Menu

sobota, 24 sierpnia 2019

247. Był sobie pies, W. Bruce Cameron

Zekranizowana powieść poczytnego autora, która zdobyła serca widzów i czytelników na całym świecie! Był sobie pies utrzymywał się na liście bestsellerów The New York Times przez 52 tygodnie. Choć swój egzemplarz tej historii zakupiłam już z dobry rok temu, to dopiero teraz postanowiłam po niego sięgnąć - głównie ze względu na premierę drugiej części przygód wiernego psa Baileya. Książka już na samym początku kompletnie mnie zachwyciła, także przygotujcie się na to, że będzie to jedna z tych recenzji, w której będę się zachwycać, wzruszać i chwalić... bez umiaru. 

William Bruce Cameron to amerykański autor urodzony w Petoskey, Michigan. Jest najbardziej znany dzięki powieści Był sobie pies, która została zekranizowana. Jest również autorem książki pod tytułem Pies, który wrócił do domu (również zekranizowana), Był sobie szczeniak: Ellie, Psiego najlepszego, Był sobie pies 2, czyli sequel historii Baileya - a także poradników Jak wytrzymać z nastolatką oraz Jak zreformować mężczyznę. Jak można się domyślić, William Bruce Cameron uwielbia psy.

Bailey jest zszokowany – po krótkim i smętnym życiu, jakiego doświadczył w postaci bezpańskiego kundla odradza się w ciele niesfornego szczeniaka. Kiedy trafia pod opiekę ośmiolatka Ethana, który kocha go całym sercem, odkrywa nowe oblicze – dobrego, poczciwego psiaka. Jednak życie u uwielbianej rodziny to nie koniec przygód Baileya. Ponownie odradza się w postaci kolejnego psa! *

Wielokrotnie wspominałam, że uwielbiam zwierzęta, jednak zdecydowanie jestem typem kociary. Nie żebym nie lubiła psów - też je uwielbiam, ale od zawsze to właśnie kot był tym moim ulubionym zwierzęciem. Jednakże teraz, po lekturze hitowej powieści Camerona przyznam, że mam spory problem... ponieważ sprawił on, że nie jestem w stanie patrzeć na moje psiaki w ten sam sposób. Był sobie pies to jedna z najbardziej uroczych i chwytających za serce historii, jakie przeczytałam w całym swoim życiu. Tej książki po prostu nie da się czytać obojętnie. Cieszyłam się wraz z bohaterami, martwiłam, złościłam a nawet płakałam. Niesamowicie zżyłam się z Baileyem, Ethanem, a nawet i Jacobem oraz Mayą. Bailey to prawdziwy psi bohater - uroczy, całkowicie oddany i na wskroś dobry. Sensem jego życia jest wspierać, uszczęśliwiać i nieść pomoc. To taki czworonożny anioł stróż, którego sama obecność poprawia atmosferę. 


Swój egzemplarz tej historii sprawiłam sobie ponad rok temu i nawet nie wiecie, jak bardzo żałuję, że pozwoliłam tej książce bezużytecznie leżeć na półce - zwłaszcza, że W. Bruce Cameron już raz kompletnie mnie oczarował swą powieścią. Psiego najlepszego okazało się być wspaniałą historią z czworonogami w roli głównej i świętami Bożego Narodzenia w tle. Jednak Był sobie pies to dopiero... coś! To książka, którą czytelnik dosłownie żyje podczas lektury. Historie związane ze zwierzętami zawsze bardzo mocno do mnie trafiają, więc nic dziwnego, że ilekroć otwierałam tę książkę, byłam kompletnie rozchwiana emocjonalnie. Z perspektywy zwierzęcia świat wydaje się znacznie prostszy, a ludzie lepsi. Bailey na swej drodze spotkał wiele osób mających swe osobiste problemy i często bagaż bolesnych doświadczeń. I choć nie każdemu mógł pomóc, to z pewnością wpuścił nieco światła do ich życia. Był sobie pies to nie tylko historia Baileya, ale także ludzi, którzy stanęli na jego drodze. To książka pełna emocji, wzruszających momentów i przeżyć, które z czytelnikiem pozostaną na dłużej. 

,,Ludzie byli zdolni robić tyle niesamowitych rzeczy, a mimo to tak często siedzieli bezczynnie, wypowiadając tylko słowa.'' 

W tym momencie zekranizowana powieść Camerona pretenduje do najlepszej książki, jaką przeczytałam w tym roku. Jestem nią zwyczajnie zachwycona. Przed rozpaczą po zakończeniu lektury uratował mnie tylko fakt, że na półce mam drugą częścią, za którą już zdążyłam się zabrać. Ostatnie rozdział były niesamowicie emocjonujące i nawet najlepszy makijaż nie mógł zdzierżyć ich treści. Czytałam w takim skupieniu, że nawet nie wiedziałam, kiedy dotarłam do końca tej historii. A uwierzcie mi, że zakończenie to dopiero łamacz serc. Trudno się po nim pozbierać i pożegnać z Baileyem - na szczęście nie na długo. 

W. Bruce Cameron posługuje się lekkim, prostym i zgrabnym piórem, które trafi w każde gusta. Autor stworzył piękną i wzruszającą historię z mocnym przekazem, oraz sprytnie połączył elementy fabuły w oryginalną i pomysłową całość. 


Był sobie pies to książka, w której kompletnie się zakochałam. Naprawdę dawno nie miałam styczności z tak emocjonującą lekturą, która wyciśnie ze mnie hektolitry łez i totalnie rozchwieje moje serce. To historia o ponadczasowej miłości, przyjaźni, oddaniu, a także o tym, jak niesamowitymi towarzyszami człowieka są psy. Po poznaniu losów Baileya już nigdy nie spojrzycie na swojego psiaka w ten sam sposób!  W. Bruce Cameron potrafi tworzyć naprawdę cudowne historie ze zwierzętami w roli głównej. Gorąco zachęcam do lektury!

* materiały wydawcy



38 komentarzy:

  1. Książki, gdzie pies jest głównym narratorem w książce jakoś nie do końca mnie przekonują ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubię czytać książek, w których bohaterami są zwierzęta, więc nie sięgnę po tę powieść ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Drugi raz już dzisiaj czytam o tej książce, a na mojej półce podobnie jak na Twojej leży już od dawna. Koniecznie muszę przeczytać dwie części przed premierą Był sobie pies 2, bo pierwsza część absolutnie uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam tę książkę w planach, ale ciągle odwlekam jej lekturę 😉 Pies narrator... to może być nawet fajne

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla mnie to była sympatyczna lektura, ale dość szybko o niej zapomniałam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Książki o psach zawsze totalnie mnie rozczulają! Bardzo chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam w planach tę książkę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie ma to jak zwierzęce książeczki <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Wszystkie trzy tytuły mam na swojej liście książek do przeczytania. Mam nadzieję, że zrealizuje swój plan do końca roku. 😉

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam ekranizacje tej książki, chociaż do dzisiaj nie wiedziałam nawet, ze to jest ekranizacja. Chętnie przeczytam obie książki *-*

    OdpowiedzUsuń
  11. Sama nie wiem czy przeczytam, ostatnio nie mam głowy do powieści. 😊

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja jestem typową psiarą, więc lektura obowiązkowa ��

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja to jestem typową kociarą, więc raczej wybieram książki z tymi czworonogami w roli głównej, ale trzeba przyznać, że tak czy siak, powieści o zwierzakach są poruszające! Ja to prawie zawsze ryczę i się wzruszam :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Sama mam ogrom książek do przeczytania, zdarza się że czytam kilka na raz hihi :D Książki to coś pięknego <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Boję się zabrać za takie książki tak samo jak oglądać filmy w których główna rolę grają pieski. Boję się że złamie mi serce bo nie mogę widzieć cierpienia zwierząt.

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapisuję tytuł - mam nadzieję, że w tym roku zdążę przeczytać, bo listę mam długą

    OdpowiedzUsuń
  17. Oglądałam film, ale z pewnością też przeczytam książkę

    OdpowiedzUsuń
  18. Cały rok na liście bestsellerów to już coś 👍

    OdpowiedzUsuń
  19. Zgadzam się z każdym słowem - piękna, urocza, wzruszająca opowieść. Również polecam!

    OdpowiedzUsuń
  20. Jeszcze nie czytalam takiej książki gdzie bohaterem jest pies uwielbiam pieski i dlatego ją chetnie przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  21. Już od dawna mam tytuł na liście do przeczytania i w końcu by się przydało ja przeczytać. ;)
    Pozdrawiam. ;**

    P.

    https://zycie-wsrod-ksiazekk.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Wspaniała przygoda czytelnicza, prowadząca przez porywający i wzruszający świat, w którym losom ludzi towarzyszą fascynujące psie historie. :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Chętnie zabiorę się za drugi tom serii, znów powinno być zabawnie, ale z ważnym przesłaniem. :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Książka zaraz wyskoczy mi z lodówki ;) Nie czytałam jej, na razie nie mam w planach, ale na filmie oczy strasznie mi się pociły ;) Pewnie przy książce byłoby podobnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Też jestem kociarą od stóp do głów, więc świetnie rozumiem Twoje uczucia. ;) Chociaż w sumie zawsze chciałam mieć psa, ale jeszcze nie dane mi to było. No, ale zawsze mogę przeczytać książkę o psach. ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Właśnie zaczynam czytać drugą część tej ksiażki

    OdpowiedzUsuń
  27. Kompletnie nie planowałam sięgać po tę książkę, lecz po przeczytaniu Twojej recenzji zmieniam plany.

    OdpowiedzUsuń
  28. Piękna recenzja, dla mnie zbyt emocjonujące i jeszcze o psiakach - raczej nie przeczytam, bo skończę zapas chusteczek w domu ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  29. Czytałam i chociaż bardzo mi się podobała ta historia to nie byłam nią aż tak bardzo zachwycona. Chwyta jednak za serce i daje do myślenia. ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Jeśli lubisz takie psie historie polecam również Marley i ja. Ta książka bardzo zapadła mi w pamięć i była jedną z niewielu, przy których płakałam. Tego tytułu jeszcze nie czytałam, ale być może się na niego skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  31. Uwielbiam książki, super, że ta jest o psie

    OdpowiedzUsuń
  32. Pamiętam, że swego czasu było głośno o tej książce, ale niestety nie miałam okazji jej przeczytać. Po Twojej recenzji czuję się do niej jeszcze bardziej zachęcona, bo po prostu lubię się wzruszyć przy lekturze...

    OdpowiedzUsuń
  33. Również jestem z natury kociarą (choć aktualnie nie mam takowego futrzaka), ale psy również uwielbiam. Dlatego też od jakiegoś czasu mam tę książkę na uwadze i cieszę się, że natrafiam na tyle pozytywnych opinii, gdzie czytelnicy aż tak przeżywają zdarzenia toczące się na kartach powieści. No nic, muszę wreszcie dorwać własny egzemplarz. :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Właśnie czytałam już gdzieś recenzje tej książki. Uwielbiam takie historie - proste, urocze i niezwykle ciepłe :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Czytałam tom pierwszy i niestety mnie zawiódł. Więc nie sięgnę po kontynuację.

    OdpowiedzUsuń
  36. Czytałam się kolei lepszego i wydała mi się po prostu fajną uroczą historią przy której miło spędziłam ten świąteczny czas bo akurat na ten czas specjalnie kupiłam sobie tą książkę aby się lepiej poczuć klimat Bożego Narodzenia. Jednak była to dla mnie taka Familijna książka dla całej rodziny Ja bardziej wolę takie opowieści oglądnąć siano nic rodziną w telewizorze niż spędzać czytając je. Był sobie pies bardzo chciałam Oglądnąć tą ekranizacje nie wiem kiedy mi się uda Mam nadzieję że moje 3 i 5 letnie dzieci ze chcą ze mną to oglądnąć akurat teraz zaczynają się deszczowe dni więcej w domu Także myślę że znajdziemy na to czas

    OdpowiedzUsuń
  37. Ta książka też już z mną. Widzę, że mamy podobne zdanie. W zeszłym roku sama się zastanawiałam co w tej książce jest takiego fenomenalnego. Sama przepadłam! Jestem zachwycona książką. Kinga

    OdpowiedzUsuń