Debiutancka powieść zagranicznej autorki ukrywającej się pod pseudonimem artystycznym. Instytut to tegoroczna nowość wydana przez jedno z moich ulubionych wydawnictw - Uroboros. Jako fanka zjawisk paranormalnych, a także literatury z wątkami nie z tego świata, nie mogłabym przejść obojętnie obok tej książki - zwłaszcza, że już sama okładka fascynuje i obiecuje udaną lekturę. Czy dałam się zwieść grafikowi?
K.C. Archer to autorka ukrywająca się pod pseudonimem. Instytut (2018) jest jej pierwszą książką i jednocześnie pierwszym tomem serii. * Aktualnie na rynku zagranicznym jest już dostępna druga część nosząca tytuł The Astral Traveler's Daughter.
Teddy Cannon nie jest typową dwudziestokilkuletnią kobietą. Owszem, jest zaradna, bystra i pokręcona. Ale potrafi też z niesamowitą precyzją czytać ludzi. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że jest prawdziwym medium. Kiedy seria złych decyzji prowadzi Teddy do wpadki z policją, interweniuje tajemniczy nieznajomy. Zaprasza ją do złożenia podania do instytutu dla mediów, placówki ukrytej u wybrzeży San Francisco, gdzie studenci są szkoleni niczym pracownicy Delta Force: uczelnia ta jest konkurencyjna, bezwzględna i ściśle tajna. Studenci uczą się tam telepatii, telekinezy, umiejętności śledczych i taktyki SWAT. A jeśli przetrwają szkolenie, kontynuują służbę na najwyższych szczeblach władzy, wykorzystując swoje umiejętności do ochrony Ameryki i świata. *
Sięgając po tę książkę, nie można pozbyć się wrażenia, że gdzieś już spotkaliśmy się z podobną historią. Paranormalne umiejętności, ludzie traktujący siebie samych jak wyrzutków społecznych, instytut naukowy pomagający im okiełznać swe zdolności; tajemnicze badania, w które zamieszane jest wojsko oraz rząd państwa. Czy ktoś z Was już znalazł pierwowzór? Gdy tylko przeczytałam kilka początkowych rozdziałów już wiedziałam, z czym Instytut K.C. Archer tak bardzo mi się kojarzy... z historią grupy mutantów znanych z komiksów, a także filmów - X-Men. Jednak ze względu na to, że uwielbiam mutantów i stosunkowo niedawno oglądałam wszystkie części filmów, jest to zdecydowanie pozytywne skojarzenie. Główną bohaterką debiutu K.C Archer jest niejaka Theodora Delaney Cannon znana jako Teddy. Dwudziestoczteroletnia dziewczyna wychowana w Las Vegas uwielbia hazard, a jej ulubionym miejscem jest kasyno. Teddy jest naprawdę dobra w karty, a zdecydowanie ma na to wpływ jej nad wyraz rozwinięta spostrzegawczość, dzięki której dziewczyna jest w stanie przewidzieć decyzje i sytuację graczy na podstawie ich zachowania, gestów a także mimiki. Niespodziewane spotkanie z nieznajomym mężczyzną zupełnie zmienia jej życie oraz otwiera oczy na pewne sprawy... a zwłaszcza na samą siebie. Theodora dołącza do Instytutu Whitfield, gdzie spotyka ludzi podobnych do siebie, a także odkrywa wstrząsającą fakty ze swojej przeszłości. Za pomocą morderczych treningów fizycznych i umysłowych zdobywa wiedzę i umiejętności, dzięki którym w przyszłości będzie w stanie wykonać zadania specjalne na najwyższych szczeblach władzy państwowej, a także światowej. Mówiąc jaśniej, absolwenci Instytutu Whitfield są szkoleni do wyższych celów.
„Jeśli nie pasujesz do społeczeństwa, wśród nich się odnajdziesz...”
Instytut jest jedną z tych książek, które czyta się błyskawicznie. Strony właściwie przewracają się same - jednakże warto zaznaczyć, że to nie rwąca akcja odpowiada za taki stan rzeczy, lecz wyraziste pióro autorki, które trafi w gusta większości czytelników. K.C. Archer skupia się na konkretach, nie odpływa w warstwę uczuciową czy emocjonalną bohaterów - jednak przy tym nie pozbawia swych postaci namiętności. Autorka w intrygujący sposób tłumaczy działanie paranormalnych umiejętności. W Instytucie Whitfield rodzą się przyjaźnie, a także coś więcej - co niekoniecznie pomoże studentom skupić się na nauce i ćwiczeniach. Teddy warstwa po warstwie rozbiera swe tajemnicze umiejętności, stopniowo odkrywając prawdę o sobie i swojej rodzinie, a także swoich przyjaciołach. Niestety nie każda prawda jest ładna i właściwie do samego końca pierwszego tomu nie wiadomo, kto jest dobry, a kto zły.
Druga połowa książki zdecydowanie jest lepsza niż pierwsza, także warto dać szansę tej książce i przekonać się na własnej skórze, czy debiutująca autorka zrobiła na was pozytywne wrażenie, oraz czy zdecydujecie się na lekturę drugiego tomu, który mam nadzieję, jeszcze w tym roku do nas trafi. Instytut kusi okładką i fabułą przypominającą X-Menów. Mnie książka zdecydowanie kupiła.
* materiały wydawcy
** materiały wydawcy
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Uroboros!
Ja odebrałam ją na plus. Podobała mi się teraz czekam na kontynuację. Mam też nadzieje, że będzie drugi tom w tym roku 😁
OdpowiedzUsuńPodobała mi się! Jestem ciekawa, jak wypadnie kontynuacja :)
OdpowiedzUsuńChyba jednak nie jestem mutantem :-) Ciekawa książka :-)
OdpowiedzUsuńA do mnie ta książka nie przemówiła. Ale okładkę ma naprawdę piękną :)
OdpowiedzUsuńPomysł na fabułę fajny, ale bohaterowie mocno niedopracowani. No i zobaczymy, czy podobieństwo tej historii do moich ulubionych X-menów wyjdzie jej na dobre.
OdpowiedzUsuńKlimaty, w których powinnam się dobrze odnaleźć, całkiem możliwe, że spotkam się z książką. :)
OdpowiedzUsuńA w nawiązaniu do tytułu, ostatnio czytałam "Instytut", ale Stephena Kinga, intrygujący thriller. :)
Usuń"Instytut" Kinga chętnie bym przeczytała. Uwielbiam tego autora!
UsuńMam ją w planie :)
OdpowiedzUsuńNie moje klimaty, ale ja jak zwykle mam komu polecić książkę z tego gatunku 😉
OdpowiedzUsuńDla mnie z kolei bohaterowie wyszli po prostu źle... Relacje są sztuczne i pozbawione emocji. Aczkolwiek fabularnie zgadzam się z Tobą. No i czekam na drugi tom :D
OdpowiedzUsuńMam na półce i czeka na mnie. Dlatego mam nadzieję, że też się nie zawiodę.
OdpowiedzUsuńBiorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia, to ja od książek z zombie, paranormalnymi, wirusami... dużą część omijam szerokim łukiem, bo po prostu męczy mnie to niemiłosiernie. Mam tą książkę na liście, bo mnie tez zaciekawiła, ale poczeka na swoją kolej i to długo :(
OdpowiedzUsuńto mnie mega zaintrygowało!
OdpowiedzUsuńMam tę książkę na półce. I czuje, że inspiracja X-Menami nie będzie mi przeszkadzać. Bardzo lubię mutantów, tak samo jak Ty i nie czytałam żadnej, podobnej historii.
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo mi się spodobała, gdy przeczytałam twoją recenzje. Na pewno w najbliższym czasie chce ją przeczytać. Poza tym okładka jest prześliczna :D As in the book
OdpowiedzUsuńCzasem tak bywa że książka musi się rozkręcić;)
OdpowiedzUsuńKiedyś interesowałam się tematem medium, dlatego ta ksiażka mnie zaciekawiła.
OdpowiedzUsuńŚwietnie skonstruowana recenzja. Jednak książka niekonieczne wpisuje się w moje czytelnicze klimaty. Tym razem odpuszczę sobie jej lekturę, ale będę tutaj zaglądać. :)
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że książka wraz ze wzrosem liczby stron staje się coraz lepsza. Wątki paranormalne od zawsze mnie intrygowały, więc na pewno odnajdę się w tej powieści.
OdpowiedzUsuńKochana jeśli ona w jakiś sposób jest podobna do X-menów to ja ją biorę i chrupię niczym chrupki. Ja kocham te osobliwe, komiksowe mutanty więc wszelkie podobieństwa do nich w literaturze chętnie czytam. Tym bardziej, że jest ich stosunkowo mało :(
OdpowiedzUsuńWczytałam sie w recenzję i zaczęłam zastanawiam się nad tą książką :) Przekonują mnie głównie X-meni :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy pomysł na zdjęcie :) Książki jeszcze nie czytałam, ale mam w planach (i na półce).
OdpowiedzUsuńDebiutom zawsze daję szansę, zwłaszcza drugą. Poza tym lubie x-menów, zostałam kupiona hihi :)
OdpowiedzUsuńW ogóle nie skusiła mnie ta premiera od Uroborosa i jakoś tak nie czuję tej książki, czytając o niej opinie. ;)
OdpowiedzUsuńLubię serię o X-menach i innych superbohaterach, więc tematyka powinna mnie zainteresować, chociaż ostatnio, niestety, rzadko sięgam po tego typu literaturę... :( Ale zainteresuję się głębiej pozycjami od tego wydawnictwa!
OdpowiedzUsuńMnie jakoś nie przekonała ta pozycja..
OdpowiedzUsuńJa narZie czytam Instytut, ale autorstwa S. Kinga.
OdpowiedzUsuńmam mieszane uczucia (podobnie jak do x-menów ;-)) chyba sama musze się przekonać, czy warto :-)
OdpowiedzUsuń