Często w swych wypowiedziach zaznaczam, że (niestety) jestem ogromną sroką okładkową. Przyciągają mnie barwne ilustracje i szeroko rozumiane ładne wydania. Zdarza mi się dokonać zakupu książki tylko dlatego, że jej okładka przyciągnęła mój wzrok. Zdarza mi się wydać więcej pieniędzy na serię książek w lepszej i jednocześnie droższej oprawie graficznej. Tym razem głos postanowiłam oddać innym osobom: Krakowskiej Wiedźmie, która porównała stare i nowe okładki kilku popularnych serii, oraz Mrs. Cholerze - w tekście przedstawiła ona kim jest sroka wytrawna, oraz zaprezentowała swoje preferencje w kwestii okładek.
Krakowska Wiedźma: Stare okładki vs nowe okładki
Zaczniemy od okładki książek serii Pieśni Lodu i Ognia George’a R.R. Martina. Pierwszy tom sagi pojawił się w 1996 roku w Stanach Zjednoczonych i nosił tytuł Gra o tron. Autorowi przyniosła kilka nagród literackich, lecz w Polsce dopiero w 1998 została dostrzeżona dla miłośników fantastyki i nie tylko. Saga ta ma pięć tomów i została już zekranizowana, lecz dwa są jeszcze w przygotowaniu. Jakież było zdziwienie czytelników, gdy została wydana na nowo wraz ze wzrostem popularności serialu. Dopiero wtedy zaczęła się tak naprawdę moda na Grę o Tron. Powstały gry na konsole, fabularne oraz karciane i właśnie wtedy wydawnictwo Zysk i S-ka postanowiło dać nową okładkę tej serii.
Mnie osobiście zawsze będą się podobać oryginalne i starsze okładki książek nie tylko w seriach. W tej serii książek starsze okładki są o wiele bardziej przyciągające wzrok i ciekawość nowego czytelnika. Czytelnik może już sobie wyobrazić, o czym będzie dana seria i książka. Zaś książka z filmową okładką od razu pokazuje, co się będzie działo i dodatkowe zdanie, że na podstawie serialu HBO skutecznie przyciąga do oglądnięcia serialu zamiast przeczytania książki. Wiele osób tak robi, gdy zobaczy zdanie o serialu lub filmie. Akurat ta seria jest o wiele lepsza od serialu, który został wyemitowany i w którym usunięto mnóstwo scen zawartych w powieści.
Następną serią gdzie jest lepsza starsza okładka od nowej to Zawód Wiedźma autorstwa Olgi Gromyko. Pierwszy tom Zawód: Wiedźma, pojawił się w 2007 roku podzielony na dwie części wydany przez Fabrykę Słów. W 2010 pojawił się drugi tom również podzielony na dwie części pt. Wiedźma: Opiekunka tego samego wydawnictwa. Trzeci tom pojawił się w 2011 roku w całości. Niestety Fabryka Słów niezbyt się przyłożyła do promocji niniejszej serii i autorka przeszła do konkurencji, czyli Papierowego Księżyca. Wydawnictwo stanęło na wysokości zadania i wypromowało pisarkę, która zaczęła wydawać więcej niż pierwsze swoje książki. Zawód Wiedźma pojawił się w trzech tomach w roku 2016, 2017, 2018 co dało autorce rozgłos nie tylko na Białorusi, ale też w Polsce. Zmiana wydawnictwa spowodowała też zmianę okładki.
Pierwsze okładki niniejszej serii bardziej mi się podobają, ponieważ oddają charakter książki i historii w niej opisanej. Kto czytał, ten wie, o czym mówię. Fabryka Słów zawaliła tym, że wydała książki w częściach i źle wypromowała autorkę. Nowsza wersja też jest fajna tylko „grzeczniejsza” od starszej koleżanki. Mamy tutaj przykład jak różnią się od siebie graficy i rysownicy. Papierowy Księżyc naprawdę się postarał w promocji tej serii, jak również innych powieści autorki, która stała się ich jedną z najlepszych powieściopisarek w Polsce i dalej pisze książki ze świata Belorii.
Jeszcze jedna seria zasługuje na uwagę odnośnie do starych i nowych okładek. Jest to saga pt. Wiedźmin, Andrzeja Sapkowskiego. Zaczęło się od opowiadań o Wiedźminie w 1990 roku. Sama saga o Wiedźminie powstała od 1994 do 1999 roku. Niniejszą serię cały czas wydawało to samo wydawnictwo, SuperNowa i z czasem, gdy powieść stała się coraz bardziej popularna odnawiano okładki.
I wydanie:
II wydanie:
III wydanie:
IV wydanie:
Pierwsze okładki wydają się prymitywne i niezbyt przyciągające wzrok czytelnika. Za to druga odsłona jest już o wiele wymowniejsza i pociągająca. Okładka już sugeruje, o czym jest powieść. Trzecia wersja pokazuje nam ewolucje grafiki i rysownika. Z okładki zrobiono dzieło sztuki. Okładka budzi grozę, tajemniczość i pobudza ciekawość. Ostatnia odnowa jest najgorsza, ponieważ zrobiono ją na podstawie gry. Postacie są sztuczne i niezbyt pasują do opisanych przez autora bohaterów. Jedynym plusem to to, że seria okładek jest jednolita, a nie tak jak w pierwszym wydaniu. Najbardziej mi się podoba drugie wydanie, które jest chyba najwierniej oddane historii Wiedźmina. Bardzo dużo można by przedstawić serii które miały zmienione okładki na lepsze lub gorsze. Czytelnik musi pamiętać, że zmiana okładki nie równa się zmianie tekstu. Treść jest ta sama tylko okładka bardziej kolorowa, plastyczna i miła oku lub estetyczna. Czytałam wiele serii o wiele wcześniej, niż zostały dostrzeżone przez czytelnika, Harry Potter (J.K.Rowling), Pięćdziesiąt twarzy Greya (E. L. James), Zmierzch (Stephenie Meyer), Kłamca (Jakub Ćwiek), Księżniczka (Andrzej Pilipiuk), Władca Pierścieni i Hobbit (J. R.R Tolkien) i inne serie czy sagi. Wydawnictwa zmieniają okładki, aby czytelnik na nowo kupował ich książki, chce jak najwięcej sprzedać, zanim minie kolejna moda w świecie literatury i mediów.
Mrs. Cholera: Sroka wytrawna
Książkowe sroki chcą mieć na
półkach wszystko co się błyszczy, jest ładne i z czego da się zrobić
kompozycję. Książkowe niuchacze biorą wszystko jak leci, byle błyszczało i byle
więcej. Czy zaliczam się do którejś z grup? Jestem podgatunkiem. Sroką wytrawną. Krytycznym
zbieraczem. Są okładki, które mi się podobają i mnie kuszą jak te z książek Dziewczyna, która wypiła księżyc, Serce meduzy czy Podniebny.
Dziewczęce, w ciepłych pastelowych kolorach i z delikatną kreską. Pełne detali
i niekiedy fikuśnych zdobień i połyskujących elementów. Albo zawierające piękne
nasycone kolory i bajeczne ilustracje. Zdarza się, że skusi mnie ten pierwszy
typ, chociaż te chwile należą do rzadkości. Bliżej mi do drugiego, bardziej
stonowanego, w ciemniejszych barwach, wyrazistego.
Ale moim ideałem, odpornym
na typowo kobiece podszepty jest minimalizm i klasyka. Odcienie bordo, kobaltu i szmaragdowej zieleni w połączeniu
z prostymi, odpowiednio złotymi albo srebrnymi zdobieniami to jest to, co
celuje w punkt. W moje osobiste poczucie estetyki i gustu. Gdybym miała wybrać
jeden typ okładek, po które sięgnę w ciemno, to właśnie takie. Eleganckie,
które chociaż proste, przyciągają spojrzenie połączeniem kolorów i klasą
minimalizmu, a nie naćpaniem elementów. Na takie mogę patrzeć, mogę je
pieszczotliwie głaskać i pragnę je mieć u siebie na półce. Moimi ideałami są pod tym
względem Marzyciel Laini Taylor i Baśnie osobliwe Ransoma Riggsa.
Jeżeli chodzi o Marzyciela to jego okładka idealnie odzwierciedla treść.
Baśniową, oderwaną od rzeczywistości, przepyszną w swoim kunszcie. Nocny złoty
motyl na okładce osadzony na orientalnym, ażurowym wzorze, wkomponowany w
odcienie niebieskiego, które drapują nocne niebo usiane konstelacjami. Magia w środku i magia na zewnątrz. Z kolei Baśnie osobliwe kuszą głęboką, intensywną zielenią i również złotym, ale
tym razem roślinnym ornamentem. Dla niespokojnych, oryginalnych baśni, które
nie zawsze przeczytalibyśmy dzieciom, nie można było dobrać trafniejszej okładki.
Tajemniczej i nasyconej kolorem. Klimat. Barwa. Zdobienie. Elegancja. Prostota. Minimalizm. A to czy okładka musi odzwierciedlać treść, to już inna
historia. Długie bajanie na inna okazję.
Bardzo dziękuję za przesłanie tak pomysłowych
i rzetelnych tekstów! Jeżeli wśród was chowa się jakaś sroka okładkowa, która ma ochotę podzielić się swoimi przemyśleniami na temat okładek, wystarczy zgłosić się w komentarzu!
Tak jestem sroką okładkową 😁 zdecydowanie 😍
OdpowiedzUsuńNowe okładki zawsze najlepsze. :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że można byłoby znaleźć odstępstwo od tego :D
UsuńPiękne okładki i przepiękne ich opisy. A ja mam słabość do okładek w starym stylu - skromnych.
OdpowiedzUsuń3 wydanie Wiedźmina faktycznie najładniejsze, ale wydaje mi się, że też najgorsze jakościowo. Mam komplet tego drugiego i choć przeczytałam "Chrzest ognia" kilkanaście razy to nie podniszczył się tak jak "Sezon burz" czy "Szpony i kły", które przeczytałam raz.
OdpowiedzUsuńBardzo przydatna uwaga :) planuję zakup całej serii i na pewno wezmę pod uwagę jakość książek :)
UsuńGratuluję pomysłu na artykuł :)
OdpowiedzUsuńDziękuję 💕
UsuńMarzyciel ma piękną okładkę.:)
OdpowiedzUsuńmnie raczej przyciąga nieznane nazwisko niż okładka... ale porownanie mi się podoba! gdyby nie ty pewnie bym nie zwróciła na to uwagi :)
OdpowiedzUsuńAle świetne jest to porównanie. Ja bym jeszcze dodała serię Dary Anioła Cassandry Clare. Też przeszły sporą rewolucję. :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że czasami okładki i mnie przyciągają, ale raczej patrzę na to, co we wnętrzu. Jednak dobra okładka i intrygujący tytuł mają dość często moc.
OdpowiedzUsuńZwłaszcza w fantastyce, a już najbardziej w fantasy, zwracam uwagę na szatę graficzną okładki, lubię, kiedy jej klimat pokrywa się z klimatem fabuły. :)
UsuńMam tak samo! Jestem wzrokowcem i ładna okładka po prostu mi zwraca moją uwagę. Choć fantasy nie czytam więc do tego działu nawet bym nie zajrzała.😊
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na tekst. Zawsze pierwsze na co zwracamy uwagę to okładka. Harrego Pottera mam w pierwszym wydaniu okładkowym, ale gdy będę kompletowała tę serię dla córek chyba wybiorę inne
OdpowiedzUsuńPrzyznaję się, jestem okładkową sroką! 😁 Z okładkami różnie jest. Czasem podobają mi się starsze wersje, a czasem te odświeżone.
OdpowiedzUsuńJa nie jestem "okładkową sroką". Nie mogę powiedzieć, że okładki nie działają na mnie zupełnie, bo jednak na regale w pokoju gościnnym stoją najładniejsze książki, ale nigdy się nimi nie sugeruję. I mam sentyment do starych, wysłużonych wersji... Nigdy nie mogłam np. przyzwyczaić się do "Dzieci z Bullerbyn" w innej szacie, niż tej z żółtą okładką, wydanej przez Naszą Księgarnię...:)
OdpowiedzUsuńJa zawsze wybieram książki po okładce lub po autorze, praktycznie nigdy po opisie :)
OdpowiedzUsuńZupełnie nie wybieram książek po okładce... Ale zdecydowanie bardziej pociągają mnie okładki w starym stylu.
OdpowiedzUsuńOwszem zwracam uwagę na okładkę, ale kieruję się zwłaszcza autorem.
OdpowiedzUsuńOsobiście bardzo nie lubię filmowych okładek. Wolę kiedy książka otrzymuje własną, spersonalizowaną grafikę.
OdpowiedzUsuńNiestety, ale ja często patrzę na okładki. I uwielbiam te przyciągające wzrok :)
OdpowiedzUsuńJa nie ukrywam, że okładka jest dla mnie bardzo ważna xD To pierwsze na co zwracam uwagę. Jeśli okładka przykuje moją uwagę to wtedy sięgam po opis :D
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
O - o! To się rozumiemy 💗
UsuńSzczerze powiedziawszy, mam zupełnie inny gust jeśli chodzi o stare wydania wymienionych tutaj serii, bo zdecydowanie bardziej podobają mi się nowsze (choć w przypadku Got, te serialowe też nie są takie super, bardzo mi się jednak podoba "Taniec ze smokami", obie części, a w przypadku Wiedźmina, to najbardziej przemawia do mnie wydanie trzecie. :P) Jednak zdecydowanie również stawiam na minimalizm (Najlepsze jak dla mnie są na ten moment te cuda książek od Gaimana!). ;)
OdpowiedzUsuńNie oceniam książek po okładkach, ale diabelsko zwracam uwagę na oprawę graficzną okładki, ma przykuwać mój wzrok, sygnalizować klimat, odwoływać się do wyobraźni, a przy tym wszystkim być estetyczna i przejrzysta.
OdpowiedzUsuńWiadomo że okładka przykuwa oko, a zwłaszcza ładna okładka. Bywając w bibliotece zawsze zwracałam najpierw uwagę na okładkę później na opis. Czasami Zdarzało mi się Wypożyczyć książkę nie czytając opisu tylko ze względu na okładkę, czasami niestety mogłam się rozczarować wyborem. Jeżeli chodzi o książki które kupuje najczęściej Biedronce :) zazwyczaj znam już tytuł tej książki w tej chwili zanim kupię książkę najpierw sprawdzam recenzje i gdy mi się spodoba Wtedy ją kupuje ale Jeżeli miałabym wybierać na przykład między okładką filmową a wcześniejszą to raczej Wydaje mi się że zawsze wybieram okładki filmowe
OdpowiedzUsuńZ Sapkowskiego najbardziej podoba mi się przedostatnia wersja :) Ostatnia jest jest dobra, ale czegoś jej brakuje. A co do okładek ogólnie, to często one pierwsze przyciągają mój wzrok, dopiero potem zwracam uwagę na opis i gatunek.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię jak książka ma piękną, przyciągającą wzrok okładkę, wówczas trzymając ją w ręce i patrząc na takie cudo czuje się magię danej historii bez konieczności zapoznania się z treścią, wystarczy, że spojrzę i jestem zauroczona.
OdpowiedzUsuńJa tak mam, że zazeyczja wybieram książkę ze względu na piękną okładkę.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jestem okładkową sroką i jak spodoba mi się okładka, to przepadam, nawet jeśli opis nie do końca mi się podoba :D Chociaż przeważnie piękna okładka idzie w parze z dobrym pomysłem na książkę ;) Pozdrawiam, Eli https://czytamytu.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTeż zwracam dużą uwagę na okładkę książki
OdpowiedzUsuńNie zwracam uwagi na okładki, bardziej kieruję się treścią i tematyką :). Okładka to nie wszystko liczy się wnętrze. A ja nie preferuję chłamu ;-)
OdpowiedzUsuńTo, co dla jednego jest chłamem, dla drugiego będzie dobrą książką :) wszystko jest kwestią gustu. A to, że ktoś zwraca uwagę na okładki wcale nie oznacza, że preferuje "chłam" :D
UsuńNajlepszą przemianę okładkową według mnie przeszła seria „Dary Anioła”. Te pierwsze wydania są tak okopne, że nigdy nie sięgnęłabym po te książki. W 3 wydaniu są one takie cudowne, że chociaż posiadam już cała serię, to musiałam zakupić ją również w nowych okładkach ❤️
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że zbieram trzecie wydanie "Wiedźmina". :D Uważam, że jest lepsze od tej białej serii. ;)
OdpowiedzUsuńOkładki Kerstin Gier robią wrażenie. *_* Mam chyba wszystkie książki tej autorki. ;D
Jools and her books
Nigdy nie zastanawiałam się czy jestem "okładkową sroką". Co prawda przyciągają mnie okładki, ale jeszcze nie zdarzyło mi się kupić książki tylko ze względu na okładkę. Zawsze jeszcze czytam opis i dopiero po tym decyduję czy kupić ;)
OdpowiedzUsuńOkładka to powinno być wspaniałe zaproszenie do świata przygody czytelniczej, lubię, kiedy zachęca moją wyobraźnię do poszybowania. :)
UsuńA zdażyło ci się kupić książkę tylko dla okładki? Mi jeszcze nie, ale szczerze nie raz udalo mi się mocno przejechać 😩
OdpowiedzUsuńMożliwe, że nowe okładki częściej nam się bardziej podobają, bo estetyka przełomu lat 90/początku 2000 jest nam kopmpletnie obca.
OdpowiedzUsuńJa to w 100% jestem okładkową sroką. Uwielbiam mieć piękne mieniąco- błyszczące wydania lub ilustrowane itd.
OdpowiedzUsuńSapkowskiego w I wydaniu bardzo ciężko dostać :(. Nie są to okładki za piękne, ale mam do nich sentyment. Miałam pełne wydanie, ale dwie książki mi ktoś podwędził. Pożyczyłam i zaginęły. Teraz mam mieszaną serię.
OdpowiedzUsuńCoś o tym wiem. Mnie również oskubano z kilku egzemplarzy. Do dziś się nie doprosiłam o zwrot :)
UsuńMam III wydanie Wiedźmina i choć okładka ładna, to bardzo szybko się niszczy jej czarna obwoluta.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń