Z twórczością Josepha Conrada, a właściwie Józefa Teodora Konrada Korzeniowskiego (pod tym pseudonimem kryje się polski artysta) miałam przyjemność spotkać się, tak samo jak w przypadku Fiodora Dostojewskiego, w technikum. Przerabiałam wówczas jego wcześniejsze opowiadanie Jądro Ciemności. Lord Jim był moim drugim podejściem do dorobku tego pana - tym razem z własnej woli. Postać tego autora mimowolnie kojarzy mi się z Hemingwayem, a zwłaszcza po przeczytaniu tej wspaniałej, pełnej morskiej przygody opowieści - o utraconym i odzyskanym honorze, jak możemy przeczytać na okładce.
Po klasyki zazwyczaj sięgam z jednego powodu: piękny język. Z kolei omijam je dlatego, iż wymagają sporo czasu, uwagi i przemyśleń. Lord Jim to klasyka literatury brytyjskiej, która wyszła spod pióra naszego rodaka (z pochodzenia). Początkowo niedoceniania, wręcz krytykowana - aktualnie uważana za najwybitniejsze dzieło Josepha Conrada. Podobno była to ostatnia książka, którą przeczytał Piłsudski tuż przed śmiercią. Choć wydawałoby się, że Lord Jim to przede wszystkim błękit mórz i bezkres oceanów oraz żeglarska przygoda, to tak naprawdę opowieść o sile charakteru, honorze i wartościach. Sama żegluga znacznie wypływa poza granice morskie i dotyka życia - w tym przypadku życia tytułowego Jima. Joseph Conrad stawia przed nami bohatera - młodego Anglika, który od samego początku podąża za takimi wartościami jak honor, prawość i stałość. Pragnie się wykazać, udowodnić swoje męstwo zarówno samemu sobie, jak i innym - niestety, w sytuacji wymagającej działania Jim uchyla się od ryzyka w trosce o własne życie. Przegrywa ze strachem. Jest to dla niego ogromną ujmą, jednak Jim nie chce pozwolić, by ta sytuacja odebrała mu honor już na całe życie.
Jak wcześniej wspominałam, w technikum miałam okazję zaznajomić się z Jądrem Ciemności, dlatego też nazwisko Marlowa od razu rzuciło mi się w oczy. Brzmiało znajomo, ale nie byłam do końca pewna, czy nie pomyliłam go z bohaterem z jakiejś innej książki (przecież wszyscy mamy ich tyle za sobą). Ale nie. Jednak się nie pomyliłam i Charlie Marlow, doświadczony marynarz pojawił się również w innym dziele tego autora: Jądrze Ciemności. Było to miłe spotkanie po latach - a raczej znacznie milsze, ponieważ we wcześniej wspomnianym opowiadaniu Marlow nie wywarł na mnie pozytywnego wrażenia. Tu okazał się być ludzki, a snute przez niego opowieści bardzo szybko mnie wciągnęły. Wróćmy jeszcze na chwilkę do postaci głównego bohatera. Kreacja tytułowego Jima niezwykle mnie poruszyła. Autor postawił przed nami młodego mężczyznę, idealistę mającego własną wizję człowieka, którym chciałby być; mężczyznę wychowanego przez dobrych ludzi na dobrego człowieka. Dla Jima honor to rzecz święta, elementarna - i właśnie ta pogoń za honorem i bohaterstwem czyni go postacią tragiczną, bo to właśnie tchórzostwo, a raczej troska o własne życie przyczynia się do tego, iż nie powziął on żadnych wymaganych działań, przez co do końca życia dźwigał na barkach ciężar własnych błędów oraz skazę na tym, co uznawał za najważniejsze, czyli honorze. Wizja człowieka, którym chciał być sprawiła, że stał się marzycielem - ślepo podążał za własnymi pragnieniami.
Muszę przyznać, że czytanie tej powieści nie było dla mnie proste. Lord Jim to dzieło trudne w odbiorze, ale z pewnością warte powziętego trudu. Szczerze mówiąc, chyba nawet Idiotę Dostojewskiego czytało mi się łatwiej i z pewnością szybciej. Tej książki nie da się przekartkować, przeskanować wzrokiem - jak to mawiała moja nauczycielka ze Szkoły Języków. Tu potrzeba czasu, aktywnego myślenia i refleksji, więc jeżeli nie masz tego pierwszego, to nie zabieraj się za Lorda Jima, bo to nie miałoby sensu. Są powieści, które można przeczytać w dwie godziny, a są i takie, na które czasami trzeba poświęcić nawet i dwa tygodnie, by zrozumieć treść - tutaj jest to przypadek drugi.
,,Skłonny jestem wierzyć, że każdy z nas ma anioła stróża, jeżeli zgodzicie się z tym, że każdy z nas ma również swego złego ducha."
Muszę przyznać, że czytanie tej powieści nie było dla mnie proste. Lord Jim to dzieło trudne w odbiorze, ale z pewnością warte powziętego trudu. Szczerze mówiąc, chyba nawet Idiotę Dostojewskiego czytało mi się łatwiej i z pewnością szybciej. Tej książki nie da się przekartkować, przeskanować wzrokiem - jak to mawiała moja nauczycielka ze Szkoły Języków. Tu potrzeba czasu, aktywnego myślenia i refleksji, więc jeżeli nie masz tego pierwszego, to nie zabieraj się za Lorda Jima, bo to nie miałoby sensu. Są powieści, które można przeczytać w dwie godziny, a są i takie, na które czasami trzeba poświęcić nawet i dwa tygodnie, by zrozumieć treść - tutaj jest to przypadek drugi.
,,Iść za marzeniem i znowu iść za marzeniem, i tak zawsze aż do końca."
Zaskoczyła mnie forma powieści - mamy tutaj wiele narratorów, czyli wiele punktów widzenia. Brak chronologii wcale nie komplikuje odbioru, ponieważ fabuła jest przejrzysta i klarowna. Podczas czytania niejednokrotnie możemy natknąć się na pytania kierowane bezpośrednio do nas - czytelników, a brak odpowiedzi wzmacnia ich sens istnienia. Jeżeli chodzi o wydanie tej powieści, to jestem pod ogromnym wrażeniem. Piękne odcienie, ciekawy koncept oraz wykonanie: u dołu śliska okładka, u góry matowa. Osoba odpowiadająca za grafikę zdecydowanie zasługuje na pochwałę.
ocena: 9/10
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu MG
Dostałam tę książkę w gimnazjum, próbowałam czytać, ale niestety nie mogłam tej książki zrozumieć. Może teraz naszła na nią pora? To wydanie od MG jest cudowne !
OdpowiedzUsuńRzadko czytam klasyki, ale na ten może się skuszę. Okładka jest naprawde ładna a teść wydaje się interesujaca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-*
zapoczytalna.blogspot. com
Czytałam "Jądro ciemności", ale nie została moją ulubioną szkolną lekturą, jakoś nie pasował mi styl Conrada. Nie wiedziałam, że napisał też taką książkę i to znowu z Marlowem - zawsze fajnie jest odkrywać znajomych bohaterów w różnych innych książkach :)
OdpowiedzUsuńściskam :*
Latające książki
Ten autor kojarzy mi się z nieprzyjemną lektura :(
OdpowiedzUsuńTakże ja się nie skuszę na nią :D
Bardzo lubię książki, w których spotykam się ze znanym już sobie bohaterem. Nie wiem tylko czy tym razem to wystarczy, by skłonić mnie do sięgnięcia po drugą książkę Conrada. "Jądro ciemności" było dla mnie małą torturą i skutecznie odebrało mi apetyt na poznawanie innych dzieł tego pana :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Paulina z naksiazki.blogspot.com
Czytałam tę książkę w szkole średniej i pamiętam, że zrobiła na mnie wielkie wrażenie.
OdpowiedzUsuńKlasyki mają to w sobie, że mają piękny język. Czuć z nich stare pióro. Książka robi wrażenie:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Wydawnictwo MG za ich zbiór klasyków, które wydają i właśnie za te przepiękne wydania książek. :) I tak mi teraz przypomniałaś, że miałam sięgać znacznie częściej po klasykę.
OdpowiedzUsuńRównież w średniej szkole spotkałam się z twórczością Conrada i niestety nie przypadła mi do gustu. Męczyłam się z czytaniem "Jądra ciemności" przeokropnie i przyznam, że od tego czasu nie myślałam o ponownym sięgnięciu po utwór Conrada. Myślę, że kiedyś zdecyduję się poznać "Lorda Jima", ale na pewno nie w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać twoje recenzję :) Ostatnio przygotowywałam się do egzaminy, więc rzadko tutaj bywałam, ale teraz już mam czas i wszystko nadrobię :) Jak przeczytałam zdanie, że ta książka jest podobna do Hemingweya troszkę się zniechęciłam. Niestety nie podobał mi się "Stary człowiek i morze" widzę tam mnóstwo przesłań itp. ale do połowy to ja zasypiałam. :( Coś czuję że z Josephem Conradem spotkam się w moim najbliższym życiu szkolnym, może dla odmiany spodoba mi się :D Zobaczy się :D Ale chętnie przekonam się jak poprowadził historie z wielu punktów widzenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Uwielbiam czytać twoje recenzję :) Ostatnio przygotowywałam się do egzaminy, więc rzadko tutaj bywałam, ale teraz już mam czas i wszystko nadrobię :) Jak przeczytałam zdanie, że ta książka jest podobna do Hemingweya troszkę się zniechęciłam. Niestety nie podobał mi się "Stary człowiek i morze" widzę tam mnóstwo przesłań itp. ale do połowy to ja zasypiałam. :( Coś czuję że z Josephem Conradem spotkam się w moim najbliższym życiu szkolnym, może dla odmiany spodoba mi się :D Zobaczy się :D Ale chętnie przekonam się jak poprowadził historie z wielu punktów widzenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Tym razem odmówię.
OdpowiedzUsuńOsobiście nie znoszę braku chronologii, dlatego jednak nie zaryzykuję i nie skuszę się na powyższą książkę.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że rzadko sięgam po klasyki, ale planuję nadrobić zaległości, więc po ten również na pewno sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie niestety :(
OdpowiedzUsuńCzytałam niejedną recenzję na temat tej książki, i z tego co pamiętam każda z nich była pozytywna. To znak, że powinnam sięgnąć po tę pozycję. Żadnej dodatkowego powodu nie potrzebuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie- strefawyobrazni.blogspot.com
Niewątpliwie, ta książka wywarła na mnie wiele emocji, dzięki czemu stała się jedną z moich ulubionych. I również, tak samo, jak w Twoim przypadku twórczość autora poznałam w technikum ;) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńZ klasykami mam ten problem, że więcej chcę niż robię ;_; Bo zawsze jest ten dylemat, zwłaszcza, kiedy pojawi się trochę dodatkowego czasu: iść w jakość czy w ilość? Wiadomo - to pierwsze teoretycznie zawsze jest lepsze, ale z drugiej strony w chwilach wolnego trudno oprzeć się lekkim, niezobowiązującym pozycjom. Niemniej Lord Jim jest na mojej liście już od dawna i Twoja recenzja upewniła mnie w tym, że najlepszym momentem na zapoznanie się z nią będą wakacje, kiedy czasu na pewno mi nie zabraknie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
www.bookish-galaxy.blogspot.com
Nie sięgam raczej po klasykę, bardzo ciężko mi się ją czyta, a szczególnie, że jak napisałaś - "Lord Jim" to dzieło trudne w odbiorze :)
OdpowiedzUsuńzainspirowałaś mnie.Ja też piszę recenzję, byłabym wdzięczna za ocenę osoby doświadczonej:)http://finalpaage.blogspot.com
OdpowiedzUsuńKlasyka kojarzy mi się kiepsko, bo wiadomo - lektury w szkole nie zawsze były przyjemne, a należały do klasyki. Oczywiście są wyjątki... Ale sama nie wiem, czy dałabym radę Lordowi :). Chociażby ze względu na trudność w odbiorze, jestem jednak leniuchem pod tym względem :D.
OdpowiedzUsuńMam w swoich planach na najbliższą przyszłość! :) Więc cieszę się, że tak wysoko ją oceniłaś :D
OdpowiedzUsuńmasz rację! wracając do klasyki można czerpać piękno słowa pisanego. Inny styl i gracja... Później czytasz książki teraźniejsze i widzisz przepaść. Nie mówię, że zawsze, ale często:) Z miłą chęcią przeczytam .
OdpowiedzUsuńNie tej książki, ale jakoś mnie do niej nie ciągnie. Może kiedyś... ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki. :**
Ooo nie wierzę, że z własnej woli po Jądrze ciemności wróciłaś do autora :x
OdpowiedzUsuńJa nawet nie zaczęłam, wiec niby nie oceniam, ale z relacji czytających lektury znajomych trochę się boję nawet wypożyczyć xd
http://ksiegoteka.blogspot.com/
Znam, z racji tego, że była to lektura szkolna i mimo, że bardzo lubię klasykę nie mogłam się do niej przekonać.
OdpowiedzUsuńDoceniam wartość takich książek, ale męczą mnie bardziej niż półtorej godzinny trening na siłowni. Jedno dzieło Józefa znam i wspomnienia średnie, za resztę podziękuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://tamczytam.blogspot.com
Myślę, że jest to niestety zbyt ciężka książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
napolceiwsercu.blogspot.com
Myślę, że jest to niestety zbyt ciężka książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
napolceiwsercu.blogspot.com
nie przepadam za klasykami, ale ta jakoś mnie zainteresowała ;)
OdpowiedzUsuńKolejny raz spotykam się z zachęcającą recenzją tej książki, ale lekturę jaką było dla mnie "Jądro ciemności" wymęczyłam. pO Części pewnie przez tragiczne wydanie Grega, może MG zrobiło to lepiej. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
To może być interesujące dzieło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam!
http://heavynbook.blogspot.com/