Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

czwartek, 3 lipca 2014

5. Rozpalone, Sara Shepard




Skłamałaś kiedyś, żeby ratować własną skórę? Właśnie od tych słów zaczyna się dwunasty tom serii „Pretty Little Liars”. Moja odpowiedź na to (banalne) pytanie brzmi, hell yes i to nie raz, nie dwa i nie dziesięć. Nie miejcie mnie za notoryczną kłamczuchę, ani też egoistkę - po prostu czasem nie miałam innego wyjścia. No dobra, mogłam powiedzieć prawdę, ale po co, skoro to tylko pogorszyłoby i tak już moją złą sytuację? Nie jestem masochistką. Wracając jednak do książki... na pewno większa część z was słyszała bądź nawet i czytała któryś (albo wszystkie) tom serii o czterech kłamczuchach z Rosewood, których specjalnością jest pakowanie się w kłopoty co najmniej dwadzieścia pięć godzin na dobę, osiem dni w tygodniu. ALE gdyby jednak nie, to przypomnę pokrótce: „Pretty Little Liars” opowiada historię czwórki dziewcząt: uzdolnionej artystycznie Arii, pływaczki Emily, perfekcjonistki Spencer i fashionistki Hanny. Dziewczęta niegdyś były ze sobą bardzo blisko, gdyż miały wspólną przyjaciółkę - Alison DiLaurentis, szkolną gwiazdę, jednak znika ona w niewyjaśnionych okolicznościach, a przyjaźń dziewcząt się rozpada. Kilka lat po zniknięciu Ali czwórka nastolatek zaczyna dostawać tajemnicze SMS-y od równie tajemniczego nadawcy, który podpisuje się jedną literką, a mianowicie -A. Aria, Hanna, Spencer i Emily muszą połączyć siły by zdemaskować prześladowcę. 

Przebrnęłam przez dwanaście tomów tej serii i jest to nie lada wyczyn dla osoby w moim wieku - spokojnie, mam tylko niecałe 20 lat. Wspomniałam tu o moim sędziwym wieku ze względu na to, iż może to właśnie przez niego cała seria wydaje mi się zwyczajnie... durna. Z wiekiem tracimy wiele, między innymi bujną wyobraźnię i zachwyt nad wszystkim. Może gdybym miała 14 lat byłabym zachwycona Kłamczuchami, jednak nie jestem. Właściwie to jestem zdruzgotana kunsztem pani Shepard, moja psychika została zdewastowana głupotą bohaterek i nielogiczną akcją, ale mimo wszystko dalej czytam tą głupią serię. Dziwne, nieprawdaż? Po książkę sięgnęłam tylko z jednego powodu - ogromnie spodobał mi się serial o tym samym tytule. Zakupiłam kilka tomów (bodajże pakiet zawierający ?4? pierwsze części) i zabrałam się za czytanie. Od razu zwróciłam uwagę na prostacki styl autorki, przewidywalność, wymuszanie akcji i rozwiązywanie jej w debilny sposób. Prócz tego mój umysł zanotował coś jeszcze: cholernie banalną taktykę autorki (z której ja korzystałam na początku mojej przygody z pisaniem, czyli jak byłam dzieckiem), a mianowicie: skoro nic się nie dzieje trzeba wprowadzić nowego bohatera! Bach, i mamy koncept na co najmniej jeden tom: bohater pojawia się właściwie znikąd, któraś z kłamczuch (zazwyczaj naiwna Emily) zaprzyjaźnia się i wyjawia wszystkie swoje sekreciki, poznajemy ckliwą historię nowej postaci. Wszystko jest różowe i cudowne, ale nagle bach! Wszystko wskazuje na to, że to właśnie ta osoba jest -A. Nagle jest wszędzie tam, gdzie coś się dzieje, każdy ruch tej postaci jest podejrzany, TRZYMA TELEFON W RĘCE, gdy dziewczyną przychodzą wiadomości. Tak, to na pewno musi być -A. No i co dalej, jak myślicie? Wielka afera, wyjaśnienie i koniec tomu. A za chwile to samo w nowym. 
Następny punkt: deus ex machina. Wiecie co to jest? Można nazwać to zabiegiem. Mówiąc po chłopsku, polega on na tym, że gdy coś złego się dzieje, to nagle staje się cud i bohater wychodzi nawet z największej opresji. Oczywiście żywy. W „Pretty Little Liars” jest cały szereg takich sytuacji, wspomnę tylko o jednej, by nie sypać tu spoilerami: jedna z kłamczuch jest na posterunku policyjnym, jest przesłuchiwana przez funkcjonariusza, który nagle musi wyjść na moment, w tym samym czasie kłamczucha wyciąga telefon z kieszeni (oczywiście policja jakoś zapomniała odebrać jej go wcześniej) i wykonuje telefon, który ratuje jej seksowny tyłeczek. Funkcjonariusz wraca i dopiero wtedy odbiera jej telefon. Aha. Spoko. Prócz tego autorka kieruje się niezwykłą stereotypowością. Właściwie żaden z bohaterów mnie nie zaskoczył.
A teraz uwaga: coś co kocham w tej serii najbardziej, czyli to, jak Shepard się w tym wszystkim gubi. Ile osób spostrzegło, że Kate Randall, przyrodnia siostra Hanny, raz ma kasztanowe włosy a raz jest blondynką? Bo ja spostrzegłam to od razu. W którymś z początkowych tomów było również coś o tym, że SPENCER chodziła do klasy z Ianem, czy coś w ten deseń. Ale, pani Shepard... czy przypadkiem nie chodziło pani o Melissę? Dobra, przy tym akurat naprawdę się uśmiałam. Jak widać sama autorka nie świeci błyskotliwością skoro popełnia tak amatorskie błędy. Chyba to jest oczywiste, że przy pisaniu czegoś większego trzeba mieć notes bądź plik, w którym zapisujemy właśnie takie duperele - cholernie ważne duperele. W końcu komu chciałoby się szukać wzmianki o kolorze oczu jednego z przybocznych bohaterów w 300-stronicowym tomisku? Wcześniej wspomniałam również o rozwiązywaniu akcji w debilny sposób. Przywołam tu pewną scenę, którą opiszę niezwykle ogólnikowo, tak by znowu nie spoilerować. Jedną z kłamczuch odwiedza adorator, który wchodzi do domu przez balkon. Na pytanie skąd wiedział gdzie mieszka, on odpowiada, że sprawdził w internecie adres jej domu. Tyle że ona nie jest u siebie w domu i właściwie skąd wiedział, że przebywa ona w pokoju z balkonem? Więcej pomysłowości! I czy was również irytuje notorycznie powtarzający się zwrot muszę, gdy jedna z bohaterek chce się wymigać od rozmowy i nagle ucieka? Ileż można... To ostatnie to taki malutki mankamencik, a jednak musiałam o nim wspomnieć, bo moje oczy zaczynają krwawić ilekroć to czytają. 
Po lekturze dwunastego tomu moje odczucia co do całości wcale a wcale się nie zmieniły. Tom był tak samo przewidywalny i banalnie rozegrany jak poprzednie. Jedyne za co mogę pochwalić autorkę to kreacja głównych bohaterek i to, jak płynnie przechodzi z jednej na drugą. Plus, książki czyta się naprawdę szybko i całkiem... przyjemnie (nie wierzę, że to piszę). Ogromnie polubiłam książkową Spencer, Arię i Hannę. Niestety, Emily wprost nienawidzę. Przypomina mi ona ciepłe kluchy, rozmokłą kulkę papieru, którą chciałabym zmiąć w dłoni, wrzucić do sedesu i spłukać wodą. To dziewczę (bardziej niż reszta) przyprawia mnie o zawroty głowy i gorączkę, nokautuje głupotą i naiwnością. Przez 3/4 całości ciągle jęczy o Ali i próbuje ją usprawiedliwiać, od czego robi mi się już niedobrze. Przypomina mi Kłapouchego z „Kubusia Puchatka”, który ciągle chodził smutny - chociaż jego akurat było mi żal, ją po prostu bym... no. Nie będę tu sypać wulgaryzmami. Damie nie pasuje.
A jednak seria ma w sobie coś dziwnie magnetycznego, co sprawia, że pomimo całego tego nieporządku jaki panuje w książce i tak sięgnę po kolejną część, która będzie miała premierę w środku lipca, i pewnie przeczytam ją w dwa dni, przewracając kartkę za kartką. „Pretty Little Liars” często jest nazywane najlepszą serią na lato i chociaż nie mogę się zgodzić, to też nie powiem że nie. Książki są lekkie i dużo się w nich dzieje przez co, pomimo prostactwa, się nie nudzą - i właśnie to w dużej mierze wpłynęło na moją ocenę. Mimo tego, że praktycznie cała recenzja to jedna wielka krytyka, to i tak nie mogę powiedzieć, że nie lubię tych książek, kurde! No i okładki (akurat tego nie brałam pod uwagę przy ocenie, ale i tak wspomnę) są wprost wspaniałe. 

książce przyznaję: 5/10



Pokrótce przedstawię plany na najbliższe trzy posty: czeka nas stosik lipcowy i dwie recenzje: Krwawy Szlak, Moira Young oraz Monument 14 - Odcięci od Świata, Emmy Laybourne, który otrzymałam od wydawnictwa Rebis, za co ogromnie dziękuję.
Do następnego!

komentarze

  1. Ha, całkiem opasłe te tomiska. Ja nie miałam okazji zapoznać się z tą serią i jakoś mnie nie ciągnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi ta część podobała się najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam tej serii, nawet o niej nie słyszałam. Musi się jednak dobrze trzymać, skoro to już 12 tom :) Wątpię jednak, że kiedyś ją przeczytam, to raczej nie moje klimaty ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam tej serii, ale chyba nieprędko po nią sięgnę, ponieważ ma za dużo tomów, a ja za mało czasu, żeby się z nimi zmierzyć.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja słyszałam o książkach, ale wolałam serial.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. serial znacznie lepszy, chociaż z sezonu na sezon coraz mniej w nim logiki :)

      Usuń
  6. Dużo dobrego naczytałam się już o tej serii. Z pewnością w końcu się na nią skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem od Ciebie cztery lata starsza, a pierwszy tom tej serii wciąż leży na mojej półce nie ruszony. I teraz zastanawiam się czy jest sens po niego sięgać skoro napisałaś, że cała historia może się wydać durna dorosłym czytelnikom. Ale mam jakieś mgliste przeczucie, że mogę zrobić z tych książek takie odmóżdżające guilty pleasure :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. akurat PLL jest totalnym odmóżdżaczem i oczywiście nie odradzam :)

      Usuń
  8. Niee, ja od początku jestem sceptycznie nastawiona do tej serii, więc kategoryczne: nie. Ale napisałaś bardzo rzetelną recenzję, pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :) rozumiem sceptyczne nastawienie, często tak mam, kiedy jakaś książka jest aż nazbyt wychwalana :)

      Usuń
  9. to bardzo obfita seria, nie jestem pewna czy bym wytrwała ;) najdłuższa moja seria to Harry Potter :)

    http://lamodalena.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo dokładna i bardzo dobra recenzja :) Cóż, ja jak na razie przeczytałam jedynie 2 tomy, więc większość Twoich zastrzeżeń ich jeszcze nie dotyczy, a nawet jeśli się pojawiły, to pojawiły się tylko raz, więc nie stały się jeszcze powtarzalne ;d Jak dla mnie drugi tom jest o wiele lepszy od pierwszego i mimo wszystko liczę na to, że autorka przynajmniej przez jeszcze jakiś czas tę tendencję zwyżkową utrzyma.
    No, i gratuluję współpracy z wydawnictwem :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa, aż się uśmiechnęłam :) w początkowych tomach te mankamenciki nie rzucają się w oczy, bo to dopiero... początek :) ja po 12 tomach już poznałam się na Shepard i nie mam o niej zbyt dobrego zdania jako o pisarce :)

      Usuń
  11. Ja od zawsze interesuja sie ta seria, ale ani jednej ksiazki nie przeczytalam, jeszcze. Jednak chcialabym w koncu sprawdzić co sprawai, że czytelniczki tak do niej lgną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat na brak czytelniczek Sara Shepard narzekać nie musi, jednak nie rozumiem jej fenomenu :)

      Usuń
  12. Och, stosik mówisz? Cudownie! Uwielbiam komentować stosiki :) Czekam z niecierpliwością :) I ciekawa jestem twojej recenzji "Monumentu", bo mam tę książkę już za sobą i chętnie porównuję swoje zdanie do innych. :)
    A jeśli chodzi o PLL. Jakiś czas temu strasznie chciałam mieć wszystkie książki z tej kolekcji. Oczywiście powodem był świetny serial (aczkolwiek teraz zauważyłam, że z każdym sezonem jest coraz gorzej). Ostatnio jednak zrozumiałam, że... nie chcę mieć do czynienia z takim tasiemcem. Tasiemcem, którego końca nie widać.
    Recenzja jest świetna ^^ Uśmiechałam się do monitora jak głupia, gdy ją czytałam ^^ A te wszystkie minusy - wiesz, że nimi zachęcałaś do tych książek? ;D Nie wiem jak to jest, ale jak recenzent zwykle narzeka na jakieś mankamenty książkowe, ja - właśnie ze względu na nie, chcę ją przeczytać ^^ Choćby po to, żeby się pośmiać ^^
    W każdym razie - na razie lektury PLL nie planuję, choć nie wykluczam, że kiedyś... może... Gdyby przypadkiem wylądowały w bibliotece... Kto wie! :D
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat z tym się zgodzę, że serial jest gorszy z sezonu na sezon. Po prostu za dużo jest pytań, za mało odpowiedzi. Niewyjaśnione wątki się nawarstwiają i powstaje jedna wielka, nielogiczna niewiadoma :) Hah, cieszę się, że się uśmiałaś - ja pisząc to też niejeden raz parsknęłam śmiechem :D A przeczytaj, bo to świetny odmóżdżacz :) Pozdrawiam również!

      Usuń
  13. Jesteś szalenie spostrzegawczą osobą ;) Mam wrażenie, że takie serie są jak dobry serial, a na półce wyglądają wprost cudnie, aż mnie lekko zazdrość ukuła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiem, że nie :) cała kolekcja prezentuje się przepięknie na półce :) i jeszcze te okładki <3

      Usuń
  14. O nie, nie to ja jednak podziękuję! Kiedyś nawet chciałam to przeczytać, ale po tych wszystkich błędach, które zauważyłaś - odpuszczę sobie! ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Za mną dopiero pierwsza cześć, ale serial wprost uwielbiam.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak się zastanawiam czy przeczytać, co prawda jedną część kiedyś czytałam i szczególnie mnie nie zachwyciła, ale nie mówię nie :D Szkoda tylko, że ma tyle wad :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie czytałam, nie oglądałam również serialu. Ale ze względu na mój jak to określiłaś "sędziwy wieki" chyba sobie odpuszczę. Chociaz nie wiem czy w chwilach słabości nie sięgnę znowu po jakąś młodzieżówkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. A ja przeczytałam dopiero 3 części :C
    Zapraszam do mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Jestem ciekawa, jak byś oceniła inną serię autorki, mianowicie "The Lying Game", w której pomieszanie z poplątanym jest na porządku dziennym, ale według mnie, w pozytywnym tego słowa znaczeniu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam zamiar zapoznać się z tą serią, więc może kiedyś pojawi się jej recenzja :)

      Usuń
  20. Nie słyszałam o tej serii, ale już chyba nie nadrobię tych zaległości skoro tyle tomów jest do przeczytania ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książeczki czyta się mega szybko i naprawdę liczba tomów nie sprawia kłopotów. Jeżeli będziesz miała w miarę czasu na czytanie to powinnaś przeczytać w 1-2 dni jeden tomik :)

      Usuń
  21. Jeszcze w tym miesiącu planuję rozpocząć tę serię :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie czytałam ani jednej części, ani nie oglądałam serialu, ale chyba się za to nie wezmę. Mimo, iż mam 14 lat, większość książek młodzieżowych mnie nie pociąga.

    OdpowiedzUsuń
  23. Wydaje mi się, że to zbyt duży tasiemiec, jak dla mnie. Poza tym niedociągnięcia i zabieg "deus ex machina", o którym wspomniałaś niezwykle mnie odpychają. Pozwolę sobie pominąć tę serię, chociaż kolekcja dwunastu białych tomów z twojej biblioteczki wyglądają niezwykle kusząco ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Zagubiłam się czytając tą recenzje właśnie jestem po lekturze dodatku "Tajemnice Ali " i strasznie mi się podobał :) ale wydaje mi się ze cała seria jest gorsza :/ sama sprawdzę pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Serial uwielbiam, jednak książek nigdy nie miałam okazji czytać.

    OdpowiedzUsuń