Wydawnictwo MG spełnia moje marzenie, uzupełniając polski rynek wydawniczy klasykami z najwyższej półki. W tym roku wydano dwie powieści mojego ukochanego autora - Wilkiego Collinsa: Córkę Izebel, recenzowane przeze mnie na początku kwietnia oraz Prawo i dama, najświeższą perełkę, którą z przyjemnością wam zaprezentuję.
Wilkie Collins to angielski powieściopisarz, autor opowiadań oraz dramaturg. Ogromną popularność zdobył już za swojego życia - napisał ponad m.in. 30 powieści i ponad 60 opowiadań. Utworami, które przyniosły mu największą popularność są: Kobieta w Bieli (The Woman in The White), Kamień Księżycowy (The Moonstone), Armadale oraz No Name, czyli Córki niczyje. Był on bliskim przyjacielem Karola Dickensa - na łamach jego gazety były publikowane odcinkowe powieści Collinsa. Prekursor powieści sensacyjnej i detektywistycznej.
Powieść otwiera scena cichego ślubu w jednym z londyńskich kościołów. Bohaterami są młoda i piękna Valeria Brinton oraz szaleńczo w niej zakochany Eustace Woodville. Przez kilka pierwszych dni nic nie mąci szczęścia nowożeńców. Jednak wkrótce Valeria uświadamia sobie, że Eustace coś przed nią ukrywa. Dzięki przypadkowemu, jak się wydaje, spotkaniu z teściową, która od początku sprzeciwiała się ich małżeństwu, Valeria odkrywa, że jej mąż poślubił ją pod fałszywym nazwiskiem. Eustace ze wszystkich sił usiłują ją odwieźć od poznania prawdy, ale Valeria nie ustępuje… (opis wydawcy)
,,Jesteś jak wszystkie dobre kobiety: robisz bohatera z mężczyzny, którego kochasz, czy na to zasługuje, czy nie.''
Wilkie Collins w swej twórczości bardzo często porusza kwestie małżeństw, rozwodów i prawa majątkowego w ówczesnych Anglii i Szkocji. Tajemnice i tragedie skupione wokół tego stanowią główny temat jego książek. W powieści Prawo i dama Collins na cel swego ataku obiera szkockie sądy, a powodem tego jest szkocki werdykt. W przypadku, gdy o winie bądź nie-winie oskarżonego trudno jest orzec jednoznacznie, można to rozwiązać w formie kompromisu, obarczając sądzonego werdyktem "nie udowodniono". Wilkie Collins za pomocą bohaterów ukazuje, jak reputacja i życie oskarżonego lega w gruzach, gdyż ów werdykt bliższy jest do winy niż jej braku w opinii społeczeństwa.
Prawo i dama to powieść z 1875 roku, której główną bohaterką oraz narratorką jest Valeria. Niejednokrotnie zwraca się ona do czytelnika, z którego obecności zdaje sobie sprawę. To właśnie jemu relacjonuje swoją zawiłą historię. Sześć dni po ślubie z ukochanym, jej życie lega w gruzach. Odkrywa ona tajemnicę swego męża - tajemnicę, która sprawia, że Eustace opuszcza ją z bezsilności, wstydu i chęci uratowania swej młodej żony przed nieszczęściem. Kobieta nie poddaje się i pragnie walczyć o ich wspólną przyszłość. Valeria to bohaterka wykazująca się niezwykłą determinacją - jest niezłomna w swej miłości. Ponad wszystko wierzy w niewinności swojego męża - wierzy w to nawet mocniej niż on sam. Jest to kobieta gotowa na wiele poświęceń w imię miłości, odważna, uparta, wykazująca nieustępliwość w dążeniu do obranego wcześniej celu. Valeria przekracza granice kobiecych czynów i myśli - wyprzedza czasy, w których żyje. Prawnik w spódnicy, detektyw szukający sprawiedliwości. Warto zauważyć, że w XIX Anglii te profesje przeznaczone były wyłącznie dla mężczyzn. Podziwiałam postawę i wiarę głównej bohaterki w swojego męża. Ów wiarę nie zniszczyło nawet kompletne sprawozdanie z procesu, prywatne korespondencje i dzienniki, z treścią która zapewne złamałaby serce niejednej kobiecie. Valeria nie dała się ponieść zazdrości, tak charakterystycznej dla nas - kobiet. Wciąż myślała trzeźwo i jasno, choć jej serce zapewne poczuło nie lada wstrząs. Pomimo brudnych sekretów Macallana, Valeria postanowiła powziąć się niezwykle trudnego i odważnego zadania: oczyszczenia swego męża ze szkockiego werdyktu. Stanęła do walki z prawem w imię miłości.
,,Nasze oczy się spotkały i jak szczerze wierzę, w tym samym momencie spotkały się nasze serca.''
Collins na miejsce wydarzeń najchętniej obiera Anglię - tak też jest i w tym przypadku. Jednakże warto wspomnieć, że wydarzenie będące główną osią opisanej historii, zdarzyło się w Szkocji - tak więc odwiedzenie miejsca zbrodni jest koniecznym elementem poczynań Valerii. Tym też sposobem przenosimy się do ponurej i mrocznej Szkocji, a konkretnie opuszczonej rezydencji w Gleninch, będącej niemym świadkiem tragicznych wydarzeń. Valeria snuje się korytarzami dawnego domu ukochanego, stara się przejrzeć sekret drzemiący w ścianach, ciemnych pokojach, zakurzonych meblach. Miejsce to emanuje mroczną aurą. Przeraża, wprowadza gościa w konsternację. Collins celowo spowalnia akcję, nęci czytelnika, rozbudza w nim ciekawość. Autor obiera nieprzewidywalne rozwiązania, które nie jeden raz wbiły mnie w zdumienie. Tworzy silne i odważne bohaterki, prześcigające swoje czasy - oraz nietuzinkowych bohaterów drugoplanowych.
Klimat powieści jest otumaniający. Za pomocą plastycznego pióra autora, przeniosłam się na kilka godzin do wiktoriańskiej Anglii. Oczywiście nie zabrakło tu błyskotliwego humoru charakterystycznego dla Collinsa (choćby sekretna rozmowa pomiędzy Oliverem a majorem Fitz-Davidem podczas pierwszej wizyty Valerii). Kreacja bohaterów... bezbłędna! Wystarczy przeczytać kilka pierwszych rozdziałów, a już można dostrzec z jaką łatwością autor przenika w duszę kobiety. Miserrimus Dexter, postać będąca uosobieniem groteski: jednocześnie tragiczna i komiczna, piękna i brzydka. Jeżeli chodzi o tego pana, tu muszę nieco rozwinąć swoje myśli. Collins niejednokrotnie mnie zaskoczył, także i w tej książce czekałam właśnie na szok. Był i wciąż jest nim ten ekscentryczny fantasta, szaleniec cierpiący na zamiłowanie do zupełnych osobliwości, obdarzony oryginalną mentalnością i chimeryczną fizjonomią. Imię tego pana oznacza najnieszczęśliwszy i zostało mu nadane z konkretnego powodu: Miserrimus urodził się bez nóg. Mieszka on z upośledzoną kuzynką, której nadał imię Ariel. Jakby tego było mało, Ariel bardziej utożsamia się z byciem mężczyzną. Jak widać, jak na literaturę klasyczną nie brak tutaj... udziwnień.
Jestem ogromną fanką Collinsa i osobiście uważam, że decyzja wydawnictwa o przełożeniu na język polski jego dzieł, jest jedną z najlepszych jakie podjęli. Książki autorstwa Wilkie'go Collinsa są wspaniałe - i jak widać po każdej mojej recenzji, za każdym razem jestem zachwycona. Wydawnictwo zadbało o to, aby jego książki zostały należycie potraktowane. Są one bardzo starannie wydane - twarda okładka, dobry papier, lekkość nawet pomimo kilkuset stron. Mam nadzieję, że wkrótce doczekam się kolejnej zapowiedzi jego książki, bo moja kolekcja (jak widać na zdjęciu) powiększa się. Zajmuje ona honorowe miejsce na mojej półce i w moim sercu. Uwierzcie mi, że warto sięgnąć po pióro tego pana.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu MG!