Menu

piątek, 28 września 2018

164. Płonący lód; Patrycja Kuczyńska, Monika Rępalska

Tegoroczny polski debiut z gatunku literatury erotycznej. Choć nie jestem fanką erotyków, to coraz częściej zdarza mi się po nie sięgać - i co więcej, odnajdywać w czytaniu swego rodzaju przyjemność, tak zwane guilty pleasure. Do tej pory czytałam książki z tego gatunku autorstwa zagranicznych pisarzy, ale postanowiłam zaryzykować i sprawdzić, jak Polska radzi sobie w tej kwestii. Zwłaszcza, że pozycja, którą przybliżę wam w dzisiejszym poście jest debiutem. 

Patrycja Kuczyńska to polska autorka pochodząca z Ostrowa Mazowieckiego. Studiowała bezpieczeństwo wewnętrzne. Do momentu publikacji debiutanckiej powieści, swoje prace publikowała w internecie, gdzie poznała Monikę Rępalską - współautorkę Płonącego lodu.  Ulubioną pisarką Kuczyńskiej jest Elle Kennedy oraz Jennifer L. Armentrout za serię Lux. Monika Rępalska to współautorka Płonącego lodu. Fanka Sharon Bolton. Obie panie połączyła pasja do pisania i czytania.

Lexi Archibald wraz z przyjaciółką przyjeżdża na renomowaną londyńską uczelnię, by rozpocząć studia. Już pierwszego dnia wchodzi w konflikt z Knoxem, pochodzącym z rodziny królewskiej chłopakiem, który jest tu uważany za nieformalnego przywódcę. Odtąd każde ich spotkanie staje się dla obojga okazją do utarczek słownych i przepychanek, podszytych skrywanym erotyzmem. Wkrótce Lexi odkrywa, że wokół niej toczy się jakaś dziwna gra, a ona mimo woli staje się jej elementem... Do czego doprowadzi starcie tych dwóch silnych osobowości? Czy Lexi zrozumie, w jak wielkim jest niebezpieczeństwie? Co się stanie, gdy dotrze do niej, że granica, jaka dzieli nienawiść od miłości, jest cieńsza, niż się jej do tej pory wydawało? *

Płonący lód to pierwsza część debiutanckiej serii polskich autorek Nieczyste zagranie. Przenosimy się na angielski kampus, gdzie śledzimy losy Lexi Archibald oraz jej najlepszej przyjaciółki, Lizzi. Obie dziewczyny właśnie rozpoczęły studia, otworzyły nowy rozdział w swoim życiu. Niestety już pierwszego dnia dowiadują się, że ich życie na uczelni wcale nie będzie takie łatwe. A zadba o to Knox Black i jego koledzy. 


Lexi Archibald i Knox Black to sztandarowa para serii Nieczyste zagranie. Ona - pełna energii studentka pierwszego roku, on - drugoroczniak sprawujący na uczelni władzę absolutną. Ich spotkanie przypomina zetknięcie się tsunami z tornadem - już od pierwszego momentu czuć iskry, niebezpieczeństwo i pasję. Autorki postawiły na dwutorową narrację, dzięki czemu możemy śledzić Lexi oraz Knoxa. Szczerze mówiąc, nie do końca owa narracja mi odpowiadała. Rozumiem zamysł autorek, chcących przedstawić wydarzenia z punktu widzenia dwóch głównych bohaterów. Dzięki czemuś takiemu można z historii wycisnąć to, co najlepsze. Aczkolwiek w tym przypadku narracja przypominała mi mecz tenisa stołowego, odbijanie piłeczki: Lexi - Knox -Lexi - Knox. W rozdziale relacjonowanym przez Lexi dochodzimy do pewnego momentu - treść kolejnego rozdziału powtarzana jest z perspektywy Knoxa plus przechodzimy trochę dalej. Robimy pięć kroków w tył, po to żeby zrobić dwa - a czasami szalone trzy w przód. Co prawda, treść zgrabnie zazębia się ze sobą, ale i tak ów zabieg budzi we mnie mieszane odczucia. Jest nieco ciekawiej i można poznać motywy działania jednej i drugiej postaci, ale wpływa to negatywnie na tempo akcji. Przejdźmy teraz do bohaterów. Dwójka studentów: jak wyżej wspomniałam, mamy studentkę pierwszego roku, Lexi, oraz Knoxa Blacka - studenta drugiego roku, kapitana drużyny hokejowej. Niestety, Knoxa dotknęła klątwa Shen (mowa o L.J. Shen, autorce serii Święci grzecznicy - Intryga, Chaos). Miał być pewny siebie pół-człowiek, pół-bóg, a wyszedł dupek z ego wielkości megalodona. Pan i władca. Arystokrata spokrewniony z rodziną królewską, urodą przypominający Adonisa. Ładna buźka, piękne ciało, oczy niczym rozgwieżdżone czerwcowe niebo, skłonność do przemocy względem kobiet, niewyparzony język i ślepe przeświadczenie o swojej władzy i pozycji. No ideał z mych snów. Ile bym dała, żeby zobaczyć go nagiego, przywiązanego do... torów w środku lasu. Albo na miejscu biednej Łajki, bezpowrotnie wystrzelonej w kosmos. 


Nie wiem jak wy, drogie panie, ale nienawidzę takiego typu mężczyzny, więc wyobraźnie sobie moją radość, gdy Lexi na każdym kroku dawała mu w kość, obrażała go, wchodziła w istne batalie słowne, wylała farbę na jego boski samochód. Ich słodko-gorzka relacja napędzana jest przez skrzące się pożądanie, niebezpieczną nienawiść i chorą walkę o pozycję. Istna relacja love-hate. Bohaterka dużo zyskała w moich oczach, zacięcie walcząc z panem Knoxem. To odważna, pewna siebie, nieprzewidywalna studentka, która nie wie, w którym momencie się zatrzymać. Gdy odkrywa podłą i niemoralną grę paczki Knoxa, jest gotowa zrobić wszystko, by wgnieść ich w podłogę. Lexi i Knox trafili na równych sobie przeciwników, dzięki czemu trudno oderwać się od lektury. Tutaj reakcją na atak jest brutalny odwet. Bohaterowie nie boją się wyprowadzić cios poniżej pasa, a tytułowe nieczyste zagranie to ich specjalność.  Bohaterami drugoplanowymi są przyjaciele sztandarowych postaci. Lizzi i Erin to typowe, puste studentki - ale z całej tej damskiej szajki, to Kim prezentuje najniższy poziom. W pamięć zapadła mi sytuacja gdzieś z początku książki, kiedy konflikt na linii Knox i Lexi dopiero powstawał. Kim wielce ostrzegała pannę Archibald przed swoim bratem, prosiła ją, aby trzymała się od niego z daleka, a bodajże rozdział dalej ciągnie Lexi na imprezę organizowaną przez Knoxa i jego bandę. Trochę brakuje tu logiki. 

,,Nie igraj z ogniem, bo się sparzysz.''

Płonący lód to książka, którą czyta się błyskawicznie. Ponad czterysta stron połknęłam w dwa dni, a wcale nie miałam dużo czasu na czytanie. Jak już zaczęłam, to trudno było mi się oderwać. Ta historia wciąga - i to mocno! Podsumowując, pomimo mankamentów, debiutancką powieść duetu Kuczyńska i Rępalska oceniam... pozytywnie! Nie ukrywam, że kreacja Knoxa Blacka bardzo mnie rozczarowała (po prostu nie jest to mój typ), gdyż przypominał mi on przerysowanych męskich bohaterów od L.J. Shen. Jednakże pierwszy tom serii Nieczyste zagranie dostarcza sporej dawki rozrywki, emocji, ciętego humoru i akcji. Lexi i Knox nie szczedzą sobie w słowach i czynach. Często brakuje im zdrowego rozsądku, co nadaje całości nieprzewidywalności i pikanterii. Nie mniej jednak, autorki powinny popracować nad warsztatem pisarskim, gdyż pod względem stylistycznym książka wypada raczej średnio. Ale potencjał tu jest, a praktyka czyni mistrza. Jeżeli jedna i druga autorka o pisarstwie myśli poważnie, to obie panie będą szlifować swoje pióro, a pozytywne efekty ich pracy ujrzymy już w kolejnej części losów Knoxa i Lexi. Płonący lód to soczyste love story utrzymane w konwencji erotyku akademickiego, pełne ciosów poniżej pasa. Kto wygra to starcie - przebiegłe studentki, czy niebezpieczni studenci? Kto skończy ze złamanym sercem? 

* opis wydawcy

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Novae Res!

środa, 26 września 2018

163. Małe Licho i tajemnica Niebożątka, Marta Kisiel

Przez wielu wyczekiwana książka coraz popularniejszej polskiej autorki, sprawczyni powieści Nomen omen, czy Toń. Choć na pierwszy rzut oka, ta małogabarytowa powiastka skierowana jest głównie do dzieci, to jej treść spokojnie mogłaby trafić do starszego odbiorcy. Małe Licho i tajemnica Niebożątka premierę miało 19 września, a ja dzisiaj przybliżę wam o czym ta książka jest i czy warto po nią sięgnąć. 

Marta Kisiel-Małecka (ur. 18 października 1982 we Wrocławiu) – polska pisarka fantasy, z wykształcenia polonistka. Zadebiutowała opowiadaniem Rozmowa dyskwalifikacyjna na łamach internetowego magazynu literackiego „Fahrenheit” (nr 53/2006). W 2010 roku wydawnictwo Fabryka Słów opublikowało jej pierwszą książkę Dożywocie, należącą do serii „Asy Polskiej Fantastyki”. Trzykrotnie została nominowana do Nagrody Zajdla – powieści Nomen omen (2015), Siła niższa (2016) oraz opowiadanie Szaławiła, za które otrzymała nagrodę w 2018 roku. Fani autorki określają ją słowem ałtorka. *

W pewnym starym, niesamowitym domu na uboczu, za wysokim ogrodzeniem, mieszka chłopiec imieniem Bożek, zwany też Niebożątkiem, który nigdy nie jest sam. Bo oprócz starej skrzyni ze skarbami i najfajniejszej mamy pod słońcem ma też najprawdziwszego anioła stróża… a pod jego łóżkiem mieszka potwór, który ciągle podkrada mu kapcie. Nadchodzi jednak dzień, kiedy Bożek musi wreszcie opuścić swój niezwykły dom i poznać lepiej świat po drugiej stronie ogrodzenia — świat bez szumu anielskich skrzydeł i uścisku potwornych macek. Tylko czy jest na to gotowy? I czy sam świat również jest gotowy na Bożka oraz wielką tajemnicę, jaką skrywa chłopiec? **


W ostatnim czasie bardzo zaprzyjaźniłam się z twórczością polskich pisarek - szczególnie reprezentujących nurt fantasy. Raduchowska, Miszczuk - to były dobre odkrycia. Przyszedł czas na kolejną sztandarową postać przejawiającą się we współczesnej polskiej fantastyce: Marta Kisiel. Przygodę z jej twórczością planowałam rozpocząć od powieści Toń. Jak zwykle moje plany nieco się zmieniły i zaczęłam od książki niby przeznaczonej dla dzieci - Małe Licho i tajemnica Niebożątka. Bożek to mały buntownik poszukujący odpowiedzi na arcytrudne pytanie, które niejednokrotnie pojawia się w naszym życiu, niemalże na każdym jego etapie - kim ja właściwie jestem? Dodatkowo Niebożątko przeżywa właśnie rewolucję w postaci szkoły i znanego do tej pory tylko z opowieści osobliwych bohaterów, głupiego świata. W życiu zaledwie dziesięcioletniego chłopca dużo się zmienia, bowiem musi opuścić swoich niesamowitych współlokatorów: duchy, aniołów i potwory, i stawić czoła prawdziwemu dziwactwu - rówieśnikom, tym dzikim, bezwzględnym dzieciom. Bożek wyrusza w podróż ku dojrzewaniu, zaczyna szukać swojej tożsamości. Niestety spotyka się z odrzuceniem ze strony rówieśników, którzy uważają go za dziwadło. Prowadzi to do Wielkiej Katastrofy. 


,,Dziwne, przeszło mu przez głowę, jak bardzo człowiek może być przywiązany do czegoś tak ulotnego jak oddech. Niby takie nic, prawda? Człowiek nawet nie zwraca uwagi na to całe oddychanie, ale gdy przyjdzie co do czego, to żyć się bez tego nie da. "

Pisanie książek dla dzieci to bardzo trudne zadanie, któremu Marta Kisiel podołała. Małe Licho i tajemnica Niebożątka to magiczna historia pełna uroku i fantazji, utrzymana w oryginalnym, niezależnym stylu. Całość dopieszczają intrygujące ilustracje autorstwa Pauliny Wyrt. Jest ich całkiem sporo - dużo więcej niż się spodziewałam. Ilustracje wykonane są w stylu przypominającym sztukę Tima Burtona. Książeczkę tę czytelnik może przeczytać w jeden wieczór. Dziecku zapewne zajmie to nieco więcej czasu, przenosząc je do świata osobliwych bohaterów. Jeżeli poszukujecie książki na prezent dla młodszego członka rodziny, to weźcie pod uwagę tę oto pozycję. To lekka, zabawna i mądra historia o przyjaźni, samoakceptacji, wypełniona po brzegi miłością i magią. Marta Kisiel operuje przystępnym, plastycznym piórem, a swawolna forma książki pobudza wyobraźnię - wręcz zmusza ją do pracy na pełnych obrotach. Przenosimy się w świat tytułowego Niebożątka, chłopca należącego do dwóch światów. W tytule pojawia się również Małe Licho. Jest to nieodłączny kompan Bożka, jego prywatny anioł stróż, najlepszy przyjaciel. Tęczowe oczka, pyzata buzia, puchowe bamboszki oraz serce kipiące dobrocią i miłością. Jak się tu nie zakochać w tej chodzącej słodkości? 


Właśnie takie książki zapadają w pamięć, a bohaterowie pozostają w sercu czytelnika. Treść książki Marty Kisiel zawiera wiele cennych wartości, które szczególnie przydadzą się dziecku - a i wielu dorosłym należałoby je przypomnieć. Właściwie już pierwsza strona książki kompletnie mnie omamiła. Uwielbiam, gdy miejscem akcji jest stary, pozornie opuszczony dom. Uwielbiam historię o duchach - a tu też je mamy. Wydawałoby się, że miejsce akcji i jego bohaterowie wprowadzą przerażający klimat, lecz tak naprawdę dodają całości uroku i tajemniczości. Wbrew pozorom Małe Licho i tajemnica Niebożątka nie jest książką tylko dla najmłodszych, ale również i dla nas - dorosłych odbiorców. Przeczytanie tej historii zajmuje naprawdę chwilę, którą warto poświęcić. Duża czcionka i mnogość ilustracji szczególnie przypadną do gustu dziecku. Całkowicie zgadzam się z rekomendacją Joanny Olech - owszem, jest to soczysta powieść magiczna!

* wikipedia
** lubimyczytac.pl

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Wilga!



poniedziałek, 24 września 2018

162. Przyjaciele bez bonusu, Penny Reid

Rok temu miałam przyjemność przeczytać pierwszą część serii Kółko singielek miejskich autorstwa Penny Reid. Powieść ta wywarła na mnie pozytywne wrażenie - zaintrygowała i niejednokrotnie rozbawiła do łez, dlatego też wprost nie mogłam się doczekać drugiego tomu - i się doczekałam. Przyjaciele bez bonusu to trzymająca poziom kontynuacja przygód singielek miejskich. Zapraszam na recenzję!

Autorka powieści - Penny Reid to badaczka w zakresie biomedycyny. Po godzinach pracy zajmuje się powieściopisarstwem. Dzięki swym powieścią kobiecym zdobyła już nie lada uznanie. Randka z homo sapiens to pierwsza książka Reid, która trafiła na polski rynek. W 2018 roku do rąk polskich czytelników dołączył kolejny tom - Przyjaciele bez bonusu. Jej twórczość zawiera sporą dawkę przystępnego humoru, który niejednego czytelnika doprowadził do łez. Tworzy bohaterów nieidealnych, autentycznych. 

Są trzy rzeczy, które musicie wiedzieć o Elizabeth Finney: cierpi na syndrom niepohamowanego sarkazmu, zwłaszcza gdy ktoś wytrąci ją z równowagi, nikt nie potrafi zdenerwować jej bardziej niż Nico Manganiello, zdecydowanie wie, na czym polega dzierganie. Elizabeth Finney ma rację, prawie zawsze i na każdy temat: muzyka boysbandów jest niedoceniana przez społeczeństwo, "bonusy" w relacji z nudnymi przystojniakami są lepsze, gdy w grę nie wchodzi przyjaźń, a jej jedyna w życiu szansa na prawdziwą miłość przeminęła. Gdy jednak Elizabeth rozważa seks bez przyjaźni, szyki miesza jej irytująco charyzmatyczny i szowinistyczny Nico Manganiello, którego miała nadzieję już nigdy nie spotkać. Elizabeth zrobi wszystko, by jej twarde serce nie drgnęło. Zakochać się? Nigdy w życiu! *


Elizabeth Finney to bohaterka, którą mieliśmy okazję poznać w pierwszej części serii autorstwa Penny Reid. To najlepsza przyjaciółka Janie Morris, będącej główną bohaterką Randki z homo sapiens. Wówczas Elizabeth była jedną z postaci drugoplanowych, zapracowaną panią doktor oraz sarkastyczną członkinią kółka singielek miejskich. Janie, Elizabeth, Sandra, Fiona, Ashley i Kat w dalszym ciągu co wtorek spotykają się w mieszkaniu jednej z nich i wspólnie dziergają oraz piją alkohol, przeklinając i plotkując o facetach. Elizabeth zwróciła moją uwagę już w pierwszej części. Bardzo polubiłam jej sarkastyczne poczucie humoru. Wyróżniała się osobowością pośród dziewczyn z kółka singielek miejskich - już z góry było wiadome, że Elizabeth Finney ma historię wartą opowiedzenia. Możecie się domyślić jaka była moja reakcja, gdy odkryłam, że Przyjaciele bez bonusu traktują właśnie o tej nietypowej osóbce. Do lektury zabrałam się z przyjemnością, oczekując sporej dawki inteligentnego humoru oraz fabuły, która na pierwszy rzut oka wydaje się być prosta, a finalnie zaskakuje czytelnika górnolotnością. Elizabeth Finney ma dwadzieścia sześć lat, jest na ostatnim roku rezydentury w szpitalu Chicago General. Jest singielką z wyboru - wcale nie zależy jej na związkach, czy mężczyznach, gdyż w przeszłości dotknęło ją wydarzenie, które zdecydowanie odebrało jej ochotę na miłość. Jej nastoletni chłopak śmiertelnie zachorował, a zaledwie szesnastoletnia Elizabeth patrzyła jak powoli odchodzi, znikając z tego świata coraz bardziej z każdym kolejnym dniem choroby. Od tego czasu panna Finney jest obojętna na względy płci przeciwnej. Do momentu, w którym spotyka w szpitalu Nica Manganiella - najlepszego przyjaciela jej zmarłego chłopaka, z którym kiedyś przeżyła największy błąd w swoim życiu. Lecz czy faktycznie był to błąd?

,,Miłość to patrzenie na czyjąś śmierć."

Bardzo lubię w prozie Penny Reid to, iż jej powieści są napisane pół-żartem, pół-serio. Z jednej strony autorka stawia przed nami bohaterkę-komediantkę, którą spotykają różnorakie, humorystyczne sytuacje, lecz z drugiej ów bohaterka posiada historię, która łapie za serce i zmusza czytelnika do myślenia. Przyjaciele bez bonusu to powieść, którą właśnie określiłabym mianem żartobliwo-poważnej. Elizabeth to postać, którą naprawdę trudno nie polubić. Jest zabawna w swej pechowości, stanowczo daleko jej do ideału. To młoda pani doktor, która potrafi podmienić film instruktażowy kolonoskopii na film pornograficzny.  Jej relacja z Manganiellim jest intrygująca, pomiędzy dwójką bohaterów czuć chemię i choć wiadome jest, do czego zmierza fabuła, to i tak powieść czyta się z zainteresowaniem. Ich rozmowy to istne potyczki słowne, napędzane przez uczucie, które trudno poskromić. Nico Manganiello to zabójczy typ: uroczy stand-upowiec z ciętym językiem, pełnokrwisty (i gorącokrwisty) Włoch oraz gwiazda telewizji. Para różni się jak niebo i ziemia, ale czy Elizabeth oprze się takiemu mężczyźnie?


Elizabeth i Nico mają za sobą kawał historii, która potrafi rozbawić. Para zna się od maleńkości, gdyż ich matki były najlepszymi przyjaciółkami. Nico od momentu, w którym poznał Elizabeth miał na celu jedno: uprzykrzyć jej życie. Przynajmniej tak sądziła Elizabeth, ponieważ faktyczne motywy były nieco inne. Tak czy siak, ich wspólne przygody nieraz mnie rozśmieszyły, a finał powieści wzruszył. Bardzo spodobało mi się to, iż w powieści występowali bohaterowie, których mieliśmy okazję świetnie poznać w pierwszej części, m.in. Janie i Quinn - sztandarowa para Randki z homo sapiens. Czytając drugi tom, całkowicie przepadłam w Kółku singielek miejskich i już teraz wprost nie mogę doczekać się na kolejną część. Jestem bardzo ciekawa, na której członkini kółka tym razem skupi się fabuła powieści. Osobiście celuję w Sandrę albo Ashley, ponieważ obie wyróżniają się mocnym charakterkami, nadającymi się do czegoś większego. Z chęcią przeczytałabym również o losach Fiony - jedynej zamężnej i dzieciatej członkini kółka. Z kolei Kat... szczerze mówiąc, ona interesuje mnie najmniej ze względu na bardzo spokojny temperament i małomówność, jednakże czuję, że okaże się ona bombą. Tak naprawdę każda z pań ma w sobie to coś, co z pewnością Penny Reid zamieni w intrygującą historię z dobrym humorem. Przyjaciele bez bonusu to powieść odpowiednia na każdą porę roku. Jest to lekka, ciepła historia z silnym przekazem: aby ruszyć dalej trzeba odpuścić to, co było.  Panna Finney to postać autentyczna, codzienna - jak każdy z nas posiada wady, które są dostrzegalne i nieraz wpływają negatywnie na rozwój sytuacji. Historia Elizabeth budzi w czytelniku nadzieję w to, że miłość zawsze znajdzie drogę, oraz dodaje sensu kultowemu cytatowi z Małego księcia: przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają jak latać. 

* opis wydawcy

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Poradnia K! 

czwartek, 20 września 2018

161. Opętanie, Helen Hardt

Trzeci tom serii zdobywającej coraz większą popularność wśród Polek. Ostatnia część, w której to Jade Roberts i Talon Steel grają główne skrzypce, bowiem wraz z kolejnym na pierwszy plan wysunie się najstarszych z braci Steel - Jonah. Czytelnicy poprzednich tomów wiedzą czego, mniej więcej, mogą się spodziewać po Helen Hardt: nieposkromionej namiętności, wręcz namacalnej chemii oraz całego stosu tajemnic, których zamiast ubywać - wciąż przybywa! Czy Opętanie wyjaśniło choć kilka z nich?

Helen Hardt specjalizuje się w literaturze kobiecej. Na polskim rynku możemy znaleźć jej serię Saga braci Steelów: Pożądanie, Obsesja, Opętanie. Pasję do literatury obudziła w niej matka, która w dzieciństwie czytała Helen do snu. Swą pierwszą książkę napisała w wieku sześciu lat i od tego czasu nie przestała tworzyć. Jest matką, prawniczką oraz posiadaczką czarnego pasa w Taekwondo. Mieszka i tworzy w Colorado. Bardzo popularna za granicą.

Jade Roberts jest już pewna, że Talon Steel to ten mężczyzna, na którego zawsze czekała. Ufa mu, mimo że wciąż nie poznała jego mrocznej przeszłości. Śledztwo dotyczące Steelów odsłania przed nią kolejne tajemnicze wątki. Czy w sprawę jest zamieszany prokurator i dlaczego jej matka miała wypadek, z którego ledwo uszła z życiem? Nitek przybywa - czy Jade je splecie i wyjaśni dramat sprzed lat? 

Talon Steel postanawia uporać się z demonami przeszłości. Już przed nimi nie ucieka, tylko staje twarzą w twarz. Wciąż jednak nie potrafi się odsłonić przed Jade - obawa, że ukochaną go odrzuci, gdy pozna jego sekret działa paraliżująco. Czy namiętność i miłość okażą się silniejsze niż wszystkie przeciwności losu, z z którymi Jade i Talon będą musieli sobie poradzić? *


Po serię Helen Hardt sięgnęłam zupełnie przypadkowo - jak widać, decyzja ta nie była pomyłką, gdyż po wciągającej i całkiem zadowalającej Obsesji sięgnęłam po kolejny tom. Wciąż mam ogromny brak w postaci pierwszego tomu, ale niestety w najbliższym czasie nie uda mi się go zapełnić z powodu braku czasu. W Opętaniu przyszedł czas na zmierzenie się z demonami przeszłości. Talon jest pewien swych uczuć do Jade, jest również pewien tego, że chce uporać się z przeszłością, pragnie przepracować dramatyczne wydarzenia dzieciństwa, by w końcu zaczerpnąć powietrza pełną piersią i być szczęśliwym zarówno z Jade, jak i samym sobą. Mężczyzna podejmuje terapię, która dzięki ciężkiej pracy pacjenta oraz cierpliwości i wsparcia psycholożki zaczyna przynosić satysfakcjonujące efekty. Jednakże przed Talonem jeszcze długa droga do ozdrowienia. Jade wspiera swojego mężczyznę jak tylko potrafi, niestety Steel odgradza ją murem zbudowanym z tajemnic, bólu i licznych niedopowiedzeń. Panna Roberts dzielnie przy nim trwa wiedząc, że jej cierpliwość i lojalność zostanie wkrótce wynagrodzona. Tych dwoje połączyło prawdziwe uczucie, które pozwala bohaterom na obopólne poświęcenia. Trzecia i właściwie ostatnia część skupiająca się na losach dotychczasowej sztandarowej pary sagi, przypomina rozpędzony emocjonalny rollercoaster. Podobnie jak w przypadku Obsesji zostajemy wtrąceni w głąb wydarzeń bezpośrednio związanych z poprzednim tomem. Prolog Opętania to jednocześnie zakończenie wcześniejszej części, mniej więcej informujący czytelnika na czym to się zatrzymaliśmy. Jednakże tych zdarzeń było znacznie, znacznie więcej, także zachęcam do sięgnięcia po Obsesję. Do tej pory Helen Hardt stawiała przed czytelnikiem więcej pytań niż odpowiedzi. Brutalne strzępki wspomnień bohatera oraz ognisty romans pomiędzy Talonem Steelem a najlepszą przyjaciółką jego siostry napędzały kołowrotek zdarzeń. W końcu dotarliśmy do momentu, w którym Talon chce przejąć kontrolę nad swoim zdewastowanym życiem. Niestety niezbędne jest zagłębienie się w to, co zdarzyło się wiele lat temu, gdy Talon miał dziesięć lat. Autorka musi wiele wytłumaczyć czytelnikowi. Kim byli porywacze? Co się stało z Collinem? Jak potoczy się związek Jade i Talona? Co się stało z Daphne Steel? Czy któś próbował zabić matkę Jade? Nie da się ukryć, że trochę się tego nazbierało i nie wiem jak wy, ale ja kolejnej tajemnicy nie zdzierżyłabym. 

,,Kiedy robi się ciężko, zawsze najlepiej powrócić do najprostszej podstawy życia. Do oddychania.''

Najmocniejszą stroną pióra Helen Hardt jest jego przystępność. Czytając jej książki, w ogóle nie odczuwałam zmęczenia. Lektura szła gładko i nad wyraz szybko. Opętanie połknęłam w dwa wieczory. Czytałam z zainteresowaniem i tylko momentami odczuwałam swego rodzaju frustrację. Saga braci Steelów to intrygujący erotyk, napędzany mroczną tajemnicą. Autorka z wyraźną sympatią dopieściła Jade i Talona - są to pełnokrwiste, złożone postacie. Niestety nie mogę tego powiedzieć o bohaterach drugoplanowych - a przynajmniej ich większości, ponieważ pani Carmichael, psycholożka Talona, znacznie się wyróżniała na tle tego obłego grona. Może nie jest to literatura wybitna, ale historia stworzona przez Helen Hardt wciąga, intryguje i zapewnia rozrywkę. W dalszym ciągu najsłabszym elementem powieści są sztywne, wyuczone dialogi, a z kolei najsłabszą postacią jest zdecydowanie Brian Roberts, ojciec Jade. Jak dla mnie. jest to bezosobowy głos, którego wypowiedzi były niczym wyuczona rola dobrego ojca i nieszczęśliwie zakochanego mężczyzny. Jego słowa były tak poprawne, że aż zupełnie nieszczere. Pan Roberts nie przypominał mi człowieka, lecz autoresponder. Wrócę jeszcze do pani Carmichael - bardzo polubiłam rozdziały z jej udziałem. Wyróżniały się one treścią, gdyż zawierały inteligentne spostrzeżenia dotyczące życia. przebaczenia, problemów z jakimi każdy człowiek musi się zmagać. Bardzo się cieszę, że Carmichael odegra dużą rolę w dalszych częściach sagi. W tym miejscu muszę jeszcze poświęcić chwilkę Jade... która ogromnie mi zaimponowała. Po erotykach raczej nikt nie spodziewa się cudów, wyniosłości i tak fantastycznych zachowań. Talon przez długi czas skrywał swą tajemnicę przed Jade, a ona gdy mogła uzyskać odpowiedź na nurtujące ją pytania od osoby trzeciej, odrzuciła ów szansę stwierdzając, że to byłoby niesprawiedliwe w stosunku do jej ukochanego. Nie wiem jak innym czytelnikom, ale mi szczena opadła z wrażenia - że się tak wyrażę. 


Zakończenie trzeciego tomu wiele wyjaśnia, ale biorąc pod uwagę całość, to i tak jest tych odpowiedzi niewiele. Przed bohaterami i czytelnikiem jeszcze wiele emocji oraz tajemnic. Z trójki porywaczy, tylko jeden trafia w ręce sprawiedliwości - z pozostałą dwójką wciąż niewiele się wyjaśniło. Co prawda, o jednym z nich pojawia się wstrząsająca wzmianka, która zapewne napędzi fabułę kolejnej części, będącej wstępem do historii Jonaha Steela - najstarszego z braci. Jeżeli chodzi o sceny erotyczne, to ogólnie są wszystkie bardzo do siebie podobne i bez większych fajerwerków. Szczerze mówiąc, nie są one dla mnie priorytetem w tej serii, gdyż przy Sadze braci Steelów pozostałam głównie przez warstwę fabularną. Jeżeli chodzi o mnie, to scen erotycznych mogłoby tu w ogóle nie być.  W Opętaniu zdradzono tytuł następnego tomu - Roztopienie, na które już czekam! 

* opis wydawcy

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Edipresse Książki!
 

niedziela, 16 września 2018

160. Wilk, Katarzyna Berenika Miszczuk

Debiut popularnej polskiej autorki w nowej odsłonie! Katarzyna Berenika Miszczuk na moim blogu gościła całkiem niedawno - właściwie niecałe dziesięć dni temu. Druga szansa naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyła, więc stosunkowo szybko zabrałam się za kolejną książkę autorstwa Miszczuk, która czeka na mojej półce. Chcąc nie chcąc, padło na Wilka, bo prócz tego pozostała jeszcze Wilczyca - druga część debiutu. Jakie wrażenie zrobiła na mnie powieść, która wyszła spod pióra piętnastolatki? 

Katarzyna Berenika Mieszczuk - lekarka, w 2013 roku ukończyła Warszawski Uniwersytet Medyczny. Swoją debiutancką powieść Wilk (2006) napisała w wieku piętnastu lat, a wydała trzy lata później. W roku 2009 ukazała się kontynuacja tej książki - Wilczyca. Została za nią nominowana do Nagrody Nautilus, będącej corocznym plebiscytem czytelników na najlepszy polski fantastyczny utwór literacki. jej najnowsze powieści to Ja, diablica (2010), Ja, anielica (2011) oraz Ja, potępiona (2012), czyli szalona trylogia przygód pewnej byłej diablicy, a niedoszłej anielicy. Tworzy w nurcie fantasy często wplatając do swoich utworów wątki zaczerpnięte z dawnej mitologii i obyczajowości słowiańskiej. Ogromną popularność przyniosła jej seria powieści fantastycznych Kwiat paproci. *

Margo Cook to zwyczajna nastolatka. Pewnego dnia przenosi się razem z rodzicami z Nowego Jorku do miasteczka Wolftown położonego w głębi olbrzymiej puszczy. Od przeprowadzki dręczą ją koszmary, w których ucieka przez las przed groźnym prześladowcą. W szkole poznaje lekko zwariowaną Francuzkę Ivette Reno oraz intrygującego outsidera Maksa Stone'a. Jaki mroczny sekret skrywa Max? Jaki mroczny sekret skrywa Wolftown? Czy sny Margo mają z tymi zagadkami jakiś związek? Być może poznamy odpowiedź, gdy na niebie pojawi się księżyc w pełni... **

,,Nie miałam pojęcia, dlaczego biegnę ani dokąd. Wiedziałam tylko, że jeśli się zatrzymam, stanie się coś strasznego.''

Już na samym początku tej recenzji pragnę zaznaczyć, że młody wiek autorki ogromnie wpłynął na moją ocenę Wilka. Nie mam zamiaru również ukrywać faktu, że przymrużyłam oko na bardzo wiele. Do lektury podeszłam z dużym dystansem, dzięki czemu powieść odebrałam w znacznie lepszy sposób. W związku z wypuszczeniem na rynek drugiego, odświeżonego wydania debiutanckiej dylogii Katarzyny Bereniki Miszczuk, rozpoczęła się całkiem spora akcja promocyjna. Książka powróciła na języki, a jej recenzje pojawiły się na wielu blogach książkowych. Sporo się ich naczytałam i muszę przyznać, że w pewnym momencie zaczęłam się ów Wilka obawiać. Że ogólnie słaby, że język za prosty, że bohaterka irytująca, że straszna z niej gaduła - że za dużo, tzw. pitu-pitu, a za mało konkretów. Tak czy siak, postanowiłam odsunąć od siebie wszelkie negatywne odczucia i tak jak wyżej wspomniałam, do lektury podeszłam z dystansem. I wiecie co? Wcale ten Wilk nie taki straszny, jak go niektórzy malowali. Oczywiście, niczyjego zdania nie krytykuję - stwierdzam tylko, że sama tę powieść odebrałam dużo lepiej. 


Nowa szata graficzna bardzo, ale to bardzo przypadła mi do gustu. Książek po okładkach nie powinno się oceniać, ale niestety jestem sroką okładkową i zawsze na oprawę graficzną zwracam i będę zwracała uwagę. Pierwsze wydania... no słabe. Raczej to nie  jest jedna z tych książek, która rzuciłaby się w oczy nastolatce podczas wizyty w księgarni. No ale najnowsze wydanie już tak. Świetna kolorystyka, przystojny chłopak, ładna dziewczyna, połyskujące elementy oraz napis wykonany mocno szkolną czcionką w stylu amerykańskiego high school. Sugestywny tytuł i intrygujący opis. Cóż, do młodzieży już nie należę, ale sama skusiłabym się na tę książkę! Tłem wydarzeń jest senne miasteczko położone w leśnej okolicy - Wolftown. Koniecznie muszę zaznaczyć, że uwielbiam takie klimaty! Będąc nastolatką, miałam totalnego bzika na punkcie Zmierzchu i ów Wolftown od razu skojarzyło mi się z Forks. Główną bohaterką oraz narratorką jest Margo Cook - nastolatka, która właśnie przeprowadziła się wraz z rodzicami - matką naukowcem i ojcem psychologiem, z Nowego Jorku. Margo, choć niezbyt zadowolona z tak ogromnej zmiany, szybko odnajduje się w nowym otoczeniu. Znajduje przyjaciółkę, przyzwyczaja się do Wolftown oraz... pierwszy raz zakochuje. Max Stone to wybranek jej serca. Niestety, chłopak jest niezwykle małomówny i raczej ignoruje nastolatkę, a w dodatku ma szemrane towarzystwo. To nie jest typ grzecznego chłopca. Z czasem okazuje się, że Max ma wiele tajemnic, których nie ma zamiaru nikomu zdradzać. Jednakże Margo nie odpuszcza. Cóż... a powinna.  

,,Marzenie, które dręczy serce,
Sprawia, że drżą mi ręce.
Jedno pragnienie:
Spotkać cię na jawie..."

Debiutancka powieść Katarzyny Bereniki Miszczuk ma w sobie tak wiele nastoletniego uroku. Z jednej strony mamy perypetie zwyczajnej nastolatki zakochującej się, nawiązującej przyjaźnie; z drugiej strony, czuć tutaj wyraźny klimat tajemnicy, czegoś nadprzyrodzonego, niespotykanego. Zgodzę się zarówno z czytelnikami, jak i samą autorką, że książka posiada styl narracji, który może zirytować czytelnika - zwłaszcza dojrzałego. Margo to straszna gaduła, swoje przeżycia dokładnie relacjonuje, nie starając się ukryć swoich uczuć czy emocji. Były momenty (zwłaszcza pod koniec), że miałam ochotę co nieco przeskoczyć, ponieważ czułam się przytłoczona ów narracją. Warto jednak zaznaczyć, że to właśnie dzięki takowemu sposobowi relacjonowania wydarzeń, Margo Cook stanęła przed nami w pełnej okazałości. Naprawdę poznaliśmy główną bohaterkę - nie tylko jej zarys, ale całe jestestwo. Czytając Wilka, poczułam się właśnie jak ta rozogniona nastolatka - cóż, nic dziwnego. Jest to bowiem książka o nastolatkach napisana przez nastolatkę. 


Tak młody wiek autorki bardzo mi imponuje - oczywiście rzutuje on na wykonanie powieści i jak sama Miszczuk zaznaczyła - gdy niedawno czytała swój debiut, miała ochotę napisać tę historię od nowa. Nie da się ukryć, że Wilk ma kilka mankamentów: rozwlekły styl narracji, naiwność (lub też niewinność) głównej bohaterki, czy tempo akcji, które powoli nabiera prędkości, potem pędzi, gwałtownie zwalnia, i tak dalej. Ale czy można wymagać czegoś więcej od piętnastolatki? Ta książka i tak jest niesamowicie dobra, biorąc pod uwagę wiek Miszczuk, w momencie w którym pisała tę powieść! Widać tu ogromny potencjał i dojrzałość autorki. To dopiero początek jej działalności pisarskiej. Historia pisana na przerwach, mniej interesujących lekcjach, po szkole. Historia kiełkująca w piętnastoletnim umyśle, zapuszczająca korzenie w sercu. Gdyby nie ta książka i wsparcie, jakie otrzymała nastoletnia Miszczuk przy jej tworzeniu, być może autorka nie podjęłaby się pisania. To właśnie dzięki Wilkowi uwierzyła w swoje możliwości, dostrzegła w tym pasję, która do dzisiaj napędza ją przy tworzeniu kolejnych, coraz to lepszych powieści. Sama dzięki tej powieści poczułam się jak nastolatka - jakoś strawiłam długawą narrację i naprawdę polubiłam bohaterów. Nie ukrywam, że zakończenie powieści wyszło kiepsko i że pierwsza połowa książki jest lepsza niż druga, ale i tak będę wspominać Wilka pozytywnie.    

* opis wydawcy
** opis wydawcy
 
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu W.A.B.

czwartek, 13 września 2018

159. Immersja, Erick Pol

Futurystyczny kolos, który rzuca czytelnika najpierw w daleką przyszłość a następnie - co dziwne - w odległą przeszłość. Immersja to książka, która potrafi namieszać odbiorcy w głowie i zachęcić do rozważać na temat przyszłości rasy ludzkiej w obliczu prężnego rozwoju technologicznego. Zapraszam was na recenzję nowości od wydawnictwa Uroboros! 

Czy ludzki umysł jest w stanie bezbłędnie odróżnić rzeczywistość od fikcji?

Niedaleka przyszłość, czas sztucznych inteligencji. Ben, pracownik instytutu badawczego, bierze udział w eksperymencie naukowym, dzięki któremu jego umysł wkroczy w świat Fajstos, 1627 lat p.n.e. System AIAM, do którego zostały wprowadzone dane archeologiczne, tworzy świat, jaki istniał wiele lat temu na Krecie. Dla Bena ma to być niczym udział w doskonałej grze komputerowej, w której będzie mógł badać przeszłość wszystkimi zmysłami, a zdarzenia będą się toczyć w interakcji wirtualnego świata z nim jako uczestnikiem gry. Tymczasem do gry wkraczają kolejni uczestnicy: wybitna sportsmenka Arnike, zaproszona przez instytut, wysłannik wojska John, agentka Kiri Nakai oraz wirtualni turyści, wśród których jest Luigi Badson, jeden z najbardziej wpływowych ludzi na świecie, wcześniej hierarcha, później likwidator majątku kościelnego. Idylliczny, wydawałoby się, świat rozsypuje się jak domek z kart, gdy wybucha wulkan na wyspie Thera (obecnie Santoryn). Dotychczasowe zasady, którymi kierowała się społeczność, zaczynają tracić swą moc, a do głosu dochodzą przemoc oraz strach… *


Immersja to debiutancka powieść z nurtu science-fiction autorstwa niejakiego Ericka Pola. Szczerze mówiąc, o autorze nie udało mi się znaleźć żadnych informacji. Sugeruję się jednak, że jest on polakiem, a Erick Pol to jego pseudonim artystyczny. Jego debiut to kolejny wariant przyszłości, zawierający mniej bądź bardziej prawdopodobne elementy scenariusza tego, co nastąpi. Pomysł początkującego autora wprowadza czytelnika w konsternację na temat rozwoju technologicznego - rozpędzonego kolosa, którego nie da się już zatrzymać. Madryt, rok 2300. Ożywiona betonowo-szklana metropolia, której uwieńczeniem są gigantyczne cyber-piramidy. Ludzie dzielą swą rzeczywistość na tę właściwą oraz wirtualną. Czytelnik jest świadkiem rewolucyjnej innowacji technologicznej: Maya Virtual Reality, projektu który zatrzęsie futurystycznym światem. MVR wprowadza osobę w nową, niezwykle rozbudowaną wirtualną rzeczywistość, wykreowaną na antyczną Grecję. Uczestnik takiej podróży przyjmuje rolę gracza, kreując sobie awatar, a doznania, jakie oferuje MVR są niesamowicie rzeczywiste, bowiem oddziałują one na wszystkie zmysły. Głównymi bohaterami powieści są Ben Atkins, naukowiec i pracownik Instytutu Badawczego oraz Arnike Schultz - sportsmenka, która bierze udział w projekcie głównie ze względu na swą popularność. Oboje stawiają pierwsze kroki w zupełnie nowej rzeczywistości, która po pewnym czasie wciąga ich do tego stopnia, że nie są w stanie oddzielić prawdziwego życia od fikcji. 

,,Wszędzie, gdzie byłem, widziałem, że bogowie służyli władcom jako usprawiedliwienie i aby łatwiej im było panować nad ludem. Nasze przodkinie postanowiły, że nie potrzeba nam władców. Że to Matka Ziemia i siły natury rządzą światem, a co ludzie czynią, jest ludzkie i od ludzi pochodzi.''


Samo słowo immersja ma całkiem niejasne znaczenie, jednakże można je przetłumaczyć jako zanurzenie. Jednakże dla graczy oznacza ono wsiąkanie w świat gry - zanurzamy się w fabule, zapominamy o tym, co tak naprawdę dzieje się wokół nas, tracimy poczucie czasu oraz czujemy się częścią wirtualnej rzeczywistości. Ów słowo nieprzypadkowo pojawiło się w tytule - dla osoby zorientowanej jest źródłem informacji na temat fabuły, dla lajka - nie lada zagadką. Jako że ja należałam do tej drugiej grupy, tematyka debiutanckiej powieści Pola okazała się być niespodzianką. Przypuszczałam, że będzie to science-fiction, jednakże jak często zaznaczam - omijam opisy książek, także nie miałam pojęcia o tym, co tak naprawdę kryło się w środku. Zdziwiłam się, gdy najpierw zostałam rzucona w przyszłość, a następnie w daleką - naprawdę daleką przeszłość. Choć koncepcja MVR brzmi nierealnie, to biorąc pod uwagę ekspansywny rozwój technologiczny, takie cudo mogłoby kiedyś powstać i zapewne jego odbiorcy mogliby zareagować na to podobnie jak bohaterowie książki. Zatraciliby się w wirtualności. Granica pomiędzy prawdą a fikcją w końcu zostałaby zatarta. 


Świat stworzony przez Ericka Pola, to miejsce gdzie poziom rozwoju technologicznego z silnym naciskiem na informatykę, przeszedł nasze ówczesne oczekiwania. Za pomocą opaski umieszczonej na czole, kontrolujemy różne aspekty naszego życia - te większe, jak dom czy niemalże rzeczywista komunikacja ze znajomymi, oraz te mniejsze - zamawianie jedzenia, przeglądanie sieci. Właściwie sama sieć ma wymiar wręcz rzeczywisty - jest ogromna, pozwala na znacznie więcej.  Bardzo żałuję, że autor tak mało zwrócił uwagę na świat właściwy bohaterom. Właściwie większość akcji dzieje się w odległej przeszłości, a tego futuryzmu dostajemy niestety mało. MVR to nowość na rynku, która wywołuje furorę - zarówno w kwestiach czysto naukowych: dzięki niemalże fizycznej podróży do antycznej Grecji można odkryć wiele cennych informacji na temat życia naszych przodków; turystycznych - kosmiczne podróże to nic nowego, co więc powiecie na prawdziwe podróże w czasie?; czy wojskowych - antyczna Grecja może posłużyć jako miejsce szkolenia najlepszych komandosów. Niestety, interesują się nią nie tylko dobrzy ludzie, ale i ci źli. Jak wcześniej wspomniałam, autor poświęca swą uwagę głównie na Grecję, Fajstos. Mamy tutaj bardzo dużo opisów tamtejszej kultury, przyrody oraz wyglądu i funkcjonowania miast, a co za tym idzie: społeczeństwa - głównie kobiecego, wierzącego w Matkę Ziemię oraz wszędobylskie Zasady. Kreacja bohaterów wypadła raczej średnio, ponieważ byli oni - jak dla mnie - mało wyraziści. Przytłaczało ich imponujące tło wydarzeń. Pomimo prawie sześciuset stron nie zapałałam większą sympatią do żadnego z nich - choć Arnike całkiem polubiłam. Początek wciąga, ale od trzy-setnej strony Pol ewidentnie zboczył z dobrej ścieżki, na którą później udaje mu się wrócić. Zakończenie powieści sugeruje, że możemy spodziewać się części drugiej, której jestem całkiem ciekawa. Całość oceniam jako 6,5/10 i nie ukrywam, iż mam nadzieję, że kolejna część będzie nieco lepsza, ponieważ jest tutaj potencjał i szkoda by było, gdyby się zmarnował. 

* opis wydawcy


Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Uroboros!



poniedziałek, 10 września 2018

158. Obsesja, Helen Hardt

Powieść, do której podeszłam bardzo sceptycznie; której przeczytanie notorycznie odkładałam, ponieważ... zwyczajnie się bałam powtórnego spotkania z autorką. Ostatni raz, gdy miałam do czynienia z Helen Hardt (współautorka recenzowanej przeze mnie książki Zmysłowa idealna żona) myślałam, że nie dokończę lektury - jak widać, wina głównie leżała po Meredith Wild, bowiem Obsesja ma znacznie wyższy poziom, a losy bohaterów naprawdę mnie wciągnęły. 

Helen Hardt również specjalizuje się w literaturze kobiecej. Na polskim rynku możemy znaleźć jej serię Saga braci Steelów: Pożądanie, Obsesja, Opętanie. Pasję do literatury obudziła w niej matka, która w dzieciństwie czytała Helen do snu. Swą pierwszą książkę napisała w wieku sześciu lat i od tego czasu nie przestała tworzyć. Jest matką, prawniczką oraz posiadaczką czarnego pasa w Taekwondo. Mieszka i tworzy w Colorado. Bardzo popularna za granicą. 

Jade Roberts darzy Talona Steela poważnym uczuciem i bardziej niż kiedykolwiek jest zdecydowana pomóc mu uporać się z demonami przeszłości. Kontynuuje swoje dochodzenie w sprawie Steelów i nieświadomie przyciąga niebezpiecznych wrogów z ich owianej tajemnicą przeszłości. Talon głęboko kocha Jade i pragnie zdobyć ją na zawsze. Konfrontuje się więc ze swoimi najpoważniejszymi lękami i odsłania wciąż świeże rany, próbując je zaleczyć. Kroczy drogą śliską i zdradziecką, ale jeśli na niej wytrwa, w końcu będzie wart miłości Jade. Ogień namiętności między nimi wciąż płonie, ale z mroku wyłaniają się dawni wrogowie Talona. Oboje, i Jade, i Talon nie są bezpieczni… *


Obsesja to druga część Sagi braci Steelów. W Polsce wydano dotąd trzy części, w których fabuła głównie skupia się na Jade Roberts i Talonie Steel - jednym z braci. Kolejne trzy części (Melt, Burn, Surrender) biorą pod lupę kolejnego Steela, tym razem Jonah, a następujące po nich Shattered, Twisted i Unraveled opowiadają o losach najmłodszego z braci - Ryana. Przyznam się, że pierwszej części nie czytałam i gdyby wydawnictwo Edipresse nie wysłało mi tej książki, zapewne nie sięgnęłabym po tę powieść - zwłaszcza, że Obsesja rzuca czytelnika w środek naprawdę burzliwych wydarzeń. Jak zapewne się domyślacie, potrzebowałam chwili na odnalezienie się w tym bałaganie i chaosie uczuciowym bohaterów. Po zorientowaniu się kto jest kim, kto do kogo i o co tutaj mniej więcej chodzi, zaczęłam czytać na poważnie i szybko odnalazłam w tym przyjemność.  Jade Roberts i Talon Steel to sztandarowa para trzech tomów. To wokół nich kręci się pióro Helen Hardt, w którym z łatwością można dostrzec ogromną sympatię do stworzonych przez siebie bohaterów. Zarówno Jade, jak i Talon to wyraziste postacie z bagażem życiowych doświadczeń. Talon to postać dźwigająca na barkach traumatyczne przeżycia z dzieciństwa - jako chłopiec został porwany, bity i wykorzystywany przez trzech zamaskowanych mężczyzn. O tym co przeżył nie wie właściwie nikt - nawet rodzeństwo, z którym utrzymuje bliski kontakt. Przeszłość nęka mężczyznę, nie pozwala mu żyć. Niestety Talon odrzuca każdą formę pomocy, gdyż godzi ona w jego męskość oraz poczucie własnej wartości. Muszę przyznać, że wspomnienia Talona, które powoli powracają w retrospekcjach, mocno mną wstrząsnęły. Nie sądziłam, że taka tematyka uderzy we mnie tak mocno, ale miejscami trudno było mi czytać te potworności. 

„Nikt nie mógł mnie uleczyć. Byłem złamanym człowiekiem, z duszą w rozsypce. Ale z Jade, w jej ramionach, mając jej usta na swoich- stawałem się kimś innym. Kimś nieomal… wyjątkowym. To nie sprawiało, że uczucie złamania i rozpadu było mniejsze, ale dawało mi coś, czego nigdy przedtem nie zaznałem. Nadzieję.”

Jade to silna bohaterka, która kompletnie wymięka w obliczu Talona. Nie powiedziałabym, że staje się przy nim mdła, lecz widać to, jak wielki wpływ na jej decyzje i uczucia ma właśnie on - ten zniszczony przez przeszłość mężczyzna. To on daje jej ów siłę. Panna Roberts prowadzi śledztwo skupiające się na niezwykle bogatej rodzinie - właśnie Steelach. Odkrywa sekrety z ich przeszłości, które potrafią zaskoczyć i zachęcić do dalszej lektury. Właściwie to w Obsesji sekretów robi się coraz więcej.Odpowiedzi jest mało. I może również temu, tak szybko przeczytałam tę powieść. Tłem wydarzeń jest stan stulecia: Kolorado, a celniej: Snow Creek - miasteczko otoczone rozległymi terenami rolnymi. Pośród nich znajduje się ranczo Steelów. Do klanu Steelów należy trójka braci: Jonah, Talon i Ryan oraz wisienka na torcie: najmłodsza z rodzeństwa Marjorie, dzięki której Jade poznała Talona. Bardzo spodobało mi się to, jak rodzeństwo zachowywało się względem siebie: odnosili się do siebie z szacunkiem, wspierali się i bronili nawzajem. 


Pomiędzy Jade a Talonem czuć prawdziwą chemię, iskrę namiętności przeskakującą między nimi przy każdym spotkaniu, spojrzeniu - wybuch doznań przy każdym najmniejszym dotyku. Ta relacja ma sens, jest widoczna na kartach historii, czytelnik jest w stanie ją poczuć. Minusem są bohaterowie drugoplanowi. Niestety potraktowani przez Helen Hardt po macoszemu. Zwłaszcza Jonah i Ryan - nie dostrzegałam pomiędzy nimi różnicy w kreacji. Jestem jednak pewna, że dalsze tomy to wynagrodzą. Podsumowując, druga części sagi wypadła w moich oczach naprawdę dobrze, czego kompletnie się nie spodziewałam - na półce czeka na mnie Opętanie, którego już się nie obawiam. Całkiem polubiłam się z piórem Hardt. Nawet pomimo tłumaczenia (które według skromnej mnie, nie było najlepsze) dostrzegalny jest swojski, bardzo amerykański styl autorki. Jak wyżej wspomniałam, książka mną wstrząsnęła i wciągnęła - czego chcieć więcej? Chyba nawet skuszę się na tom pierwszy, aby bliżej przyjrzeć się tej historii. 

*lubimyczytac.pl

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Edipresse Książki!
 


piątek, 7 września 2018

157. Druga szansa, Katarzyna Berenika Miszczuk

O Katarzynie Berenice Miszczuk w ostatnim czasie jest całkiem głośno na polskim rynku wydawniczym - głównie za sprawą jej bestsellerowej serii, której pierwsza część (Szeptucha) uzyskała tytuł Książki Roku 2016 na portalu Lubimy Czytać. Jednakże trzydziestoletnia pisarka swą pierwszą powieść napisała w wieku piętnastu lat. Zanim zabłysnęła Kwiatem paproci napisała kilka innych, poczytnych książek - jedną z nich jest Druga szansa, którą chciałabym podzielić się z wami w dzisiejszym poście. 

Katarzyna Berenika Mieszczuk - lekarka, w 2013 roku ukończyła Warszawski Uniwersytet Medyczny. Swoją debiutancką powieść Wilk (2006) napisała w wieku piętnastu lat, a wydała trzy lata później. W roku 2009 ukazała się kontynuacja tej książki - Wilczyca. Została za nią nominowana do Nagrody Nautilus, będącej corocznym plebiscytem czytelników na najlepszy polski fantastyczny utwór literacki. jej najnowsze powieści to Ja, diablica (2010), Ja, anielica (2011) oraz Ja, potępiona (2012), czyli szalona trylogia przygód pewnej byłej diablicy, a niedoszłej anielicy. Tworzy w nurcie fantasy często wplatając do swoich utworów wątki zaczerpnięte z dawnej mitologii i obyczajowości słowiańskiej. Ogromną popularność przyniosła jej seria powieści fantastycznych Kwiat paproci. *

Julia budzi się w tajemniczym szpitalu. Nie poznaje własnego odbicia, nie pamięta, jak się tu znalazła. Z czasem dowiaduje się, że cała jej rodzina zginęła w pożarze. Jedynie Julii udało się przeżyć, choć na skutek odniesionych obrażeń straciła pamięć. Nazwa ośrodka, Druga Szansa, powinna napawać pacjentów otuchą... Co jednak myśleć o kobiecie, która ciągle wróży Julii śmierć, pojawiającej się nagle nieznajomej dziewczynie i szeptach rozbrzmiewających dookoła? Najwyraźniej dzieje się tu coś dziwnego. Julia staje się coraz bardziej zagubiona i przerażona. Co zrobi w sytuacji, w której nie może zaufać nawet sobie? **


Od czasu, gdy wyżej wspomniany cykl Kwiat paproci zrobił furorę na polskim rynku (i właściwie dalej robi) zastanawiałam się, o co chodzi z tą całą Katarzyną Bereniką Miszczuk. Skąd tak ogromne zainteresowanie? Czy jej książki są faktycznie aż tak dobre? Nie ukrywam, że początek z twórczością Miszczuk planowałam właśnie od jej najpoczytniejszej serii, jednakże wydawnictwo Uroboros postanowiło wydać drugie wydanie jej książki z 2013 roku - Drugą szansę i otrzymałam możliwość jej zrecenzowania. Jak tylko zobaczyłam to nazwisko i okładkę, nie mogłam odmówić. Szata graficzna idealnie oddaje klimat powieści: mroczny i niejednoznaczny. Ponure preludium wprowadza czytelnika w iście koszmarną rzeczywistość pełną tajemnic i niejasności. Główną bohaterką jest niejaka Julia Stefaniak, która musi odkryć siebie na nową - zbudować swą osobę ze skrawków informacji, jakie uzyskuje od swojej terapeutki. Podobno ma dwadzieścia dwa lata. Podobno przeżyła wstrząsającą tragedię, w której straciła ukochanych rodziców. Podobno... została na świecie zupełnie sama. Dziewczyna nie pamięta zupełnie nic ze swojej przeszłości. Pierwszym wspomnieniem jest strach, sterylny pokój, kruki za oknem i obce odbicie w lustrze. W ośrodku terapeutycznym roi się od sekretów, a wskazówki uzyskiwane od Zofii Morulskiej i pacjentów doprowadzają główną bohaterkę (i nas przy okazji) do szału. Jedno jest pewne: coś tu jest nie tak. I to bardzo nie tak. Im mocniej zagłębiamy się w historię Julii, tym bardziej się w niej gubimy. 

,,Czułam, jak gardło zaciska mi się ze strachu.
Pod powiekami poczułam słone łzy.
Łzy strachu.''

Powieść bardzo wciąga. Jestem strasznym śpiochem - zaczytałam się do późnej godziny, zamknęłam książkę i już miałam iść spać, a za chwilę znalazłam się trzydzieści stron dalej, siedząc na łóżku z szeroko otwartymi oczami i ciarkami na całym ciele - momentami się bałam! Co więcej, następnego dnia wstałam dużo wcześniej, by móc dokończyć historię bohaterów. Wkręciłam się w to szaleństwo i to naprawdę mocno. Leki, które otumaniały główną bohaterkę, wpływały również na czytelnika. Zmieniały postrzeganie rzeczywistości oraz - co więcej - przeszłości. Druga szansa posiada kilka mankamentów, ale i tak jest to bardzo dobra historia. Największym minusem - według skromnej mnie - jest niekonsekwencja w kreacji bohaterów. Adam Krukowski to typ odważnego i wyszczekanego buntownika, który od początku twierdzi, że w ośrodku dzieje się coś złego, pacjenci są niepotrzebnie faszerowani lekami i notorycznie okłamywani przez pracowników. Za chwile zmienia zdanie i grzecznie bierze leki, bo bez nich coś mu się dzieje - w dodatku próbuje przekonać Julkę, że być może niektóre rzeczy sama sobie ubzdurała. Podobnie było w przypadku Julii. Morulska jest moją przyjaciółką. Morulska jest moim wrogiem - ale i tak przy pierwszej lepszej okazji wszystko jej wyśpiewam. Niekiedy ogromnie grało mi to na nerwach. Jednakże nawet pomimo tego, Druga szansa kompletnie wciąga czytelnika. Mnie wessała na cały dzień. Nie dość, że nie pozwoliła usnąć, to jeszcze długo pospać.


Druga szansa sprawdzi się w przypadku nastoletniego czytelnika, jak i nieco starszego. Szczerze mówiąc, sądziłam że tę książkę tylko przeczytam - a tu proszę: niespodzianka! Przeżyłam to szaleństwo razem z bohaterami. Zakończenie nieco mnie zaskoczyło. Autorce udało się wszystko sensownie wytłumaczyć, podpierając się mrocznym wątkiem fantasy/paranormal. Jestem pewna, że sięgnę po kolejne książki Miszczuk. Pierwsze spotkanie z twórczością autorki oceniam bardzo pozytywnie. Jak widać, Druga szansa okazała się być książką godną uwagi. Autorce udało się mnie zainteresować na tyle, by zrezygnować ze snu - i przestraszyć! Uwierzcie mi, że ta historia nie raz podniosła mi ciśnienie. Nie czytałam jeszcze książki, której akcja dzieje się w szpitalu psychiatrycznym, więc było to dla mnie fajne i nieco przerażające przeżycie. Spodobało mi się również osadzenie tej nietypowej historii w naszych polskich, raczej szarych realiach. Miszczuk mąciła w głowie swym bohaterom, przenosząc ich zagubienie na czytelnika. W pewnym momencie sama już nie wiedziałam, co jest prawdą, a co nie. W piórze autorki drzemie potencjał, jednakże warto zauważyć, że Druga szansa jest jedną z wcześniejszych jej powieści, co można dostrzec podczas lektury. 

* lubimyczytac.pl
** lubimyczytac.pl

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Uroboros!



środa, 5 września 2018

156. English matters (72), Deutsch aktuell (90)

Wrześniowo-październikowe wydania dwumiesięczników do nauki języków obcych: English matters do nauki języka angielskiego oraz Deutsch aktuell dla osób chętnych do nauki języka niemieckiego! Serdecznie zapraszam do sprawdzenia co kryje się w środku. 

English matters - wydanie 72

Już samo This & that bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Uwielbiam kulturowe ciekawostki, także America's favourite food niesamowicie mnie zaintrygowało. EM prezentuje dziesięć ulubionych dań Ameryki - są to, między innymi: GORP oraz jerky. Jesteście ciekawi, co to takiego? Wystarczy zajrzeć do magazynu! W otwierającej sekcji znajdziemy jeszcze sezonowe idiomy i trzy inne, krótkie teksty. Hitem tego wydania jest artykuł autorstwa Jonathana Sidora (który ogólnie przejął najnowszą odsłonę magazynu pod względem atrakcyjności artykułów) w dziale People and Lifestyle pod tytułem 25 Reasons to Read Dickens. Tekst w sam raz dla moli książkowych oraz fanów literatury klasycznej! Charles Dickens to sztandarowa postać literatury wiktoriańskiej Anglii. Kto nie czytał, ten na pewno o tym panie słyszał. Tekst nie tylko zachęca do sięgnięcia po pióro autora, ale również przybliża biografię Dickensa oraz problematykę jego utworów. Całość przyprószona interesującym słownictwem. Kolejny artykuł (znowu coś dla książkomaniaków) dotyczy Davida Baldacciego - przyznam szczerze, że o tym panie nie słyszałam. Jest to jeden z czołowych współczesnych pisarzy, który wydał trzydzieści pięć powieści dla dorosłych czytelników. Niektóre z jego porywających historii, zostały przeniesione na ekran. 



Artykuł How to Learn English with Memory Tricks prezentuje sposoby przyswajania języka angielskiego za pomocą trików pamięciowych. Jakie z nich są najefektywniejsze? Warto sprawdzić, zanim się rozpocznie naukę! Sekcja Culture zawiera wywiad z Stellą Collins, autorką książki Neuroscience for Learning and Development, tekst dotyczący poczucia przynależności do ojczyzny - bądź też ojczyzn oraz The 'Chunnel' Under the Water. Conversation Matters: tym razem padło na stacje benzynowe. Jakie słownictwo jest nam potrzebne podczas pobytu na niej? Jak przeprowadzić sensowną rozmowę? Warto się dowiedzieć. Prócz tego - komiks Girls' Night Out - coś dla nas, drogie panie! W dziale Language informacje, przykłady i ćwiczenia trybów warunkowych. Z kolei sekcja podróżnicza zabiera nas do Nowego Orleanu. 


Deutsch aktuell - wydanie 90

Szybki przegląd magazynu służącego do nauki języka niemieckiego! Film wydania: Wildes Herz. Książka wydania: Olga, Bernhard Schlink. Muzyka: Dafur lebe ich, Anni Perka. Sekcja Leute przybliża nam postać niemieckiej piosenkarki Alice Merton. Nagrała ona, m.in. popularne No Roots, które zapewne słyszeliście w radiu. W kolejnym artykule znajdują się najpopularniejsze filmy niemieckojęzyczne, które warto znać - na przykład, Sissi lub kultowe Good bye Lenin!. Coś dla fanów niemieckiego kina. Dział Kultur zawiera temat numeru: Tipps und Tricks fur einen vollen Geldbeutel. Prezentują one ciekawe sposoby na to, jak się wzbogacić. W kolejnym dziale - Lied możemy przeczytać o kolejnej piosenkarce Yvonne Catterfeld. Sekcja Gesellschaft również porusza kwestie finansowe - tym razem prezentuje potęgę eksportową Niemiec. W Konversation przenosimy się na giełdę, a sekcja podróżnicza przenosi czytelnika do niemieckich miast biznesu: Frankfurtu i Zurychu. Prócz tego wydanie dziewięćdziesiąte zawiera ciekawy przepis kulinarny na musli Birchera oraz kilka innych, ciekawych artykułów. 

(klikając w powyższy tekst zostaniesz przeniesiony na stronę kiosku Colorful Media)

Za egzemplarze serdecznie dziękuję wydawnictwu Colorful Media!