Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

czwartek, 20 lutego 2020

282. Wszystko albo nic, M.S. More

Świeżynka z gatunku literatury kobiecej, a także debiut literacki młodej polskiej autorki, ukrywającej się pod intrygującym pseudonimem artystycznym M.S. More. Wszystko albo nic to książka, która kusi zmysłową okładką obiecującą płomienny romans oraz lawinę gwałtownych uczuć. Idealna lektura na luty, który mi przede wszystkim kojarzy się z walentynkami! Jednak jak zapewne doskonale wiecie - z tymi debiutami to tak różnie bywa. Zwłaszcza jeżeli chodzi o literaturę kobiecą. 

M.S. More to stworzony na potrzeby aplikacji Wattpad pseudonim artystyczny Magdaleny Łopąg, studentki pedagogiki, której serce lata temu skradły romanse zagranicznych autorek. Pisze od kilku lat, od niedawna dzieli się swoimi utworami w internecie. Uwielbia wsłuchiwać się w słowa piosenek, które często są dla niej źródłem natchnienia podczas pisania — jej ulubionym wykonawcą jest raper Filipek. Kocha zwierzęta, zwłaszcza swoją kotkę Pyzię, która jest jej oczkiem w głowie.  *

Natalie ma bogatego ojca, przyjaciółkę Gen, która poszłaby za nią w ogień, i krąg znajomych, z którymi spędza czas na zabawie, plotkach i wygłupach. Na pozór: nastolatka jakich wiele. Co prawda niedawno rozstała się ze swoim chłopakiem Aaronem, ale na horyzoncie pojawił się właśnie tajemniczy brunet Blaise. Natalie jeszcze nie wie, czy Blaise bardziej ją irytuje, czy fascynuje... Bo intryguje na pewno. Wydaje się, że dziewczyna przeżyje wkrótce płomienny romans. Jednak życiowe ścieżki nie zawsze biegną prosto, a powierzchowne sądy nie w każdym przypadku okazują się trafne... **

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz sięgnęłam po powieść z gatunku literatury kobiecej i choć nie jestem fanką tego typu książek, to muszę przyznać, że w ostatnim czasie nabrałam ogromnej ochoty na historie z gorącym romansem w roli głównej! Jeżeli chodzi o ten gatunek, moją niezaprzeczalną faworytką jest Whitney G., której każda romantyczna opowieść skradła cząstkę serca, a zwłaszcza Thirty Day Boyfriend. Sięgając po Wszystko albo nic, miałam cichą nadzieję, że M.S. More okaże się moją polską Whitney G. - jednak debiut ten, choć lekki i całkiem przyjemny w odbiorze, posiada też kilka wad, które trochę dały mi w kość podczas lektury. 


Wszystko albo nic to lekka, niezobowiązująca lektura, która sprawdzi się po ciężkim dniu w pracy bądź nużących wykładach na uczelni. Co prawda, nie jest to literatura górnolotna - raczej zwykłe babskie czytadło, jednak i tak spędziłam przy tej książce dobre chwile. Autorka posługuje się prostym językiem, przy którym czytelnik może wyłączyć umysł i pozwolić sobie na pełen relaks. Historia została przedstawiona z perspektywy głównej bohaterki, osiemnastoletniej Natalie Rosley, z jednorazowym przeskokiem na męskiego głównego bohatera, czyli Blaise'a Dallasa. Wartka akcja, silny magnetyzm między kluczowymi postaciami i nieprzewidywalność ich zachowań zdecydowanie opowiadają się po stronie debiutu M.S. More. Natalie to charakterna bohaterka nie dająca sobie w kaszę dmuchać, z kolei Blaise to czarujący, pewny siebie bohater, który wie czego chce i nie cofnie się przed niczym, aby to zdobyć - jednocześnie skrywa brudną tajemnicę. 

Lekkość historii i niezaprzeczalna charyzma bohaterów połączona z relacją love-hate wciągają odbiorcę w spiralę gwałtownych uczuć, zabawnych sytuacji, potyczek słownych i uroków młodości. A jednak - Wszystko albo nic nie jest książką idealną. W trakcie lektury dosyć często czułam irytację, którą budziła we mnie Natalie Rosley, co chwilę marudząca jak jej źle w roli beztroskiej córki miliardera, jednocześnie leżąc w wannie i nie przejmując się niczym poważnym. Ponadto jej reakcje były stanowczo przesadzone, a powody do robienia dram naciągnięte jak guma w majtkach Tess Holliday - i choć bohaterka nie chciała być rozpieszczoną latoroślą bogacza, a córką hydraulika, to właśnie w takiej roli sprawdzała się znakomicie: pyskata, marudna, zabijająca czas błahostkami i imprezami, oraz niedająca czytelnikowi żadnego powodu, by uważał, że stać ją na coś więcej. W dodatku Natalie miała tendencję do nadużywania takich słów jak dupek i głupek, co również szybko przestało mnie bawić, a zaczęło działać na nerwy. Właściwie niezbyt polubiłam jej osobę, choć miewała lepsze momenty, w których mogłam powiedzieć, że... czuję do niej sympatię, ale jej kolejne zachowania szybko deptały te pozytywne uczucia, dlatego mogę napisać, że Natalie Rosley w roli narratorki niezbyt dobrze się spełniła, ale też nie zupełnie najgorzej. Jeżeli chodzi o długość rozdziałów oraz dynamikę akcji jestem bardzo na tak. Czy poirytowana, czy zaintrygowana, na nudę marudzić nie mogłam. Choć... zakończenie okazało się dosyć przewidywalne. 


Podsumowując, Wszystko albo nic to dobry sposób na relaks i niezły debiut z gatunku literatury kobiecej, jednak autorka musi popracować nad kreacją bohaterów, tak aby mieli w sobie coś więcej niż ładne buźki i niezłe teksty. Resztę oceniam pozytywnie. Miło było przenieść się do świata, w którym rządzi młodość i beztroska, jednak pojawiają się również tajemnice i smutki dnia codziennego. Natalie i Blaise to nieidealna para, przez co ich relacja jest jedyna w swoim rodzaju - pełna przepychanek, ale również chemii, dzikiej pasji oraz uczuć - jednocześnie niechcianych i silnych. Nie ukrywam, że do autorki, która miała początki na Wattpadzie podeszłam ze sporą ostrożnością, a zostałam całkiem pozytywnie zaskoczona. Błyskawiczna lektura, przy której można odpłynąć w świat bohaterów - jednak do książki warto podejść z przymrużeniem oka. 

* materiały wydawcy
** materiały wydawcy

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Editio Red! 


komentarze

  1. Takich książek jak ta jest od groma, a ja wolę omijac wszystko co powstało na wattpadzie, bo jeszcze nic dobrego tam nie znalazłam. Ciągle mnie zastanawiają pseudonimy polskich autorek. Chcą być bardziej amerykańskie, żeby ludzie sięgali po ich książki?

    OdpowiedzUsuń
  2. Od czasu do czasu mam ochotę na tego typu niezobowiązującą lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miałam okazju przeczytać ale sie skusze

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasem sięgam po literaturę tego typu, jednak opowiadam się po stronie Nory Roberts. Ta historia średnio mnie przekonuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. O! A ja nie wiedziałam, że to książka polskiej autorki. Wolałabym, aby nasi autorzy wydawali pod swoim nazwiskiem. Może kiedyś z ciekawości przeczytam 😉

    OdpowiedzUsuń
  6. W życiu bym nie przypuszczała, że pod takim pseudonimem kryje się polska pisarka. Pozycja warta uwagi!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatnio sporo książek zostaje wydanych pod pseudonimami oraz po znalezieniu tego i owego w odmętach internetu. Fajnie że kolejnej osobie się udało ;]

    OdpowiedzUsuń
  8. Tytuł jest fajny :-) Taki zdecydowany :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Trochę odstrasza mnie irytująca bohaterka.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie za bardzo ufam autorkom z Wattpada, ale też ich nie skreślam. Mimo to książka raczej nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałam okazję czytać tę książkę już jakiś czas temu, jednak nie za bardzo pamiętam samej fabuły. Jednak w trakcie czytania miło ją wspominałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie jestem fanem tego typu literatury i rzadko po nią sięgam. Z Wattpada póki co nic nie czytałam i raczej nie mam zamiaru (:

    OdpowiedzUsuń
  13. Nominowałam Cię do akcji związanej z pomocą Patrykowi. W skrócie: mamy 9 dni na zebranie prawie 1,4 mln zł. Proszę, dołącz do akcji, zajmie to kilka minut, a Patryka zbliży do wyjazdu do USA i tym samym uratuje mu życie.

    Więcej informacji: https://magdalenblog.blogspot.com/2020/02/akcja-dla-patryka-czas-start-pomagajmy.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie jest to gatunek, po który sięgam kiedy indziej niż w ciepłe lato. Lubię czytać takie książki na plaży.

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie moje klimaty, ale książka na pewno znajdzie swoich fanów.

    OdpowiedzUsuń
  16. Trzeba zacząć pokazywac gdzies swoją twórczość.Nawet książki "z przymrużeniem oka" relaksują! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. podobno z wiekiem zmienia się gust (dokładnie co 7 lat) może dojrzałaś do tego typu książek ;-) ja jestem jeszcze "za młoda" ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sądzę, żeby to była jedna z pozycji, do których trzeba "dojrzeć" 😄

      Usuń
  18. Ostatnio przyjaciółka polecała mi ta książkę i chyba sie skuszę

    OdpowiedzUsuń
  19. Sporo słyszę o tym tytule, ale jakoś mnie do niego nie ciągnie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Książka jest mi w ogóle nie znana, ale jestem bardzo zainteresowana jej treścią. Muszę po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  21. Niestety raczej nie będę miała czasu zapoznać się z tą książką, ale polecę ją mojej znajomej, która lubi takie błyskawiczne i lekkie historie :)

    OdpowiedzUsuń