Nie spodziewałam się, że książka (raczej) mało znanej polskiej autorki zrobi na mnie... tak pozytywne wrażenie! Pierwsza część serii Gdzie diabeł mówi dobranoc to idealny przykład tego, że Polacy potrafią tworzyć w nurcie fantastyki - tej współcześnie popularnej, w której roi się od wilkołaków, wampirów, a także... naszych rodzimych istot paranormalnych, czyli, między innymi nocnic i guślarzy.
Karina Bonowicz to kobieta pisząca. Aktorsko niespełniona. Muzycznie wykluczona. Uzależniona od kawy, coca-coli i czarnego humoru. Nie znosi fasolki po bretońsku. Kocha się na zabój w Nowym Jorku, mimo ambiwalentnego stosunku do nowojorskiego metra i… braku toalet publicznych. Dziennikarka, pisarka i scenarzystka. Współpracuje z nowojorskim portalem polonijnym Dobra Polska Szkoła, gdzie prowadzi autorską rubrykę „Książka >>MADE IN POLAND<<”. Dwukrotna stypendystka Miasta Torunia w dziedzinie kultury. *
Według legendy, wiele stuleci temu czwórka przyjaciół została wygnana z rodzinnej wioski, gdyż ludzie lękali się ich czarów. Rozeszli się w cztery strony świata, ale zadziwiającym zbiegiem okoliczności i tak wszyscy dotarli w to samo miejsce – do czarciego kamienia. Tam wywołali diabła i dobili z nim targu... Ich potomkowie przez wieki odczuwali skutki tego paktu i bezskutecznie próbowali się z niego wywikłać. Czy przedstawicielom kolejnego pokolenia uda się wreszcie wrócić do normalności? Jakie przeszkody będą musieli wcześniej pokonać? Z jakimi przeciwnikami się zmierzyć? Jakich sojuszników pozyskać? Małe miasteczko na odludziu stanie się sceną niezwykłych wydarzeń. Po niespodziewanej śmierci rodziców siedemnastoletnia Alicja trafia pod opiekę ciotki, która mieszka w posępnym miasteczku na Podkarpaciu o mrocznej nazwie Czarcisław. Niezbyt zachwycona wyjazdem z Warszawy, dziewczyna nie czuje się dobrze w nowym miejscu, najwyraźniej pełnym dziwaków i kryjącym jakieś ponure sekrety. Zagubiona nastolatka krok po kroku odkrywa, że nikt tu nie jest tym, za kogo się podaje. Sama też musi zmierzyć się z brzemieniem swojej prawdziwej natury i wykonać niebezpieczne zadanie. **
O pierwszym tomie serii Gdzie diabeł mówi dobranoc dowiedziałam się dzięki blogerom. Właściwie już po przeczytaniu pierwszej pozytywnej recenzji wiedziałam, że ta historia idealnie wpasuje się w moje gusta czytelnicze. W ostatnim czasie zainteresowałam się mitologią słowiańską - głównie dzięki Katarzynie Berenice Miszczuk i jej cudownej Jadze, którą recenzowałam całkiem niedawno. Swoje (całkiem spore) pięć groszy dołożyły już wcześniej Marta Kisiel i Martyna Raduchowska, czyli kolejne dwie polskie autorki, które totalnie uwielbiam. Ale żeby nie było, że jestem nudna i ciągle wychwalam tą moją trójcę nieświętą, to w dzisiejszej recenzji pragnę Wam przedstawić swego rodzaju świeżynkę. Jestem niezwykle ciekawa, kto z Was słyszał wcześniej o twórczości Kariny Bonowicz? Bo ja przyznam się z ręką na sercu, że o istnieniu tej Pani wcześniej nie słyszałam, choć Księżyc jest pierwszym umarłym nie jest jej debiutem literackim. Gdzieś mi się ta autorka zgubiła, ale niezwykle cieszę się, że udało mi się dotrzeć do pierwszego tomu jej serii fantasy - i to jeszcze w momencie, gdy mitologia słowiańska znalazła się w centrum moich aktualnych zainteresowań.
Czarcisław to małe, posępne i nieco przerażające miasteczko na Podlasiu - można by nawet rzec, że ta mrocznie ochrzczona mieścina to antypody Warszawy. To właśnie tam diabeł mówi dobranoc, a sąsiad z drugiego końca wsi krzyczy na zdrowie, gdy kichniesz. Trafia tam nastoletnia Alicja, która opuszcza pełną życia stolicę. Jak zapewne się domyślacie, młoda warszawianka wcale nie jest zachwycona przeprowadzką do miejsca, w którym każdy wie o każdym, zupełnie nie ma co robić, a w dodatku już od pierwszego dnia dzieją się rzeczy, o których nawet filozofom się nie śniło. W Czarcisławiu absurd goni absurd, a na domiar złego, Alicja szybko przekonuje się, że sama również nie do końca jest normalna. Co wcale jej się nie podoba.
Karina Bonowicz już od pierwszej strony porywa do fikcyjnego Czarcisławia - gdzie na czytelnika czeka idealna mieszanka wybuchowych bohaterów, wartkiej akcji i niesamowitej mitologii słowiańskiej. Już na początku autorka przedstawia nam kluczowych bohaterów serii, czyli Alicję - o której pisałam nieco już wcześniej, jej ciotkę Tatianę, Nataszę, Borysa i Olgę, a także Nikodema i Dymitriego. Każda z tych postaci jest istotą nadprzyrodzoną, lecz nie zdradzę wam, jaką konkretnie. Łączy ich przeszłość, tajemnicza klątwa i... brutalne morderstwo, a także równie brutalne zmartwychwstanie. Alicja szybko zostaje wciągnięta w szaleństwo rodem z Czarcisławia, a wraz z nią czytelnik. Podczas lektury można natknąć się na sporo trafny i zabawnych odwołań do popularnych filmów i seriali o istotach paranormalnych, między innymi do Harrego Pottera, Czystej Krwi czy Zmierzchu. Całość lekko przypomina Pamiętniki Wampirów - ale tylko klimatem i mnogością istot nadnaturalnych, które koegzystują w jednym środowisku, co niekoniecznie wychodzi im na dobre. Spora ilość głównych bohaterów wiąże się z wartką akcją i nieprzewidywalną fabułą. Bohaterowie bezczelnie wchodzą sobie w drogę, urządzają zarówno potyczki słowne, jak i fizyczne - a przy tym potrafią nieźle rozśmieszyć. Są wyraziści i jedyni w swoim rodzaju. Zwłaszcza nasza główna bohaterka, Alicja - ta to dopiero ma charakterek. Co prawda, czasem aż irytuje swym zachowaniem, lecz bez problemu zdobywa sympatię czytelnika. Choć książka ta należy do tych grubszych (prawie 600 stron), to czyta się ją naprawdę bardzo, ale to bardzo szybko. Mamy tu masę dialogów a całość wręcz wypchana jest już wcześniej wspomnianą akcją. Od lektury odrywałam się z przymusu i z wyraźnym niezadowoleniem. Takie książki po prostu chce się czytać - i to ciągle.
Jednakże zabierając się za tę książkę, należy pamiętać, że jest ona przedstawicielem fantastyki młodzieżowej, w związku z czym na czytelnika czeka lekka i niezobowiązująca historia, przy której można odpłynąć od otaczającej nas rzeczywistości i spędzić naprawdę miło czas. Zdecydowanie lekturę umila klimat magicznej tajemnicy, oraz silne elementy mitologii słowiańskiej, dawnych wierzeń i legend. W Czarcisławiu magia jest elementem zupełnie naturalnym - jest fundamentem tego miejsca, oraz znajduje się w mniejszym bądź większym stopniu w każdym z mieszkańców. W miasteczku tym obowiązuje swego rodzaju zmowa milczenia, tak zwana tajemnica poliszynela - bardzo lubię taki motyw i wspominałam o tym, między innymi przy okazji recenzji książki Magdaleny Kubasiewicz Gdzie śpiewają diabły. Lubię również zagadki, a tutaj także ich nie brakuje. Czytelnik stopniowo odkrywa legendę o Czarcisławiu, a także o rodzinach założycieli tego miasteczka, których połączyła okrutna klątwa. Ich potomkowie dzielą się na tych, którzy chcą ją zdjąć i tych, którzy wcale nie chcą tego robić.
Na sam koniec pragnę jeszcze zwrócić Waszą uwagę na tę cudowną okładkę. Stworzył ją Dominik Broniek (który jest odpowiedzialny, m.in. za okładki cyklu Szamanki od umarlaków Raduchowskiej, trylogii Czarny Mag Rachel E. Carter, czy Rytmatysty Brandona Sandersona). Najbardziej urzekło mnie w niej wyjątkowe oddanie treści książki, a także charakterystyki bohaterów. Na grafice ujrzeć możemy Nikodema, Alicję i (jak mniemam) Nataszę. Jeżeli jest to Tatiana, to proszę wyprowadzić mnie z błędu - będę wdzięczna. Jak zapewne się domyślacie, gorąco zachęcam was do lektury tej książki. Ja bawiłam się przy niej wybornie.
* materiały wydawcy
** materiały wydawcy
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Initium!