O Rainbow Rowell było głośno szczególnie w 2015 roku, kiedy do polskich księgarni trafiły książki jej autorstwa, m.in. Fangirl, Eleonora i Park. Autorka zdobyła serca młodzieży swoim lekkim piórem, historiami od których trudno się oderwać oraz bohaterami obdarzonymi złożoną charakterologią. Zdecydowanie mocną stroną Rowell są ludzkie emocje.
Linia Serc trafiła do rąk polskich czytelników 3 lutego 2016 roku. Rowell dotąd znana z powieści przeznaczonych głównie dla młodzieży, postanowiła napisać coś i dla dojrzalszego czytelnika. Tak też powstała historia Georgie McCool, scenarzystki komedii mieszkającej w Los Angeles, mieście aniołów i przemysłu filmowego. Matka, żona, kobieta pracująca - a co więcej: uwielbiająca swoją pracę. Georgie to prawdziwa szczęściara: ma opiekuńczego męża, dwie wspaniałe córeczki i zawód, który wykonuje z radością i nie za małe pieniądze. Na pierwszy rzut oka, ma życie jak z bajki, ale szybko dowiadujemy się, że to tylko złudzenie. Zazwyczaj to mężczyzna jest tym złym: zdradza, nie stara się, nie stawia rodziny na pierwszy miejscu. To kobieta jest tą pokrzywdzoną istotą pragnącą miłości, uwagi, czułości. W większości przypadków właśnie z takim motywem się spotykamy - ale nie tutaj.
Georgie wie, że w jej małżeństwie dzieje się źle od dłuższego czasu - dostrzega to, czuje, jednak zawsze brakuje jej albo czasu, albo odwagi by zmierzyć się z problemami i zacząć robić coś, co mogłoby uratować jej rodzinę. Postanawia więc, nie robić nic - zamieść wszystko pod dywan i udawać, że wszystko jest w najlepszym porządku. Szybko udawanie staje się nową rzeczywistością, ale tylko dla niej samej. Neal - mąż George, jest nieszczęśliwy i nie jest to chwilowy stan, który przejdzie rano, gdy porządnie się wyśpi. Jest nieszczęśliwy od kilku lat. Dla Georgie (a później i dziewczynek) porzucił wiele rzeczy: rodzinne Omaha oddalone od Los Angeles o ponad 2000 kilometrów, pracę rysownika, co wiąże się z własnymi ambicjami i marzeniami, najlepszy czas swojego życia. To nie George siedzi w domu, zajmując się dzieciakami, tylko on - niczym kogut domowy sprawuje piecze nad ich dorobkiem życia. Pierze, gotuje, zajmuje się dziećmi. A to wszystko po to, by Georgie mogła robić to co kocha - by mogła rozwijać się w zawodzie, odnosić sukcesy. Neal trafił się George niczym ślepej kurze ziarno - ale George nie dostrzega tego. Nie docenia swojego męża, choć bardzo go kocha. Wszystko się zmienia, gdy Georgie postanawia spędzić święta w pracy, a nie ze swoją rodziną.
,,Wielu rzeczy się nie wie, mając dwadzieścia trzy lata. Nie wie się, co to naprawdę znaczy wczołgać się do czyjegoś życia i już tam zostać."
Georgie należało się to, co dostała. Nie będę tutaj pisać bredni, że było mi jej żal. Miała wiele szans, by okazać swojemu mężowi choć troszkę uczucia, podziękować za to, co dla niej robi. Neal zrezygnował z własnego szczęścia, po to by jego żona mogła je osiągnąć. Co za to dostał? Właściwie nic. Gdyby nie podjął tak drastycznych decyzji, wciąż byłby traktowany niczym mebel, który po otwarciu drzwi zawsze stoi na swoim miejscu. Georgie i Neal dawno temu przestali ze sobą rozmawiać, zwierzać się sobie z uczuć, marzeń, potrzeb. Cisza, niczym niewidzialny wróg, wpełzła między nich sprawiając, że z czasem było coraz gorzej i wtedy pojawił się sposób na odbudowanie wszystkiego - tajemniczy żółty telefon: stacjonarny, ze spiralnym kablem i tarczą do wybierania numerów, który przenosi Georgie wiele lat wstecz, gdy rozmowa z Nealem była tak prosta jak oddychanie.
Hate is spitting out each other's mouths
But we're still sleeping like we're lovers.
Czytałam tę książkę z łamiącym się sercem. Trudno mi przyglądać się dwójce zakochanych w sobie ludzi, których miłość powoli usycha. Poza tym, nie mamy tutaj pary, lecz wieloletnie małżeństwo. Autorka przenosi nas dialogami w przeszłość. Właściwie ta historia jest pisana retrospekcją, w której początkowo można się pogubić - sama w kilku momentach nie wiedziałam, w jakiej rzeczywistości jestem.
Główna bohaterka znalazła się w bardzo trudnym momencie swojego życia. Musiała wybrać, co jest dla niej najważniejsze, czy decyzje podjęte za młodu są dobrymi decyzjami. Linia Serc to bardzo mądra, oryginalna, życiowa, romantyczna (a miejscami rozdzierająca serce) książka. Było to moje pierwsze podejście do twórczości tej autorki i wydaje mi się, że nie mogłam wybrać lepiej. Wydanie jest piękne, zdjęcie na okładce bardzo przypadło mi do gustu. Rainbow Rowell posługuje się lekkim piórem, stroni od długich, nużących opisów - w tym przypadku stawia na dialog. Linia Serc zdecydowanie zachęciła mnie do przeczytania innych książek tej autorki.