Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

wtorek, 19 lipca 2016

35. Córki niczyje, Wilkie Collins

Gdy ktoś zapyta mnie o ulubioną klasykę śmiało mówię Duma i uprzedzenie. Jednak teraz, po przeczytaniu Córek niczyich nieznanego mi do tej książki autora, mam pewien dylemat, bo ta wielka cegła podbiła moje serce. Dzięki uprzejmości i wspaniałomyślności wydawnictwa MG polscy czytelnicy mają okazję po raz pierwszy w naszym pięknym języku przeczytać Córki niczyje autorstwa Wilkie Collinsa. To prawie 800-stronicowe tomisko było moim lipcowym wyzwaniem. Szczerze mówiąc, to chyba najgrubsza książka jaką przeczytałam. Po tak puszystej lekturze mam wiele do powiedzenia, także zanim rozpoczniecie czytanie, zróbcie sobie herbatkę (lub kawkę) oraz wygodnie się rozsiądźcie. 

Wilkie Collins to angielski powieściopisarz, autor opowiadań oraz dramaturg. Ogromną popularność zdobył już za swojego życia - napisał ponad m.in. 30 powieści i ponad 60 opowiadań. Utworami, które przyniosły mu największą popularność są: Kobieta w Bieli (The Woman in The White), Kamień Księżycowy (The Moonstone), Armadale oraz No Name, czyli Córki niczyje. Był on bliskim przyjacielem Karola Dickensa - na łamach jego gazety były publikowane odcinkowe powieści Collinsa. Prekursor powieści sensacyjnej i detektywistycznej.

Córki niczyje to dziewiętnastowieczna powieść obracająca się głównie wokół tematu nieślubnego pochodzenia. Początkowo była ona publikowana w odcinkach w gazecie należącej do Karola Dickensa (All the Year Round), a następnie wydana jako całość. Opowiedziana historia została podzielona na osiem głównych części, które zostały nazwane scenami. Pomiędzy każdą sceną pojawia się Intermedium, mające epistolarny charakter -jest to nic innego, jak zbiór korespondencji przedstawiający dni, a nawet i miesiące następujące po zakończonej scenie, prowadzące do kolejnej. Przejście do każdej kolejnej sceny odbywa się niebywale płynnie. Wciąż jestem zadziwiona tym, jak autor to wszystko połączył.  Akcja powieści rozpoczyna się w 1846 roku w majątku Combe-Raven należącym do rodziny Vanstone'ów: Andrew Vanstone i jego żona, dwie córki: dwudziestosześcioletnia Nora oraz osiemnastoletnia Magdalen, guwernantka Harriet Garth, traktowana niczym członek rodziny.  Autor ogromną uwagę poświęcił na portrety psychologiczne bohaterów. Nora oraz Magdalen zostały przez niego skrupulatnie opisane - zarówno zewnętrznie, jak i wewnętrznie. Obie kobiety poznajemy bardzo dokładnie. 


,,Jednym z najszlachetniejszych instynktów kobiety jest ten, który w obliczu męskiego smutku nakazuje jej walczyć ze swoim."

Nora i Magdalen Vanstone to siostry, które różnią się od siebie niczym ogień i woda.  Wiem, że często pada taka fraza, ale tym razem uwierzcie mi, że tak jest. Imponująca objętość książki zdecydowanie pozwala nam dogłębnie poznać duszę jednej i drugiej siostry Vanstone. Magdalen to pełna życia, targana przez uczucia i niesiona przez gwałtowny charakter dusza; z kolei Nora w życiu kieruje się rozsądkiem. Jej charakter cechuje spokój, rozwaga, pomyślunek. Pomimo diametralnych różnic siostry kochają się ponad wszystko, a kontrasty charakterów nie wpływają na ich relacje. Niestety, tragedia mająca miejsce w domu rodzinnym dziewcząt całkowicie burzy ich dotychczasowe życie i to właśnie w tym momencie odmienne temperamenty dziewcząt zaczynają rodzic konflikty, swary i sprzeczności, co w efekcie prowadzi do separacji Nory i Magdalen. Nora podporządkowuje się z zmianą; uważa, że nic nie da się już zrobić i należy iść na przód; tymczasem Magdalen zdecydowanie nie zgadza się z zaistniałą sytuacją. Wyraża głośny sprzeciw, chce walczyć o swoje i właśnie to robi. Przez połowę Córek niczyich to głównie jej losy śledzimy.  Z każdą stroną, rozdziałem, sceną poznajemy ją coraz lepiej. Dowiadujemy się, jak bardzo złożoną osobowość posiada. Wilkie Collins zaskoczył mnie swoją umiejętnością tworzenia portretów psychologicznych - majstersztyk, drodzy czytelnicy.  


Niezwykłością kunsztu autora jest to, iż nawet postaci, które poznajemy tylko i wyłącznie poprzez wypowiedzi osób trzecich są nad wyraz dokładne, dopracowane i pełnokrwiste. Mam tutaj na myśli Michaela Vanstone'a, którego osobiście nie poznajemy, niestety (a może i stety), nigdy, a wiemy o nim naprawdę bardzo dużo, poznajemy jego charakter i jesteśmy w stanie bez problemu zakwalifikować go do bohaterów pozytywnych lub negatywnych. Postacią, która zasługuje na szczególną uwagę jest Kapitan Horacjusz Wragge. Ta osoba to kolejny przykład wirtuozerii Wilkie Collinsa. Autor stawia przed nami zawodowego oszusta; człowieka, który posiada wiele obliczy i który swoją osobowością manipuluje ze zręcznością żonglera. Raz Pan Wragge podbija nasze serce, a kilka stron dalej mamy ochotę wyszarpać go za włosy. Jednocześnie mamy okazję dostrzec, jak człowiek nie mający skurpułów zaczyna powoli odzyskiwać moralność. Intryga, którą uknuł wbiła mnie w stan zdumienia.  Następnie Pani Lecount. Ileż ona zjadła nerwów głównym bohaterom, jaką przebiegłością się okazała. Śledząc jej poczynania, miałam ochotę zrobić tej kobiecie krzywdę. Początkowo dałam się zwieść jej przyjemnemu uśmiechowi i kulturalnemu zachowaniu, a tu proszę! Córki niczyje to istna rewia charakterów - tutaj nie ma bohatera pierwszo-, czy drugoplanowego, któremu autor nie nakreśliłby wyraźnego niczym kropla atramentu na białym papierze charakteru. 



Postać Magdalen Vanstone podbiła moje serce. Cóż za tragiczne życie splatał jej los. Impulsywna, słuchająca serca dziewczyna postanowiła obrać sobie jeden cel - spełnić ostatnią wolę ojca. Poświęciła samą siebie, omal nie doprowadzając się do ruiny. Fabuła powieści obfituje w wartką akcję, sceny godne ekranizacji, błyskotliwe dialogi, bohaterów nie do podrobienia; w efekcie otrzymujemy prawie 800 książkę, która nie potrafi znudzić czytelnika. Wilkie Collins posługuje się pięknym, a jednocześnie lekkim językiem, niecodzienną formą.

Bez wahania mogę stwierdzić, że Córki niczyje to klasyk, który można śmiało postawić na półce tuż obok Wichrowych wzgórz, czy Dumy i uprzedzenia.  Zdecydowanie, jest to jedna z najlepszych powieści, z jaką zetknęłam się w moim dwudziestojednoletnim życiu i nie był to ostatni raz, kiedy sięgnęłam po pióro tego autora. Wprost nie mogę się doczekać lektury Kobiety w Bieli oraz Kamienia Księżycowego (mam nadzieję, że wydawnictwo MG wyda jeszcze coś tego autora). 

W tym miejscu pragnę pochwalić Wydawnictwo MG za przepiękne, porządne wydanie książki. Pomimo swoich rozmiarów, książka jest poręczna i istnieją znikome szanse, że się rozpadnie.



TYTUŁ: Córki niczyje
TYTUŁ ORYGINAŁU: No Name
AUTOR: Wilkie Collins
TŁUMACZENIE: Magdalena Hume
WYDAWNICTWO: MG
DATA WYDANIA: 18 maja 2016
ISBN: 9788377793503
LICZBA STRON: 768





Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu MG



komentarze

  1. Nie słyszałam nigdy wcześniej o autorze,a 800 stronnicowa książka to nie lada wyzwanie, może kiedyś po nią sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Twoją opinią:) Książkę również miałam okazję czytać i recenzować, i niezwykle przypadła mi do gustu! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam w planach twórczość tego autora, więc bardzo cieszę się, że wreszcie i u nas pojawiają się jego dzieła. Co do recenzowanej książki, jestem jej bardzo, ale to bardzo ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie lubię czytać klasyki, więc tym razem spasuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam i miło wspominam czas z nią spędzony, na pewno sięgnę po kolejne książki autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawie opisałaś tę książkę, jednak rzadko sięgam po ten typ literatury. Jestem zgorzałą fanką fantastyki ;)
    Okładka jakoś szczególnie mnie nie zachęca. Ale skoro tak ją wychwalasz, to musi być na prawdę cudowna, jednak ja, przynajmniej na razie, ją sobie podaruję :)
    Pozdrawiam, Amelia
    Osobisty ósmy księżyc

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam książki, których akcja toczy się choćby wiek wstecz. Jest to obowiązkowa lektura dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja z klasyką (szczególnie angielską), jestem na bakier, jednak jestem pewna, że to wkrótce się zmieni (zaczynam studia filologiczne :D). Jeżeli poza ksiązkami programowymi zostanie mi jeszcze czas na pewno się na nią skuszę:)

    Pozdrawiam
    I feel only apathy

    OdpowiedzUsuń
  9. Podoba mi się fabuła, więc będę na tę książkę polować. Czuję, że miło spędzę przy niej czas :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Taka gruba klasyka to, po złych doświadczeniach w szkole, nadal dla mnie męczarnia. Nie wiem, kiedy zmienię podejście to takich książek. Może za 20-30 lat. :D
    Pozdrawiam,
    http://tamczytam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam ogromną słabość do klasyki, a do tego ostatnio zauważyłam, że coraz częściej sięgam po książki-cegły :D Dlatego jestem jak najbardziej na tak!
    Buziaki, Lunatyczka

    OdpowiedzUsuń
  12. nie pozostaje mi nic poza dopisaniem tej książki do listy, chociaż przeraża mnie trochę jej objętość. grafiki są z Downton Abbey? <3 nominowałam Cię do LBA - szczegóły na blog. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jakoś... nie jestem przekonana do tej lektury, nie, na razie podziękuję. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Do takiej książki trzeba mieć odpowiednie nastawienie :) Ja jeszcze takowego nie mam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja Wichrowe Wzgórza uwielbiam a skoro można to zestawić na jednej półce to muszę koniecznie zajrzeć ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Przyznam że rozpaliłaś we mnie ciekawość co do tej książki. Nie przeraża mnie nawet wielkość tej historii.

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwielbiam tą historię, jest cudownie napisana :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Muszę koniecznie zapoznać się tą historią :)
    http://reading-mylove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Kocham klasykę, ostatnio mam okazję coraz bardziej się w nią zagłębiać i dopisuję Collinsa do listy - już nie mogę się doczekać, aż znajdę trochę czasu żeby pochłonąć to tomiszcze i poznać wszystkich bohaterów! Teraz nie pisze się już takich powieści, a bardzo szkoda.
    Pozdrawiam :)
    www.bookish-galaxy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Po książkę nie sięgnę, ponieważ klasyka to nie mój konik, ale za to film chętnie obejrzę :D
    Pozdrawiam
    http://bookparadisebynatalia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja jednak wolę tematykę związaną z bardziej współczesnymi czasami :)
    http://zyciepelnekoloru.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Przyznam szczerze, że zarówno o autorze jak i o książce słyszę po raz pierwszy. Lubię klasykę więc z chęcią sięgnę po "Córki niczyje" tym bardziej, że recenzja bardzo zachęcająca

    OdpowiedzUsuń
  23. Wow! Genialna, wciągająca i dokładna recenzja, gratuluję, naprawdę. A ja z tym większą przyjemnością ją czytałam, bo sama planuję w sierpniu poznać tę niezwykłą historię. :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Nigdy nie słyszałam o tej książce, ale moim wakacyjnym wyzwaniem jest czytanie większej ilości klasyki, więc być może zwrócę większą uwagę na tę powieść.

    Books by Geek Girl

    OdpowiedzUsuń
  25. Muszę ją przeczytać, nawet lubię klasyki ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Genialna recenzja. Podziwiam Cię, że wytrwale sięgasz po klasyki! Mam nadzieje, że i ja przeczytam Córki niczyje:)

    OdpowiedzUsuń
  27. To nie moje klimaty... Muszę znaleźć coś spokojnego, by przekonać się do klasyki...
    Ale recenzję czytało się naprawdę miło! :)
    Pozdrawiam Cię gorąco,
    Isabelle West
    Z książkami przy kawie

    OdpowiedzUsuń
  28. Oj, zupełnie nie moja tematyka. Choć kocham cudnie wykreowanych bohaterów! Szkoda, że każdy autor nie ma takich zdolności kreowania ich :(

    OdpowiedzUsuń
  29. Ej kurcze, przeczytałabym :D Szkoda tylko, że to jest takie grube :/ Dotychczas nie czytałam książek o takiej ilości stron, więc nie wiem nawet, czy bym podołała.
    Pozdrawiam
    http://welcome-to-my-little-big-world.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  30. "Wichrowe wzgórza", choć czytałam dawno to na myśl o tej książce czuję jej klimat. Jeśli "córki niczyje" można spokojnie postawić obok "Wichrowych wzgórz", to po prostu muszę sięgnąć po tę książkę.
    Dodałam Twojego bloga do "Ulubionych" oraz postaram się Twojego bloga w miarę regularnie odwiedzać :)
    Pozdrawiam serdecznie- strefawyobrazni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  31. Nominowałam Cię do LBA :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Przeczytałabym ale nie mam jeszcze takiej okazji :D
    zapraszam do siebie, dopiero zaczynam :)
    http://domowabiblioteczka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  33. Chętnie przeczytam, ale prędzej w sezonie jesienno-zimowym. 800 stron to nie lada wyzwanie :)

    OdpowiedzUsuń