Cudowna zimowa sceneria. Bieszczady w środku mroźnej zimy. Kilometry nieprzebytego lasu, cisza przerywana odgłosami dzikiej zwierzyny i dwójka zupełnie obcych ludzi uwięziona w okolicy pełnej historii, legend, zabobonów i lokalnych guseł. Więź Anny Lewickiej to rozpoczęcie magicznej trylogii, która potrafi jednocześnie zachwycić i... nieco rozczarować.
Anna Lewicka to kobieta – orkiestra: pisarka, księgowa, żona i matka dwójki dzieci. Z całej duszy feministka. Pochodzi z Łodzi, ale mieszka w Warszawie – złamała swoje serce na pół i oddała po równo każdemu z tych miast. Hoduje ziarna kefirowe i uprawia miętę balkonową, a w wolnych chwilach, kiedy akurat nie pisze – szyje i projektuje ubrania (drugim okiem oglądając Netflixa). Uwielbia też spotykać się z grupą wieloletnich przyjaciół na wspólne rozgrywanie sesji RPG i planszówki. Książki od zawsze stanowiły nieodłączną część jej życia, a przez ostatnie lata także i sfery zawodowej – jako tłumacz przełożyła z języka angielskiego kilkanaście tytułów. Od dziecka z fascynacją zanurzała się w lekturach mitologii, baśni i legend z całego świata, a później również w osobliwych kreacjach pisarzy fantastycznych, aż w końcu sama zaczęła tworzyć w głowie własne światy i opowieści. *
Korzystając z zimowej przerwy międzysemestralnej, Alicja, warszawska studentka, postanawia wybrać się w Bieszczady. Zupełnie nie spodziewa się jednak dramatycznej zmiany pogody i przez swoją lekkomyślność ulega poważnemu wypadkowi. Zostaje szczęśliwie uratowana przez mieszkającego samotnie w okolicy Wiktora, mającego za towarzysza jedynie wielkiego, szarego wilczarza. Uwięzieni przez wielodniową śnieżycę Alicja i Wiktor zaczynają zbliżać się do siebie i zauważać, że choć wydają się pochodzić z kompletnie różnych światów, to jednak łączy ich o wiele więcej, niż którekolwiek z nich mogło przypuszczać. Chociaż zaczyna się między nimi rodzić uczucie, starają się z nim walczyć, ponieważ każde z nich nosi w sobie tajemnicę i dziedzictwo, mogące okazać się zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem. **
Więź to pierwszy tom Trylogii Mocy i Szału, która wyszła spod pióra Anny Lewickiej, początkującej polskiej pisarki. Autorka przedstawia czytelnikowi dwójkę intrygujących bohaterów, Alicję i Wiktora, których ścieżki połączył nieprzewidywalny los - i to w naprawdę wyjątkowy sposób. Nieprzewidywalny, oryginalny i zdecydowanie romantyczny. Początkowo obcy sobie ludzie, szybko stają się kochankami a więź, która powstaje pomiędzy parą staje się początkiem, ale i fundamentem niesamowitej historii. Anna Lewicka tworzy postaci z krwi i kości - pełnych nieprzewidywalnych uczuć i trudnych do okiełznania emocji. Poznajemy ich przede wszystkim jako ludzi, dopiero później jako... istoty obdarzone nadprzyrodzonymi zdolnościami. Tym razem czytelnik ma okazję zmierzyć się z elementami mitologii nordyckiej, gdyż autorka postanowiła uczynić z głównego bohatera berserka. Berserk to legendarny, nieznający strachu nordycki wojownik - coś w rodzaju Wikinga. Opiekun zwierząt, którego zwykle utożsamiano z niedźwiedziem lub wilkiem. Mnie taki motyw niezwykle się spodobał, ponieważ bardzo lubię wykorzystanie mitologii w literaturze (a w dodatku uwielbiam serial Wikingowie). W tym roku głównie sięgałam po książki, w których pojawiała się nasza mitologia słowiańska, a więc nordycka to miła odmiana - zwłaszcza, że nie przypominam sobie, bym wcześniej czytała coś związanego właśnie z mitologią nordycką. Warto jednak zaznaczyć, że w Więzi mamy tylko elementy tejże mitologii, także nie spodziewajcie się wiele. Wiktor to niejedyna istota paranormalna, gdyż Alicja również posiada wyjątkowe zdolności. Na szczęście wykorzystuje je w dobrych celach. Co więcej - w powieści pojawia się motyw przeklętego jeziora, które nie dość, że wypluwa różne dziwne rzeczy, to jeszcze pochłania ludzi. A to wszystko pośrodku bieszczadzkiej puszczy.
,,Jeden dzień smutku i załamania bardzo łatwo przekształcał się w tydzień, potem w miesiąc, a wreszcie w całe lata żałosnego, nędznego życia''.
Ogólnie rzecz biorąc, pierwszy tom trylogii Anny Lewickiej wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Koncept bardzo mi się spodobał - mroźna zima, bieszczadzki las i dwójka ludzi, którzy gwałtownie się w sobie zakochują. Trochę magii, tajemnicy i mrocznych zjawisk paranormalnych. Jednakże mam mały zarzut, co do warsztatu pisarskiego autorki. Lewicka ma tendencje do niepotrzebnego rozciągania fabuły poprzez zarzucanie czytelnika informacjami dotyczącymi życia bohaterów. Wiadomości te często są zbyt długie lub zwyczajnie zbędne, a co więcej - mają negatywny wpływ na dynamikę akcji. Zwłaszcza pod koniec powieści zaczęło dawać mi się to we znaki - szczególnie gdy doszło do tego powtarzanie wydarzeń, tyle że z perspektywy innego bohatera. Niestety jest to coś, za czym nie przepadam i co wyjątkowo mnie nudzi. Lubię narrację dwutorową, ale pod warunkiem płynnej akcji. Tu zostało to mocno zaburzone.
Podsumowując, Więź to obiecujące rozpoczęcie trylogii, które dobrze mi się czytało - z wyjątkiem przydługich i zbędnych fragmentów. Na miejscu autorki popracowałabym nad dynamiką akcji, ponieważ jest to najsłabszy punkt jej warsztatu. Nie powiem, że nie mogę się doczekać kolejnej części, ale jestem jej całkiem ciekawa - a że drugi i trzeci tom trylogii mam już u siebie, to wkrótce zabieram się za Szał, a później Moc. A o moich wrażeniach oczywiście Was poinformuję. Stay tuned!
* materiały wydawcy
** materiały wydawcy
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Jaguar!
Wyjdzie, że się czepiam, jestem wredna, niemiła i w ogóle be, ale: po pierwsze berserk i wiking to tak nie do końca są zamienne pojęcia (przynajmniej mnie tak uczyli). :) Po drugie: Artur Urbanowicz to chyba bardziej Suwalszczyzna niż Bieszczady, nie? :D
OdpowiedzUsuńCo do drugiej kwestii masz zupełną rację. Nie wiem czemu tak mi się pomyrdało 😂 A co do pierwszej - posiłkowałam się trochę Wikipedią, trochę innymi źródłami, ale fakt jest jeden - nie są to do końca zamienne pojęcia, jednak berserk z Wikingiem ma troszę wspólnego :) dziękuję za zwrócenie uwagi! 🖤🙈
UsuńA proszę bardzo, polecam się na przyszłość. :D Taka menda jestem, że lubię się szczegółów czepiać. ;)
UsuńJa również, więc możemy zbić piątkę 😂
UsuńRecenzje drugiego tomu bardziej mnie zachęciły do sięgnięcia po tą serię. Jeszcze nie miałam okazji, ale planuję.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Cała trylogia jeszcze przede mną, wiem, że zbiera różne opinie i jestem ciekawa, jak ja ją odbiorę. ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, ale ja też nie lubię dłużyzn w powieściach, więc trochę to odstrasza. :D Ale mitologia nordycka? Kusi. ;)
OdpowiedzUsuńwww.przy-porannej-kawie.blogspot.com
Książka nie do końca w moich klimatach, ale być może kiedyś dam jej szansę. Przyjemnej lektury kolejnych części 😊
OdpowiedzUsuńJuż od dłuższego czasu czaję się na tę serię :)
OdpowiedzUsuńSzał jest o wiele lepszą książką niż Więź ale nie idealną ;d trzeci tom jeszcze przede mną ;)
OdpowiedzUsuńSwego czasu „Więź” dość często pojawiała się na Instagramie, niemal napastując przeglądających tablicę ludzi. Książka kusiła swoją okładką, lecz po pierwszych recenzjach wiedziałam, że coś w tej książce nie gra. Słyszałam, iż mamy tam słabo rozwinięty fantastyczny wątek, a przecież to nim zachęcano do lektury. No i te żmudne opisy... A jeszcze opowiadanie jednych i tych samych zdarzeń przez inną osobę – to już w ogóle (moim zdaniem) niespecjalnie dobre rozwiązanie. Nie przekonuje mnie ta książka.
OdpowiedzUsuńSporo o tej trylogii w blogosferze. Zapewne i ja się w końcu na nią skuszę:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Mam zamiar przeczytać i mam nadzieję, że się nie rozczaruję :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się okładka, fabuła i sam tytuł trylogii. Kocham Bieszczady, zwłaszcza zimą, mają specyficzną aurę. Trochę mnie te dłużyzny i spowolnienie akcji odstrasza, ale chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNa początku ta książka nie wydawała mi się ciekawa, ale po przeczytaniu całego twojego opisu jestem zaciekawiona :) bo też lubię wykorzystywanie mitologii w literaturze
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem to przyjemna, chociaż nie perfekcyjna seria. :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to, że dzieje się to w Bieszczadach :D I że o zimie mogłabym przeczytać, a nie ją przeżywać. Chociaż niedługo podobno ma spaść śnieg.
OdpowiedzUsuńMam podobnie, mogę czytać klimatyczne opisy zimy, ale zdecydownie wolę ciepło. A w Bieszczadach nigdy nie byłam więc to też w jakiś sposób przyciąga mnie do tej powieści
UsuńO, a ja zaś wolę chłodniejsze dni, niżeli te cieplejsze. No, ale zdarzają się dni, kiedy faktycznie o śniegu i zimie wolę czytać, niżeli odczuwać te cuda na własnej skórze. ;)
UsuńJuż wiem co kupię żonie na prezent pod choinkę :)
OdpowiedzUsuńDla samych Bieszczad chciałabym ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńBoję się, że te długie fragmenty mnie odstraszą :/ Mam alergię na takie rzeczy w książkach :/ Kojarzą mi się z lekturami w szkole, gdzie był opis kwiatka na trzy strony :P
OdpowiedzUsuńNie lubie dluzyzn w ksiazkach, wiec fakt ze one tam sa, nie zacheca. Moze kiedys siegne po te powieść, ale szczerze wątpię :)
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się być niezwykle klimatyczna :)
OdpowiedzUsuńCiekawa książka. Wpisuję sobie na listę.
OdpowiedzUsuńWidziałam gdzieś te serie, ale mnie nie zainteresowała, a tu takie zaskoczenie, chyba sięgnę 😉
OdpowiedzUsuńCzytałam już mnóstwo opinii o tej książce. Nadal do mnie nie przemawia, nikt mnie nie namówił. Cóż, kwestia gustu :)
OdpowiedzUsuńDobrze że trafiłam na recenzje pierwszego tomu, coś czuję że cała trylogia przypadnie mi do gustu bo zapowiada się niezwykle ciekawie. Kocyk, herbatka, dlugi wieczór i mogę czytać takie powieści
OdpowiedzUsuńRecenzja zachwcila mnie ale komentarze ponizej wstrzymaly moj zapal
OdpowiedzUsuńTo nie mój klimat, ale pomyślę o tej książce być może w okolicy świąt, gdy będę robić prezenty.
OdpowiedzUsuń