Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

środa, 12 sierpnia 2020

305. Jest krew..., Stephen King

Zbiór czterech opowiadań autorstwa mojego ulubionego współczesnego autora, Stephena Kinga. Jest krew... to jedno z najnowszych dzieł króla grozy, które zagościło całkiem niedawno na polskim rynku wydawniczym. Jak możecie się domyślić, do lektury podeszłam z ogromnym entuzjazmem i choć preferuję powieść od opowiadania, to i tak nie zawiodłam się. Stephen King potrafi oczarować, a także przerazić zarówno długą, jak i krótką formą. 

Stephen Edwin King (ur. 21 września 1947 w Portland) – amerykański pisarz, autor głównie literatury grozy. W przeszłości wydawał książki pod pseudonimem Richard Bachman, raz jako John Swithen. Jego książki rozeszły się w nakładzie przekraczającym 350 milionów egzemplarzy, co czyni go jednym z najbardziej poczytnych pisarzy na świecie. Jest autorem horrorów, które przeszły do klasyki gatunku, jak np. Lśnienie, Smętarz dla zwierzaków (w nowym wydaniu jako Cmętarz zwieżąt), Miasteczko Salem, Podpalaczka. Nie ogranicza się jednak do jednego gatunku, czego przykładem są: Cztery pory roku, Zielona mila, Oczy smoka, Bastion oraz 8-tomowy cykl powieści fantastycznych Mroczna WieżaJest wielokrotnym zdobywcą Nagród Brama Stokera i British Fantasy Award. W 2003 został odznaczony prestiżowym Medalem za Wybitny Wkład w Literaturę Amerykańską (Medal for Distinguished Contribution to American Letters, DCAL) przez National Book Foundation, a w 2014 – Narodowym Medalem Sztuki. Stephen King ma córkę i dwóch synów, również pisarzy: Owena Kinga oraz Joe Hilla. Zanim odniósł sukces jako pisarz, pracował jako nauczyciel języka angielskiego w szkole. * 

King po raz kolejny pokazuje pełnię swojego kunsztu. W tytułowej noweli Holly Gibney, ulubiona bohaterka czytelników (znana z trylogii o Billu Hodgesie i z Outsidera), musi stawić czoło swoim lękom i być może kolejnemu outsiderowi - tym razem w pojedynkę. Telefon pana Harrigana opisuje międzypokoleniową przyjaźń, która trwa po grób… a nawet dłużej. Życie Chucka ilustruje ideę, że każdy z nas posiada wiele osobowości. A w Szczurze niespełniony pisarz boryka się z ciemną stroną swojej ambicji. **


Zbiór rozpoczyna opowiadanie noszące tytuł Telefon pana Harrigana. Opowiada on historię Craiga - chłopca, który zaprzyjaźnia się z bogatym emerytem - tytułowym panem Harriganem. Mężczyzna jest znanym magnatem finansowym, który swą fortunę zdobył na giełdzie papierów wartościowych. Choć spora część opowiadania dzieje się za życia Harrigana, to prawdziwa akcja rozpoczyna się tuż po jego odejściu. Pierwsze opowiadanie znajduje się na pograniczu thrillera i horroru - autor wciąga czytelnika do swego mrocznego umysłu za pomocą powolnej akcji i mocnego klimatu wywołującego miejscami gęsią skórkę. Szereg tragicznych, pozornie przypadkowych zdarzeń okazuje się działaniem czegoś w rodzaju siły nadprzyrodzonej, dla człowieka zupełnie niezrozumiałej. Harrigan niczym diaboliczne deus ex machina rozwiązuje problemy dorastającego Craiga - nie zawsze proszony, lecz zawsze w brutalny sposób. Telefon pana Harrigana liczy sobie nieco ponad sto stron. Kolejne opowiadanie to Życie Chucka i już w tym miejscu mogę napisać, że jest to tekst, który wywarł na mnie najmniej pozytywne wrażenie. Choć nie miałam problemu z lekturą, to nie wniosła ona nic konkretnego - właściwie nawet do myśli przewodniej zbioru pasuje ona jak piernik do wiatraka. Utwór ciężko jednoznacznie sklasyfikować, jednakże na pewno nie określiłabym go mianem horroru. Opisuje on życie 39-letniego mężczyzny, który dowiaduje się, że jest chory na raka - nie niespodziewanie, ale czy  nawet z wieloletnim wyprzedzeniem można w pełni przygotować się na moment odejścia? 

Trzecie opowiadanie będące swego rodzaju wisienką na torcie, nie tylko współdzieli swój tytuł z tytułem całego zbioru, ale jest zdecydowanie najlepsze i najbardziej rozbudowane. Jest krew, są czołówki zajmuje 220 stron tomu i odnosi się do bestsellerowej trylogii Stephena Kinga o Billu Hodgesie (Pan Mercedes, Znalezione nie kradzione, Koniec warty) a także do jednej z najnowszych powieści króla grozy - Outsider. Główną bohaterką jest znana czytelnikom wcześniej wymienionych utworów, niejaka Holly Gibney. Jak sam autor zdradza w posłowiu, kocha Holly Gibney i choć początkowo miała być tylko poboczną bohaterką, to skradła niemalże całą całą książkę, jak i serce Kinga. Autor oddaje jej cały utwór - Jest krew, są czołówki to miejsce, gdzie Holly gra pierwsze skrzypce - i choć nie znam Trylogii Pana Mercedesa, ani Outsidera, to opowiadanie to wywarło na mnie niesamowicie pozytywne wrażenie. Mroczne, pełne akcji, kryminalnych wątków, niejasności i ciekawych bohaterów - a także zła w kingowskiej postaci. Ostatnie opowiadanie zbioru to Szczur - całkiem ciekawe i ogólnie spokojne zamknięcie całości. Historia skupia się na niejakim Drew Larson, niespełnionym autorze opowiadań, który postanawia napisać dzieło swego życia - prawdziwą powieść. Mężczyzna wyjeżdża do opuszczonej chatki, gdzie zatapia się w procesie tworzenia. Niespodziewanie na drodze Drew staje szczur, który obiecuje spełnić jedno życzenie mężczyzny - jednak każde życzenie ma swoją cenę. 


Jest krew... to zbiór opowiadań, który wciąga czytelnika już od pierwszych stron. Stephen King porusza tematy znane odbiorcy, lecz jak zwykle przedstawia je w nowy, świeży sposób - dodając do tego elementu grozy. Tom może się okazać prawdziwą gratką dla fanów twórczości króla - a także trylogii o Panu Mercedesie, czy powieści Outsider. 

* wikipedia
** materiały wydawcy

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka!

wtorek, 21 lipca 2020

304. Piekielna głębina, Lindsay Galvin



Mroczny, pełen tajemnic thriller młodzieżowy z fabułą idealną na wakacyjne czytanie! Nastolatka budzi się na tropikalnej wyspie - jest zupełnie sama, a jej pamięć wypełniają czarne plamy przeplatane z niezrozumiałymi migawkami zdarzeń, które doprowadziły ją do sytuacji - sytuacji niemalże bez wyjścia. Rozpoczyna się walka o przetrwanie i... prawdę. 

Lindsay Galvin uważa się za szczęściarę, ponieważ wychowała się w rodzinie kochającej opowieści, muzykę i morze. W przeszłości pracowała w Tajlandii, gdzie spędzała wolny czas na nurkowaniu i oddała serce podmorskim głębinom. Obecnie mieszka z mężem i dwoma synami nad brzegiem nieco chłodniejszego morza w angielskim hrabstwie Sussex. Kiedy nie zajmuje się pisaniem, poświęca czas czytaniu, bieganiu i jodze. Studiowała język angielski, fascynują ją psychologia i przyroda. Piekielna głębina to jej debiutancka powieść. *

Kiedy Aster budzi się w samotności na tropikalnej wyspie, nie ma pojęcia, gdzie jest, jak się tutaj znalazła ani gdzie szukać swojej młodszej siostry Poppy. W tym sam czasie Sam, chłopak, z którym obie dziewczyny zawarły znajomość kilka dni wcześniej w samolocie, powiązuje ich niespodziewane zaginięcie z podejrzanymi wydarzeniami następującymi w jego życiu. Trójkę nastolatków łączy jedno – choroba nowotworowa dotknęła kogoś z ich najbliższej rodziny. Odpowiedzi, których szukają, okażą się spoczywać w tajemniczym podwodnym świecie – otoczonym bezludnymi wyspami, a mimo to zamieszkanym przez niezwykłe istoty… **


Choć latka lecą nieubłaganie, to po literaturę młodzieżową sięgam zawsze chętnie - zwłaszcza tę z ciekawym wątkiem fantasy, zakrapianym tajemnicami i mrocznym klimatem. Co prawda, literatura taka rzadko kiedy bywa górnolotna, ale za to potrafi wspaniale umilić popołudnie lub poranek przed pracą. Piekielna głębina to praktycznie podręcznikowy przedstawiciel historii skierowanej do młodzieży, jednakże tematyka, o którą zahacza wybiega poza dotychczas znane nam schematy. Lindsay Galvin w swej debiutanckiej powieści poruszyła temat potwornej choroby, jaką jest nowotwór. Skupia się nie tyle co na przebiegu tego żarłocznego potwora, lecz zgliszczach, jakie po sobie pozostawia. Aster, główna bohaterka książki, niedawno musiała pożegnać się ze swoją mamą, która przegrała walkę z nowotworem płuc. W związku z tym, iż choroba ta w rodzinie nastolatki pojawia się dosyć często, jest ona obciążona genetycznie. Aster musi pogodzić się z okrutną stratą oraz stawić czoła niecodziennym wydarzeniom, które następują w jej otoczeniu, w momencie w którym wpuszcza do swego życia Ionę - ciocię, z którą nie widziała się od bardzo dawna. 

Ręka. Noga. Wdech. 

Piekielna głębina jest jedną z tych książek, które przyciągają uwagę czytelnika już samą szatą graficzną. Choć główna kolorystyka okładki niespecjalnie przypadła mi do gustu, to cała reszta prezentuje się naprawdę świetnie. Wnętrze książki - rozdziały a także części, na które podzielona została treść, są ozdobione w piękny, ale delikatny sposób. Jak można się domyślić, króluje tu morski motyw. Jednak czy treść równie mocno przypadła mi do gustu? Cóż, pomimo tego, że myśl przewodnia - walka z nowotworem i innowacyjne badania mające na celu powstrzymanie zarówno rozwój, jak i występowania tej choroby, to naprawdę świetny pomysł na temat powieści skierowanej do młodzieży; to już samo wykonanie niezbyt dobrze wyszło autorce. Głównym problemem Piekielnej głębiny jest to, że Lindsay Galvin w irytujący sposób wszystko skomplikowała. Czytając tę książkę, niejednokrotnie odniosłam wrażenie, że autorka przedobrzyła z fabułą. Tajemniczy ośrodek badawczy Wildhaven położony w środku puszczy - w porządku; jednak po chwili wszystko wywraca się do góry nogami. Zmienia się lokalizacja, pojawia się szereg trudnych do wytłumaczenia zdarzeń - zaginięcia, tajemnicze istoty, spiski, konflikt pomiędzy naukowcami... ufff. W pewnym momencie z fajnej fabuły robi się absurdalny chaos, który wręcz ciężko ogarnąć - a zdałam sobie z tego sprawę w momencie, gdy zostałam zapytana przez bliską mi osobę, o czym jest ta książka. Im więcej opowiadałam, tym mocniej docierało do mnie, jak niepoważnie to brzmi. W tym momencie wyobraźcie sobie balon, z którego w nagle zaczyna schodzić powietrze - mniej więcej tak się wtedy czułam. 


Po przeczytaniu tej książki czuję przede wszystkim spore rozczarowanie. Świetny pomysł, temat godny uwagi, ciekawi bohaterowie, a jednak coś poszło nie tak. Może to kwestia tego, że nie zaliczam się już do młodzieży; a może tego, że przeczytałam już tak wiele książek, że trudno mi znaleźć coś, co naprawdę mną wstrząśnie. Cóż, wielu osobom ta historia niesamowicie przypadła do gustu - na mnie jednak efekt końcowy nie wywarł pozytywnego wrażenia. Połowę książki uważam za jak najbardziej udaną, jednak druga połowa to już inna bajka. Niestety Piekielną głębinę zaliczam do średniaków. 

* materiały wydawcy
** materiały wydawcy

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu YA! 

wtorek, 23 czerwca 2020

303. Narzeczona, Kiera Cass



Najnowsza powieść autorki bestsellerowej serii Rywalki. Kiera Cass to jedna z autorek książek dla młodzieży, która osiągnęła międzynarodowy sukces. Narzeczona opowiada historię niejakiej Hollis Brite, młodej damy zamieszkującej zamek Keresken. Pewnego dnia udaje jej się przyciągnąć uwagę młodego króla... czy uda jej się zdobyć jego serce? 

Kiera Cass to bestsellerowa autorka New York Timesa dzięki serii Rywalki. Jest mamą i żoną, a dodatkowo ma jeszcze mnóstwo spraw do zrobienia. Potrafi stworzyć z niczego koronę i sprawić, że jej czytelniczki nie mogą powstrzymać łez. * W skład serii Rywalki wchodzą: Rywalki, Elita, Jedyna, Następczyni, Korona; a także dodatkowe historie ze świata serii: Książę i gwardzista, The Epilogue, Królowa i faworytka, The Crown Epilogue. 

Przyszła królowa. Przystojny młody król. Para idealna… Ale czy na pewno? Kiedy król Jameson wybiera jako obiekt swoich uczuć lady Hollis Brite, Hollis jest zaskoczona – i zachwycona. Dorastała na zamku Keresken i podobnie jak wszystkie szlachetnie urodzone panny marzyła o tym, że pewnego dnia król spojrzy właśnie na nią. Zdobycie jego serca to spełnienie wszystkich jej pragnień. Jednakże Hollis już niebawem zaczyna sobie uświadamiać, że pokochanie króla i zostanie królową może nie być tak szczęśliwym losem, jak jej się wydawało. Kiedy zaś spotyka chłopaka, który potrafi dostrzec, co Hollis naprawdę kryje w swoim sercu, dziewczyna uświadamia sobie, że przyszłość, której naprawdę pragnie, jest przyszłością, jakiej nigdy wcześniej sobie nie wyobrażała. **


Narzeczona to niezależna powieść przypominająca klimatem hitową serię amerykańskiej pisarki. Cass aktualnie jest jedną z popularniejszych autorek tworzących głównie dla młodzieży starszej oraz młodszej. Seria Rywalki stała się międzynarodowym hitem wydawniczym - co więcej, Netflix planuje zekranizować losy dziewcząt walczących o królewski tytuł. Narzeczona skupia się na losach Hollis - młodej dziewczyny, która swą osobą przyciąga uwagę młodego króla Jamesona. Mężczyzna postanawia poślubić Hollis. Młoda dama szybko dostrzega, że bycie królową to nie tylko prestiż, ale przede wszystkim ogromna odpowiedzialność i szereg obowiązków. Co ciekawsze, w życiu młodej damy pojawia się niejaki Silas. Co wybierze Hollis - tron i przystojnego, młodego władcę, czy młodzieńca, który porwał jej serce przy pierwszym spotkaniu? 

Losy Hollis Brite to pierwsza książka Kiery Cass, jaką przeczytałam i choć historia jest mocno młodzieżowa, to wywarła na mnie całkiem pozytywne wrażenie. Po pierwsze, autorka posługuje się lekkim, plastycznym piórem, które z łatwością trafi do młodszego czytelnika; po drugie, iście królewska historia okraszona romantyzmem, intrygami, rywalizacją i uwagę wyidealizowanego króla. Która nastolatka nie marzy o byciu księżniczką? Cóż, na pewno kilka takich by się znalazło, jednak nie da się ukryć, że jest to jedno z popularniejszych dziecięco-młodzieńczych marzeń napędzanych choćby bajkami Disneya. Kiera Cass stworzyła serię, dzięki której nastolatki mogą wcielić się w rolę młodych dam i księżniczek. Historia Hollis ma w sobie sporo uroku, humoru, ale i wartościowych uwag. Główna bohaterka to sympatyczna i inteligentna osoba, która szybko pojmuje, że władza to odpowiedzialność oraz obowiązki. Istotnym elementem fabuły jest poznanie Silasa, co wprowadza nieco zamieszania a zakończenie stawia pod znakiem zapytania. Jednakże z perspektywy dorosłego czytelnika dostrzegam w tej historii również i wiele niedociągnięć. Odnoszę wrażenie, że losy Hollis Brite były pisane na szybko - byleby egzemplarz dosięgnął jeszcze fali uwielbienia, na której aktualnie unosi się seria Rywalki. Zazwyczaj czytelnicy narzekają na przytłoczenie wszelkimi opisami - dotyczącymi miejsca akcji, wyglądu bohaterów, lub też ich wcześniejszych doświadczeń. Tu sytuacja jest wręcz odwrotna - zostałam przytłoczona przez dialogi. Co więcej, autorka nie zamieściła opisów wyglądu niektórych bohaterów - czytelnik nie wie, jak wygląda Delia Grace czy Nora; a nawet rodzice głównej bohaterki. Niektórym postaciom brakuje charakteru, osobowości. Pomiędzy Hollis a królem nie poczułam choćby iskry chemii - poza tym monarcha wzbudzał we mnie raczej negatywne odczucia. 


Jednak nawet pomimo tych całkiem sporych niedociągnięć, przy książce wciąż można się zrelaksować. To niewymagająca lektura idealna na lato lub do poduszki. Myślę, że fani autorki będą zadowoleni. Książka powinna trafić w szczególności do nastolatek - nastoletnia ja zapewne byłaby zachwycona! 

* materiały wydawcy
** materiały wydawcy

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Jaguar!




wtorek, 9 czerwca 2020

302. Piękne złamane serca, Kami Garcia



Obyczajowa powieść z wątkami autobiograficznymi o urokach dorastania - pierwszej miłości, pierwszych porażkach i szukaniu własnego ja. Kami Garcia, znana głównie z serii Piękne istoty powraca z historią niejakiej Peyton Rios uwielbiającej piłkę nożną. Jak autorka serii fantasy odnalazła się we współczesnej rzeczywistości nastolatek?

Kami Garcia to współautorka będących na pierwszym miejscu listy New York Timesa bestsellerowych cykli Piękne istoty i Niebezpieczne istoty oraz nominowanych do nagrody Brama Stokera Unbreakable i Unmarked z serii The Legion. Kami dorastała poza granicami Waszyngtonu, nosiła sporo czarnego i spędzała godziny pisząc wiersze w swoim spiralnym notesiku. Jako dziewczyna z południowymi korzeniami, zawsze fascynowała się zjawiskami paranormalnymi. *

Osnuta na wątkach autobiograficznych opowieść z życia kilkunastoletniej Peyton, która uwielbia piłkę nożną. Osiąga w tej grze sukcesy i wiąże z nią swoją przyszłość. Zmaga się także z niedawną bolesną stratą, a życie szykuje jej jeszcze kolejne niespodzianki… Akcja rozpoczyna się w dniu, który ma być dniem idealnym, wymarzonym, i tak przechodzimy z bohaterką przez kilka miesięcy jej życia, od gorzkiego zawodu, poprzez stopniowe odzyskiwanie pewności siebie, dorastanie… A wszystko to w oprawie brawurowej, wartkiej akcji, pełnej humoru i nieoczekiwanych zwrotów oraz wnikliwego uchwycenia przez autorkę emocji wchodzących w dorosłość nastolatków… **

Życie w ostatnim czasie szczególnie mocno daje się we znaki nastoletniej Peyton Rios - do niedawna córce żołnierza, teraz będącej półsierotą. Choć matka dziewczyny robi wszystko, aby wynagrodzić jej brak ojca, takiej dziury w sercu niestety nie jest w stanie załatać swą osobą. Na szczęście Peyton jest otoczona przez ludzi, którym naprawdę na niej zależy - jej chłopak Reed to wschodząca gwiazda wrestlingu, a jego siostra Tess to jednocześnie najlepsza przyjaciółka Peyton. Już wkrótce zakończenie szkoły średniej, a przed nastolatką stoi świetlana przyszłość, gdyż udało jej się dostać do jednej z najlepszych uczelni w kraju. Wszystko zmienia się w przeciągu jednego wieczoru. Peyton traci miłość swojego życia, przyjaciółkę, a dodatkowo w wyniku wypadku zrywa tyle więzadło krzyżowe, co wiąże się z rehabilitacją, na którą dziewczyna nie ma czasu, bo warunek dostania się na wymarzoną uczelnię jest jeden - musi wygrać decydujący mecz. Jakby tego było mało, Peyton zaczyna otrzymywać agresywne smsy i telefony z pogróżkami, w wyniku czego jej matka postanawia wywieźć ją do Black Water w stanie Tennessee. 


Kami Garcia tworzy historię pełną wzlotów i upadków. Bohaterka jej powieści to silna, pełna werwy i samozaparcia nastolatka, która wie, czego chce od życia - jednak jak każdy z nas przeżywa chwile zwątpienia, obezwładnia ją poczucie bezradności, a także samotności. Życie Peyton zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni - do tej pory szkolna gwiazda piłki nożnej, stojąca u boku świetnie obiecującego się zawodnika wrestlingu. Teraz wyklęta i szykanowana kłamczucha, której nikt nie wierzy - nawet najlepsza przyjaciółka. Peyton musi w pewien sposób rozpocząć swe życie od nowa, uciec od otaczającej ją rzeczywistości, która z marzenia zmieniła się w koszmar. 

Choć Piękne złamane serca posiadają w sobie wiele oklepanych schematów i momentów, które dla mnie - dorosłej czytelniczki - wydają się zwyczajnie nielogiczne, to i tak historia ma w sobie to coś. Przede wszystkim porusza, zmusza do myślenia o życiu - o tym, że nie wiemy, co tak naprawdę czeka nas za kilka dni, miesięcy bądź kilka lat. Historię Peyton Rios czyta się dosyć wolno, choć nie można narzekać na brak akcji, bo akurat wydarzeń jest tu całkiem sporo. Cały czas coś się zmienia, nastolatka poznaje nowych ludzi, co wiąże się z różnego rodzaju relacjami - i tymi dobrymi, i złymi. Peyton jest w stanie zdobyć sympatię czytelnika, jeżeli tylko przemknie on oko na pewne kwestie. Jak wcześniej wspomniałam, jest to nastolatka z charakterem - nie da sobie w kaszę dmuchać i zdarza jej się wybuchać. Jeżeli o mnie chodzi, to lubię tego typu bohaterki powieści. Bohaterowie drugoplanowi są całkiem nieźle wykreowani choć również na zasadzie schematów i kontrastów. Zdecydowanie przypadła mi początkowa lokalizacja powieści, czyli jedna ze szkół sportowych w Waszyngtonie; szkoła w Black Water za bardzo przypominała te wszystkie, które znamy z amerykańskich seriali młodzieżowych. 



Czy książkę polecam? I tak, i nie. Powinna ona trafić do nastolatek, bo choć w tym momencie nie czuję się do końca zadowolona z lektury, to wiem, że gdybym przeczytała tę historię dziesięć lat temu, to zapewne bardzo przypadłaby mi ona do gustu. Tak jak wcześniej wspomniałam, historia posiada to coś, co sprawia, że jednocześnie nie jest w stanie odradzić wam tej książki. 

* lubimy czytać
** materiały wydawcy


Serdecznie dziękuję Butterfly za egzemplarz do recenzji!


wtorek, 2 czerwca 2020

301. Ostatnia walka, Rachel E. Carter


Finałowy tom popularnej serii fantasy, która rozkochała mnie już od pierwszego tomu. Ostatnia walka to zaskakująco mocne zakończenie losów Ryiah, młodej magini, która wspięła się na sam szczyt swych możliwości, po to, aby upaść z hukiem - czy to wszystko było tego warte?

Rachel E. Carter to amerykańska autorka, której cykl fantasy Czarny mag osiągnął status bestsellera według USA Today. Wpływ na twórczość Carter miały: J.K. Rowling (Harry Potter), Meg Cabot (Pośredniczka, Pamiętniki księżniczki), Taheren Mafi (Dotyk Julii), L.J. Smith (Pamiętniki wampirów), Tamora Pierce (Krąg magii, Kroniki Tortallu) oraz Jane Austen (Duma i uprzedzenie, Perswazje). Amerykańska pisarka wielbi kawę, którą kolekcjonuje i ma słabość do czarnych charakterów w literaturze, a szczególnie pana Darcy'ego. Pierwsza część serii Czarny mag w Polsce miała premierę 13 września 2018 roku - natomiast za granicą jest dostępna już całość, w skąd której wchodzą: Non-heir (tzw. 0,5), First Year, Apprentice, Candidate, Last Stand. Polskie tytuły serii to: Pierwszy rok, Adeptka, Kandydatka oraz Ostatnia walka. 

On jest Czarnym Magiem, a ona zdrajczynią. Świat Ryiah runął, gdy odkryła niecne plany króla Blayne'a. Teraz musi zdradzić wszystko, co kocha, aby uchronić królestwo przed wojną. Rozdarta między miłością a obowiązkiem, sercem a rozsądkiem Ry podejmuje się niebezpiecznej misji. Ma pomóc rebeliantom i przekonać przedstawicieli królestwa Pythus, aby zerwali pakt ze skorumpowanym królem Jeraru, jednocześnie oszukując najpotężniejszego maga w królestwie, a zarazem swojego męża. Wcześniej czy później będzie musiała stanąć do walki. *


Recenzja ta stanowi nie tylko moją ocenę ostatniego tomu serii Czarny mag autorstwa Rachel E. Carter, ale także całości przygód młodej magini Ry i mrocznego księcia Darrena. Pierwszy tom przeczytałam w 2018 roku i śmiało mogę stwierdzić, że była to miłość od pierwszego przeczytania. Autorka oczarowana mnie kreacją świata przedstawionego, bohaterami, fabułą a także swoim warsztatem literackim. W 2019 roku przeczytałam drugi (Adeptka) i trzeci (Kandydatka) tom, które wywarły na mnie równie pozytywne wrażenie. Ostatnia walka choć utrzymana w tej samej konwencji, bardzo różni się od poprzednich tomów - przede wszystkim natłokiem krytycznych wydarzeń, które burzą wszystko, na co nasi bohaterowie pracowali na przestrzeni całej serii. Wszystko okazuje się być potwornym kłamstwem, niszczącym rzeczywistość, którą znamy. 

,,Byłam magiem i dziewczyną, nikim więcej. Wszystko inne to nieprawda.''

Rachel E. Carter jest brutalna, bezwzględna, ale jednocześnie... cudowna. Seria Czarny Mag jest jedną z tych, które przeniosły mnie na wiele godzin do innego świata i wielokrotnie zaparły dech w piersi. Jak dla mnie jest to idealna fantastyka młodzieżowa - pełna wartkiej akcji, zakazanej miłości, wstrząsających decyzji, piękna przyjaźni - która spokojnie przypadnie do gustu również starszemu czytelnikowi. Ostatnia walka to mocne zakończenie serii, które na długo zapadnie w pamięci czytelników. Szczerze mówiąc, nie sądziłam, że autorka odważy się na tak drastyczny rozwój wydarzeń - zdecydowanie nie jest to zakończenie z cyklu i żyli długo i szczęśliwie. Za dużo tu krzywdy, bólu, łez, ciężkich słów i podłych czynów, po doświadczeniu których niemożliwym jest wrócić do tego, co było przed. Ale zawsze można się starać, próbować, mieć nadzieję...


Jeżeli jesteście przed lekturą ostatniego tomu, to przygotujcie się na mocne emocje i łamiące serce sytuacje. Z kolei osoby, które przeczytały już Ostatnią walkę zgodzą się ze mną, że to była prawdziwa jazda bez trzymanki. Pozostało mi czekać na nowelkę Non-heir, będącą dodatkiem do serii i ciekawym dopełnieniem całości. POLECAM - zarówno całą serię, jak i każdy tom z osobna. 

* materiały wydawcy

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Uroboros!
 

piątek, 15 maja 2020

300. Mroczne umysły, Gwenda Bond




Pierwsza powieść z serialowego świata Stranger Things. Gratka dla fanów i wciągająca historia z gatunku science-fiction. Fabuła Mrocznych umysłów ma miejsce zanim pojawił się Demogorgon, zanim przybył Łupieżca snów, zanim Will Byers zaginął. 

Gwenda Bond to autorka powieści dla młodzieży, najbardziej znana z serii o Louis Lane, ukochanej Supermena (Fallout, Double Down, Treaple Threat), oraz trylogii Cirque American (Girl on a Wire, Girl Over Paris, Girl in the Shadows). Wraz z mężem, Christopherem Rowe, współtworzą młodzieżowa serię The Supernormal Sleuthing Serrvice. Bond publikuje m.in. w Los Angeles Times, Publishers Weekly, Locus. Ukończyła wydział pisania na Akademii Sztuk Pięknych w Vermont. Mieszka wraz z mężem i ukochanymi zwierzętami w stuletnim domu w Lexington, w stanie Kentucky. *

Wiosna, 1969 rok. Terry Ives wiedzie spokojne życie w małym miasteczku Hawkins w stanie Indiana, w którym czas zdaje się płynąć wolniej, a wydarzenia związane z wojną w Wietnamie rzucają jedynie słaby cień na codzienność. Kiedy ambitna dziewczyna dowiaduje się o ważnym dla kraju rządowym eksperymencie MKULTRA, prowadzonym w miejscowym laboratorium, nie chce pozostać bierna i decyduje się wziąć w nim udział. Pozornie nieznacząca decyzja zmienia jej życie raz na zawsze. **


Serial Stranger Things poznałam dwa lata temu - będąc na zwolnieniu chorobowym obejrzałam w ciągu niecałych dwóch dni cały sezon pierwszy i wprost nie mogłam się opamiętać po tej historii! Zdecydowanie najmocniejszym elementem serialu jest klimat lat 80., który mnie osobiście bardzo kojarzy się z powieściami Stephena Kinga. Na kolejny sezon czekałam z utęsknieniem, a gdy tylko wpadł w moje przysłowiowe łapki, obejrzałam go równie szybko, co poprzedni. Wyobraźcie sobie zatem moją reakcję na tę książkę - w końcu dostałam to, o czym marzy każdy fan serialu, będący jednocześnie książkoholikiem - serial w książce! Warto jednak zaznaczyć, że powieść Mroczne umysły nie opowiada tej samej historii, którą możemy obejrzeć na komputerze, bądź laptopie, lecz wydarzenia mające miejsce wcześniej. Tak więc, generalnie otrzymujemy jeszcze więcej. 

Jest rok 1969. W małym miasteczku Hawkins położonym w stanie Luizjana z dnia na dzień zaczynają dziać się niepokojące rzeczy - nieoznakowane samochody, tajne laboratorium prowadzące badania na ludziach, milczący mundurowi i ponurzy lekarze, milczący niczym Charlie Chaplin na wielkim ekranie. W tle majaczy cień rzucany przez ówczesną sytuację polityczną Stanów Zjednoczonych - wojnę w Wietnamie. Coś zdecydowanie jest nie tak i Terry Ives postanawia rozgryźć co. 

Ciekawym elementem powieści ze świata Stranger Things jest tożsamość głównej bohaterki - Terry Ives to matka... Jedenastki. Panna Ives niefortunnie związuje swoje losy z doktorem Brennerem, który dowodzi tajemniczym i niepokojącym eksperymentom polegającym, między innymi, na wprowadzaniu pacjentów w stan otępienia, a także całkowitym odizolowaniu ich od świata. Co więcej, Terry przez przypadek odnajduje w laboratorium dziecko, niejaką 008.  


Do warsztatu autorki nie mam uwag - ani nie jest zły, ani nie rewelacyjny. Gwenda Bond przenosi czytelników w świat znany z małego ekranu, jednakże akcja powieści dzieje się wcześniej niż ta serialowa. Warto jednak zaznaczyć, że Mroczne umysły wypadają nie tylko dobrze, jak książkowa odsłona serialowego świata, ale jako powieść sama w sobie. Fabuła łatwo wciąga, a tajemnice, których w tej książce jest tyle, co kamieni na wiejskiej drodze, sprawiają, że wręcz trudno oderwać się od lektury. Klimat powieści idealnie oddaje ten znany tam z programu, co dla mnie jest ogromnym plusem. Bohaterowie są ciekawie i sympatycznie wykreowani. Czytelnik odnajdzie tu znacznie mniej potworów, a więcej o eksperymentach naukowych mających miejsce w Hawkins. 

Mroczne umysły okazały się być nie do końca tym, czego się spodziewałam, jednak nie określiłabym to wadą. Przyjemnie było zanurzyć się znowu w ten klimat oraz poznać wydarzenia mające miejsce przed akcją pierwszego sezonu. 

* lubimy czytać
** materiały wydawcy

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Poradnia K! 


sobota, 9 maja 2020

299. Dotąd dobrze, Ursula K. LeGuin

Zbiór wierszy legendarnej amerykańskiej pisarki. Choć nigdy wcześniej nie czytałam nic Ursuli K. LeGuin, to jej osoba jest mi doskonale znana. O tej pani trudno nie usłyszeć. To jedna z najbardziej rozpoznawalnych i ikonicznych pisarek naszych czasów. W październiku zeszłego roku wydawnictwo Prószyński i -Ska wydało dwujęzyczny zbiór opowiadań Dotąd dobrze. Ta pięknie wydana książka zawiera w sobie cudowne, niezwykle plastyczne teksty, które przenoszą czytelnika w zupełnie inny świat. 

Powieściopisarka amerykańska. Córka znanego antropologa Alfreda L. Kroebera (śladem panieńskiego nazwiska jest litera K po imieniu) i wywodzącej się z polskiej rodziny Krakowów badaczki indiańskiego folkloru i pisarki Theodore Kroeber. Wyniesiona z domu znajomość rytuałów, obrzędów i szamańskich praktyk, a także zainteresowanie i szacunek dla kulturowej odmienności i różnorodności wywarły duży wpływ na pisarstwo Le Guin, której utrzymana w konwencjach literatury science fiction i fantasy twórczość jest wysoko ceniona również poza kręgiem miłośników fantastyki. Jej powieściowy debiut, Świat Rocannona (1964, Rocannon's World), otwiera fantastycznonaukowy tzw. cykl haiński - należące doń powieści i opowiadania dzieją się w świecie przyszłości, w którym planety zasiedlone przez humanoidalnych przedstawicieli pradawnych cywilizacji Hain po tysiącleciach izolacji nawiązują wzajemne kontakty, tworząc galaktyczną Wspólnotę. Wybitnym osiągnięciem artystycznym Le Giun jest tetralogia fantasy o świecie Ziemiomorza, na którą składają się Czarnoksiężnik z Archipelagu (1968, A Wizard of Earthsea), Grobowce Atuanu (1972, The Tombs of Atuan), Najdalszy brzeg (1972, The Farthest Shore) oraz Tehanu. *

Ten ostatni zbiór wierszy ukończyła tuż przed swoją śmiercią w 2018 roku. W Dotąd dobrze bezkompromisowo mierzy się ze śmiertelnością, pełna zdumienia dla tajemnicy, która się za nią kryje. Przesiąknięta naturalnym pięknem północno-zachodniego Wybrzeża, gdzie echo niesie melodię dziecięcych piosenek i mitów, ostatnia książka Le Guin jest ukoronowaniem jej długiej i bujnej kariery pisarskiej. **


Dotąd dobrze to zbiór wierszy będący ostatnim diamentem w koronie nie tak dawno zmarłej pisarki Ursuli K. LeGuin. Już samo wydanie robi ogromne wrażenie - widać, że wydawnictwo podeszło do tej pozycji z ogromnym szacunkiem. Odpowiednio zadbano o każdy element egzemplarza: twarda oprawa, piękne ozdobniki wewnątrz, porządny papier, a co najważniejsze - dwujęzyczne wiersze. Po lewej stronie mamy wiersze w języku oryginalnym, czyli angielskim, z kolei po prawej ich tłumaczenie. Treść została podzielona na coś w rodzaju rozdziałów: Spostrzeżenia, gdzie mamy 7 wierszy; Zaklęcia (5 wierszy), Medytacje (8 wierszy), Elegie (10 wierszy), Nocna podróż (10 wierszy), Tak daleko (12 wierszy), W dziewiątym dziesięcioleciu (14 wierszy). Niektóre wiersze są bardzo krótkie, inne są znacznie bardziej rozbudowane, jednak wszystkie przenoszą czytelnika w zupełnie inny świat - autorka eksperymentuje i bawi się słowem oraz formą; sprawia, że przystajemy nad wersem, analizujemy go i czytamy wielokrotnie. Choć nie jestem fanką utworów lirycznych, tak w tym przypadku jestem pod ogromnym wrażeniem Ursuli K. LeGuin, jak i tych krótkich dzieł. 

,,Gdy patrzę na ciebie z drugiej strony
przepaści, którą nakreśliłeś
między nami...''

Wiersze Ursuli K. LeGuin obudziły we mnie wiele emocji i uczuć - niektóre utwory doprowadziły mnie do łez, inne zmusiły do refleksji. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się aż takiego efektu i jestem jak najbardziej pozytywnie tym zaskoczona. Niektóre wiersze amerykańskiej pisarki znanej głównie z tetralogii o świecie Ziemiomorza zdecydowanie pozostaną moimi ulubionymi, zwłaszcza Teodora, Słówko za zmarłymi, oraz Przepaść, którego fragment znajduje się wyżej. Teksty znajdujące się w zbiorze Dotąd dobrze są niezwykle delikatne, plastyczne, refleksyjne i potężne w przekaz oraz emocje. Tematyka wierszy jest dosyć prosta i jak najbardziej przyziemna - są to wspomnienia samej autorki, Ursuli K. LeGuin. Pisarka powraca do przeszłości, do wydarzeń, których doświadczyła; do osób, z którymi miała do czynienia, a które odcisnęły na jej życiu swego rodzaju piętno; do uczuć, chwil radości, a także smutku. LeGuin najbardziej ujęła mnie wspomnieniami o swej mamie. Ta niewielka, aczkolwiek pięknie wydana pozycja jest jak najbardziej warta czasu czytelnika. 

Powrócę jeszcze do tematu wydania. Zbiór wierszy Dotąd dobrze to książka pod względem motywu zgoda z poprzednimi dziełami autorki. Delikatne ilustracje doskonale oddają ducha twórczości Ursuli K. LeGuin i będą cudownym dopełnieniem kolekcji jej książek - jestem pewna, że dzieła LeGuin w wydaniu Prószyńskiego pięknie prezentują się na półce. 


Dotąd dobrze to prawdziwa gratka dla fanów twórczości Ursuli K. LeGuin - ja, choć jeszcze fanką jej nie jestem (a czuję, że wkrótce nią zostanę) jestem zachwycona wierszami autorki, jak i wydaniem tego zbioru. Mam zdecydowanie ochotę na więcej dzieł Ursuli K. LeGuin i wkrótce zabieram się za lekturę jej opowiadań znajdujących się w tomie Cała Orsinia. Polecam!

* lubimy czytać
** materiały wydawcy

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka!




niedziela, 3 maja 2020

298. Całopalenie, Robert Marasco

Jedna z najważniejszych powieści grozy, pochodząca ze złotego okresu literackiego horroru w Stanach Zjednoczonych. Kanoniczne dzieło, prekursorska historia epoki, będąca fundamentem gatunku literatury grozy. Całopalenie polskiego wydania dopiero doczekało się w tym roku, po 47 latach od czasu powstania. 

Robert Marasco to amerykański pisarz, dramaturg i nauczyciel, autor horrorów. Do jego najbardziej znanych dzieł należą wystawiana na Broadway'u sztuka Child's Play oraz powieść Całopalenie, która otrzymała kinową adaptację. Marasco urodził się Bronxie, ukończył studia na Fordham University. Po otrzymaniu dyplomu uczył łaciny w liceum, które sam ukończył - Regis High School na Manhattanie. Jego doświadczenie jak nauczyciela posłużyło mu za inspirację do napisania Child's Play, które zyskało duży rozgłos i otrzymało prestiżowe nagrody. Oprócz tego napisał dwie powieści. *

Ben i Marian Rolfe mają już serdecznie dość swojego ciasnego, dusznego mieszkania na Brooklynie, które podczas upalnego lata staje się nie do wytrzymania. Kiedy więc trafia im się okazja na wynajęcie luksusowej rezydencji na północy stanu za jedyne 900 USD za cały sezon, po prostu nie mogą odmówić. Właściciele mają jednak nietypową prośbę: w odległym skrzydle budynku, za dziwnymi, misternie rzeźbionymi drzwiami mieszka starsza kobieta, pani Allardyce, a nowi lokatorzy w ramach umowy wynajmu muszą zobowiązać się do przygotowywania jej posiłków. **

Całopalenie to książka, o której szczerze mówiąc, nie miałam zielonego pojęcia do czasu, gdy wydawnictwo Vesper, znane z powieści grozy (zarówno tych współczesnych, jak i klasycznych), zaproponowało mi recenzję tej powieści. Na paczkę czekałam z ogromnym wyczekiwaniem, a gdy tylko dzieło Roberta Marasco dotarło do mnie, postanowiłam szybko je przeczytać. Obok takich książek nie jestem w stanie przejść obojętnie, zwłaszcza że horror i klasykę uwielbiam, a połączenie tych dwóch gatunków to mój literacki kawałek nieba.   


Lektura tej powieści była... intensywna, uzależniająca i w pewnym sensie mrożąca krew w żyłach. Jednak nie w sposób znany z ówczesnego typowego horroru pełnego straszaków i obrzydliwych opisów. Całopalenie to historia, która wywołuje stałe uczucie niepokoju, gdyż Robert Marasco stopniowo buduje napięcie i poczucie zagrożenia, jednocześnie nie wskazując jednoznacznego źródła tych emocji. Tu główną rolę nie pełnią bohaterowie - rodzina Rolfe, która na czas letni wprowadza się do zniszczonej rezydencji i pełni tam rolę gospodarzy oraz opiekunów posiadłości - lecz sama posesja, przypominająca żywy organizm. Dopiero z czasem czytelnik odkrywa, że dom ten jest niczym pasożyt, żywiący się swymi mieszkańcami. Powoli wysysa z nich to, co dobre, odbierając im jednocześnie siły witalne oraz zdrowie psychiczne. Tajemnica i źródło tej diabelskiej mocy schowane jest głęboko w środku posiadłości, zamknięte za misternymi drzwiami, wokół których roi się od zdjęć udręczonych ludzi. Atmosfera z każdym rozdziałem niebezpiecznie się zagęszcza, otacza bohaterów i czytelnika - wciąga, przeżuwa a na końcu wypluwa. 

Całopalenie to bezsprzecznie klasyka gatunku i dzieło jedyne w swoim rodzaju. Lektura tej powieści, gdy tylko zagłębiłam się w zawiłość historii i oswoiłam się z dosyć cierpkim piórem autora, była dla mnie ogromną przyjemnością. Roberto Marasco nie daje się ponieść emocjom. Narracja jest dosyć jałowa i właśnie przez to, wydarzenia mające miejsce w niesamowitej i ponurej posiadłości, tak mocno dają się we znaki czytelnikowi. To, co czuje - niepokój stopniowo przeradzający się w strach, niepewność czy poczucie niebezpieczeństwa, należą tylko i wyłącznie do niego. Coś tu jest zdecydowanie nie tak, a bohaterowie nieuchronnie zmierzają ku własnej zagładzie. Powieść ta mocno wpływa na psychikę czytelnika. Autor bawi się zmysłami odbiorcy i bohaterów, niejednokrotnie sprawiając, że wydarzenia mające miejsce w powieści stawiamy pod znakiem zapytania. Czy to, co się dzieje w domu, jest prawdziwe, czy może jest wytworem wyobraźni  jego tymczasowych mieszkańców? Bo przecież dom, sam w sobie, nie może być zły, prawda? Nie ma tu w końcu duchów przemykających gdzieś w tle, samoistnie spadających obiektów, niepokojących głosów, dźwięków, udręczonego zawodzenia - a wręcz przeciwnie. Z każdym kolejnym dniem rezydencja rozkwita, staje się coraz piękniejsza, bogatsza w estetykę. Wszystko zmierza ku lepszemu, a jednocześnie... wręcz przeciwnie.  


Robert Marasco straszy w sposób subtelny, a jednocześnie zdecydowany. Wdziera się do umysłu odbiorcy i wręcz zmusza do pozostania w tej mrocznej rzeczywistości aż do ostatniej strony. Tu diabeł tkwi w szczegółach, samoistnym odradzaniu się rezydencji i powolnym upadku jego mieszkańców. Całopalenie trawi od środka, sięga każdej części ciała bohaterów, aż w końcu po ich jestestwie pozostanie tylko pył - zresztą wskazuje na to tytuł powieści, który przez długi czas był dla mnie swoistą zagadką i właściwie dopiero teraz, podczas pisania tego tekstu, udało mi się dojść do takich wniosków. Oceniając powieść całościowo, mogę śmiało stwierdzić, że jest to niezwykle przemyślana historia, która zdecydowanie zasługuje na uwagę polskich czytelników. Ten literacki horror z 1973 roku stał się prekursorem wielu powieści z gatunku literatury grozy, w których można doszukać się pewnego rodzaju podobieństw właśnie do Całopalenia - w tym momencie mogę wymienić choćby Lśnienie Stephena Kinga. Jednak czy Całopalenie tak naprawdę straszy? Na pewno nie w sposób nam znany - jest to inny strach, pochodzący z głębi, nie z otoczenia. Na pochwałę zasługuje nie tylko treść, ale także polskie wydanie powieści. Twarda oprawa, mroczna okładka oraz niepokojące ilustracje autorstwa Macieja Kamudy. Cóż, nie pozostało mi nic innego, jak polecić wam tę historię - naprawdę warto!

* materiały wydawcy
** materiały wydawcy 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Vesper!

niedziela, 26 kwietnia 2020

297. Dzieci z Lovely Lane, Nadine Dorries

Drugi tom bestsellerowej serii Pielęgniarki, kontynuacja Aniołów z Lovely Lane, czyli książki którą recenzowałam w styczniu tego roku. Seria Nadine Dorries to przyjemna i porywająca historia pracowników liverpoolskiego szpitala St Angelus osadzona w latach 50. XX wieku. w intrygujący, a czasem i przygnębiający sposób ukazująca życie w powojennej Anglii. Oprócz poznanych wcześniej bohaterów, czytelnik będzie miał okazję spotkać nowe postaci, które wiele wniosą do fabuły - zarówno dobrego, jak i złego. 

Nadine Dorries pochodzi z Liverpoolu. Sama również ukończyła szkołę pielęgniarską i pracowała w tym zawodzie, doskonale zatem zna temat i branżę. Od 2005 roku jest posłanką do Parlamentu z okręgu Mid-Berdfordshire. Ma trzy córki. Jest autorką wielu bestsellerowych powieści obyczajowych, a kolejne tomy serii o pielęgniarkach z Lovely Lane niezmiennie wzbudzają emocje i zachwyt czytelniczek. *

Anglia, rok 1954. Dzielne pielęgniarki z Lovely Lane - Dana, Pammy, Victoria i Beth już drugi rok uczą się zawodu i samodzielności. Wkrótce zmierzą się z nie lada wyzwaniami - zarówno na oddziałach, jak i w życiu prywatnym. Są młode i nie bronią się przed miłością, w przeciwieństwie do siostry Emily Haycock, dyrektorki szkoły pielęgniarstwa, która stanie przed trudnym wyborem. Wszak zamężnym siostrom nie wolno pracować w zawodzie… Tymczasem w szpitalu St Angelus pojawia się sroga panna Van Gilder, nowa zastępczyni przełożonej pielęgniarek i szybko zyskuje niechlubny przydomek Krwawa Ava Wampirzyca. Swoimi pomysłami wprowadzenia usprawnień na oddziałach zamierza bezceremonialnie wywrócić szpitalne życie do góry nogami. **


Już pierwszy tom autorstwa Nadine Dorries wkradł się w moje gusta poprzez ciekawy i zróżnicowany wachlarz bohaterów, intrygujące miejsce i czas akcji, a także pióro autorki. Dzieci z Lovely Lane to bezpośrednia kontynuacja losów młodych pielęgniarek szpitala St Angelus - Dany Brogan, Pammy Tanner, Victorii Baker oraz Beth Harper. Te cztery młode kobiety niemalże od początku stażu obdarzyły się wzajemną sympatią i wspierały w trudnych chwilach - zarówno tych zawodowych, jak i prywatnych. Oczywiście, poruszając temat bohaterów serii, nie mogłabym nie wspomnieć o Emily Haycock, ich opiekunce, którą wręcz nie da się nie polubić. Oprócz wymienionych przeze mnie postaci, jest jeszcze ich cały szereg - tych drugo-, jak i trzecioplanowych, którzy biorą czynny udział w życiu liverpoolskiego szpitala, spiskują, mieszają i rozśmieszają. W drugim tomie mamy okazję poznać dwie nowe bohaterki, różniące się od siebie niczym ogień i woda: Lily i Amy. Ta pierwsza, to nastolatka mieszkająca w jednej z najgorszych ulic Liverpoolu, której całkiem przyjemna nazwa Clare Cottage potrafi zmylić niezorientowaną w tamtejszych realiach osobę. Dziewczyna pochodzi z patologicznej rodziny - jej rodzice to alkoholicy, którzy całkowicie zatracili się w swoim nałogu, pozostawiając dwójkę swych malutkich dzieci pod opieką szesnastoletniej córki. Lily Lancashire ciężko pracuje na utrzymanie rodzeństwa i jest gotowa zrobić dla nich wszystko. Druga bohaterka, Amy Curran to rozpieszczona i zepsuta nastolatka wywodząca się z dobrej rodziny - nigdy jej niczego nie brakowało i być może temu nic też nie docenia. Przez własną głupotę pakuje się w kłopoty, których konsekwencje mogą zmiażdżyć jej rodzinę. Losy tych dwóch nastolatek niespodziewanie się ze sobą splatają. W drugim tomie namiesza również niejaka Ava van Gilder, która dołączy do personelu St Angelus - niestety jej zamiary nie są dobre, a pracownicy szpitala będą musieli utworzyć wspólny front, aby obronić siebie, jak i placówkę przed jej działaniami.  

Dzieci z Lovely Lane to bardzo dobra kontynuacja pierwszego tomu. Niezwykle polubiłam Lily Lancashire, która zdobyła moje serce już w pierwszym rozdziale jej poświęconym - na szczęście autorka postanowiła rozwinąć jej wątek i prawie połowa książki dotyczy własnie Lily i jej rodziny. W tej części za to mamy znacznie mniej głównych bohaterek poprzedniego tomu, czyli Dany, Pammy, Victorii i Beth - pojawiają się one rzadziej i bardziej w tle, niż na pierwszym planie. Autorka jak zwykle porwała mnie opisami życia społecznego i obyczajowego Anglii XX. wieku - z naciskiem na funkcjonowanie NHS, czyli Narodowej Służby Zdrowia, jednak w dużej mierze skupiła się również na życiu tych najbiedniejszych obywateli, na których druga wojna światowa odcisnęła niezmywalne piętno. Nadine Dorries wpływa na uczucia czytelnika poprzez liczne opisy ciężkiego losu ludzi z tak zwanego marginesu społecznego.


Jestem ciekawa dalszych losów bohaterów wykreowanych przez Nadine Dorries. Autorka w ciekawy sposób rozwinęła losy mieszkańców Liverpoolu i pracowników szpitala St Angelus. Jest to jedna z tych serii, które naprawdę z łatwością potrafią przypaść czytelnikowi do gustu. 

* Lubimy czytać
** materiały wydawcy 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka!

wtorek, 21 kwietnia 2020

296. Powietrze, którym oddychasz; Frances de Pontes Peebles

Piękna, refleksyjna powieść zapraszająca czytelnika w podróż po biednych zakątkach Brazylii, hałaśliwych dzielnicach Rio de Janeiro żyjących muzyką - aż po Hollywood, będące symbolem kultury amerykańskiej. Brazylijska pisarka, Frances de Pontes Peebles maluje w umyśle odbiorcy wyraziste obrazy, które pozostaną nie tylko w pamięci, ale i sercu. Drodzy czytelnicy, zapraszam Was na recenzję powieści Powietrze, którym oddychasz. 

Frances de Pontes Peebles to pisarka brazylijska, urodziła się w Recife, stolicy stanu Pernambuco. Ukończyła uniwersytet stanowy w Austin w Teksasie oraz warsztaty pisarskie Iowa Writers'Workshop. Otrzymała stypendium brazylijskiego Instituto Sacatar oraz nagrodę Michener - Copernicus Society of America. Jest także autorką opowiadań. Mieszka w Chicago. *

Dziewięcioletnia Dores pracuje na farmie trzciny cukrowej w sercu Brazylii. Osierocona, uboga i poniżana, pewnego dnia poznaje Graçę, córkę właścicieli majątku, w którym dorasta. Nowa znajomość całkiem odmienia jej życie i pozwala doświadczyć rzeczy, o których nigdy nawet nie marzyła. Urodzone w całkiem różnych środowiskach Dores i Graça szybko nawiązują relację, w której z początku niewinne dziecięce psoty przechodzą w głęboką zażyłość podsycaną miłością, sławą i uwielbieniem dla muzyki. **


Powietrze, którym oddychasz to wielowarstwowa historia dwóch kobiet. Maria das Dores to córka kobiety okrytej hańbą - od dziecka skazana na wstyd, biedę, ciężką pracę i społeczne potępienie. Jej przeciwieństwem jest druga główna bohaterka Maria das Graça - córka bogatego państwa Pimentel, którzy przejmują po swojej rodzinie plantację trzciny cukrowej Riacho Doce położoną w północno-wschodniej części Brazylii. To właśnie tam bohaterki poznają się jako dzieci - obie charakterne i na swój sposób krnąbrne; obie stworzone do czegoś więcej, niż służenie, życie w cieniu drugiego człowieka i przymusowe małżeństwo. Ich losy nierozerwalnie splatają się ze sobą. Już od pierwszej strony uderzył we mnie niekonwencjonalny styl autorki - piękne pióro, które wręcz zmusza do refleksji i nie pozwala gnać przez fabułę na oślep.  Powietrze, którym oddychasz to jedna z tych książek, którymi czytelnik delektuje się strona po stronie; nad tą historią trzeba się nachylić i wsłuchać w jej rytmy - jest to swego rodzaju liryczna podróż, poruszająca wszystkimi strunami w ciele czytelnika. Autorka z ogromną wrażliwością i szczegółowością kreśli losy dwóch zupełnie różnych od siebie kobiet, których porwała ta sama pasja - dzika, nieprzewidywalna muzyka samba de roda. Początkowo musiałam zasmakować specyficznego stylu narracji i przyzwyczaić się do wolnego tempa wydarzeń, lecz gdy tylko poczułam rytm narzucony przez Frances de Pontes Peebles, wręcz nie mogłam się oderwać od tej zmysłowej historii.


,,Czym jest prawda? Ktoś może prawdziwie wierzyć, że widział to a to wtedy a wtedy. Ale inna osoba może postrzegać tę samą rzecz zupełnie inaczej''. 

Frances de Pontes Peebles przenosi czytelnika do Brazylii lat 30. XX wieku, gdzie narodziła się jedyna w swoim rodzaju muzyka - później wraz z Dores i Gracą podróżujemy do Hollywood, gdzie kariera pań rozkwita i choć razem prowadzi je w zupełnie inne miejsca. Autorka w niezwykle autentyczny i zmysłowy sposób odtworzyła kulturę, historię i moc, jaką niesie ze sobą muzyka. Czytając, miałam przed oczami obraz bohaterek, jak i wydarzenia ich życia, co świadczy o plastycznym piórze brazylijskiej pisarki. Dawno nie zetknęłam się z tak tragiczną, pochłaniającą i emocjonalną historią. Każda strona to piękne słowa, frazy i cudne sentencje, nad którymi wielokrotnie zastygałam.


Zubożała plantacja, na której w pewien sposób wciąż funkcjonuje niewolnictwo; dzika dzielnica Rio de Janeiro - Lapa wręcz tętniąca muzyką; Hollywood w swoich złotych latach. Cóż za niesamowita i jedyna w swoim rodzaju podróż kreślona bajkowym piórem Frances de Pontes Peebles, która silnie działa na wyobraźnię czytelnika. Warto również zwrócić uwagę na relację między głównymi bohaterkami - równie dziką i nieprzewidywalną, co muzyka, którą tworzą. Uczucia, które łączą obie panie trudno ubrać w słowa - nie jest to nic jednoznacznego i jednocześnie nieskazitelnego. Relacja ta przypomina różę - z daleka piękna, z bliska jednak łatwo się zranić. Nie brak tu zazdrości, namiętności, złośliwości, a także wsparcia. Choć narratorką powieści jest Dores, to fabuła w dużej mierze skupia się na Graçy. Zdecydowanie bardziej polubiłam tą pierwszą, lecz drugiej nie można odmówić oryginalnego charakteru i magnetycznej osobowości, którą można odczuć nawet z kart historii.  Graça, jako artystka znana pod pseudonimem Sofia Salvator, to podręcznikowa osobowość sceniczna, która przyciąga wzrok ludzi samą swoją osobą - pełna wdzięku, seksapilu, kusząca głosem i ciałem. Za jej sukcesem stoi Dores, jako artystka początkowo znana z kolei pod pseudonimem Lorena Lapa - jednakże Dor odnajduje swój talent nie na scenie, lecz za nią, jako autorka piosenka.

* materiały wydawcy
** materiały wydawcy

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu!

czwartek, 16 kwietnia 2020

295. Piankowe niebo, Cathy Cassidy

Książka idealna dla młodych czytelniczek, które dopiero wkraczają w świat nastolatek. Ciepła, aktualna i słodko-gorzka historia poruszająca kilka ważnych kwestii - między innymi uroki dorastania, pierwszą miłość a także poszukiwanie własnej tożsamości w cieniu idealnego rodzeństwa - w tym przypadku identycznej siostry bliźniaczki głównej bohaterki. Drodzy czytelnicy, przedstawiam Wam Skye Tanberry, kolejną z sióstr Bombonierek. 

Cathy Cassidy to brytyjska pisarka, autorka powieści dla młodzieży. Napisała pierwszą książkę dla dzieci w wieku 8 lub 9 lat. Studiowała w Art College w Liverpoolu, współpracowała z magazynami Jackie i Shout. Mieszka z rodziną w Merseyside. * Autorka popularnej serii BOMBOnierki. 

Skye jest wesołą i uroczą dziewczyną z odrobiną szaleństwa i zamiłowaniem do staroci. Ma siostrę bliźniaczkę Summer – niby są identyczne, ale Skye od zawsze czuje się gorsza od siostry. Wciąż czuje się tą drugą. Nawet Alfie, najlepszy przyjaciel Skye, ostatecznie przyznaje, że zakochał się nie w niej, ale w Summer – to boli… Chociaż Sky kocha siostrę najbardziej na świecie, także chciałaby zostać zauważona, chciałaby wreszcie zabłysnąć. Tylko jak wyjść z cienia, pozostając sobą? **

Pierwszy tom serii Cathy Cassidy niejeden raz przykuł moją uwagę - zwłaszcza słodką okładką i równie apetycznym tytułem. Aktualnie na polskim rynku dostępne są dwie części przygód sióstr Tanberry: Wiśniowe serce, Piankowe niebo. Trzecia część premierę będzie miała już niedługo, a jej tytuł brzmi Letnie marzenie. Każda z książek opowiada o kolejnej siostrze, które przez sąsiadów nazywane są Bombonierkami. W pierwszej części czytelnik miał okazję poznać Cherry Costello, czyli przyrodnią siostrę Skye, Summer, Honey i Coco. 


W drugiej części autorka postanowiła poświęcić uwagę trzynastoletniej Skye Tanberry, która uwielbia styl vintage, a także historię i horoskopy. Dziewczynka zaczyna wkraczać w świat nastolatek i niestety... niezbyt odnajduje się w świecie zdominowanym przez walkę o atencję chłopców, oraz sztukę makijażu. Kluczowym wydarzeniem historii jest odnalezienie kufra z prywatnymi rzeczami niejakiej Clary Travers, która kilkadziesiąt lat temu zginęła śmiercią tragiczną - a w dodatku, według lokalnej legendy nawiedza las w pobliżu domu Tanglewood. Skye zafascynowana staromodnymi ubraniami zmarłej dziewczyny, zaczyna je coraz częściej ubierać i zatracać się w świecie fantazji. 

,,Czy chęć zaszycia się w przeszłości jest taka godna potępienia, skoro teraźniejszość jest najeżona pułapkami, a przyszłość budzi strach?''.

Choć tytuł serii sugeruje, że na czytelnika - a raczej czytelniczkę - czeka urocza i pełna słodyczy historia, to niestety faktyczna treść różni się od pochopnych wniosków. Cathy Cassidy wykreowała młode bohaterki, które jak każda nastolatka, zmagają się z własnymi kompleksami oraz problemami rodzinnymi. Skye czuje się jak marny cień swojej idealnej siostry bliźniaczki, która osiąga sukces za sukcesem i bez najmniejszego problemu zjednuje sobie ludzi. Choć kocha swoją siostrę, to gdy Summer błyszczy i słucha pochwał, Skye chowa się gdzieś w tle, wiedząc że jest jej nieudaną kopią. Trzynastolatka coraz bardziej ucieka w świat fantazji, gdzie czuje się bezpieczna, wartościowa i zauważana. 

Piankowe niebo to urocza, rozgrzewająca serce historia wypełniona czekoladkami i innymi słodyczami, ale i zawierająca w sobie nuty goryczy, jaką potrafią wywołać problemy wieku dojrzewania, a także te rodzinne. Skye, jak na trzynastolatkę, okazała się być nad wyraz dojrzałą bohaterką o oryginalnym charakterze i stylu bycia. Jej losy splatają się z historią Clary Travers. Autorka stworzyła intrygującą tajemnicę, która napędza fabułę i budzi w czytelniku ciekawość. 


Choć nastolatką już daaawno nie jestem, to książka autorstwa Cathy Cassidy ogromnie mi się spodobała. Lektura idealna dla dziewczynek, które wkraczają w świat dojrzewania - ciepła, miejscami pouczająca, zabawna i tajemnicza historia! 

* lubimy czytać
** materiały wydawcy


Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu IUVI!

poniedziałek, 13 kwietnia 2020

294. Złote miasto, Michał Gołkowski

Kontynuacja losów Zahreda - przeklętego boga, którego skazano na wieczne odradzanie się na nowo. Czytelnik opuszcza granice Rundis, gdzie miała miejsce akcja wcześniejszej części, czyli Świątyni na bagnach i wyrusza  w podróż z legendarnymi skandynawskimi wojownikami - Wikingami. Pośród nich swe miejsce odnaleźli Zahred i Mira. 

Michał Gołkowski to zodiakalnie, patologiczny Wodnik z roku Stanu Wojennego. Wbrew pozorom samotnik, mizantrop i introwertyk. Z wykształcenia lingwista, z zamiłowania historyk wojskowości, z zawodu na co dzień tłumacz kabinowy angielsko-polsko-rosyjski. Obecnie stalker. Czarnobylem zafascynowany, odkąd tylko dowiedział się, po co brał wiosną ’86 ten niedobry proszek w kapsułkach z opłatka. Swoje związki ze Wschodem i stosunek do słowiańskości określa jako typowy love-hate relationship. Od zawsze rozerwany pomiędzy Skansenem w Łowiczu a Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, osiadł w końcu pod lasem niedaleko Sochaczewa. *

Trzy wężowe łodzie pełne wojowników z mroźnej, niegościnnej północy suną przez nurty wielkich rzek, aby dotrzeć ku słonecznym, piaszczystym brzegom południa. Złote miasto, powtarzają wszyscy szeptem! To tam, nad wodami mitycznego morza po drugiej stronie świata, wznosi się potężny gród, w którym z pewnością mieszkają bogowie. Ale ponad dachami Złotego Miasta gromadzą się ciemne chmury. Inne imperium, o wiele młodsze i bardziej głodne chwały, ostrzy sobie zęby, mogące bez trudu skruszyć wiekowe mury. Zbliża się oblężenie tak wielkie, że o podobnym nawet pieśniarze nie śmieli marzyć. Od wschodu nadciąga burza, a wraz z nią bitwa, która odmienić może losy całego świata. Przez skowyt wichru w olinowaniu, w trzasku przecinającej niebo błyskawicy i huku przetaczającego się ponad spienionymi falami gromu, słychać tylko jedno imię. Zahred. **


Pierwszą część trylogii Bramy ze złota czytałam w listopadzie zeszłego roku. Książka ta wywarła na mnie mieszane wrażenie - zdecydowanie była to pozycja mająca ogromny potencjał, a pomysł autora pozostawił pełne pole do popisu w kwestii kontynuacji przygód Zahreda. W pierwszej części bohater ten przypominał marionetkę w rękach ludzi niżeli boga, czy głównego bohatera. Operował wydarzeniami, lecz nie był ich wykonawcą. W Złotym mieście Zahred zdecydowanie staje się siłą sprawczą - głosem i rozkazem ludzi, którzy bardzo szybko stają mu się całkowicie podlegli. Bóg napotyka na swej drodze skandynawskich wojowników, z którymi wyrusza w podróż do Złotego Miasta - Miklagardu, legendarnego grodu ociekającego bogactwem i wszelkimi dobrami, o których wikingowie mogą tylko pomarzyć. Skuszeni wizją zdobycia dóbr doczesnych wojownicy postanawiają powierzyć swój los nieznanemu człowiekowi, który wzbudza w nich szacunek, ale i strach wymieszany z tlącym się brakiem zaufania. Czy Zahred okaże się ich zgubą? 

,,Odwaga to ciągła obecność strachu i robienie tego, co trzeba, wbrew niemu. Odwaga to siła, aby pokonać samego siebie!"


Rozpoczynając lekturę drugiej części trylogii, ogromnie się ucieszyłam ponownie spotykając Mirę, bohaterkę którą poznałam we wcześniejszej części. Już wtedy córka wodza plemienia zamieszkującego Rundis wzbudziła we mnie pozytywne emocje. Mira przypomina barbarzyńską superbohaterkę, która buntuje się przeciwko tradycyjnej roli kobiety, ograniczającej się do bycia matką, żoną i gospodynią domową, całkowicie podległą swemu mężowi. Lubię silne bohaterki, które trzymają się swoich zasad i nie dają sobie pomiatać, a Mira jest jedną z nich. Nic dziwnego, że bez problemu odnalazła się ona wśród wikingów, słynących z tego, iż na polu bitwy, jak i w życiu codziennych kobieta stawała obok mężczyzny - nie za nim. 

Po raz kolejny Michał Gołkowski zrobił na mnie wrażenie miejscem akcji oraz czasem, w której zostały osadzone wydarzenia. Jestem ogromną fanką serialu Wikingowie, więc miło było wyruszyć z nimi w niebezpieczną podróż niemalże w nieznane. Autor w ciekawy sposób odtworzył zwyczaje i tradycje skandynawskich wojowników, oraz potrafi tworzyć intrygujące i plastyczne opisy przyrody, a także dynamiczne sceny walki, którym nie brak realistyczności. Niestety nie polubiłam się z głównym bohaterem. Zahred to dziwna postać - według mnie stanowczo przerysowana. W dodatku Gołkowski w przypadku kreacji przeklętego boga okazał się nieco niekonsekwentny. Bohater łamał własne zasady . Nie potrafiłam zrozumieć uczuć, jakimi darzyła go Mira.  


Szczęk oręża to nieodłączny element fabuły. Złote miasto wręcz ocieka od scen walk - nic dziwnego, w końcu pojawiają się tu wikingowie znani z porywczej natury, przypominającej bardziej bestię niżeli człowieka.  Drugi tom spodobał mi się bardziej niż pierwszy, jednak mam wrażenie, że nie do końca są to moje klimaty - fantastykę uwielbiam, problem tylko, że chyba niekoniecznie w takim wydaniu. 

* lubimy czytać
** materiały wydawcy

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Fabryka Słów