Zekranizowana powieść poczytnego autora, która zdobyła serca widzów i czytelników na całym świecie! Był sobie pies utrzymywał się na liście bestsellerów The New York Times przez 52 tygodnie. Choć swój egzemplarz tej historii zakupiłam już z dobry rok temu, to dopiero teraz postanowiłam po niego sięgnąć - głównie ze względu na premierę drugiej części przygód wiernego psa Baileya. Książka już na samym początku kompletnie mnie zachwyciła, także przygotujcie się na to, że będzie to jedna z tych recenzji, w której będę się zachwycać, wzruszać i chwalić... bez umiaru.
William Bruce Cameron to amerykański autor urodzony w Petoskey, Michigan. Jest najbardziej znany dzięki powieści Był sobie pies, która została zekranizowana. Jest również autorem książki pod tytułem Pies, który wrócił do domu (również zekranizowana), Był sobie szczeniak: Ellie, Psiego najlepszego, Był sobie pies 2, czyli sequel historii Baileya - a także poradników Jak wytrzymać z nastolatką oraz Jak zreformować mężczyznę. Jak można się domyślić, William Bruce Cameron uwielbia psy.
Bailey jest zszokowany – po krótkim i smętnym życiu, jakiego doświadczył w postaci bezpańskiego kundla odradza się w ciele niesfornego szczeniaka. Kiedy trafia pod opiekę ośmiolatka Ethana, który kocha go całym sercem, odkrywa nowe oblicze – dobrego, poczciwego psiaka. Jednak życie u uwielbianej rodziny to nie koniec przygód Baileya. Ponownie odradza się w postaci kolejnego psa! *
Wielokrotnie wspominałam, że uwielbiam zwierzęta, jednak zdecydowanie jestem typem kociary. Nie żebym nie lubiła psów - też je uwielbiam, ale od zawsze to właśnie kot był tym moim ulubionym zwierzęciem. Jednakże teraz, po lekturze hitowej powieści Camerona przyznam, że mam spory problem... ponieważ sprawił on, że nie jestem w stanie patrzeć na moje psiaki w ten sam sposób. Był sobie pies to jedna z najbardziej uroczych i chwytających za serce historii, jakie przeczytałam w całym swoim życiu. Tej książki po prostu nie da się czytać obojętnie. Cieszyłam się wraz z bohaterami, martwiłam, złościłam a nawet płakałam. Niesamowicie zżyłam się z Baileyem, Ethanem, a nawet i Jacobem oraz Mayą. Bailey to prawdziwy psi bohater - uroczy, całkowicie oddany i na wskroś dobry. Sensem jego życia jest wspierać, uszczęśliwiać i nieść pomoc. To taki czworonożny anioł stróż, którego sama obecność poprawia atmosferę.
Swój egzemplarz tej historii sprawiłam sobie ponad rok temu i nawet nie wiecie, jak bardzo żałuję, że pozwoliłam tej książce bezużytecznie leżeć na półce - zwłaszcza, że W. Bruce Cameron już raz kompletnie mnie oczarował swą powieścią. Psiego najlepszego okazało się być wspaniałą historią z czworonogami w roli głównej i świętami Bożego Narodzenia w tle. Jednak Był sobie pies to dopiero... coś! To książka, którą czytelnik dosłownie żyje podczas lektury. Historie związane ze zwierzętami zawsze bardzo mocno do mnie trafiają, więc nic dziwnego, że ilekroć otwierałam tę książkę, byłam kompletnie rozchwiana emocjonalnie. Z perspektywy zwierzęcia świat wydaje się znacznie prostszy, a ludzie lepsi. Bailey na swej drodze spotkał wiele osób mających swe osobiste problemy i często bagaż bolesnych doświadczeń. I choć nie każdemu mógł pomóc, to z pewnością wpuścił nieco światła do ich życia. Był sobie pies to nie tylko historia Baileya, ale także ludzi, którzy stanęli na jego drodze. To książka pełna emocji, wzruszających momentów i przeżyć, które z czytelnikiem pozostaną na dłużej.
,,Ludzie byli zdolni robić tyle niesamowitych rzeczy, a mimo to tak często siedzieli bezczynnie, wypowiadając tylko słowa.''
W tym momencie zekranizowana powieść Camerona pretenduje do najlepszej książki, jaką przeczytałam w tym roku. Jestem nią zwyczajnie zachwycona. Przed rozpaczą po zakończeniu lektury uratował mnie tylko fakt, że na półce mam drugą częścią, za którą już zdążyłam się zabrać. Ostatnie rozdział były niesamowicie emocjonujące i nawet najlepszy makijaż nie mógł zdzierżyć ich treści. Czytałam w takim skupieniu, że nawet nie wiedziałam, kiedy dotarłam do końca tej historii. A uwierzcie mi, że zakończenie to dopiero łamacz serc. Trudno się po nim pozbierać i pożegnać z Baileyem - na szczęście nie na długo.
W. Bruce Cameron posługuje się lekkim, prostym i zgrabnym piórem, które trafi w każde gusta. Autor stworzył piękną i wzruszającą historię z mocnym przekazem, oraz sprytnie połączył elementy fabuły w oryginalną i pomysłową całość.
Był sobie pies to książka, w której kompletnie się zakochałam. Naprawdę dawno nie miałam styczności z tak emocjonującą lekturą, która wyciśnie ze mnie hektolitry łez i totalnie rozchwieje moje serce. To historia o ponadczasowej miłości, przyjaźni, oddaniu, a także o tym, jak niesamowitymi towarzyszami człowieka są psy. Po poznaniu losów Baileya już nigdy nie spojrzycie na swojego psiaka w ten sam sposób! W. Bruce Cameron potrafi tworzyć naprawdę cudowne historie ze zwierzętami w roli głównej. Gorąco zachęcam do lektury!
* materiały wydawcy
Książki, gdzie pies jest głównym narratorem w książce jakoś nie do końca mnie przekonują ;)
OdpowiedzUsuńNie lubię czytać książek, w których bohaterami są zwierzęta, więc nie sięgnę po tę powieść ;)
OdpowiedzUsuńDrugi raz już dzisiaj czytam o tej książce, a na mojej półce podobnie jak na Twojej leży już od dawna. Koniecznie muszę przeczytać dwie części przed premierą Był sobie pies 2, bo pierwsza część absolutnie uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę w planach, ale ciągle odwlekam jej lekturę 😉 Pies narrator... to może być nawet fajne
OdpowiedzUsuńDla mnie to była sympatyczna lektura, ale dość szybko o niej zapomniałam.
OdpowiedzUsuńTo faktycznie przeurocza seria :)
OdpowiedzUsuńKsiążki o psach zawsze totalnie mnie rozczulają! Bardzo chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńMam w planach tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńNie ma to jak zwierzęce książeczki <3
OdpowiedzUsuńWszystkie trzy tytuły mam na swojej liście książek do przeczytania. Mam nadzieję, że zrealizuje swój plan do końca roku. 😉
OdpowiedzUsuńUwielbiam ekranizacje tej książki, chociaż do dzisiaj nie wiedziałam nawet, ze to jest ekranizacja. Chętnie przeczytam obie książki *-*
OdpowiedzUsuńSama nie wiem czy przeczytam, ostatnio nie mam głowy do powieści. 😊
OdpowiedzUsuńJa jestem typową psiarą, więc lektura obowiązkowa ��
OdpowiedzUsuńJa to jestem typową kociarą, więc raczej wybieram książki z tymi czworonogami w roli głównej, ale trzeba przyznać, że tak czy siak, powieści o zwierzakach są poruszające! Ja to prawie zawsze ryczę i się wzruszam :D
OdpowiedzUsuńSama mam ogrom książek do przeczytania, zdarza się że czytam kilka na raz hihi :D Książki to coś pięknego <3
OdpowiedzUsuńBoję się zabrać za takie książki tak samo jak oglądać filmy w których główna rolę grają pieski. Boję się że złamie mi serce bo nie mogę widzieć cierpienia zwierząt.
OdpowiedzUsuńZapisuję tytuł - mam nadzieję, że w tym roku zdążę przeczytać, bo listę mam długą
OdpowiedzUsuńOglądałam film, ale z pewnością też przeczytam książkę
OdpowiedzUsuńCały rok na liście bestsellerów to już coś 👍
OdpowiedzUsuńZgadzam się z każdym słowem - piękna, urocza, wzruszająca opowieść. Również polecam!
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytalam takiej książki gdzie bohaterem jest pies uwielbiam pieski i dlatego ją chetnie przeczytam
OdpowiedzUsuńJuż od dawna mam tytuł na liście do przeczytania i w końcu by się przydało ja przeczytać. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;**
P.
https://zycie-wsrod-ksiazekk.blogspot.com/
Wspaniała przygoda czytelnicza, prowadząca przez porywający i wzruszający świat, w którym losom ludzi towarzyszą fascynujące psie historie. :)
OdpowiedzUsuńChętnie zabiorę się za drugi tom serii, znów powinno być zabawnie, ale z ważnym przesłaniem. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka zaraz wyskoczy mi z lodówki ;) Nie czytałam jej, na razie nie mam w planach, ale na filmie oczy strasznie mi się pociły ;) Pewnie przy książce byłoby podobnie ;)
OdpowiedzUsuńTeż jestem kociarą od stóp do głów, więc świetnie rozumiem Twoje uczucia. ;) Chociaż w sumie zawsze chciałam mieć psa, ale jeszcze nie dane mi to było. No, ale zawsze mogę przeczytać książkę o psach. ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie zaczynam czytać drugą część tej ksiażki
OdpowiedzUsuńKompletnie nie planowałam sięgać po tę książkę, lecz po przeczytaniu Twojej recenzji zmieniam plany.
OdpowiedzUsuńPiękna recenzja, dla mnie zbyt emocjonujące i jeszcze o psiakach - raczej nie przeczytam, bo skończę zapas chusteczek w domu ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCzytałam i chociaż bardzo mi się podobała ta historia to nie byłam nią aż tak bardzo zachwycona. Chwyta jednak za serce i daje do myślenia. ;)
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz takie psie historie polecam również Marley i ja. Ta książka bardzo zapadła mi w pamięć i była jedną z niewielu, przy których płakałam. Tego tytułu jeszcze nie czytałam, ale być może się na niego skuszę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki, super, że ta jest o psie
OdpowiedzUsuńPamiętam, że swego czasu było głośno o tej książce, ale niestety nie miałam okazji jej przeczytać. Po Twojej recenzji czuję się do niej jeszcze bardziej zachęcona, bo po prostu lubię się wzruszyć przy lekturze...
OdpowiedzUsuńRównież jestem z natury kociarą (choć aktualnie nie mam takowego futrzaka), ale psy również uwielbiam. Dlatego też od jakiegoś czasu mam tę książkę na uwadze i cieszę się, że natrafiam na tyle pozytywnych opinii, gdzie czytelnicy aż tak przeżywają zdarzenia toczące się na kartach powieści. No nic, muszę wreszcie dorwać własny egzemplarz. :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytałam już gdzieś recenzje tej książki. Uwielbiam takie historie - proste, urocze i niezwykle ciepłe :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tom pierwszy i niestety mnie zawiódł. Więc nie sięgnę po kontynuację.
OdpowiedzUsuńCzytałam się kolei lepszego i wydała mi się po prostu fajną uroczą historią przy której miło spędziłam ten świąteczny czas bo akurat na ten czas specjalnie kupiłam sobie tą książkę aby się lepiej poczuć klimat Bożego Narodzenia. Jednak była to dla mnie taka Familijna książka dla całej rodziny Ja bardziej wolę takie opowieści oglądnąć siano nic rodziną w telewizorze niż spędzać czytając je. Był sobie pies bardzo chciałam Oglądnąć tą ekranizacje nie wiem kiedy mi się uda Mam nadzieję że moje 3 i 5 letnie dzieci ze chcą ze mną to oglądnąć akurat teraz zaczynają się deszczowe dni więcej w domu Także myślę że znajdziemy na to czas
OdpowiedzUsuńTa książka też już z mną. Widzę, że mamy podobne zdanie. W zeszłym roku sama się zastanawiałam co w tej książce jest takiego fenomenalnego. Sama przepadłam! Jestem zachwycona książką. Kinga
OdpowiedzUsuń