Menu

środa, 31 stycznia 2018

91. Hrabina Cosel, Józef Ignacy Kraszewski

Hrabina Cosel to pierwszy tom trylogii saskiej autorstwa Józefa Ignacego Kraszewskiego, autora z największą liczbą opublikowanych książek i wierszy w historii literatury polskiej. Premiera powieści odbyła się w 1873 roku. Hrabina Cosel wraz z Brühlem i Z siedmioletnej wojny tworzą trylogię saską. Książki mają bardzo mocne podstawy historyczne.

Powieść skupia się na losach tytułowej hrabiny, którą początkowo poznajemy jako panią Hoym, żonę ministra. W skutek intrygi i nieco zbyt dużej ilości alkoholu Anna Hoym trafia na dwór królewski, gdzie swą urodą zwraca uwagę króla Augusta II Mocnego. Wkrótce Anna uzyskuje rozwód z Hoymem, przybiera nazwisko Cosel i zajmuje miejsce obok władcy. Anna Cosel jest kobietą obdarzoną niebywałą urodą i mocnym charakterem, który u płci przeciwnej wzbudza strach, gdyż wybiega poza przyjęte normy. Anna nie jest potulną, nieśmiała i spokojną kobietą. Wie czego chce i wie jak to zdobyć. To jedna z najsłynniejszych królewskich metres, a jej losy określa się jako tragiczne.  


Była nielubiana przez najbliższe otoczenie króla. Za pomocą intryg i kłamstw Anna została odsunięta od Augusta Mocnego, dworu, władzy a nawet własnych dzieci. Jej życie zmieniło się diametralnie. Z pałaców trafiła do więzienia, gdzie spędziła czterdzieści lat. 

Trochę obawiałam się tej książki, gdyż w ostatnim czasie rzadko sięgałam po klasykę - a zwłaszcza taką, która tak mocno jest zakorzeniona w historii. O dziwo Hrabinę Cosel czytało się lekko i przyjemnie. Autor posługuje się łatwo przystępnym, aczkolwiek pięknym i wyszukanym słownictwem. Widać w tym kunszt i niezaprzeczalny talent Kraszewskiego. Dodatkowo Kraszewski wykazał się solidną wiedzą historyczną i umiejętnością kreowania wręcz krwistych postaci. Dwór również został przedstawiony w niezwykle intrygujący sposób - i niestety prawdziwy. Panowanie Augusta II Mocnego to niespokojne czasy - czasy wojen, walki o terytorium i władzę. Są to również czasy tchórzostwa i oszustw. August otacza się ludźmi z innych państw, bowiem nie są oni zaangażowani w sprawy Polski jej jej rodowici obywatele. Nie zależy im na dobru państwa, bo to nie ich ojczyzna.

,,Słowo jest czymś więcej niż serce, bo serca ja nie jestem panią, a słowu memu jam królową."

Anna Cosel była kobietą, która przerosła swoje czasy - była zbyt odważna w słowach, śmiała w czynach, zbyt pewna swojej pozycji. Dostrzegała, że jest nieakceptowana, że towarzysze króla nie pałają do niej sympatią, że chcą się jej pozbyć - niczym brud zamieść pod dywan. Jej osoba robiła wrażenie. Anna była również pyszna i być może częściowo przez to zakończyła swój żywot tak marnie.

Hrabina Cosel pomimo swej ciężkiej tematyki okazała się być lekturą ciekawą i interesującą. Była to również historia smutna, przedstawiająca losy człowieka, który z hukiem spadł na samo dno, którego zniszczyły kłamstwa, intrygi i knowania innych.

Zapewne na rynku ukażą się dwie kolejne części trylogii saskiej nakładem wydawnictwa MG.  

Niedawno wydawnictwo MG obchodziło 10-lecie. Pierwsze książki nakładem MG ukazały się w ostatnim kwartale 2007 roku. 

Wydawnictwu życzę dalszych sukcesów! 


Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu MG!

90. Naughty boss, Whitney G.

Po Thirty day boyfriend zdecydowałam się na przeczytanie krótkich autonomicznych nowelek z serii Steamy Coffee Reads Collection wydanych przez Whitney G. W skład tej kolekcji wchodzą: Naughty boss, Dirty doctor oraz Cocky client. Na początku każdej z nich można znaleźć wytyczone założenia każdej z nich - wspólny mianownik, na którym autorka zbudowała każdą historię, także krytykowanie ich podobieństwa jest zbędne, gdyż podobieństwo jest celowe. Każda nowelka zawiera w sobie: gorącego samca alfę, silną bohaterkę oraz prostą fabułę, która ma przede wszystkim bawić. Nowelki mają umilić czas w trakcie przerwy w pracy, podczas delektowania się kawą, ciszą i spokojem - jak sama nazwa serii to podpowiada: steamy coffee reads

Naughty boss to zaledwie 80-stronicowa nowelka opowiadająca o Michaelu Leightonie - właścicielu i dyrektorze wydawnictwa sygnowanego jego nazwiskiem. Leighton Publishing to prężnie rozwijające się wydawnictwo wypuszczające na rynek bestsellery. Michael Leighton znany jest ze swej rozwiązłej natury. Mężczyzna nie ogranicza się do jednej, dwóch, czy nawet trzech kobiet, bowiem niemal na każdy dzień tygodnia ma zapisaną inną panienkę: Lisa jest we wtorki, Mariah środy, Hannah czwartki, w piątki Tiffany. Jako szef jest wymagający, uszczypliwy - oraz ma istnego bzika na punkcie punktualności. Przez swój charakter i sposób sprawowania władzy w firmie Michaelowi trudno jest znaleźć asystentkę, która spełni jego wygórowane oczekiwania. Po nieszczęsnej i nad wyraz profesjonalnej Penelope doradca Leightona znajduje Myę London. Dodatkowo mężczyzna sugeruje szefowi, aby zrezygnował na pewien czas ze swojego wyjątkowo aktywnego seksualnie trybu życia, gdyż źle rzutuje to na jego wizerunek, który bezpośrednio wiąże się z wizerunkiem wydawnictwa. Mya London wysyła niezwykle osobisty e-mail na temat swojego szefa, który zamiast do skrzynki jej przyjaciółki trafia do... Michaela Leightona. 

,,- Favorite parts?
- Probably when the asshole boss redeems himself and stops treating the heroine like shit..."

Fabuła jest bardzo zbliżona do tej w Thirty day boyfriend. Mamy despotycznego, seksownego szefa oraz jego asystentkę. Mya to miła dziewczyna, która z oddaniem wywiązuje się ze swoim obowiązków. Niestety, zachowanie Michaela jest przytłaczające. Kobieta jest niedoceniana, wykorzystywana i źle traktowana. Nie udało mi się polubić z Leightonem. Denerwował mnie, był opryskliwym chamem, na którego Mya nie powinna nawet spojrzeć. Niestety, do samego końca nie udało mu się zdobyć mojej sympatii. Nawet powody usprawiedliwiające jego zachowanie nie pomogły.  Podobało mi się osadzenie akcji w siedzibie wydawnictwa oraz moment w którym Mya postanawia dać w kość szefowi. Początkowo uważałam ją za cichą myszkę, która pozwala na złe traktowanie. Później zrobiła na mnie całkiem inne wrażenie. Naughty boss to wartka akcja, zabawne dialogi i ciekawi bohaterowie. Miejscami iskrzyło od emocji, a finał nie zawiódł. Zauważę również, iż Naughty boss bardziej klasyfikuje się do gatunku literatury erotycznej niż pospolitego romansu. 

Było zabawnie, lekko i przyjemnie. Naughty boss okazał się być całkiem dobrym umilaczem czasu podczas przerwy w pracy - jednak nie będę ukrywać, że Thirty day boyfriend jest dużo lepsze. 

Naughty boss ~ Dirty doctor ~ Cocky client

poniedziałek, 29 stycznia 2018

89. It ends with us, Colleen Hoover

Gdybym miała określić tę książkę w kilku słowach, powiedziałabym: poruszająca, wciągająca, wzruszająca, niezwykle osobista oraz brutalnie prawdziwa. Autorka sławnych powieści (Hopeless, trylogia Slammed, Ugly Love, November 9) powróciła z kolejnym bestsellerem, bezapelacyjnym hitem. Colleen Hoover zdobyła moje serce w 2014 książką Hopeless. Następna powieść autorki nieco mnie zawiodła – w Pułapce uczuć nie odnalazłam tego, co większość czytelników. Szybko się znudziłam, a książka do dziś leży niedokończona (chyba niedługo muszę zrobić podejście numer dwa). Jednakże, gdy tylko usłyszałam o It ends with us wiedziałam, że muszę to przeczytać. Premiera na polskim rynku odbyła się 2 października 2017 roku, ja swój egzemplarz dostałam kilkanaście dni później od chłopaka na dwudzieste trzecie urodziny. Nieco zwlekałam z lekturą tej powieści, bowiem przeczytałam ją dopiero kilka dni temu... i to w ekspresowym tempie! 

Lily Blossom Bloom to główna bohaterka będąca jednocześnie narratorką powieści. Ma dwadzieścia trzy lata, właśnie straciła ojca. Jednakże Lily wcale nie czuje żalu po utracie jednego z rodziców, ponieważ uczynił on z jej życia piekło. Młoda kobieta od dziecka była ofiarą przemocy domowej. Jej ojciec znęcał się na swoją żoną niejednokrotnie na oczach córki. Trudna przeszłość odcisnęła piętno na życiu Lily. Ryle to młody, przystojny i ambitny lekarz mający przed sobą świetlaną przyszłość. Boi się stałych związków i do tej pory unikał ich jak ognia, jednak coś przyciąga go do Lily - coś, czego nie da się dłużej ignorować. Związek pary początkowo wydaje się być idealny. 

Czasem te osoby, które najmocniej nas kochają, potrafią też najmocniej ranić.

It ends with us choć na pierwszy rzut oka wygląda jak romans roku, lecz tematyka tej powieści przedstawia tą drugą stronę miłości - niszczycielską, przynoszącą ból psychiczny i fizyczny, uzależniającą i zniewalającą. Miłość, która sprawia, że kurczowo jej się trzymamy, nawet wtedy, kiedy jest okrutna i agresywna, tylko po to by znów przeżyć to, co dobre. 

Nie będę ukrywać, że ta powieść ogromnie mną wstrząsnęła. Dałam się wciągnąć już od pierwszej strony i nawet nie wiedziałam kiedy była pięćdziesiąta, siedemdziesiąta, setna, czy dwusetna. Gdy nie mogłam czytać notorycznie przyłapywałam się na tym, iż moje myśli uciążliwie krążyły wokół Lily, Ryle'a i Atlasa. Ze łzami w oczach poznawałam dalsze losy bohaterów, przeżywałam podjęte przez nich decyzje z ciężkim sercem.

Colleen Hoover za pomocą swych powieści porusza trudne tematy. Tutaj mamy przemoc domową, która na zawsze odcisnęła piętno na głównej bohaterce. Niestety, dalsze jej losy nie są bardziej łaskawe. Lily trafia z deszczu pod rynnę - wkroczyła w rolę osoby, którą zawsze uważała za słabą i dostrzega jak wiele siły musiała mieć, aby coś takiego przetrwać. 

,,To, że ktoś cię krzywdzi, nie oznacza, że możesz tak po prostu przestać go kochać. To nie czyny sprawiają najwięcej bólu, lecz miłość. Gdyby czynom nie towarzyszyła miłość, ból byłby trochę łatwiejszy do zniesienia."

Tak samo jak główna bohaterka po lekturze książki nie jestem w stanie znienawidzić Ryle'a. Był on tak samo poruszającą postacią jak sama Lily. Oboje chcieli aby ich życie wyglądało zupełnie inaczej, lecz to, co kiedyś ich spotkało zniszczyło ich - ich wszystkie plany i marzenia obróciło w pył. Kto mógł przewidzieć, że uczucie, które ich połączyło okaże się za mocne, przynoszące zgubę i cierpienie... To jedyna rzecz, jaką  zdradzę, ponieważ każdy z Was powinien poznać tę historię. Tym razem Colleen Hoover przerosła samą siebie. Oczywiście nie zabrakło tu tego, dzięki czemu Hoover jest tak znaną i cenioną autorką, czyli dobrego humoru, wciągającej fabuły oraz lekkiego pióra. W pewnym sensie It ends with us zmażdżyło mnie, roztroiło emocjonalnie i nieco zachwiało moim światopoglądem. Prócz tego, utwierdziło moje przekonanie, że będąc z kimś poznajemy samych siebie; zachowania, reakcje i skłonności o których wcześniej nie mieliśmy pojęcia.

Tak jak wcześniej napisałam, przeczytałam tę książkę kilka dni temu, a moje emocje wcale nie opadły. Podczas sporządzania tej recenzji, targają mną bardziej niż podczas samego czytania. Wciąż jestem poruszona, rozgoryczona i smutna tym, jak to się wszystko zakończyło... Choć zakończenie wcale nie należało do smutnych. Jestem też dumna - zarówno z Lily, Ryle'a, jak i Atlasa. It ends with us to cudowna opowieść o druzgocącej sile miłości, o tym, że czasem trzeba przestać walczyć, by móc cokolwiek ocalić.  

,,Po prostu płyń dalej."

wtorek, 23 stycznia 2018

88. Księżniczka z lodu, Camilla Läckberg

Powieści Läckberg mają do siebie to, że są niezwykle obfite w treść, wątki obyczajowe, wielowymiarowość kryminalną oraz mnogość bohaterów, przez co zawsze można przyzwoicie wypowiedzieć się na ich temat. Księżniczka z lodu to pierwszy tom popularnej sagi kryminalno-obyczajowej o Fjällbace. Podbiła ona serca wielu czytelników na całym świecie - także i moje. Na całym świecie zostało sprzedanych ponad 20 milionów egzemplarzy pierwszej części, co mówi samo za siebie. 

Dziennikarka i autorka biografii Erika Falck jest zdruzgotana po śmierci rodziców. Kobieta stara się uporządkować swoje życie, lecz gryzie ją wiele innych kwestii: brak weny, samotność, despotyczny szwagier, który okropnie traktuje siostrę Eriki, Annę, i pragnie sprzedać rodziny dom Falcków. Wisienką na torcie okazuje się odnalezienie ciała przyjaciółki z dzieciństwa - Alexandry Wijkner. Początkowo uważa się za przyczynę zgonu samobójstwo, lecz w toku śledztwa wychodzi na jaw, że Alexandra została zamordowana. Pozornie idealne życie Wijnkerki okazuje się jednym wielkim kłamstwem. Patrik Hedström pracuje nad rozwikłaniem sprawy morderstwa - jako jedyny z komisariatu jest w to naprawdę zaangażowany. Erika, zainteresowana sprawą z przyczyn osobistych,  pomaga Patrikowi. Wspólny cel łączy dziennikarkę i policjanta. 

Autorka skonstruowała całkiem niezły wątek kryminalny napędzany przez warstwę obyczajową.  Fjällbacka to swojskie szwedzkie miasteczko, niczym nasze literackie Lipowo (Saga kryminalna o Lipowie, Katarzyna Puzyńska). Zamknięte społeczeństwo, gdzie każdy zna każdego z, tzw. dziada pradziada. Porządek naturalny w szwedzkim miasteczku zostaje zachwiany w momencie, gdy jeden z mieszkańców zostaje zamordowany. Wstrząsa to każdym z osobna - podobnie jak śmierć Laury Palmer z kultowego amerykańskiego serialu Miasteczko Twin Peaks. Każdy znał Alexandrę Wijkner, gdzieś kiedyś miał z nią styczność - krótko bądź długotrwałą. W toku postępowania śledczego na jaw wychodzą dawno zapomniane tajemnice. Tajemnice, które miały pozostać głęboko zakopane...


,,Wprawdzie ludzie zmieniają się w drodze od dzieciństwa do dorosłości, ale rdzeń ich osobowości pozostaje niezmienny.''

Naprawdę mocną stroną serii jest warstwa obyczajowa. Läckberg wyjątkową uwagę poświęca bohaterom - nie są oni tylko narzędziem do zbudowania kryminalnej historii - tu Fjällbacka gra pierwsze skrzypce. To właśnie tam ma miejsce zbrodnia - a nie w zbrodni znajduje się Fjällbacka. Pragnę w tym miejscu zwrócić uwagę na istotność warstwy obyczajowej - jeżeli czytelnik ma ochotę na zwykły kryminał, gdzie akcja skupia się wyłącznie na śledztwie i morderstwie, to powinien sięgnąć po coś innego, bowiem tu na pierwszy plan przedarły się relacje bohaterów, ich życie osobiste. Bohaterowie są naturalni, zupełnie ludzcy. Autorka chętnie używa mowy potocznej, wtrąceń. Jest spontaniczna - żywa. Polubiłam głównych bohaterów. Erika i Patrik są niezwykle sympatyczni, a razem tworzą zgraną parę. Zdecydowanie plusem powieści jest jej zimowy klimat. 

Księżniczkę z lodu czytało się baaaardzo szybko. Autorka wciągnęła mnie do swojego świata. Cieszę się, że udało mi się wrócić do Fjällbacki, i że tak samo jak w przypadku Pogromcy lwów było to nad wyraz przyjemnym przeżyciem. Powieść skupia się na tym jak wielkie znaczenie ma samoakceptacja, atmosfera w jakiej człowiek wzrastał, jakie wartości przyjął.  Oraz to, jak wiele spustoszenie może zrobić długo skrywana tajemnica.

Księżniczka z lodu ~ Kaznodzieja ~ Kamieniarz ~ Ofiara losu ~ Niemiecki bękart ~ Syrenka ~ Latarnik ~ Fabrykantka aniołów ~ Pogromca lwów ~ Czarownica 

poniedziałek, 22 stycznia 2018

87. Oskar i pani Róża, Éric-Emmanuel Schmitt

,,...życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. 
I próbuje się na nie zasłużyć.

Na początku tego roku wybrałam dziesięć książek z mojej biblioteczki, które muszę przeczytać w 2018 roku. Wśród nich znajdowała się cieniutka nowelka autorstwa Érica-Emmanuela Schmitta, nagradzanego francuskiego autora. Wybrałam tę książkę z dwóch powodów: mówiono o niej, że każdy powinien ją znać, oraz dlatego, że od dawna chciałam poznać treść Oskara i pani Róży. 

Oskar ma dziesięć lat. Całe jego życie toczy się w szpitalu - to w nim mieszka, w nim ma przyjaciół i w nim widuje się z rodzicami. Jest to wesoły chłopiec, który walczy z chorobą - białaczką. Niestety, leczenie nie działa. Chłopcu pozostaje dwanaście dni życia i to właśnie w ciągu tych dni poznajemy go lepiej, patrzymy jak stara się jak najwięcej przeżyć w tak krótkim czasie...

Ta 80-stronicowa książeczka przenosi w sobie olbrzymi ładunek emocjonalny. Wcale nie dotyczy ona kwestii życia z chorobą, lecz... sztuki umierania. Odchodzenia z tego świata bez nienawiści do Boga, czy kogokolwiek innego. Bez obwiniania, bez żalu. Oskar bardzo szybko musiał dorosnąć - porzucić naiwne przekonanie o własnej niezniszczalności, nieśmiertelności. Człowiek raz, czy nawet i dwa razy starszy od tego chłopca odrzuca myśl o tym, że kiedyś odejdzie z tego świata.

Niczemu winny chłopiec z książki, któremu przytrafiła się śmiertelna choroba. Lecz czy fikcyjna historia Oskara nie znajdzie swego odwzorowania w rzeczywistości? Ile dzieci w tym momencie znajduje się w szpitalu? Ile z nich odnajduje się w nim lepiej niż we własnym domu? Ile z nich kiedykolwiek wróci do domu? Ile rodziców na świecie właśnie usłyszało wyrok śmierci własnego dziecka? 

Oskar i pani Róża ma charakter epistolarny. To chronologiczny zbiór listów chłopca do Pana Boga, o którym Oskarowi opowiedziała tytułowa pani Róża. Jedna z wolontariuszek, z którą chłopiec bardzo mocno się zżywa, bowiem pani Róża jest jedyną osobą, która nie boi się rozmawiać z chłopcem na temat jego śmierci. Oskar czuje się niezwykle samotnie w swojej chorobie. Załamani rodzice odsuwają się od chłopca, nie umieją rozmawiać z dzieckiem, ponieważ są przerażeni stanem dziesięcioletniego synka. Jednak czy można ich winić? Pani Róża chcąc żeby chłopiec przeżył jak najwięcej zachęca go do tego, by traktował każdy z dwunastu dni jak dziesięć lat życia.

,,Właściwie nie boję się nieznanego. Tylko trochę szkoda mi tracić to, co znam."

Éric-Emmanuel Schmitt wcale nie próbuje wzruszyć czytelnika na siłę. Oskar nie rozpacza, nie walczy. Wie, że jego czas jest policzony i że to właśnie od niego zależy, jak ostatnie chwile spędzi. Oskar i pani Róża to taka krótka opowieść o tym, że życie jest ulotne, że stanowi ów pożyczkę. I że nieistotne jest ile czasu spędzimy na świecie - lecz w jaki sposób go spędzimy. Jest to dobrze napisane opowiadanie traktujące o wielu istotnych kwestiach: życiu, śmierci, pogodzeniu się z losem, wierze w Boga.

sobota, 20 stycznia 2018

86. Thirty day boyfriend, Whitney G.

Zachęcona przez recenzję na jednym z blogów książkowych sięgnęłam po krótką nowelkę autorstwa Whitney G. - w Polsce znanej z powieści Turbulencja, która ukazała się nakładem wydawnictwa Kobiece. Thirty day boyfriend, co w tłumaczeniu znaczy Trzydziestodniowy chłopak opowiada o losach Emily Johnson - głównej asystentki, absolwentki Yale na kierunku prawniczym. Emily jest pewną siebie, inteligentną dwudziestoośmioletnia kobietą, która pracuje w ogromnej firmie dla Nicholas Wolfa - niezwykle seksownego wilka z Wall Street. Oboje łączy zamiłowanie do pracy - a raczej pracoholizm. Dyrektor generalny mógłby stanowić niezłą partię, gdyby nie fakt, że jest samolubnym, zadufanym w sobie dupkiem. Emily ma dosyć współpracy z despotycznym szefem, niestety, na początku swej kariery w Wolf Industries podpisała umowę wiążącą ją z firmą na cztery lata. Nicholas Wolf składa jej propozycję nie do odrzucenia - jeżeli Emily zgodzi się udawać jego narzeczoną przez trzydzieści dni, mężczyzna zwolni ją z podpisanej dwa lata temu umowy.

Już od pierwszej strony autorka zainteresowała mnie losami Emily i Nicholasa. Spodziewałam się czegoś nijakiego, a tymczasem Whitney G. zabłysnęła ostrym piórem, wyrazistymi bohaterami - o których jeszcze się rozpiszę oraz zaciętymi wymianami zdań pomiędzy Emily i Nicholasem - aż czuć było iskry w powietrzu! Dodatkowo mocną stroną Thirty day boyfriend jest akcja, która śmiało brnie przed siebie, rzucając czytelnika w wir zdarzeń i silnych emocji. Czytając tę powieść niejednokrotnie miałam wypieki na twarzy. A to wszystko za sprawą bohaterów z krwi i kości. Whitney G. nie bawiła się w tworzenie mdłych, gubiących się w tłumie osób, lecz silne, twardo stąpające po ziemi emocjonalne wulkany. Emily urzekła mnie swą pewnością siebie - ta dziewczyna wie co ma w głowie i co więcej, że potrafi zawrócić w głowie! Z kolei Nicholas... Cóż. Jego osobowość można określić słowem: magnetyczna. Seksowny, niebezpieczny niczym wilk. To typ mężczyzny, którego można kochać albo nienawidzić. Nie ma czegoś pośrodku.

,,- I've never stolen anything from you.
- Nothing, except my patience."

Autorka płynnie lawirowała pomiędzy postaciami Emily i Nicholasa. Raz narracja płynęła z jego strony, innym razem z jej. Głównie fabuła skupia się na relacji tych dwojga - i wiem, że zazwyczaj krytykuję coś takiego, ale tym razem nie mam nic do zarzucenia. Whitney G. poświęciła uwagę zarówno Emily, jak i Nicholasowi. Niestety, często zdarza się tak, że autorzy głównie eksponują jedną postać, przez co druga jest zwyczajnie nijaka - nie raz tak wyzuta z charakteru, że aż transparentna. Tutaj, na szczęście, coś takiego nie ma miejsca. Z każdą stroną napięcie pomiędzy bohaterami wzrastało i wręcz zmuszało do lektury.

Thirty day boyfriend przeczytałam jednym tchem, ponieważ było krótko (dlaczego tak krótko?!) i wciągająco. Myślę, że ta książka mogłaby stanowić świetny wstęp do emocjonującej dulogii bądź trylogii - tak zwane 0,5. Losy Emily i Nicholasa nie są jeszcze dostępne w języku polskim, ale mam nadzieję, że ta pozycja zwróci uwagę wydawnictw. Jestem przekonana, że jeszcze nie raz sięgnę po pióro Whitney G. 

środa, 17 stycznia 2018

85. Porwana pieśniarka, Danielle L Jensen

Hit wydawniczy 2016 roku. Porwana pieśniarka to początek historii rodem z baśni, autorstwa Danielle L Jensen. Klątwa rzucona przez czarownicę uwięziła mityczne stworzenia - Trolle pod gruzami Samotnej Góry. Po pięciu stuleciach pojawia się szansa na wolność - książę nocy musi połączyć się z córką dnia.  

Cécile de Troyes zostaje brutalnie porwana do mrocznego świata trolli - Trollus, którego znała tylko z ludowych opowieści. Przymuszona do związania się z księciem trolli - Tristanem Montigny, zostaje wciągnięta w mroczne intrygi, spiski i walki polityczne. Cécile nie potrafi odnaleźć się w świecie wiecznego mroku. Jednak z każdym dniem dostrzega coraz więcej, czuje coraz więcej. Wkrótce przestaje widzieć trolli jako przerażające bestie, lecz uciśnione istoty pragnące wolności. Poznaje prawdziwe oblicze Tristana. Między przeklętymi kochankami zaczyna tworzyć się uczucie... którego oboje nie rozumieją i nie chcą, bowiem to uczucie może ich zniszczyć.

Tę powieść pragnęłam przeczytać bardzo dawno temu. Już w 2016 wspominałam o niej w swoim must-readzie! Od samego początku Porwana pieśniarka wzbudzała we mnie pozytywne odczucia, co z kolei wiązało się z naprawdę wygórowanymi oczekiwaniami co do tej książki. Spodziewałam się fenomenalnej fabuły połączonej ze sprawnym piórem pisarki, a co otrzymałam?

Moi drodzy, otrzymałam znacznie więcej. Porwana pieśniarka po prostu mnie porwała. Tak samo jak główna bohaterka, Cécile de Troyes zostałam niemalże brutalnie wciągnięta do świata trolli. Z każdą stroną coraz mocniej zagłębiałam się w intrygi i toksyczny związek Tristana i Cécile. Tristan Montigny początkowo kojarzył mi się ze złem w czystej postaci - dopiero później, w tempie postrzegania Cécile, zaczynałam widzieć jego prawdziwe oblicze. Autorce udało się stworzyć postacie, które można było polubić. Udało jej się również stworzyć klimat tajemnicy - kim była mroczna czarownica? Dlaczego uwięziła trolle? 


,,- Sądzę, że w naszej naturze leży przekonanie, iż zło zawsze ma brzydką twarz."

Samo Trollus to niezwykle barwne miejsce - choć pogrążone w ciemnościach, to tętniące życiem.  Danielle L Jensen wszystko przemyślała - w głębi mroku stworzyła piękny świat. Mieszkańcom również należy się szczególna uwaga. Monarchia jest przedstawiona w sposób negatywny - mamy zepsutego króla, który nie liczy się ze swoimi poddanymi oraz podziemne miasto w mieście - trolle pragnące obalić despotycznego władcę i uwolnić się spod tyranii. Król w Cécile widzi tylko narzędzie do wydostania się na zewnątrz i poszerzenia swego królestwa, natomiast mieszkańcy dostrzegają w niej nadzieję na wolność.  Cécile pragnie pomóc zniewolonym trollom - jednakże, czy ich miejsce nie powinno być w ciemnościach? 

Zdecydowanie muszę sięgnąć po kolejne tomy trylogii Klątwy. Tej historii nie da się zostawić niedokończonej! 

poniedziałek, 15 stycznia 2018

5 najlepszych książek przeczytanych w 2017 roku!

Styczeń to czas podsumowania zeszłego roku. W 2017 przeczytałam całkiem dużo książek. Kilka z nich było naprawdę słabych, inne całkiem niezłe... w tym poście jednak skupię się na tych wyjątkowo dobrych, które zapisały się w mojej pamięci i które z czystym sercem mogę określić mianem najlepszych książek przeczytanych w 2017 roku. Oprócz numeru pierwszego kolejność jest losowa - nie starałam się układać listy od najlepszej z najlepszych, po najgorszą z najlepszych. Tytuły odsyłają do recenzji. 

Autorka zachwyciła mnie i przeraziła swoimi badaniami na temat seryjnych zabójczyń - o których tak rzadko się mówi. Bezwzględność, brutalność, diabelskie uczynki... Tori Telfer na łamach swej powieści prezentuje czternaście krwawych historii kobiet, które przynosiły cierpienie i śmierć - często swoim najbliższym i często bez jasnego powodu.

Ta seria okazała się być pozytywnym zaskoczeniem 2017 roku. Sięgnęłam po nią dzięki promocji na pierwszy i drugi tom - trzeci (The Winner's Kiss) nie wydano w języku polskim. Nad tym faktem ubolewam do dziś, jednakże jestem w połowie zakończenia trylogii. Czytam po angielsku na telefonie (w wolnych chwilach i gdy nie mam przy sobie innej książki w wersji papierowej). Historia Kestrel i Arina nie jest kolejną tragiczną historią miłosną - to prawdziwa walka o wolność, życie i miłość... 

Ta ociekająca słodyczą świąteczna historia na długo pozostanie w mojej pamięci - głównie przez kochane psiaki oraz ich równie uroczego właściciela Josha. Świąteczny klimat rozgrzewa serce, tak samo jak czworonożni bohaterowie. Powieść nie tylko dla miłośników zwierząt!   

W twórczości tego autora zakochałam się dzięki Córką niczyim, więc po tę powieść sięgnęłam z ogromnym entuzjazmem i określonymi wymaganiami - nie zawiodłam się. Mroczny klimacik tajemnicy i suspensu, niewyjaśnione sekrety sprzed lat, wyjątkowa charakteryzacja bohaterów. 

HRABIA MONTE CHRISTO, ALEKSANDER DUMAS (CZĘŚĆ I/CZĘŚĆ II)
Powieść o Edmundzie Dantesie chyba na zawsze pozostanie w mej pamięci. To zdecydowanie najlepsza książka przeczytana przeze mnie w 2017 roku - a być może i na przestrzeni lat. Brutalnie prawdziwa, zaskakująca skrupulatnością autora oraz jego geniuszem! Hrabia Monte Christo powinien znaleźć się na liście must-read każdego z Was - gwarantuję wspaniałe przeżycia!   

niedziela, 7 stycznia 2018

84. Diabolika, S.J. Kincaid

Nowa seria autorki Insygni. Wojny Światów. Jedna z ciekawszych pozycji z gatunku młodzieżowego science-fiction 2017 roku, oraz książka, która pojawiła się w moim must-readzie na rok 2018.

Przyszłość. Ludzie opanowali kosmos - zaludnili obce planety i stworzyli statki, na których prowadzą życie niemalże na wzór planetarnego. Podzielili się również na helioników - osoby wierzące w Kosmos jako boską, myślącą jednostkę, odpowiedzialną za stworzenie rodzaju ludzkiego; oraz heretyków - ludzi wierzących w Boga i siłę nauki. Helionizm odrzuca naukę, nie pozwala na dostęp do niej, bowiem przeczy ona wierze w Kosmos - żywą jednostkę. Niestety, wiara ta jest popierana przez władzę, a wszystkie osoby nie zgadzające się z nią są unicestwiane. Nadchodzą ciężkie czasy: technologia, dzięki której ludzkość może żyć w kosmosie zaczyna powoli upadać. Urządzenia psują się, a przez fakt, iż dostęp do wiedzy jest zakazany nikt nie potrafi naprawić elementarnych mechanizmów.

Jednym z technologicznych osiągnięć są Diaboliki - bioniczne istoty wykonane na wzór człowieka. Ich zadaniem jest zabijać w obronie człowieka, dla którego zostały stworzone. Nemezis jest jedną z nich. Należy do Sydonii Impirian, córki senatora, który jest uznawany za heretyka. Impirianowie żyją w odosobnieniu, a kontakt z grandecją utrzymują wyłącznie za pomocą komputerowych awatarów na forach społecznościowych. Sydonia i Nemezis są jak siostry, łączy je silna więź emocjonalna. Niemalże każdą chwilę spędzają razem. Wszystko się zmienia, gdy Sydonia otrzymuje rozkaz przybycia do Chryzantemum - lokalizację zbudowaną z tysięcy statków kosmicznych na kształt kwiatu, od którego powstała nazwa: chryzantemy. Nemezis musi wcielić się w rolę swej pani, by móc ją ocalić.

,,Nie zamierzałam tak po prostu zniknąć w pustce, jakbym nigdy nie istniała. Nie zamierzałam pogodzić się z tym, że jestem kimś gorszym od ludzi tylko dlatego, że tak mnie zaprojektowali."

Początkowo nie mogłam odnaleźć się w fabule Diaboliki, lecz gdy tylko wciągnęłam się w treść, to nie mogłam przestać czytać. Autorka gwałtownie wrzuca czytelnika w zupełnie obcy świat, rządzący się innymi prawami i zasadami, zaskakuje pomysłowością oraz łatwością przekazu tak wielu informacji. Plusem tej powieści jest Nemezis - humanoid obdarzony nadludzką siłą, nie mający prawa przejawiać ludzkich uczuć, zachowań, reakcji... jednakże w Nemezis jest coś więcej: jakaś boska iskra kształtująca jej człowieczeństwo. Kincaid nie tylko skupiła się na głównej bohaterce, lecz na każdej osobie pojawiającej się w powieści - wszyscy są pełni charakteru, wyraziści, zindywidualizowani. Na szczególną uwagę zasługuje również Tyrus - jego postać była rewelacyjna! Natomiast świat... cóż, świat wykreowany przez S.J. Kincaid zauroczył mnie. Odległa przyszłość, a ludzie nie nauczyli się nic na swoich błędach: tak samo rządni władzy, zaślepieni pieniędzmi, pochłonięci samouwielbieniem. 

,, - Cesarz chce, żebym posłała swoje niewinne jagniątko na rzeź. Niedoczekanie. Zamiast tego przyślę mu swoją anakondę."

Choć Diabolika nie jest jakoś specjalnie obszerna (412 s.), to ogromnie wiele się w niej dzieje. Mamy masę zwrotów akcji, fabułę, która nie pozwoli czytelnikowi odczuć nudy. Tak jak wcześniej wspomniałam, Nemezis podbiła moje serce. Jej walka o człowieczeństwo, niezłomność i pierwsze kroki w byciu człowiekiem - kiełkujące uczucia, emocje, reakcje, do których nie miała prawa będąc tylko humanoidem... Diabolika to mroczna i intrygująca wizja przyszłości, która - kto wie - może się spełnić. Zdumiały mnie, rozśmieszyły i nieco przeraziły zabiegi służące poprawie urody mieszkańców Chryzantemum. Czyż nie do tego właśnie dążymy? Grandecja - wpływowi i bogaci mieszkańcy uniwersum zostali przedstawieni jako osoby zepsute,  nie łaknące wiedzy, konsumpcjoniści i materialiści.

Podsumowując, Diabolika początkowo mnie przytłoczyła, a później całkowicie pochłonęła. Jestem pewna, że gdy tylko na polski rynek trafi druga część serii - która niedawno pojawiła się na zagranicznym rynku pod tytułem The Empress - od razu po nią sięgnę. To jedno z lepszych science-fiction, z jakim miałam do czynienia. 

środa, 3 stycznia 2018

2018: MUSZĘ TO PRZECZYTAĆ!

Nowy rok, nowe postanowienia. Dwa lata temu sporządziłam listę książek, które chciałam przeczytać w 2016 roku. Z listy udało mi się wykreślić dwie pozycje -wstyd. W związku z druzgocącą porażką postanowiłam nie ośmieszać się i nie tworzyć żadnego must-readu na rok 2017, ale tym razem spróbuję dotrzymać tego, co napiszę w tym poście. Moi drodzy, przedstawiam mój must-read na rok 2018. Prawie wszystkie książki są umieszczone na zdjęciu powyżej. Większość książek, które wybrałam są autorstwa pisarzy, których znam i cenię. 

1. Księżniczka z lodu, Camilla Läckberg

Debiut szwedzkiej pisarki. Księżniczka z lodu to początek wspaniałej kryminalnej sagi o Fjällbace. Kilka lat temu przeczytałam Pogromcę Lwów, który rozkochał mnie w twórczości autorki.
,,W niewielkiej miejscowości na zachodnim wybrzeżu Szwecji, wśród małej, zamkniętej społeczności, gdzie wszyscy się znają i wszystko o sobie wiedzą – w jednym z domów odkryto zwłoki młodej kobiety. Początkowo wszystko wskazuje na samobójstwo, okazuje się jednak, że Alex została zamordowana. Prywatne śledztwo rozpoczyna Erika Falck – pisarka i przyjaciółka Alex z dzieciństwa, do której dołącza miejscowy policjant Patrik Hedström.''
2. Szklany Tron, Sarah J. Maas 
J. Maas znam z Dworu Cierni i Róż oraz Zabójczyni, tomu z opowiadaniami ze świata Celaeny Sardothien. Po przeczytaniu czterech historii o słynnej zabójczyni muszę sięgnąć po właściwą serię, która czeka już na mnie na półce. 
Celaena Sardothien odbywała ciężką karę za swoje przewinienia wystarczająco długo, by przyjąć propozycję, z której nie skorzystałby nawet szaleniec: jej dożywotnia niewolnicza praca w kopalni soli nie musi kończyć się dopiero z dniem jej śmierci, jeśli tylko dziewczyna zdecyduje się wziąć udział w turnieju o miano królewskiego zabójcy. To będzie walka na śmierć i życie, ale Celaenie nieobce są tajniki fachu zawodowego mordercy. Jeśli się jej powiedzie, po kilkuletniej służbie na królewskim dworze odzyska wolność. Jeśli nie – zginie z rąk któregoś z przeciwników: złodziei, zabójców i wojowników, najlepszych w całym królestwie. Szanse na pomyślne przejście wszystkich etapów turnieju są niewielkie, ale Celaena nie ma nic do stracenia.

3. Oskar i pani Róża, Éric-Emmanuel Schmitt
Ta książka zdobywa same pozytywne opinie. Wstrząsająca, dająca do myślenia... mam ją na swojej półce od niedawna i w tym roku koniecznie muszę ją przeczytać. Zwłaszcza, że jest bardzo cieniutka, więc lektura nie powinna zająć mi więcej czasu niż jeden dzień. 
Czy w ciągu dwunastu dni można poznać smak życia i odkryć jego najgłębszy sens? Dziesięcioletni Oskar leży w szpitalu i nie wierzy już w żadne bajki. Na jego drodze staje tajemnicza pani Róża, która ma za sobą karierę zapaśniczki i potrafi znaleźć wyjście z każdej sytuacji…
4. Diabolika, S.J. Kincaid
Aktualnie czytam tę książkę i jestem pozytywnie zaskoczona - zwłaszcza, że początek nie był taki łatwy... mocna dawka science-fiction to coś, co czasem lubię! 
Wyglądamy jak ludzie. Jesteśmy agresywni, zdolni do bezgranicznego okrucieństwa i absolutnej lojalności. Właśnie dlatego jesteśmy strażnikami zamożnych rodzin. Służę córce senatora, Sydonii, którą traktuję jak siostrę. Zrobiłabym dla niej wszystko. Teraz, aby ją ochronić, muszę udawać, że nią jestem, zachowując w tajemnicy moje zdolności. Wśród bezwzględnych polityków walczących o władzę w imperium odkryłam w sobie cechę, której zawsze mi odmawiano – człowieczeństwo. Mam na imię Nemezis i jestem diaboliką. Czy mogę zostać iskrą, która rozbłyśnie w mroku imperium?
5. Trzej muszkieterowie, Aleksander Dumas 
Dumas zdobył moje serce Hrabią Monte Christo. Tę powieść planuję już od dawna i najwyższa pora, aby ją przeczytać. To moja cegiełka na 2018 rok i na pewno ją pokonam! 
Francją rządzi młodociany Ludwik XIII, ale faktycznym władcą jest ambitny kardynał Richelieu. Osiemnastoletni Gaskończyk d'Artagnan opuszcza rodzinny dom, by wstąpić do elitarnej formacji muszkieterów królewskich. Na pożegnanie otrzymuje od matki przepis na maść leczącą wszystkie rany, zaś od ojca szpadę, list polecający do kapitana muszkieterów de Tréville'a, a także polecenie, żeby pojedynkować się z każdym, kto go obrazi. W przydrożnej karczmie zaczepia człowieka, który naśmiewa się z jego konia. Nieznajomy nie chce jednak walczyć i wysyła swoich ludzi, którzy biją d’Artagnana i łamią mu szpadę ojca. Tajemniczy człowiek kradnie list polecający do kapitana, a na drodze chłopaka pojawia się równie tajemnicza Milady… Porywczy D'Artagnan przybywa do Paryża, oczywiście wkrótce popada w kłopoty, ale zyskuje przyjaźń – Atosa, Portosa i Aramisa.
6. It ends with us, Colleen Hoover
Hoover rozkochała mnie w sobie powieścią Hopeless i zawiodła Pułapką uczuć. Jak będzie tym razem? 
Lily Bloom zawsze płynie pod prąd. Nic dziwnego, że otworzyła kwiaciarnię dla osób, które… nie lubią kwiatów, i prowadzi ją z pasją i sukcesami. Gdy poznaje przystojnego lekarza Ryle’a Kincaida i rodzi się między nimi wzajemna fascynacja, Lily jest przekonana, że jej życie nie może być już lepsze. Tak mogłaby skończyć się ta historia. Jednak niektóre rzeczy są zbyt piękne, by mogły trwać wiecznie. To, co się kryje za idealnym związkiem Lily i Ryle’a, jest w stanie dostrzec jedynie Atlas Corrigan, dawny przyjaciel Lily. Kiedyś ona była dla niego bezpieczną przystanią, teraz sama potrzebuje takiej pomocy. Nie zawsze jesteśmy bowiem dość odważni, by stanąć twarzą w twarz z prawdą… Szczególnie gdy przynosi ona tylko cierpienie.
7. Dzikie serce, Moira Young
Druga część Kronik Czerwonej Pustyni. Pierwszy tom czytałam kilka lat temu i bardzo mi się podobało. Coś czuję, że będzie mały powrót do przeszłości. 

Saba była pewna, że po tym, jak uratowała brata z rąk porywaczy, jej świat wróci do normy. Że wraz z rodzeństwem będzie prowadzić spokojne życie i że znów spotka ukochanego Jacka. Ale potężny wróg rośnie w siłę. A Jack chyba wcale nie jest tym, za kogo się podaje…
8. Niebezpieczne istoty/Niebezpieczne złudzenie, Garcia & Stohl
Kupiłam te książki po mega promocji (jedna bodajże za 6zł). Piękne istoty całkiem przypadły mi do gustu, więc dam im szanse. 
Ridley to bardzo, bardzo niegrzeczna dziewczynka. Nie można jej ufać, a co gorsza, nie można zaufać też sobie, gdy jest się obok niej. Jej chłopak Link to muzyk rockowy. Razem wyjeżdżają do nowego Jorku, gdzie Link ma nadzieję rozpocząć karierę. Wkrótce okazuje się, że może to być ich ostatnia podróż, bo cena za ich życie jest bardzo wysoka…
~*~ 
Czasami miłość jest przekleństwem. Czasami oznacza niebezpieczeństwo. Zwłaszcza miłość między niedoszłą gwiazdą rocka - ćwierćinkubem a syreną i etatową złą dziewczynką. Link, czyli Wesley Lincoln i Ridley Duchannes zdecydowanie nie należą do cukierkowych par ćwierkających o miłości.
Ridley zaginęła. Po prostu znikła. Link jest zdecydowany na wszystko, by ją odnaleźć. Łączy więc siły z kumplami z zespołu, a nawet z tajemniczym Lennoxem Gatesem, który sam pragnie mieć Ridley na wyłączność. Poszukiwania prowadzą ich na Głębokie Południe; trafiają na skrzyżowanie, na którym bluesman Robert Johnson podpisał pakt z diabłem, odkrywają menażerię z Obdarzonymi zamkniętymi w klatkach i zło w Nowym Orleanie, które im wszystkim grozi zniszczeniem.
 9. Dziewczyna z pociągu, Paula Hawkins
Hit, dno, bestseller, klapa... spotkałam tak wiele krytycznych opinii na temat tej książki, że muszę ją przeczytać! Już zaczęłam i póki co jest... całkiem nieźle. 
Rachel każdego ranka dojeżdża do pracy tym samym pociągiem. Wie, że pociąg zawsze zatrzymuje się przed tym samym semaforem, dokładnie naprzeciwko szeregu domów. Zaczyna się jej nawet wydawać, że zna ludzi, którzy mieszkają w jednym z nich. Uważa, że prowadzą doskonałe życie. Gdyby tylko mogła być tak szczęśliwa jak oni. I nagle widzi coś wstrząsającego. Widzi tylko przez chwilę, bo pociąg rusza, ale to wystarcza.

A jakie książki wy musicie przeczytać w 2018 roku?