Cześć wszystkim! Jak zapewne wszyscy wiedzą zbliżają się Walentynki, które ja spędzę... na uczelni. Sesja niszczy życie osobiste - potwierdzone. No, ale mniejsza z tym. W związku ze zbliżającym się świętem miłości postanowiłam zabrać się za książkę, w której miłość wysuwa się na pierwszy plan (a przynajmniej tak sądziłam zanim zabrałam się za czytanie - w efekcie wyszło całkiem inaczej). I tak oto kilka dni temu zabrałam się za powieść Tima Tharpa Cudowne tu i teraz, która już troszkę przesiedziała na mojej półce.
Cudowne tu i teraz to przede wszystkim mega pozytywna książka z mega pozytywnym głównym bohaterem, którego nie da się nie polubić. Sutter Keely to równy gość. Zawsze wszystkim pomaga, nigdy nie krytykuje, tryska poczuciem humoru, jest czarujący, potrafi poprawić humor nawet w najgorszym momencie i rozkręcić nawet najnudniejszą imprezę. To nie tylko dobry materiał na kumpla, ale i chłopaka. A przynajmniej takie wrażenie sprawił na początku. Ciąg wydarzeń i kilka przypadków sprawia, że Sutter - dusza towarzystwa, trafia na Aimee - towarzyską porażkę. Fankę science-fiction, która uwielbia książki i komiksy, marzy o pracy w NASA i pisze własną książkę. Aimee jest całkiem inna niż wszystkie dziewczyny, które dotąd pojawiły się w życiu Suttera. I potrzebuje jego pomocy. Wspaniały i jedyny w swoim rodzaju Sutterman przybywa na ratunek! I nie, tu wcale nie chodzi o seks, czy miłość - Aimee musi zacząć żyć, mówić to co myśli i poznać, czym jest dobra zabawa.
Cudowne tu i teraz porusza tematy okresu dojrzewania i wkraczania w dorosłość. Zahacza o miłość, przyjaźń i więzy rodzinne. Zdecydowanie mocną stroną powieści są wyraźnie nakreśleni bohaterowie. Pomimo tego, że mamy do czynienia z dosyć schematyczną fabułą: gwiazda i szara myszka, to powieść ta wcale nie należy do szablonowych. Spotykamy się tutaj z czymś innym, nowym, zaskakującym. Główny bohater jednocześnie pełniący rolę narratora to kolejny plus - choć muszę przyznać, że czasami miałam ochotę na niego nakrzyczeć, no bo to przecież facet. Spoglądanie na świat z jego perspektywy było niczym patrzenie przez różowe okulary. Sutter to chodzący optymizm! W Cudownym tu i teraz pojawiają się wątki, które choć nie są pozytywne nie wpływają negatywnie na powieść. Mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi. Dobra książka to nie taka, która od początku do końca wywołuje uśmiech na twarzy czytelnika, prawda? I tak też jest w tym przypadku. Tu nie wszystko jest idealne, a teraz nie zawsze odbywa się w dobrym momencie. Kolejne strony powieści różnią się od początkowo perfekcyjnej opowieści. Co mnie najbardziej irytowało? A raczej kto? Cassidy, moi drodzy. Ta przemądrzała, zbyt pewna uczuć, które żywi do niej Sutter, małpa. Te jej złote rady, notoryczne wtrącanie się w związek Suttera i Aimee oraz świadome bądź nie wywyższanie się nad nią doprowadzało mnie do szału - zresztą tak samo jak samą Aimee.
Powieść Tima Tharpa jest idealną egzemplifikacją tego, że miłość zmienia - ale niekoniecznie na lepsze. Podczas lektury moje opinie na temat bohaterów ewoluowały. Początkowo Aimee mnie irytowała, jednak szybko dostrzegłam jej pozytywne strony oraz podobieństwo do mnie. Stałam po jej stronie, nawet pomimo tego, że historia była opowiadana z perspektywy Suttera. Może to kwestia żeńskiej solidarności? Aimee to przede wszystkim marzycielka. Jest nieśmiała, żyje w swoim świecie, z którego gwałtownie wyrywa ją ekscentryczny Sutter. Wraz z rozwojem fabuły można dostrzec, że Aimee traci swoją osobowość. Już nie jest taka jak wcześniej. Stała się tworem Suttera. Nowa Aimee to dziewczyna ulepiona przez dłonie jej chłopaka, którego tak bardzo chciała mieć przy sobie, że utraciła siebie. Jeżeli chodzi o odczucia względem Suttera są one zupełnie przeciwne - na początku go uwielbiałam (chłopak żyje wedle reguły tu i teraz - chyba każdy chciałby brać z życia garściami), później mój entuzjazm co do jego osoby stopniowo słabł, aż w końcu dotarł do punktu, w którym chciałam, by dał spokój Aimee a drugi tom (który zapewne nigdy nie powstanie, więc no) był pisany z jej perspektywy.
Historia nie należy do tych, w których obfitują nagłe i szalone zwroty akcji. Fabuła toczy się spokojnie, powoli. Zamierzałam sięgnąć po gorącą historię o miłości, a dostałam książkę, w której miłości jest zaledwie odrobinkę. Ale wiecie co? Jakoś wcale nie czuję się zawiedziona, czy oszukana. Zaskoczona na pewno. Cudowne tu i teraz to książka przede wszystkim o wchodzeniu w dorosłość, której się nie chce. Muszę przyznać, że czytanie tej książki było naprawdę przyjemne. Przede wszystkim pióro Tharpa potrafił oddziaływać na emocje czytelnika. Śmiałam się, złościłam i smuciłam razem z bohaterami powieści. Czas poświęcony tej książce był z pewnością dobrym czasem.
W 2013 roku na ekrany kin trafiła ekranizacja powieści pod takim samym tytułem (Cudowne tu i teraz, The Spectacular Now). W rolę Suttera wcielił się nagrodzony Miles Teller (m.in. Whiplash, Projekt X, Niezgodna, Fantastyczna Czwórka) oraz Shailene Woodley (m.in. Gwiazd Naszych Wina, Niezgodna, Spadkobiercy). Film w reżyserii Jamesa Ponsoldta. Film również mam za sobą.
,,Cieszę się każdym nowym dniem; jeśli ktoś tego nie potrafi, to równie dobrze może już teraz położyć się na wznak, skrzyżować ręce na piersi i podziwiać wzory na wieku trumny"
Cudowne tu i teraz porusza tematy okresu dojrzewania i wkraczania w dorosłość. Zahacza o miłość, przyjaźń i więzy rodzinne. Zdecydowanie mocną stroną powieści są wyraźnie nakreśleni bohaterowie. Pomimo tego, że mamy do czynienia z dosyć schematyczną fabułą: gwiazda i szara myszka, to powieść ta wcale nie należy do szablonowych. Spotykamy się tutaj z czymś innym, nowym, zaskakującym. Główny bohater jednocześnie pełniący rolę narratora to kolejny plus - choć muszę przyznać, że czasami miałam ochotę na niego nakrzyczeć, no bo to przecież facet. Spoglądanie na świat z jego perspektywy było niczym patrzenie przez różowe okulary. Sutter to chodzący optymizm! W Cudownym tu i teraz pojawiają się wątki, które choć nie są pozytywne nie wpływają negatywnie na powieść. Mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi. Dobra książka to nie taka, która od początku do końca wywołuje uśmiech na twarzy czytelnika, prawda? I tak też jest w tym przypadku. Tu nie wszystko jest idealne, a teraz nie zawsze odbywa się w dobrym momencie. Kolejne strony powieści różnią się od początkowo perfekcyjnej opowieści. Co mnie najbardziej irytowało? A raczej kto? Cassidy, moi drodzy. Ta przemądrzała, zbyt pewna uczuć, które żywi do niej Sutter, małpa. Te jej złote rady, notoryczne wtrącanie się w związek Suttera i Aimee oraz świadome bądź nie wywyższanie się nad nią doprowadzało mnie do szału - zresztą tak samo jak samą Aimee.
Powieść Tima Tharpa jest idealną egzemplifikacją tego, że miłość zmienia - ale niekoniecznie na lepsze. Podczas lektury moje opinie na temat bohaterów ewoluowały. Początkowo Aimee mnie irytowała, jednak szybko dostrzegłam jej pozytywne strony oraz podobieństwo do mnie. Stałam po jej stronie, nawet pomimo tego, że historia była opowiadana z perspektywy Suttera. Może to kwestia żeńskiej solidarności? Aimee to przede wszystkim marzycielka. Jest nieśmiała, żyje w swoim świecie, z którego gwałtownie wyrywa ją ekscentryczny Sutter. Wraz z rozwojem fabuły można dostrzec, że Aimee traci swoją osobowość. Już nie jest taka jak wcześniej. Stała się tworem Suttera. Nowa Aimee to dziewczyna ulepiona przez dłonie jej chłopaka, którego tak bardzo chciała mieć przy sobie, że utraciła siebie. Jeżeli chodzi o odczucia względem Suttera są one zupełnie przeciwne - na początku go uwielbiałam (chłopak żyje wedle reguły tu i teraz - chyba każdy chciałby brać z życia garściami), później mój entuzjazm co do jego osoby stopniowo słabł, aż w końcu dotarł do punktu, w którym chciałam, by dał spokój Aimee a drugi tom (który zapewne nigdy nie powstanie, więc no) był pisany z jej perspektywy.
Historia nie należy do tych, w których obfitują nagłe i szalone zwroty akcji. Fabuła toczy się spokojnie, powoli. Zamierzałam sięgnąć po gorącą historię o miłości, a dostałam książkę, w której miłości jest zaledwie odrobinkę. Ale wiecie co? Jakoś wcale nie czuję się zawiedziona, czy oszukana. Zaskoczona na pewno. Cudowne tu i teraz to książka przede wszystkim o wchodzeniu w dorosłość, której się nie chce. Muszę przyznać, że czytanie tej książki było naprawdę przyjemne. Przede wszystkim pióro Tharpa potrafił oddziaływać na emocje czytelnika. Śmiałam się, złościłam i smuciłam razem z bohaterami powieści. Czas poświęcony tej książce był z pewnością dobrym czasem.
W 2013 roku na ekrany kin trafiła ekranizacja powieści pod takim samym tytułem (Cudowne tu i teraz, The Spectacular Now). W rolę Suttera wcielił się nagrodzony Miles Teller (m.in. Whiplash, Projekt X, Niezgodna, Fantastyczna Czwórka) oraz Shailene Woodley (m.in. Gwiazd Naszych Wina, Niezgodna, Spadkobiercy). Film w reżyserii Jamesa Ponsoldta. Film również mam za sobą.
Ocena: 7/10
Wow! Jest już was setka. Nie mogę w to uwierzyć, że tyle osób chce czytać, to co piszę. Bardzo Wam dziękuję za każdą wizytę i za każde miłe słowo. Pozdrawiam!
Nie dla mnie historia raczej :)
OdpowiedzUsuńdrewniany-most.blogspot.com
Miałam przyjemność czytać tą książkę jakiś rok temu - bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńZnam ten ból. Rok temu walentynki miałam na uczelni. W tym roku się obeszło, ale za to mój chłopak ma szkołę. Bosko...
OdpowiedzUsuńA co do książki, to może kiedyś :) / C.
Buziaczki! ♥
Zapraszamy do nas :)
rodzinne-czytanie.blogspot.com
Eh, to już drugie walentynki w "budzie" :c pozostało nam tylko przybić smutną piątkę :)
UsuńMam w planach tę książkę, a walentynki uwielbiam!
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
http://cudowneksiazki.blogspot.com/
Kojarzę tytuł, bo dość często pojawia się na facebookowych stronach, ale w kwestii filmowej (bo o książce to się już zapomina), jednak nie jestem do niego przekonana. Może kiedyś. Pożyjemy, zobaczymy. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://bluszczowe-recenzje.blogspot.com/
Kiedyś być może przeczytam, książka wygląda na wartą uwagi :) Pozdrawiam /Klaudia
OdpowiedzUsuńSłyszałam o filmie, ale książki jeszcze nie czytałam. Chętnie się skuszę.
OdpowiedzUsuńZłamałam swoją zasadę i najpierw obejrzałam film. Muszę sięgnąć w końcu po tę książkę
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
szumiabooki.blogspot.com
Też czasami mi się to zdarzy :) również pozdrawiam :*
UsuńChyba gdzieś słyszałam o tym tytule, ale ręki obciąć sobie nie dam. Ekranizację może obejrzę, ale książka raczej nie dla mnie. W ostatnim czasie dość mam miłosnych powieści nawet jeśli jest tam tylko cząsteczka tego uczucia.
OdpowiedzUsuńhttp://wielopasja.blogspot.com/
Widziałam film i z chęcią sięgnę po książkę :)
OdpowiedzUsuńWysoka ocena :) książki chyba nie przeczytam, ale film oglądnę :) ciekawa recenzja pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńOglądałam film i ten naprawdę zrobił na mnie wrażenie. Chciałam książkę przeczytać, ale jakoś zeszło to na boczny tor i zajęłam się innymi książkami... Chyba muszę wkrótce zainteresować się tą książka:>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Znam to :) dziękuję za pozdrowienia ;*
UsuńSłyszałam o tej książce, ale jeszcze nie czytałam. Trzeba to nadrobić. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :**
Czekam na twoją opinię ;* pozdrowionka!
UsuńOglądałam niestety tylko film, z książką nie miałam do czynienia, jednak bardzo mi się spodobał i myślę, że historia książkowa tak jak piszesz, niewiele się od niej różni ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńksiazkowy-termit.blogspot.com
Na pewno książka jest lepsza :) przynajmniej według mnie. Najbardziej podobała mi się obsada :)
UsuńOj, nie znam... ale może kiedyś przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńLiczę na to :)
UsuńBędę musiała poszukać, zaciekawiłaś mnie - lubię nieszablonowość ;)
OdpowiedzUsuńSherlock
Ta książka nie należy do "typowych" YA :)
UsuńJest to jedna z pozycji, do której przymierzam się już od dawna. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOby jak najszybciej :)
UsuńNie słyszałam jeszcze ani o książce, ani nawet o autorze i żałuję, bo po Twojej recenzji mam ogromną ochotę przeczytać!
OdpowiedzUsuńA co do denerwującej bohaterki - w dobrej powieści zawsze musi znaleźć się ktoś, kto irytuje. Gdyby wszystkie postaci były "letnie" lub wspaniałe zawiałoby nudą a tak mamy pełen wachlarz emocji :)
Oj, racja, racja. Cassidy dodawała smaczku tej powieści, że tak powiem, pomimo że wkurzała mnie jak cholera :)
Usuńspokojne YA - nie to nie dla mnie :D
OdpowiedzUsuńNie kwestionuję ^^
UsuńNigdy nie słyszałam o tej książce. Wydaje się ciekawa, ale jakoś nieszczególnie mnie interesuje teraz. Raczej nie planuje tej lektury ;)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś przez przypadek wpadnie w Twoje ręce :)
UsuńNie wiem czy się skuszę na książkę, ale film chętnie obejrzę.
OdpowiedzUsuńNa spokojny wieczór jest w sam raz :)
UsuńMnie ta książka na kolana nie powaliła, nawet trochę zdenerwowała ;)
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
Był taki moment, że też miałam jej dosyć - a raczej głównego bohatera :P
UsuńLubie ksiązki pisane z meskiej perspektywy odkąd przeczytałam "Huston..." Grocholi. Moze i na tą sie skusze:)
OdpowiedzUsuńMnie rzadko się zdarza czytać książki z męskiej perspektywy :) ale to ciekawe przeżycie :)
UsuńTo raczej nie jest książka dla mnie, ale koniecznie polecę ją kuzynce - ona uwielbia takie klimaty ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Lunatyczka
Myślę, że się jej spodoba :)
UsuńŚwietna recenzja :) Jeśli kiedyś trafię na tę powieść to z chęcią ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim - powodzenia w sesyjnej walce z uczelnianą niesprawiedliwością :)
OdpowiedzUsuńCo do książki - nie czytałam, ale okładkę ma świetną. Trochę nie widzę już sensu zabierania się za nią, bo obejrzałam film, który troszeczkę mnie rozczarował. Niby wszystko było w porządku,ale... No właśnie, był tylko poprawny. Co do stosunku do bohaterów- całkowicie się z Tobą zgadzam, Sutter później niemal zupełnie stracił moją sympatię.
Bardzo dziękuję, na pewno się przyda :)
UsuńMuszę przyznać, że film też mnie rozczarował. Był dosyć... nudny. Książka też nie jest jakaś porywająca i obfita w akcje, ale na pewno lepsza niż film :) Oj tak, Sutter zepsuł.
Wydaje mi się, że to jednak nie jest dla mnie książka, mimo bardzo zachęcającej recenzji ;)
OdpowiedzUsuńDo niczego nie zmuszam :)) pozdrawiam <3
UsuńZastanawiam się od dłuższego czasu czy by nie sięgnąć, ale jakoś mi się nie zbiera... Może w końcu mi się uda bo całkiem nieźle się zapowiada
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/
Mam nadzieję, że w końcu Ci się uda :)
UsuńZainteresowałam się tą lekturą. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńHmmm, nie wiem czy to książka dla mnie, ale w jaki inny sposób się tego dowiem, niż sięgając po nią? Więc z pewnością, przeczytam ją w najbliższym czasie ;-) Fajna zachęcająca recenzja :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Innego sposobu nie ma :) czekam na Twoją opinię
UsuńBardzo fajna recenzja, myślę że przeczytam tą książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
http://fan-of-books.blogspot.com/
Bardzo się cieszę z tego powodu :)
UsuńDziękuję i również pozdrawiam :*
W takim razie powodzenia na uczelni! Sesja nie ma litości, ale w taki dzień nie powinno być problemu ze zdaniem :)
OdpowiedzUsuńNie znam książki, o filmie też chyba nawet nie słyszałam. Lubię jednak powieści o dojrzewaniu, więc może kiedyś dam jej szansę. Chociaż ta utrata osobowości przez jedną bohaterek nie zachęca...
Pozdrawiam
Mam nadzieję, że profesorka weźmie pod uwagę, że to walentynki. Skoro lubisz powieści o dojrzewaniu to "Cudowne tu i teraz" to strzał w dziesiątkę :)
UsuńTo tak na początek... Co prawda, jestem wieczną singielką (i nadal zastanawiam się jak i gdzie mogę znaleźć normalnego faceta, który doceni przede wszystkim moją osobowość :D), ale mimo wszystko, świetnie Cię rozumiem. Moje walentynki co prawda nie będą spędzane stricte na uczelni, jednakże na pewno spędzę bardzo romantyczny wieczór z zadaniami z mojego "ulubionego" przedmiotu. Ach, ten rachunek prawdopodobieństwa. <3 Więc powodzenia Ci życzę i pamiętaj - nie jesteś sama. ^^
OdpowiedzUsuńCo do książki - to kurczę, jak bardzo mi się spodobała już ta oprawa graficzna, a gdy tak sobie czytałam Twoją recenzję, to chcę bardzo sięgnąć po tę książkę. Muszę tylko dorwać ją gdzieś w bibliotece lub po prostu nadszarpnąć swój budżet. :)
Pozdrawiam
A.
http://chaosmysli.blogspot.com
Ja na takiego faceta dłuuugo nie mogłam trafić, a jak już trafiłam to wtedy, kiedy w ogóle nie szukałam i w miejscu, w którym nigdy bym nie przypuszczała, że można takiego znaleźć - WE WŁASNEJ KLASIE Z TECHNIKUM. Także uwierz mi, że życie potrafi zaskoczyć. Brrr, nienawidzę wszystkiego co wiąże się z matematyką, z której jestem tępa jak dzida. Będę pamiętać! Oj tak, okładka jest naprawdę cudna i książeczka pięknie wygląda na półce :3 również pozdrawiam <3
UsuńWalentynki na uczelni - wybornie! Dobrze, że ja mam już dawno po sesji, bo już nie mam siły! Im bliżej końca, tym mniej chęci do nauki.
OdpowiedzUsuńCo do książki - tyle w niej pozytywów, że aż mam chęć po nią sięgnąć! Dopisuję znowu coś przez Ciebie do mojej kolejki :P. Ja się pytam, dlaczego tak mało czasu jest na książki :D?
A ja jestem w samym środku tego bagna :/ zazdroszczę Ci, że jesteś już po. Ja czarno widzę tę sesje. No właśnie! Dlaczego?? :(
UsuńZaskoczyłaś mnie, bo nie słyszałam o filmie, książce tak, ale jakoś nigdy do niej nie dotarłam, ale film obejrzę chętnie ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka i film są podobne. Dobra adaptacja :) ale zdecydowanie nudniejsza od książki.
UsuńMiałam już przyjemność obejrzeć ekranizację i jestem nią oczarowana. Po książkę nie sięgnęłam, ponieważ nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Jednak dzięki Tobie na pewno ją przeczytam. Prędzej czy później.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
www.wachajac-ksiazki.pl
Chciałabym przeczytać tę książkę, ale na film także mam chęć :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o niej wiele dobrego, zaczęłam nawet czytać, ale sięgnęłam po Hopeless i nigdy nie skończyłam. Mam zamiar po maturach od razu się za nią zabrać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
isareadsbooks.blogspot.com