało nutki powagi, emocji i uczuć. Whitney G. obrała kierunek, który pozytywnie wpłynął na całość jej pracy. Bardzo się cieszę, że postanowiła nieco podkręcić osobowość Aubrey. Do tej pory była ona raczej uległa i zbyt podatna na Andrewa, jednakże w trzeciej części zdobyła się ona na śmiałe decyzje, rezygnację z tego, co do tej pory uważała za obowiązkowe. Postać Andrewa również przeszła transformację. Prawnik, choć zachował swój cięty język i seksowny styl bycia, zaczął odkrywać przed czytelnikiem swoje lepsze, prawdziwe oblicze człowieka, którego kiedyś bardzo skrzywdzono, przez co postanowił przybrać maskę cynika i egoisty. 

Whitney G. to młoda autorka, której twórczość należy mieć na oku - ma ona bardzo dobry styl, cięty język i fajne poczucie humoru. Kreuje bohaterów z krwi i kości, zapadających w pamięć na dłużej. Do tej pory przeczytałam od niej Thirty day boyfriend, Naughty boss, Dirty Doctor oraz te trzy książeczki i z całego serca polecam wam jej pióro. Za każdym razem bardzo dobrze się bawiłam. Jeżeli chodzi o oprawę graficzną, to nie miałabym żadnego ale, gdyby nie dłoń kobiety na okładce ostatniego tomu. Czy wy to widzicie? Brrr... Coś poszło nie tak.


Seria Domniemanie niewinności to idealny sposób na relaks. Losy bohaterów wciągają, bawią, przyprawiają o rumieniec i szczery uśmiech. Prawo miłości to urokliwe zakończenie historii Aubrey i Andrewa, dodające jej romantyzmu i nutki sentymentalnego charakteru. 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece! 

czwartek, 28 czerwca 2018

137. Bogini niewiary. Ateiści, którzy modlą się i klęczą; Tarryn Fisher

 
Twórczość Tarryn Fisher od dawna mnie intrygowała - na polskim rynku pojawiło się już kilka jej książek, a każda kolejna wzmagała mój apetyt. Gdy zobaczyłam najnowszą powieść Fisher, wiedziałam, że tę książkę muszę przeczytać - spójrzcie tylko na tę cudowną okładkę! Jak wyglądało moje pierwsze spotkanie z popularną autorką? 

Tarryn Fisher - bestsellerowa autorka New York Timesa i USA Today. Urodziła się i wychowała w Północnej Afryce w Johannesburgu. W wieku trzynastu lat wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych wraz z rodzicami. Osiem lat mieszkała na północnej Florydzie, gdzie uzyskała dyplom z psychologii, napisała swą pierwszą powieść i urodziła dwójkę dzieci. W 2012 roku podjęła spontaniczną decyzję przeprowadzki do deszczowego Seattle. Jest autorką bloga o modzie Guise of the Villain. Do tej pory napisała dziesięć powieści (Bad Mommy, Ciemna Strona, F*ck Love, Margo, Never Never wraz z Colleen Hoover, cykl: End of men: Folsom, Jackal; cykl Mimo moich win: Mimo moich win, Mimo twoich łez, Mimo naszych kłamstwNależy do domu Slytherin. 

,,Nie wybacza się dlatego, że ktoś na to zasługuje. Większość ludzi na to nie zasługuje. Wybacza się, żeby nie zgorzknieć. By iść do przodu i się nie oglądać. Wybacza się dla siebie.''

Religią Davida jest miłość - religią Yary jest cierpienie. David jest artystą poszukującym natchnienia - Yara jest wędrowną muzą, która stanęła na jego drodze. Yara często zmienia miejsce zamieszkania, gdyż boi się stabilizacji. W jej głowie panuje chaos, a zachowanie młodej kobiety spowodowane jest burzliwym i nieszczęśliwym dzieciństwem, które spędziła w towarzystwie niekochającej jej matki. W przeszłości spotykała się z wieloma artystami, których inspirowała, a gdy tylko wykorzystali jej potencjał jako natchnienia, była porzucana. David pragnie rozwijać swoją pasję do muzyki, lecz jego wena wygasła... gdy tylko jego oczom ukazuje się Yara, młody muzyk wie, że znalazł to, czego szukał. 


Rozpocznę od banalnego stwierdzenia: jestem pod wrażeniem tego, co przeczytałam. Zarówno surowa forma, warsztat pisarski autorki, niepowtarzalna atmosfera panująca w historii już od pierwszych stron, jak i kreacja bohaterów, zrobiły na mnie gigantyczne wrażenie. Aby w pełni docenić tę książkę, trzeba przeczytać ją od deski do deski, gdyż na początku, w połowie i przy końcu, powieść Fisher może prezentować się nieco inaczej, wzbudzać odmienne odczucia. Autorka stawia przed nami niezależną bohaterkę, która jest przeciwieństwem stabilizacji. Yara jest rozchwiana, skomplikowana, przesączona gniewem i gwałtownością XXI wieku. To indywidualistka, ale i egoistka, której cząstkę możemy znaleźć w każdym z nas. Yara ucieka przed rzeczywistością, notorycznie zmieniając miejsce zamieszkania - najpierw uciekła od nieszczęśliwego dzieciństwa z Londynu do Stanów Zjednoczonych. Miami, Nowy Jork, Nowy Orlean, Chicago, Los Angeles i Seattle. To właśnie tam rozpoczyna się cała historia. To tam ścieżki Yary i Davida się spotykają. 

,,Kobiety są wszechświatem same w sobie. Czują za dużo, mówią za dużo, chcą za dużo - stanowią przeciwieństwo prostoty."

Tarryn Fisher operuje pięknym językiem. Z jednej strony mamy tutaj totalnie współczesną historię miłosną z mocnym brzmieniem w tle - jednakże z drugiej, słownictwo autorki wprowadza czytelnika w nostalgiczno-refleksyjny stan otępienia. Podczas czytania tej książki odcinałam się od rzeczywistości. Zdarzało mi się zatrzymać dłużej przy pewnej sentencji. Polubiłam nieprzewidywalność głównej bohaterki i łagodność Davida. Zakochałam się w ich wysublimowanym związku i wymianach zdań. Pomiędzy bohaterami można dostrzec niemalże namacalną chemię. Historia ta uderza prosto w serce, razi swą autentycznością. 

 
Bogini niewiary to powieść o ciemnej stronie miłości - właściwie tej prawdziwej, bowiem każdy, kto doświadczył tego uczucia wie, że miłość nie jest idealna i piękna. Kto powiedział, że miłość jest przyjemna? Fisher zagląda w mroczne zakamarki duszy bohaterki, eksponując jej wady - kolejne pęknięcia na pięknej twarzy. Sięga do dzieciństwa Yary, mąci jej oblicze pewnej siebie indywidualistki, pragnącej gnać przed siebie, zostawiając za sobą spalone mosty.   

,,Nie da się odzyskać utraconej wiary."

Powieść Fisher rozpoczyna się od e-mailu, który stanowi swoisty środek historii. Jednocześnie jest on spowodowany tym, co było wcześniej i powoduje to, co będzie później. Bogini niewiary podzielona jest na trzy części, z czego pierwsza i trzecia należą do Yary, a środkowa (najkrótsza) do Davida, dzięki czemu możemy na chwilę przeniknąć do jego umysłu. Najnowsza książka Tarryn Fisher to nietypowy romans opakowany w piękną okładkę, zawierający równie piękną i uderzającą treść.  Nie jest to historia dwójki przypadkowych ludzi, którzy pewnego dnia natknęli się na siebie. Cieszę się, że udało mi się przeczytać tę książkę, - zachęcam was do sięgnięcia po Boginię niewiary.  

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu SQN!

wtorek, 26 czerwca 2018

136. Niewinna, Whitney G.

Whitney G. zrobiła to po raz kolejny... wręczyła mi cieniutką książeczkę, doprowadziła do skraju wytrzymałości, a na końcu zrzuciła bombę i kazała czekać na kolejną część. Jedynym plusem jest fakt, że Prawo miłości mam już u siebie, ale zanim sięgnę po zakończenie miłosnej serii z prawniczym twistem, mam w planach inną książkę. Także... i tak muszę czekać! 

Whitney G. to amerykańska autorka urodzona w 1988 roku w Memphis w stanie Tennessee. Jej twórczość przeznaczona jest przede wszystkim dla kobiet; są to powieści i opowiadania z gatunku literatury kobiecej i erotycznej. Whitney to optymistka uzależniona od słodyczy, podróży, herbaty i aromatycznej kawy. Prócz tworzenia pikantnych historii z nietuzinkowymi bohaterami, zajmuje się blogiem The Indie Tea, którego jest współzałożycielką. W listopadzie 2017 roku zadebiutowała na polskim runku powieścią Turbulencja, a w tym roku Wydawnictwo Kobiece zdecydowało się również na wypuszczenie bestsellerowej pikantnej serii z prawniczym twistem Domniemanie niewinności, w skład którego wchodzą: Oskarżyciel, Niewinna, Prawo miłości. 


Andrew Hamilton, seksowny i bezwzględny prawnik z Nowego Jorku ma dwie złote zasady: nie sypiać dwa razy z tą samą kobietą i zero kłamstw. Gdy przekracza pierwszą zasadę dla Aubrey, ona łamie drugą, przez co ich drogi się rozchodzą. Jednakże, czy Andrew jest niewinny? Kim jest tajemnicza Ava? Aubrey ma w sobie coś, co nie pozwala mężczyźnie trzymać się od niej z daleka na długo. Rozpoczyna się namiętna przepychanka, podczas której wychodzą na jaw kolejne sekrety. 

,,Kłamiąc o jednym, kłamiesz o wszystkim." 

Drugi tom wciągającej serii od Whitney G. był wart czekania! Co prawda, jestem zawiedziona objętością tej książeczki, gdyż jest to podobnie jak w przypadku Oskarżyciela, lekko ponad sto stron, które po prostu się zjada. Amerykańska autorka stawia przed nami dalsze losy ekscentrycznego związku aroganckiego prawnika i roztargnionej baletnicy. Oskarżyciela czytałam w kwietniu tego roku i pomimo faktu, że od tego czasu minęły dokładnie dwa miesiące, nieco się obawiałam, że nie uda mi się wbić w tę historię z taką samą energią - na szczęście moje obawy były zupełnie niepotrzebne, bowiem Whitney G. jak zwykle kompletnie mnie urzekła. Martwiłam się, że otrzymam odgrzewanego kotleta, a dostałam pyszną babeczkę z dużą wisienką na szczycie.  


Kontynuacja Oskarżyciela wprowadza czytelnika w przeszłość Andrewa oraz życie prywatne Aubrey. Czy Hamilton zawsze był takim zatwardziałym egoistą? Co zdarzyło się sześć lat temu w życiu Andrewa, co na zawsze odmieniło jego losy? Jak wygląda sytuacja rodzinna Aubrey? Czy pomiędzy bohaterami rozwinie się coś więcej? Niewinna to swoiste odwrócenie ról. W tej części górą jest Aubrey, która pomimo swej delikatnej natury, zaczyna dominować nad Andrewem. Druga część jest jeszcze pikantniejsza, Andrew jeszcze bardziej pyszałkowaty i tajemniczy, a Aubrey w końcu zyskuje przewagę!  

,,Deszcz. Nowy Jork. Złamane serce. 
Złamane na dobre, na zawsze.''

Choć książka składa się z lekko ponad stu stron, to obfituje w niespodziewane zwroty akcji, seksowne sceny erotyczne, cięty język bohaterów oraz ostry humor autorki. Zakończenie okazało się być totalną bombą, która ponownie wbiła mnie w fotel. Whitney G. to jedna z nielicznych autorek, która potrafi rozśmieszyć mnie do łez, a śmiałość pióra przyprawić o rumieniec. Wprost nie mogę się doczekać lektury Prawa miłości. Jestem ciekawa tego, jak autorka zakończy historię Aubrey i Andrewa. 



Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece! 

poniedziałek, 25 czerwca 2018

135. Zabójcze lato, Juno Dawson

Nie mogłam się doczekać momentu, w którym będę mogła podzielić się z wami opinią na temat tej książki. Nie będę owijać w bawełnę - zakochałam się w tej powieści już od pierwszego rozdziału! W tym roku mam prawdziwe szczęście do książek - trafiają mi się prawie same perełki, a Zabójcze lato spokojnie mogę dopisać do listy moich odkryć - w tym momencie jest to najlepsza książka czerwca! Zabójcze lato wciągnęło mnie nawet bardziej od wyśmienitego Zabić Sarai. Dlaczego? Już wam tłumaczę! 

Juno Dawson to brytyjska pisarka, urodzona jako mężczyzna i głównie znana pod imieniem James. Juno pracowała jako nauczycielka w szkole podstawowej, w wolnych chwilach oddawała się swojej pasji - pisała powieści młodzieżowe, które z czasem zyskały spore grono fanów na całym świecie. Spod pióra Juno - Jamesa Dawson wyszły takie książki, jak: debiutanckie Hollow Pike (2012), Zabójcze lato (2013), Being a Boy (2013), Wypowiedz jej imię (2014), This Book is Gay (2014), Under my Skin (2015), All of the Above (2015), Mind Your Head (2016), Spot the Difference (2016), Margot & Me (2017), The Gender Games (2017), What is Gender? How Does it Define Us? and Other Big Questions (2017), Grave Matter (2017). Autorka w swej twórczości często porusza tematykę LGBT. 

Co się stanie, jeśli w prawdziwym życiu wydarzy się dramat na miarę serialu?

Grupa bogatych przyjaciół spotyka się podczas wakacji w willi położonej na hiszpańskim odludziu. Rok temu ich ścieżki się rozeszły - częściowo przez zakończenie liceum, a częściowo przez samobójstwo Janey, ich przyjaciółki będącej spoiwem całej paczki. Jednakże nie wszyscy wierzą, że Janey popełniła samobójstwo. Wkrótce wspaniałe wakacje zmieniają się w koszmar. Ktoś zginie - ktoś stanie się mordercą. Jednak czy morderca jest wśród nich? A może czyha na ich życie, obserwując ich z daleka? Jak wygląda prawdziwe oblicze bohaterów? Jakie tajemnice skrywają?


Są takie powieści, do których podchodzimy z dystansem oraz są te, co do których mamy dobre przeczucie już od samego początku - właściwie odkąd w moje ręce trafił pięknie wydany egzemplarz Zabójczego lata, wprost zacierałam rączki z powodu zbliżającej się lektury tejże książki. Tytuł i okładka wręcz kipią wakacjami oraz... morderstwem. Jak dla mnie, jest to połączenie idealne, bowiem Zabójcze lato to przedstawiciel thrillera młodzieżowego z elementami kryminału. Głównym bohaterem tej powieści jest Ryan, jeden z uczestników hiszpańskiej przygody. Autorka zastosowała narrację trzecioosobową, a sam narrator jest wszystkowiedzący - wnika w myśli i uczucia bohatera, z którego perspektywy akurat przygląda się zaistniałej sytuacji. Ryan jest aktorem, interesuje się filmami i serialami, co możemy dostrzec na pierwszy rzut oka, czytając rozdziały pisane z jego punktu widzenia - właściwie dzięki Ryanowi można poczuć się jak na seansie filmu grozy. Juno Dawson stawia przed czytelnikiem ekscentryczną grupę przyjaciół - każdy z nich jest inny. Mamy tutaj sportowca, mózgowca, aktora-geja, dobrą dziewczynkę i złą dziewczynkę. Wszystkich ich rozdzieliła tragedia sprzed roku oraz połączyła krwawa wakacyjna przygoda. No może prawie wszystkich, bo wśród nich pojawiła się zupełnie nowa osoba, niejaka Erin - dziewczyna Grega. Żaden z bohaterów nie jest stricte zły, czy dobry, a każdy rozdział jest zakończony w taki sposób, że trudno odłożyć lekturę na później! 

,,Ocean był głodny. Czarna woda błyskawicznie połknęła ciało."

Grupa dzieciaków, tajemnica i trup! Nie potrafiłam się oderwać od tej historii! Już po przeczytaniu prologu, wiedziałam, że kompletnie przepadłam. W ciągu jednego wieczoru przeczytałam jakieś sto pięćdziesiąt stron w ekstremalnym tempie - i gdyby nie fakt, że rano musiałam wstać do pracy, to czytałabym całą noc! Styl pisarski Juno Dawson ma w sobie coś magnetycznego i oryginalnego. Ciekawa forma, swoboda w piórze, świetny pomysł i równie świetne wykonanie. 



Mocnym plusem tej historii są niezwykle plastyczne opisy przyrody, zdarzeń, a nawet dźwięków. Warsztat pisarski Dawson bardzo przypał mi do gustu i chciałabym się przekonać, jak prezentuje się w innych jej powieściach - Wypowiedz jej imię nadchodzę! Zabójcze lato to książka o której marzy się po powrocie z pracy. Relaksuje, wciąga i przenosi do zupełnie innego świata. Muszę przyznać, że Juno Dawson przechytrzyła mnie! Co prawda, miałam swoje podejrzenia, ale co kilka rozdziałów zmieniałam swoją teorię, aż w końcu dotarłam do momentu zrzucenia masek bohaterów i... zdziwiłam się. 

,,Śmierć młodej dziewczyny to zawsze chodliwy temat dla mediów..."

Autorka zastosowała w swej powieści retrospekcję - wracamy do przeszłości bohaterów - wydarzeń, które w mocny sposób wpłynęły na teraźniejszość, w której znajduje się grupa przyjaciół. Bądźcie czujni, tu wszystko ma większe bądź mniejsze znaczenie. W tym momencie nie wyobrażam sobie lepszej lektury na lato! Zabójcze lato to powieść w sam raz dla młodzieży, studentów czy dorosłych czytelników - która, uwierzcie mi, potrafi wciągnąć bez reszty. Nie wiem jak inni czytelnicy, ale ja jestem w pełni usatysfakcjonowana. 


Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu YA! 

niedziela, 24 czerwca 2018

134. Present perfect, Alison G. Bailey


Książka o dorastaniu i dojrzewaniu, o przyjaźni, zamieniającej się z czasem w miłość - początkowo niezrozumiałą, napędzaną młodzieńczym pożądaniem, później stabilnym uczuciem - potrzebą kochania, otoczenia drugiej osoby troską, obdarzenia jej poczuciem bezpieczeństwa. Książka o chorobie - o walce z nią i samym sobą. Zapraszam na recenzję książki Present perfect autorstwa Alison G. Bailey!

Alison G. Bailey urodziła się w mieście Charleston, w Karolinie Południowej. Jako dziecko uwielbiała wykorzystywać wyobraźnię, tworząc dodatkowe sceny do filmów oraz programów telewizyjnych, które obejrzała. Uczęszczała na Uniwersytet Winthrop, gdzie zdobyła tytuł licencjata na kierunku Wiedza o Teatrze. Na studiach pisała jednoaktowe sztuki, które później wystawiła na scenie. Przez lata stworzyła wiele widowisk teatralnych, jednak z powodu życiowych komplikacji, na jakiś czas musiała odłożyć pióro i odsunąć karierę na dalszy plan. Do pisania powróciła w styczniu 2013 roku, za namową przyjaciółki. Wtedy to rozpoczęła pracę nad swoją pierwszą powieścią, Present Perfect. - Wydawnictwo NieZwykłe

,,Słowa mają ogromną moc. Nawet jeśli nie dbamy, co mówią inni, zawsze jest w naszym życiu ktoś, kto kilkoma słowami może nas uratować lub zniszczyć."

Amanda Kelly urodziła się 23 marca 1990 roku o godzinie 22,57. Noah Stewart przyszedł na świat 23 marca 1990 roku o godzinie 22,58 w sali tuż obok. Od tego czasu byli nierozłączni - ich mamy były przyjaciółkami, ojcowie byli sobie jak bracia. Amanda i Noah spędzili razem dzieciństwo i wspólnie wkroczyli w wiek dojrzewania. W pewnym momencie ich przyjaźń zaczęła się zmieniać w miłość, która z czasem rozdzieliła ich. Amanda nie potrafi zaakceptować siebie, zawsze musi mieć wszystko pod kontrolą. W momencie, w którym dowiaduje się o swojej chorobie, pojmuje, że w życiu chodzi nie tylko o kontrolowanie każdej napotkanej sytuacji...


Present perfect to debiutancka powieść amerykańskiej autorki, będąca początkiem cyklu Perfect, w której skład wchodzą jeszcze książki Past Imperfect o Bradzie Johnsonie, którego poznaliśmy w pierwszym tomie, oraz Presently Perfect, czyli historia Amandy i Noah z jego punktu widzenia. Do lektury podeszłam z lekkim dystansem, jednakże szybko odnalazłam w czytaniu przyjemność. Czy towarzyszyła mi ona do końca? Niekoniecznie, ale dlaczego - o tym opowiem wam zaraz. Rozpocznę od plusów tejże historii. Po pierwsze: lekki, młodzieżowy klimat, po drugie: to, że poznajemy bohaterów od samego początku, podróżujemy z nimi przez różne etapy ich życia; od czasu dzieciństwa, przez adolescencję, czasy studenckie, po dorosłość. Autorce udało się wiarygodnie oddać delikatną psychikę dziecka, rozchwiany umysł nastolatki oraz szalone lata studenckie, podczas których człowiek odcina się od tego wszystkiego, co do tej pory go otaczało (a w przypadku amerykańskich studentów, taka wyprowadzka na tereny uczelni jest zupełnie naturalnym etapem życia), przez co jest w stanie spojrzeć trzeźwym okiem na swoją przeszłość. Trzecim plusem jest ładunek emocjonalny, jaki znajduje się w historii głównych bohaterów. Jednakże tutaj Alison G. Bailey coś sknociła... i ja już nawet wiem co! 

,,Nie uciekaj od trudności. Przetrwanie ich buduje twoją siłę i osobowość."

O ile początkowo naprawdę bardzo polubiłam główną bohaterkę, tak później straciłam do niej sympatię, ale jeszcze później znowu całkiem ją polubiłam, jednakże to już niestety nie było to samo. Było to ściśle związane z jej zachowaniem, decyzjami i uporczywą walką z samą sobą.  Amandzie brakowało pewności siebie, uporczywe wmawiała sobie, że nie jest wystarczająco dobra, ładna, czy mądra. Chyba każdy z nas miał taki moment w swoim życiu, ale żeby tak cały czas? Dostrzegłam w niej również syndrom psa ogrodnika - sama nie weźmie, ale drugiemu zazdrości i złorzeczy. Drugi minus powieści to słabo wykreowani bohaterowie drugoplanowi oraz epizodyczni. Większość osób, które przewijają się przez tę powieść jest mdła, niecharakterna, wykreowana schematycznie i idiotycznie - zwłaszcza postaci damskie, tzw. rywalki Amandy.  


Relacja Amandy i Noaha zmienia się wraz z wiekiem bohaterów. To co ich łączy, jest rzadko spotykane. Mamy tutaj dużo pięknych chwil, ale i bardzo wiele łamiących serce. Alison G. Bailey właściwie uwielbia wstrząsać emocjonalnie czytelnikiem - dramat goni dramat, krzyk, łzy i dramatyczne decyzje. Obserwujemy przemianę głównej bohaterki z osoby, która chorobliwie musi kontrolować każdą sytuację w kogoś, kto potrafi (a właściwie musi) zaakceptować zarówno siebie, jak i nieprzewidywalność życia. Zamiast standardowych rozdziałów są wpisy - na początku każdego mamy krótkie bądź średniej długości przemyślenia głównej bohaterki - narratorki tejże historii, co sprawia, że powieść przypomina pamiętnik. 

Do debiutanckiej powieści Alison G. Bailey mam skrajne uczucia - z jednej strony love, bo ta historia przypomina bombę emocjonalną, ale z drugiej hate, ponieważ autorka w pewnym momencie zwyczajnie przedobrzyła. Do dwustu stron było okej, później sto stron ciągłych dram i notorycznie powtarzających się zachowań głównych bohaterów, a po tym kolejny wątek, zmieniający drastycznie fabułę, ale nie tam, gdzie było to konieczne (czyli na linii Amanda - Noah). Powieść o wiele bardziej podobałaby mi się bez tych stu stron niczego. Niemniej jednak Present perfect to debiut, który wypadł naprawdę dobrze. Co prawda, autorce brakuje jeszcze konsekwencji w piórze i umiejętności wyselekcjonowania, które treści należy wyrzucić z powieści, by była ona lepsza. Jednakże z chęcią sprawdzę, czy w dalszych tomach cyklu Perfect można dostrzec postępy w warsztacie pisarskim. Present perfect zapewne wstrząśnie niejednym z was - to idealna lektura na lato!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe! 

środa, 20 czerwca 2018

7 grzechów głównych BOOK TAG

Ostatnio udało mi się trafić na kolejny bardzo fajny tag książkowy. Tym razem mamy tylko siedem pytań bezpośrednio związanych z siedmioma grzechami głównymi: pychą, chciwością, nieczystością, zazdrością, obżarstwem, gniewem i lenistwem. Sprawdźcie, jak te przewinienia wyglądają u książkoholika! 

PYCHA: O jakiej książce mówisz najwięcej, kiedy chcesz zabrzmieć jak bardzo inteligentny czytelnik?

Hrabia Monte Christo. Rok temu miałam ogromną fazę na historię Edmunda Dantes i często mówiłam o tej książce - zwłaszcza, gdy poruszano temat literatury klasycznej. W tej powieści mamy zawartych masę motywów literackich i wciąż można odkrywać ją na nowo.  

CHCIWOŚĆ: Jaka jest najtańsza i najdroższa książka na twojej półce.

Moje najdroższe książki to trylogie zawarte w jednym tomie. Kupiłam takich pakiecików kilka, m.in. Igrzyska Śmierci, Niezgodną oraz ilustrowane wydanie Władcy Pierścieni. Najtańsza książka? Zużyte wydanie Poczty doktora Dolittle z 1957 roku, które kupiłam podczas wycieczki szkolnej do miejskiej biblioteki za całą złotówkę




NIECZYSTOŚĆ: Jakie cechy charakteru uważasz za najbardziej atrakcyjne u bohatera?

Lubię, gdy autor stawia przede mną bohatera męskiego typu bad boy, ale takiego, który dla swojej kobiety potrafi zachowywać się zupełnie inaczej. Szczery, odważny, potrafiący coś poświęcić, autentyczny.  

ZAZDROŚĆ: Jakie książki najbardziej chciałabyś dostać jako prezent?

Dobrze, że w pytaniu mamy liczbę mnogą, bo w moim przypadku nigdy nie kończy się na jednej książce, którą najbardziej chciałabym dostać w prezencie. No to zaczynamy... seria o Harrym Potterze, seria Wiedźmin; Without Merrit, November 9, Ugly Love oraz Confess od Collen Hoover, Toń Marty Kisiel. Ucieszyłabym się również z powieści Neila Gaimana (najbardziej z Gwiezdnego pyłu), Małej baletnicy Mroka i serii Królewskie źródło Jeffa Whellera. Gdybym tak jeszcze chwilkę posiedziała, to pewnie tych tytułów byłoby znacznie, znacznie więcej... 

OBŻARSTWO: Jaką książkę możesz pożerać cały czas?

Cały czas? Ciężko powiedzieć, ale z przyjemnością powróciłabym do Igrzysk śmierci



GNIEW: Z jakim autorem masz relacje love/hate? (Jednocześnie kochasz i nienawidzisz.)

Na szczęście z żadnym. Przynajmniej póki co.

LENISTWO: Czytanie jakiej książki zaniedbałaś właśnie przez lenistwo?

Oj wiele było takich. Dosyć sporo lektur szkolnych - aktualnie raczej udaje mi się szybko połykać książki, a moim głównym wrogiem jest brak czasu, a nie lenistwo... 


niedziela, 17 czerwca 2018

133. Miłość w chłodnym klimacie, Nancy Mitford

Miłość w chłodnym klimacie autorstwa Nancy Mitford to moje czerwcowe spotkanie z klasyką - i to taką, o której nie miałam pojęcia. Dzięki uprzejmości Spółdzielni Wydawniczej Czytelnik odkryłam kolejną powieściopisarkę, której dalszą twórczość będę musiała sobie przyswoić - a lektura tej książki była dobrym początkiem z piórem Mitford. 

Nancy Mitford - angielska powieściopisarka i biografka urodzona w 28 listopada 1904 roku w Londynie. Zmarła 30 czerwca 1973 roku w Wersalu. Mitford wywodziła się z rodziny arystokratycznej. Większość swego życia spędziła w Londynie i Paryżu. Na zdjęciach zawsze elegancko ubrana, błyszczała inteligentnym dowcipem. Angielka z krwi i kości z sercem we Francji. Najbardziej znana z cyklu powieści o ludziach z wyższych sfer (Radlett i Montdore: Pogoń za miłością, Miłość w chłodnym klimacie). Nancy Mitford była najstarszą spośród sześciu sióstr. 

Rodzina Montdore z Hampton to arystokracja z najwyższej półki, nieprzyzwoicie bogaty ród hrabiowski. Dodatkowo ich wkraczająca w pełnoletność córka, Polly, została obdarzona tak olśniewającą urodą, że wróżyć jej można rychłe zamążpójście. Jednak zabiegi czynione w tym kierunku przez ambitną matkę, lady Montdore, pozostawiają dziewczynę kompletnie obojętną. Również kawalerowie wolą podziwiać ją z daleka… Jaka jest tajemnica pięknej Polly? Tymczasem w Hampton ma pojawić się przyszły spadkobierca majątku, daleki kuzyn z odległej Kanady. Montdore’owie wyobrażają go sobie jako biednego nieokrzesanego prowincjusza „z kolonii”. Czeka ich jednak prawdziwy szok. ~ SW Czytelnik


Lubię książki, o których nic nie wiem i których nawet się nie spodziewałam. Miłość w chłodnym klimacie była dla mnie jednym wielkim znakiem zapytania - nigdy wcześniej nazwisko autorki nie obiło mi się o uszy, a inne jej dzieła nie wpadły mi w oko. Do lektury podeszłam z lekkim ociąganiem się, gdyż w ostatnim czasie nabrałam ogromnej ochoty na fantastykę i gdybym tylko mogła, czytałabym aktualnie tylko książki z tego gatunku - ale wyznaję zasadę, że najpierw zobowiązania, później moje widzimisię. Początkowo nie mogłam się wgryźć w styl autorki, właściwie przez kilka pierwszych rozdziałów przedzierałam się jak przez dżunglę. Powoli i ostrożnie. Ale nie poddałam się i szłam dalej. Gdy w końcu udało mi się dotrzeć do magicznej granicy (około 120 strona) pomiędzy nudą a rozrywką - przepadłam! Wszystko to, co początkowo odbierałam w negatywny sposób, diametralnie zmieniło swoje odbicie. Styl autorki, wstępnie pompatyczny, stał się elegancki; mdli bohaterowie, których zachowania nie do końca rozumiałam, zmienili się w wyrazistych ludzi. Znacie powiedzenie Im dalej w las, tym ciemniej? W przypadku tej książki jest wręcz odwrotnie - im dalej, tym jaśniej, wyraźniej. 

,,Uwielbiam siedzieć tu taka sucha i patrzeć, jak ci biedni ludzie mokną."

Nancy Mitford wykreowała dwie fenomenalne bohaterki - Sonię Montdore i jej córkę Polly. Obie pochodzące z tego samego środowiska rodzinnego oraz społecznego, a różniące się jak ogień i lód. Lady Montdore to uosobienie snobizmu, samolubstwa, egoizmu, blichtru i zepsucia. Obdarzona ciętym językiem (który macie okazję dostrzec w cytatach) i cierpkim charakterem. To antybohaterka, którą da się polubić za złe cechy, ponieważ w całej tej swojej bufonadzie jest niezwykle zabawna. Z kolei Leopodia... co za postać! Autorka stworzyła ją w niesamowity sposób, tkając jej charakter z delikatności, klasy, dumy i swego rodzaju przebiegłości. Obie panie lądują w mojej prywatnej alei gwiazd literatury klasycznej tuż obok Elizabeth Bennet (Duma i uprzedzenie), Magdalen Vanstone (Córki niczyje) i Madame Fontaine (Córka Izabel)


Gdy tak brnęłam przez te pierwsze sto stron, naprawdę nie sądziłam, że Miłość w chłodnym klimacie tak ogromnie mi się spodoba - bo na początku zwyczajnie mi się nie podobało... może to było spowodowane tym, że w tym czasie często byłam odrywana od lektury i nawet gdy czytałam, to co chwile coś mnie rozpraszało. Teraz, po przeczytaniu książki Nancy Mitford mogę wam ją polecić z ręką na sercu. Miłość w chłodnym klimacie to bardzo dobra powieść społeczno-obyczajowa, ukazująca arystokratyczny światek w okresie międzywojennym. Mamy tutaj całą gamę wyjątkowych i ekscentrycznych bohaterów, o których trudno zapomnieć. Oprócz Sonii i Polly w powieści znajdziemy, m.in. Matthewa Radletta, który uwielbiał odławiać klenie i był chorobliwie punktualny; Daveya stosującego dosyć nietypowe metody utrzymania swego zdrowia w dobrej kondycji, najmłodsze latorośle Radlettów - Jessy i Victorię, oraz Cedrika, którego nie da się opisać w kilku słowach. Nie da się ukryć, że w towarzystwie takich osób nasza narratorka będąca jednocześnie jedną z bohaterek - Fanny Logan, zwyczajnie się gubi. Fanny to typ szarej myszki, której danej było żyć w gronie wyjątkowych osób - nie jest jednak jedną z nich. Wyróżnia ją cyniczne podejście do otoczenia, ale właściwie jej główną rolą w powieści jest narracja, aniżeli branie czynnego udział w życiu bohaterów. Niemniej jednak polubiłam jej osóbkę - zwłaszcza w części II, bo wtedy też nabrała ona nieco życia. Jej przemyślenia niejednokrotnie w pełni zgadzały się z moimi i właściwie gdyby nie Fanny, to nie dobrnęłabym to ów granicy, o której wspomniałam wyżej.  

,,Czy nie możesz być trochę milsza dla nich? Żaden mężczyzna nie ma ochoty zalecać się do manekina, to mało zachęcające.''


Nancy Mitford to autorka, która swą grację i elegancję przelała na papier, oddała charakter i klimat lat 30. XX w., oraz tchnęła życie w niezwykłych i nietypowych bohaterów, będących obrazem minionych czasów. W powieści umieściła również swój ogromny sentyment do Francji, w której mieszkała przez długi czas. Miłość w chłodnym klimacie okazało się być dla mnie ogromnym zaskoczeniem. W tym momencie sięgnięcie po inne powieści autorki, to kwestia czasu. Książka podzielona jest na dwie części. To społeczna satyra z typowo angielskim humorem. To drugi tom trylogii o Radlettach i Montdorach, jednakże z jej poprzedniczką łączy ją tylko narratorka i krąg drugoplanowych postaci.  


Za egzemplarz serdecznie dziękuję Spółdzielni Wydawniczej Czytelnik!

środa, 13 czerwca 2018

132. English matters - wydanie specjalne (26/2018)

Przegląd prasowy czerwca. W dzisiejszym poście zajrzymy do najnowszego wydania specjalnego popularnego magazynu do nauki języka angielskiego - English matters. To wydanie szczególnie przypadło mi do gustu - sprawdźcie dlaczego. 

Dwudziesty szósty numer wydania specjalnego został poświęcony dla uczniów języka angielskiego, którym udało się osiągnąć poziom średnio-zaawansowany - B1. W rozpoczynającym każdy numer This and That znajdziemy krótkie, aczkolwiek ciekawe teksty. Pierwszy z nich Souvernirs from British Supermarkets szczególnie mnie zaciekawił. Proponuje on fajny i nietypowy sposób na obdarowanie naszych bliskich pamiątkami z Wielkiej Brytanii. Autor proponuje zakupić zamiast typowych magnesów na lodówkę, czy innych badziewi coś, z czego na pewno każdy się ucieszy! Typowo brytyjskie przysmaki, które można kupić w każdym tamtejszym supermarkecie. W dziale Vocabulary znajdziemy jeden artykuł: 101 words and phrases you should know! Jak sam tytuł mówi, znajdziemy w nim 101 słówek i fraz, które powinniśmy znać aby sprawnie posługiwać się w języku angielskim. Słownictwo zostało podzielone tematycznie: Emotions, abbreviations and acronyms, What did you say?, responses, slang words and phrases, whatever and weather, the enviroment, read it online. Tekst zasługuje na szczególną uwagę - zawiera świetne informacje. 


People and lifestyle: tutaj mamy aż pięć tekstów. Pierwszy traktuje o Edwardzie VIII Windsorze, zbuntowanym królu, który postanowił porzucić tron dla miłości. Jak zapewne część z was wie, decyzja ta wstrząsnęła Anglią. W dodatku, Edward i jego wybranka serca Wallis Simpson byli nazistami. Drugi tekst to Home sweet home, który porusza kwestie opuszczania rodzinnych domów - trudności, korzyści. Kolejny Personal branding, opisujący tytułowe zjawisko. Moją uwagę szczególnie przyciągnął The golden boy of disney o Zacku Efronie. Bardzo lubię tego aktora. Uwielbiałam go w roli Troya z High School Musical (za co aktualnie siebie nienawidzę...). The Liquid Gem to następny tekst, a właściwie wywiad z baristką Olą z Warszawy. Na końcu działu mamy możliwość przećwiczenia sobie nowo-nabytego słownictwa za pomocą Language practice. 

Conversation matters: sekcja zawiera rozmówki, które można wykorzystać na randkach. Znajdziemy tutaj, między innymi, wyrażenia za pomocą których przełamujemy tak zwane lody, idiomy związane z sercem, np. to pour one's heart out to somebody, dialogi: przyjemną rozmowę, po randce oraz tzw. niespokojne wody, czyli rozmowę dotyczącą byłych związków, itd. 


Culture: sześć tekstów. Jeżeli jesteście ciekawi jak wygląda Biały Dom wewnątrz to zachęcam was do przeczytania artykułu Inside the White House. Jonathan Sidor w swym artykule Britain on the Screen zachęca czytelników do obejrzenia popularnych brytyjskich filmów i serialu w celu poznania różnorodności kraju - mamy tutaj między innymi Downtown Abbey czy Sherlocka Holmesa. Trzeci tekst dotyczy festiwalu Mardi Gras. Czwarty przedstawia za i przeciw Bitcoina. Czy faktycznie jest on przyszłością pieniądza? Czy warto w niego inwestować? I czym właściwie jest ten cały Bitcoin?  Jeżeli chcecie się dowiedzieć, to jest to idealna okazja! Mamy tutaj również recenzję horroru All the Boys Love Mandy (Wszyscy kochają Mandy Lane) z 2006 roku. Dla mnie najciekawszy był artykuł Vivid Vampires. Mam ogromny sentyment do wampirów przez to, że gdy byłam nastolatką czytałam naprawdę masę książek z nimi w roli głównej - Zmierzch, cykl o Sookie Stahouse, Dom nocy, itd. W tekście znajdziemy siedem propozycji książek o tematyce wampirów! Na końcu sekcji, tak samo jak w przypadku People and lifestyle jest możliwość podsumowywania nowej wiedzy. 


Travel: Na cel podróży EM obrał w tym wydaniu Brukselę. Jak zwykle masa cennych informacji na temat państwa, tradycji, kultury i architektury. Wybierzemy się również do Jackowa - najpopularniejszego polskiego dystryktu w USA, o którym do czasu tego artykułu nie miałam pojęcia. Oba teksty ozdobione przecudnymi zdjęciami. Language: czasowniki nieregularne, nadchodzimy! Masa ćwiczeń, wskazówek oraz 20 rad na to, jak szybko nauczyć się czasowników nieregularnych. W Music and lyrics coś dla fanów Maroon 5 i Adama Levine'a. Na końcu Pictionary ze słownictwem z zakresu las/zwierzęta leśne. 

(klikając w powyższy tekst zostaniesz przeniesiony na stronę kiosku Colorful Media)

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Colorful Media! 

poniedziałek, 11 czerwca 2018

131. Zabić Sarai, J. A. Redmerski

Zapraszam na recenzję naprawdę niebezpiecznej książki! Ta historia zapełniła lukę w moim sercu, właśnie czegoś takiego potrzebowałam. To już trzecia powieść od wydawnictwa NieZwykłego, która kompletnie mnie porwała i utwierdziła w przekonaniu, że wydawnictwo NieZwykłe naprawdę wydaje niezwykłe książki. 

J. A. (Jessica Ann) Redmerski to wielokrotnie nagradzana amerykańska autorka. Urodziła się 25 listopad 1975 roku. Swą karierę pisarską rozpoczęła od self-publishingu w 2012 roku, a następnie dzięki sukcesowi  książki Na krawędzi nigdy (The Edge of Never, kontynuacja The Edge of Forever - Na krawędzi zawsze) podpisała kontrakt z Grand Central Publishing/Forever Romance. Redmerski na polskim rynku debiutowała w 2014 roku za pośrednictwem wydawnictwa Filia. Zabić Sarai ukazało się początkiem 2018 roku nakładem wydawnictwa NieZwykłego, aktualnie oczekujemy kontynuacji, która nosi tytuł Drugie życie Izabel. Seria W towarzystwie zabójców (In the Company of Killers) aktualnie liczy sobie osiem tomów, które być może zostaną przetłumaczone i wydane w Polsce. Następujące po drugim tomie części noszą tytuł: The Swan and the Jackal, Seeds of Iniquity, The Black Wolf, Behind the Hands that Kill, Spiders in the Grove, The Darkest Half. Spod pióra autorki wyszły również powieści jednotomowe, między innymi: Song of the Fireflies, Dirty Eden, oraz trylogia The Darkwoods Trilogy. Redmerski porusza się pomiędzy kilkoma gatunkami literackimi. Uwielbia kino, książki i telewizję - oraz historie literackie, które wychodzą poza utarte schematy. 

,,Istnieje ogromna różnica pomiędzy strachem a niepewnością..."

Tytułowa Sarai to 23-letnia (w końcu moja rówieśnica) Amerykanka, która dziewięć lat temu trafiła w ręce bossa narkotykowego, Javiera Ruiza. Javier więzi ją od czternastego roku życia, lecz Sarai jest traktowana lepiej niż inne kobiety przetrzymywane przez kartel narkotykowy - w porównaniu z nimi, Javier postępuje z nią jak z księżniczką, gdyż obdarzył ją pewnymi uczuciami, zakrawającymi o obsesję, dzięki której dziewczynie udało się przetrwać tak długo. Sarai w końcu udaje się uciec... jej wybawicielem jest człowiek bez sumienia, seryjny morderca. Ruiz wysyła za swą ukochaną ludzi, w celu odzyskania tego, co było jego.  


Odkąd przestałam czytać opisy książek, jestem o wiele szczęśliwsza - czytanie sprawia mi dużo większą frajdę. Powieść stanowi swoisty znak zapytania, a każdy kolejny rozdział przynosi mi to, czego zapewne spodziewałabym się po przeczytaniu opisu. Im mniej wiem, tym lepiej czytam! Oczywiście tak też było w przypadku książki J. A. Redmerski Zabić Sarai - choć w przypadku tej powieści, co nieco zdradziła mi nazwa cyklu i sam tytuł - niemniej jednak, w tym przypadku nabrałam jeszcze większej ochoty na poznanie tej historii, gdyż nie miałam jeszcze okazji na przeczytanie czegoś takiego. Zabić Sarai to książka zawierająca w sobie elementy wielu gatunków: kryminału, sensacji, thrillera oraz romansu, jednakże na czele wysuwa się dobrze skonstruowana sensacja, w której tli się gorący romans, wymagający niewielkiej iskry, by pochłonąć bohaterów. Jednakże Redmerski stanowczo trzyma się początkowo ustalonych granic, gdzie to akcja gra główne skrzypce, a nie uczucia bohaterów. Jak dla mnie, jest to ogromny plus. Autorka nie mogła obrać lepszej drogi, ponieważ gdyby to właśnie miłość stanowiła fundament tej powieści, nie byłaby ona ani w połowie tak świetna jak jest. Wątek miłosny jest wplatany w fabułę niezwykle subtelnie - dzięki temu aż chce się, aby ta bomba emocjonalna w końcu wybuchła!   

,,Nie jestem twoim bohaterem. Nie jestem twoją brakującą połówką, która nie pozwoliłaby, żeby stało ci się coś złego. W pierwszej kolejności słuchaj swojej intuicji, a w ostatniej mnie.''

Akcja ciągnie się od początku do samego końca. Nie brak tu emocji i sytuacji wymagających od bohaterów szybkich decyzji i natychmiastowego działania. Przeczytałam wiele książek, ale ta wyróżnia się spośród nich - właśnie czegoś takiego mi brakowało w literaturze! Czytając Zabić Sarai bawiłam się równie wybornie jak przy dobrym filmie akcji. Plastyczne opisy zdarzeń tworzyły w mojej wyobraźni wyraźne obrazy tego, co Redmerski opisywała. Autorka zdecydowanie wie, jak przyciągnąć uwagę czytelnika, sprawić, żeby pochłonął prawie 400-stronicową powieść za jednym zamachem i chciał więcej - i to o wiele więcej! Nie jestem fanką tasiemców, ale osiem tomów tej serii brzmi... wspaniale! 


Narracja prowadzona jest z dwóch perspektyw - Sarai oraz Victora. Spotkałam się wielokrotnie z tego typu rodzajem relacjonowania zdarzeń z różnymi efektami. Często zdarzało się tak, że gdyby nie zaznaczenie osoby, która będzie opisywać zdarzenia, nie zorientowałabym się, że mam do czynienia z kimś innym. Tutaj na szczęście, widać znaczną różnicę pomiędzy rozumowaniem i spostrzeganiem Sarai a Victora. Victor jest niezwykle opanowany, trzyma swe uczucia i emocje na wodzy, jest ostrożny i nieufny. Z kolei Sarai jest postacią bardziej rozbudowaną - młodą kobietą po dramatycznych przejściach, które odcisnęły niezmywalne piętno na jej psychice. Poznajemy ją wraz z rozwojem fabuły. Co do osoby Victora, wydaje mi się, że po przeczytaniu drugiego tomu, będę mogła powiedzieć o nim znacznie więcej. 

Redmerski wykreowała świat zdominowany przez przemoc, który nie wychodzi poza ramy rzeczywistości. W pierwszej części dowiadujemy się o Zakonie, organizacji szkolącej i zrzeszającej płatnych zabójców, jednakże o sposobie jego działania i samej strukturze dowiadujemy się naprawdę niewiele. Mam nadzieję, że w następnym tomie autorka wprowadzi nas do siedziby Zakonu. Zabić Sarai to niebezpieczna książka o niebezpiecznych ludziach i równie niebezpiecznej głównej bohaterce.  Już za miesiąc na nasz rynek trafi kolejna część - Drugie życie Izabel, której wprost nie mogę się doczekać. Właśnie powstaje serial na podstawie serii J. A. Redmerski, o którym możecie przeczytać TUTAJ

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe! 

czwartek, 7 czerwca 2018

130. Nieodgadniony, Maureen Johnson

Właśnie zakończyłam lekturę książki, która zainteresowała mnie już samą szatą graficzną, oraz nazwiskiem autorki. Nieodgadniony to pierwsza część trylogii Maureen Johnson, którą możecie kojarzyć z zimowego zbioru opowiadań wydanego przez Bukowy Las, który nosi tytuł W śnieżną noc. Johnson była jedną z trzech autorów, których opowiadanie możecie tam znaleźć. Obok jej historii znajduje się tekst Johna Greena (Gwiazd naszych wina, Papierowe miasta, Żółwie aż do końca) i Lauren Myracle. 

Maureen Johnson urodziła się 1973 roku w stanie Pensylwania (USA). To amerykańska pisarka, autorka kilku powieści młodzieżowych, m.in. Trzynaście małych błękitnych kopert, Love Hurts, serii Shades of London (The Name of The Star, The Madness Underneath, The Shadow Cabinet). Jej nazwisko możemy również znaleźć na okładkach książek z serii o Nocnych Łowcach. Nieodgadniony to pierwsza część kryminalnej serii młodzieżowej - oryginalny tytuł brzmi Truly Devious. Kolejna część nosi tytuł The Vanishing Stair. Niestety, nazwy ostatniej części jeszcze nie podano. 

Akademia Ellinghama - elitarna, prywatna szkoła w Vermont, dzieło życia Alberta Ellinghama. Miejsce pełne łamigłówek i zagadek, wijących się ścieżek, ogrodów, ukrytych korytarzy i tajemnych przejść. Jest niczym dom zagadek. Bo - jak twierdzi jej założyciel – „nauka jest zabawą”. W 1936 roku, wkrótce po otwarciu akademii, znikają żona i córka Ellinghama. Jedynym tropem w sprawie jest prześmiewczy list-zagadka, w którym podpisana pseudonimem „Nieodgadniony” postać wymienia sposoby na morderstwo. Porwanie rodziny Ellinghama staje się jedną z największych nierozwikłanych zbrodni w historii USA. Wiele lat później, pasjonująca się sprawami kryminalnymi uczennica pierwszego roku akademii, Stevie Bell, postanawia rozwikłać zagadkę z przeszłości. Najpierw jednak musi odnaleźć się w wymagających szkolnych realiach wśród nowych, ekscentrycznych przyjaciół. 

Coś wisi w powietrzu. Mroczna postać z przeszłości nie daje o sobie zapomnieć. Nieodgadniony - a wraz z nim śmierć - powróci do akademii. - Poradnia K


Nie wiem dlaczego, ale rozpoczynając czytanie tej książki, byłam do niej niesamowicie pozytywnie nastawiona - choć jest to kryminał przeznaczony dla młodzieży, co powinno nieco ostudzić moje emocje. Jednakże naprawdę dobrze się przy nim bawiłam. Autorka posługuje się ciekawym stylem - jest on jednocześnie spokojny i intrygujący. Wokół Akademii Ellingham roztacza się wręcz namacalna aura tajemniczości, nierozwiązanego sekretu sprzed lat, którą sama z chęcią bym rozwiązała. 

,,Szkoły zdobywają rozgłos dzięki wykładowcom, drużynom sportowym, absolwentom. Nie powinny jednak słynąć morderstwami."

Maureen Johnson stawia przed czytelnikiem nastoletniego Sherlocka w spódnicy... choć właściwie Stevie Bell woli praktyczny ubiór. Już sama charakterystyka głównej bohaterki jest oryginalna i zasługuje na pochwałę. Stevie Bell to nastoletnia fanka kryminałów, która na własną rękę analizuje morderstwa, chcąc odkryć ich faktyczny przebieg. Jej marzeniem jest praca w FBI oraz rozwiązanie zagadki tajemniczych porwań w Akademii Ellingham. Możliwość nauki w tej szkole, to spełnienie marzeń nastolatki. Stevie fascynuje się Sherlockiem Holmesem, Agathą Christie, co widać w jej zachowaniu oraz myślach, do których mamy dostęp dzięki wnikliwemu narratorowi. Nastolatka niejednokrotnie wykazuje się rozumowaniem dedukcyjnym. Nie jest ono na poziomie Sherlocka, ale muszę przyznać, że autorka w tej kwestii naprawdę dobrze wypadła. 

Akademia Ellinghama to niesamowite miejsce, którego klimat czuć już od pierwszych stron! To kompleks budynków, położony w trudno dostępnych górskich terenach stanu Vermont. Powstała ona w 1936 roku z inicjatywy Alberta Ellinghama. Akademia oferuje darmową naukę oraz internat zdolnej młodzieży, która może pochwalić się różnorakimi talentami. I tym też sposobem poznajemy szereg ciekawych bohaterów pierwszo- i drugoplanowych, takich jak Janelle, czy tajemniczy David. Każdy z nich jest nietypowy na swój własny sposób. 


Maureen Johnson porusza się między dwiema płaszczyznami czasowymi. Głównie znajdujemy się w uniwersalnej teraźniejszości, jednakże autorka od czasu do czasu rzuca czytelnika w przeszłość, by mógł przyjrzeć się dramatycznej sytuacji rodziny Ellingham z bliska. Bardzo spodobało mi się wzbogacenie fabuły o zapisy z przesłuchań, różnorakie dokumenty związane ze zdarzeniem z 1936 roku. Pewnie was nie zdziwię, gdy wspomnę o cudownym wydaniu, ponieważ Poradnia K naprawdę dba o wygląd zarówno zewnętrzny, jak i wewnętrzny swoich książek. Mam nadzieję, że wydawnictwo zdecyduje się na wydanie drugiego tomu w niedługim czasie, bo jestem bardzo ciekawa rozwinięcia tej historii. 

,,Gdzie ten jest, kogo jakby nie ma? Na stopniu nigdy; na schodach szukać trzeba.''

Chyba jedyna sprawa związana z tą książką, która NIE przypadła mi do gustu, to zakończenie Nieodgadnionego. Autorka przez grubo ponad 400 stron stawia przed czytelnikiem wiele zagadek, to rzuca nam trop, to zbija ze ścieżki. Sądziłam, że na końcu książki doczekam się odpowiedzi, a tymczasem otrzymałam jakiś mały okruszek tego, co chciałam dostać - czuję więc ogromny niedosyt, który mam nadzieję, zaspokoić drugim i trzecim tomem trylogii. Boję się tylko, że mój entuzjazm i chęć poznania odpowiedzi zgaśnie przez czas oczekiwania na kontynuację - jak to niestety często bywa. 

Zachęcam was do obejrzenia trailera książki:




Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Poradnia K! 

wtorek, 5 czerwca 2018

129. Porachunki, Wojciech Krusiński

Recenzja krótkiej, aczkolwiek treściwej historii o tym, że niektórzy chcąc pokonać zło, sami stają się źli. Jak wiecie, nie przepadam za czytaniem książek na telefonie bądź komputerze (a czytnika zwyczajnie nie posiadam), ale czasami zrobię wyjątek. I właśnie takim wyjątkiem jest debiutancki utwór Wojciecha Krusińskiego Porachunki. Spotkałam się z tą książką na kilku blogach i zainteresowała mnie na tyle, by jednak troszkę się pomęczyć. Jak moje wrażenia? Sprawdźcie. 

Wojciech Krusiński jest autorem bloga goodstory.pl, na którym można znaleźć treści dotyczące literatury. Porachunki to jego debiut literacki. 

Dwunastoletni Adam od zawsze marzył, by zostać superbohaterem - i to nie byle jakim, ale jednym z tych, których możemy znaleźć w komiksach i ekranach kin, więc gdy dostrzega swoją koleżankę ze szkoły, nad którą znęca się dwóch starszych chłopców, postanawia ją uratować. Niestety, Adaś jest młodszy, mniejszy i słabszy, a w dodatku jest sam przeciwko dwóm - nic dziwnego, że przegrywa. Jednakże to dopiero początek pojedynku. Dwunastolatek poprzysięga zemstę, która diametralnie go zmienia. 

,,Przez ostatnie tygodnie głównie fantazjował, przygotowywał się i przechodził przyśpieszony kurs przetrwania. Dzisiaj jednak zobaczył zielone światło do działania. Czas wyrównać rachunki.''

To już trzecia książka z rzędu, którą przeczytałam i w której głównym bohaterem jest dwunastoletni chłopiec. Po Porachunkach zdecydowanie muszę sobie zrobić przerwę od dwunastolatków... jakkolwiek to brzmi. Debiutancka powieść Krusińskiego, póki co, dostępna jest tylko w formie elektronicznej. To 118-stronicowa historia, którą można spokojnie przeczytać w ciągu jednego dnia. Przynajmniej mi to tyle zajęło. Jest to jedna z tych książek, którą koniecznie trzeba przeczytać do samego końca, by wyciągnąć z niej właściwie wnioski. 


Cieszę się, że autor postawił na narrację trzecioosobową, w której to narrator wędruje krok w krok za Adamem. Styl autora jest konkretny i rzeczowy, co ogólnie w powieściach bardzo lubię. Kilka recenzji temu wspomniałam, że zaczynam doceniać męski warsztat pisarski, właśnie przez statyczność i swego rodzaju cierpkość. Adam jest dynamiczną postacią, która wraz z rozwojem fabuły zmienia się z bohatera w antybohatera. Chłopiec zmienia zainteresowania - porzuca komiksy o superbohaterach na rzecz brutalnych thrillerów i krwawych horrorów. Zaczyna interesować się sztukami walki i technikami samoobrony, w czym nie widzę niczego złego, aczkolwiek chłopiec nie kieruje się tylko obroną samego siebie, lecz przede wszystkim zranieniem przeciwnika. Adam zaczyna kłamać, przeklinać, dopuszcza się przemocy. Przemianę dwunastolatka uwydatnia kreacja jego najlepszego przyjaciela - to swego rodzaju odbicie Adasia z czasów przed wydarzeniami z I rozdziału.

,,Z niektórymi rzeczami człowiek pozostaje sam. 
I nigdy z nikim nie może się z nimi podzielić.''

W ocenie chłopca należy pamiętać, że był on ofiarą przemocy, którą nie zawsze możemy spotkać tylko w środowisku rodzinnym, lecz także rówieśniczym. Drastyczna przemiana Adama była nierozerwalnie związana z zaburzonym poczuciem bezpieczeństwa oraz chęcią zemsty na oprawcach. W debiucie Krusińskiego najmocniej wstrząsnął mną obraz matki chłopca. Zupełnie nieświadomej tego, co działo się z jej synem. Niewiedza ta nie wynikała z zaniedbania, lecz z faktu, że w pewnym momencie Adam zupełnie się od niej odciął. Stwarzał pozory.


Porachunki to w gruncie rzeczy smutna historia o tym, że czasem zło jednak wygrywa. Zakończenie powieści Krusińskiego stwarza okazję do spekulacji - to czytelnik może zdecydować, czy zamknięcie w ten sposób tejże historii jest w porządku. Chłopcu udało się osiągnąć zamierzony cel, jednakże czy jego poczynania nie zasługiwały na karę?   

Książka ta to całkiem przyzwoity debiut. Pragnę zwrócić jeszcze uwagę na wulgaryzmy występujące w książce - pomimo tematyki, którą możemy śmiało skierować do młodszego czytelnika, to pod względem języka, jakim posługują się niektórzy bohaterowie, nie wręczyłabym tej powieści dziecku. Nastolatkowi owszem, ale nie dziecku. Zachęcam was do poświęcenia chwili tej historii oraz przedstawienia mi sposobu, w jakim wy odebraliście historię Adama. 

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję autorowi! 




niedziela, 3 czerwca 2018

128. Przybysz, Piotr Tymiński

Czasami wcale nie trzeba używać wyobraźni, by stworzyć powieść wywołującą dreszczyk, historię o przerażającym miejscu i bezlitosnych ludziach - mordercach, gwałcicielach, potworach. Czasami... wystarczy spojrzeć wstecz, zagłębić się w nie tak dalekie czasy, w których granice między dobrem a złem przestały istnieć. Wojna. Piotr Tymiński, autor powieści opartej na faktach Wołyń. Bez litości po raz drugi cofa się w czasie, przywołując wstrząsające wydarzenia, które wydarzyły się naprawdę.   

Piotr Tymiński - polski autor, z wykształcenia magister historii, specjalista w dziedzinie mniejszości etnicznych w Polsce. Urodził się 29 czerwca 1969 roku. Debiutował w 2017 roku powieścią Wołyń. Bez litości, przybliżającą czytelnikowi dramat rzezi wołyńskiej. W swej najnowszej książce Tymiński opisał wspomnienia z dzieciństwa Bronisława Przybysza, któremu udało się uciec z transportu do III Rzeszy. 

,,Wojna... czy to słowo mnie przerażało? Chyba nie. Początkowo pewno nawet nie bardzo je rozumiałem.''

Dwunastoletni Bronek Dzidek Przybysz urodził się w czasach, w których dzieci nie miały czasu być dziećmi - w czasach II wojny światowej. Pewnego dnia chłopiec zostaje złapany przez wrogie wojsko i wysłany transportem na ciężkie prace do III Rzeczy, jednakże dwunastolatek nie ma zamiaru się poddać. Wraz z innym nastolatkiem podejmuje ucieczkę. Czy uda im się wrócić do domu?

Z piórem Piotra Tymińskiego miałam do czynienia dokładnie rok temu. Wtedy to czytałam jego debiutancką powieść Wołyń. Bez litości, w której zaprezentował swój warsztat pisarski, wyróżniający się lekkim piórem, potrafiącym przedstawić brutalne wydarzenia, autentycznością opowieści oraz dokładnością w przedstawieniu czasu, zdarzeń oraz bohaterów. Nic więc dziwnego, że podjęłam się zrecenzowania jego drugiej książki z przyjemnością. Wiem już na co stać autora, ale czy Przybysz spełnił moje oczekiwania? 


Autor wrzucił czytelnika w naprawdę mroczne czasy, których my nigdy w pełni nie zrozumiemy, choćbyśmy przeczytali wszystkie dostępne książki, bowiem nie widzieliśmy tego wszystkiego na własne oczy, nie uczestniczyliśmy w tych wstrząsających wydarzeniach - dzięki Bogu. II wojnę światową znam z opowieści mojego nieżyjącego już dziadka oraz lektur szkolnych. Mój rocznik powoli staje się jednym z tych ostatnich, które mają na tyle szczęścia, by móc wysłuchać świadectwa osób, które doświadczyły efektów działań wojennych. Z każdym rokiem przed nauczycielami staje coraz to trudniejsze zadanie: jak sprawić, by uczeń zrozumiał sytuację Polski i Polaków w czasie II wojny światowej? Cóż... Piotr Tymiński znalazł na to rozwiązanie. Postawić przed nim bohatera, będącego jego rówieśnikiem. Dwunastolatka - syna, brata, kolegę z klasy, który z dnia na dzień musi zostawić za sobą dzieciństwo i wyruszyć w podróż przez piekło, po to by wrócić do domu. 

Spośród wielu tego typu powieści o II wojnie światowej, Przybysz wyróżnia się tym, że jest to spisane wspomnienie człowieka, któremu udało się przetrwać. Bronisław Przybysz nie jest kolejną postacią fikcyjną, lecz żyjącym do dziś uczestnikiem i świadkiem brutalnych wydarzeń. Na oczach czytelnika Bronek z dziecka staje się więźniem, a później uciekinierem. Zostaje brutalnie oderwany od matczynej spódnicy i wrzucony w sam środek piekła. Musi radzić sobie sam. Musi przebić się przez warstwy strachu, bezsilności i swych granic możliwości. Podobnie jak w debiucie, Tymiński przeplata wstrząsające wydarzenia z opisami przyrody. Raz jesteśmy na polu bitwy, innym razem w świecie z Lata leśnych ludzi RodziewiczównyNarratorem powieści jest tytułowy Przybysz, który wspomina swą przeszłość.  


Ta niewielka powieść kryje w sobie niesamowitą historię, która nie tylko opisuje czasy II wojny światowej, ale zaznacza jak ważna jest przyjaźń - zwłaszcza w tak mrocznych czasach. Po przeczytaniu świadectwa Bronisława Przybysza, powróciłam do dedykacji: Jurkowi opowieść tę poświęcam. Sława te nabrały dla mnie ogromnego znaczenia, zdałam sobie sprawę z tego, jak istotna w przetrwaniu jest  możliwość polegania na drugim człowieku. Mężczyzna po tak wielu latach nie zapomniał o swym kompanie, których połączył i rozdzielił przewroty los i brutalność drugiego człowieka.  

Uwierzcie mi, że nie sądziłam, że ta książka aż tak bardzo do mnie trafi. Myślałam, że przeczytam ją, chwilę się zastanowię nad treścią i odłożę na półkę. Tymczasem stało się zupełnie inaczej. Ciągle myślę o opisanych wydarzeniach i nie potrafię zrozumieć, jak to możliwe, że człowiek potrafi zgotować bliźniemu takie piekło. Jednakże pomimo trudniej tematyki, w Przybyszu znajdziemy wiele piękna - piękna tkwiącego w przyjaźni, miłości, wsparciu oraz naturze, która niczym druga matka, osłania, daje życie. Bez dwóch zdań, powieść ta powinna trafić na listę lektur szkolnych. Do przeczytania zachęcam wszystkich bez wyjątku! 

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Autorowi oraz wydawnictwu Novae Res!