Menu

wtorek, 27 sierpnia 2019

248. Był sobie pies 2, W. Bruce Cameron

Historia niesamowitego psa o ogromnym sercu i wielu wcieleniach jeszcze nie dobiegła końca. Zaraz po przeczytaniu książki Był sobie pies sięgnęłam po kontynuację, która aktualnie stanowi nowość wydawniczą, a także kinową. Historia Baileya została zekranizowana, a film zdobył zasłużone świetne opinie. Ja tego uroczego psiaka poznałam dopiero teraz - w wersji książkowej - i z marszu całkowicie się zakochałam. Jednak czy druga część okazała się równie dobra co pierwowzór?

William Bruce Cameron to amerykański autor urodzony w Petoskey, Michigan. Jest najbardziej znany dzięki powieści Był sobie pies, która została zekranizowana. Jest również autorem książki pod tytułem Pies, który wrócił do domu (również zekranizowana), Był sobie szczeniak: Ellie, Psiego najlepszego, Był sobie pies 2, czyli sequel historii Baileya - a także poradników Jak wytrzymać z nastolatką oraz Jak zreformować mężczyznę. Jak można się domyślić, William Bruce Cameron uwielbia psy.

Mała Clarity June opuszcza ukochaną babcię i jej psa i wyjeżdża z matką do wielkiego miasta. Psiak przeżył już wiele żyć i sporo się nauczył o ludziach. Miał różne imiona: Bailey, Toby, Ellie, Koleżka… Bailey powraca w nowym wcieleniu na czterech łapach i spotyka dorastającą Clarity. Wie, że jego misja jeszcze nie została wypełniona – musi pilnować i strzec dziewczynki. Musi być dzielnym psem! Tym razem zrobi wszystko, aby pomóc ukochanej pani odnaleźć prawdziwą miłość i zrealizować jej marzenia. Czasami będzie musiał odejść, by zaraz znów powrócić jako inny psi przyjaciel. Bo jedno wie na pewno: życie jest na tyle pomerdane, że zawsze warto trzymać się razem. *

Wydawałoby się, że wraz ze śmiercią ukochanego pana niesamowita egzystencja Bailey dobiegnie końca. Jednak nasz ukochany czworonóg otrzymuje kolejne, równie ważne zadanie: ma opiekować się Clarity June, wnuczką Ethana. Bailey postanawia zrobić wszystko co w jego mocy, aby wypełnić tę misję jak najlepiej. Nawet poświęcając samego siebie - jak na dobrego pieska przystało. 


To, co W. Bruce Cameron zrobił ze mną podczas lektury pierwszej części przygód Baileya wiem tak naprawdę tylko ja i mój pies, który z dezorientacją obserwował moje niekontrolowane wybuchy emocji - nie będę ukrywać, że głównie płaczu. Ostatni raz ubeczałam się tak mocno rok temu w trakcie lektury Tam, dokąd zmierzamy B.N. Toler. Historia Baileya trafiła prosto w moje serce. Czytam naprawdę sporo książek, jednak rzadko kiedy trafiam na takie, która rozbudzają we mnie tyle emocji - Był sobie pies oraz Był sobie pies 2 to właśnie tego typu książki, o których zapewne będę wielokrotnie wspominać i polecać na lew i prawo. Bo ta historia właśnie na to zasługuje. Na zachwyt wśród czytelników, łzy i refleksje. Choć Był sobie pies 2 jest ściśle powiązane z poprzednią częścią, to różni się od niej w zauważalny sposób. W drugiej części czytelnik znajdzie więcej przewrotnej akcji, niespodziewanych zwrotów fabularnych i zabawnych momentów. Oczywiście nie obejdzie się bez łez, ale spokojnie - będzie ich znacznie mniej. Sięgnęłam po tę książkę od razu po przeczytaniu pierwszej części, tak więc nieco więcej humoru było cudowną odmianą, która dobrze mi zrobiła. Dodatkowo utwierdziłam się w przekonaniu, że wyobraźnia Camerona nie zna granic, jeżeli chodzi o psie historie. Druga część nie jest odgrzewanym kotletem, lecz powiewem czegoś świeżego, a jednocześnie sentymentalnym powrotem do pierwszego tomu. 

Bailey przybiera postać Molly, ukochanej suczki CJ, która towarzyszy dziewczynie w dorastaniu. Niestety życie Clarity June nie jest łatwe, gdyż co chwile pakuje się w kłopoty, a na domiar złego ma nieodpowiedzialną matkę, która myśli tylko o sobie. Kolejnym wcieleniem psa jest Max, mieszanka chihuahua i yorka - jednak wyjątkowo mały rozmiar nie przeszkadza mu w pełnieniu roli opiekuna swej ukochanej pani. Bailey w każdym wcieleniu daje z siebie wszystko, by pomóc Clarity June osiągnąć szczęście i znaleźć właściwą drogę. Psiak robi wszystko co w jego mocy, by CJ była bezpieczna. Zdobywa się na heroiczne czyny, co nie zawsze kończy się dla niego dobrze. Przy okazji nabywa kolejnych niesamowitych umiejętności, które odegrają znaczącą rolę w dalszej historii - między innymi, uczy się rozpoznawać osoby chore na raka po ich zapachu. 


Podczas lektury bardzo zżyłam się również z główną bohaterką, czyli Clarity June. Dziewczyna pomimo przeciwności losu nie załamywała się. Nawet z bagażem złych doświadczeń i bolesnych wspomnień zachowała w sobie dobroć, współczucie i miłość. Jako nastolatka potrzebowała wsparcia i troski, którą niestety nie miała od kogo otrzymać, co drastycznie wpłynęło na jej dalsze losy. Nie da się ukryć, że jej życie nie było spełnieniem marzeń. Chwile szczęścia przepłaciła cierpieniem i łzami. 

Nie dziwię się, że obie części zostały zekranizowane, gdyż są to historie, które idealnie nadają się na wielki ekran. Chwytają za serce i zapadają w pamięci. Wywołują zarówno w czytelniku, jak i widzu masę emocji - zamieniają odbiorcę w wulkan emocji, pozwalają spojrzeć na świat z nieco innej perspektywy. Historia psa Baileya to jedna z moich ulubionych, tych najukochańszych, na jakie do tej pory trafiłam. Piękna, prosta i dająca do myślenia! 

* materiał wydawcy

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece! 




37 komentarzy:

  1. Nie czytałam pierwszego tomu, ani nie widziałam filmu, ale mam tę książkę na półce :D Mam nadzieję, że do premiery uda mi się ją zrecenzować <3 Lubię takie historie, które chwytają za serducho!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jak mocno chwyta za serce, ciepłe przesłania z niej płyną. :)

      Usuń
  2. Słyszałam zarówno o książce, jak i o filmie, ale ani nie widziałam, ani nie czytałam. Co chyba się zmieni po Twojej recenzji, tak mnie zachęciłaś. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podpisuję się pod każdym Twoim słowem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam pierwszy tom i mocno mi się spodobał, jeśli drugi jest równie sympatyczną przygodą, to oczywiście chętnie umówię się z nim na spotkanie. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam pierwszej części, ani nie byłam na filmie, ale po tej recenzji muszę jak najszybciej się za to zabrać! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę kiedyś zebrać się i przeczytać 😊

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam jeszcze do nadrobienia pierwszą część. 😊

    OdpowiedzUsuń
  8. Słyszałam o filmie, nie wiedziałam, że to na podstawie książki. Zachęciłaś mnie tą recenzją nie tylko do sięgnięcia po tę część, ale przede wszystkim po pierwszy tom! Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze nie czytałam, ale mam nadzieję że to nadrobię ☺️

    OdpowiedzUsuń
  10. Muszę nadrobić pierwszy tom :-) Mam też ochotę na ekranizacje 😊

    OdpowiedzUsuń
  11. Z jednej strony to może być naprawdę fajna i urocza historia na jeden wieczór, z drugiej jakoś nie ciągnie mnie do tych "psich" książek :( Sama nie wiem, czy zdecyduję się po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  12. Tyle słyszałam o tej pozycji i o filmie, ba.. no dobrze nie wiedziałam, ze 2 część wyszła. pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Słyszałam dużo o tym tytule (i części pierwszej), ale ja się za bardzo wzruszam na takich książkach o zwierzętach...

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie lubię powieści, w których głównymi bohaterami są zwierzęta, więc mimo pozytywnych opinii (w tym Twojej), nie zamierzam sięgać po tę książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Pomysł z psem, który powraca w innych wcieleniach jest...wow, zaskakujący! Nie wiedziałam, że o to chodzi w tej książce. Jasne, słyszałam o niej i o filmie, ale teraz już jestem całkowicie przekonana!

    OdpowiedzUsuń
  16. Już od dawna chce przeczytać "Był sobie pies". Uwielbiam książki, gdzie głównymi bohaterkami są zwierzęta, zawsze się na nich wzruszam...
    Pozdrawiam, Klaudia z bloga https://czytaniejestmagiczne.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie planuję czytać żadnej części :)
    www.whothatgirl.pl

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie czytałam ani pierwszej ani drugiej części. Przyznam, że nienawidzę płakać przy książkach, ale lubię historie w których to zwierzęta grają pierwsze skrzypce...
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Czytałam i... myślałam, że będzie to lepsza historia.

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo ciekawa książka, chętnie ją przeczytam, z takim podejściem do problemów to jeszcze się nie zetknęłam :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Fajnie, że Ciebie poruszyła ta historia, ale ja raczej nie mam ochoty jej czytać. ;) Ooo "Tam, dokąd zmierzamy" ♥♥♥

    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
  22. Słyszałam o tej książce i pewnie wkrótce przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja wciąż z moim psem chcę być jak Bailey i jego chłopiec. Uwielbiam tą historie! Polecam Ci też Sztuka ścigania się w deszczu ;)) Co jej końcówka robi z emocjami...

    OdpowiedzUsuń
  24. Cudowna książka i historia <3 Pierwszego tomu nie czytałam, ale na pewno nadrobię - nie wątpię, że ściśnie mnie za serca równie mocno jak drugi tom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy tom zdecydowanie bardziej i częściej doprowadza do płaczu 😻 no cudowna historia!

      Usuń
  25. Muszę przeczytać inne książki tego autora, a szczególnie tą o zreformowaniu mężczyzny ;) Co do "Był sobie pies"...już gromadzę chusteczki na seans, bo przy jedynce na hasło "Tylko nie płacz", oczy mi się spociły i stanęły w mokrym miejscu jednocześnie ;) Z książek rezygnuję świadomie, ze względu na to, że pewnie też bym wyła nad nimi ;) Jedna dawka płaczu i złamanego serca mi starczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Bardzo lubię takie psie historie. Mimo że często są wzruszające albo nawet smutne, to i tak pozwalają optymistycznie spojrzeć na świat.

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie przepadam za historiami opowiedzianymi z perspektywy zwierząt, także nie skuszę się na tę książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Dużo ostatnio czytamy o tej książce, ale na przeczytanie jeszcze się nie zdecydowaliśmy

    OdpowiedzUsuń
  29. Najpierw muszę po pierwszą część sięgnąć, ale z pewnością to zrobie :D

    OdpowiedzUsuń
  30. A więc powiadasz, że przy tej książce można się nieźle wzruszyć podczas poznawania losów bohaterów? Cóż, brzmi to trochę pomerdanie, ale brakuje mi tak emocjonalnych powieści obyczajowych, dlatego ten, jak i poprzedni tom przygód dzielnego czworonoga muszą czym prędzej trafić w moje ręce. Nie ma innej opcji!

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie czytam książek o psach! Zdecydowanie nie! Po przeczytaniu Marleya i ja, tak bardzo płakałam, że unikam takich tytułów szerokim łukiem. Ja już mam dość psiej traumy i smutnych zakończeń.

    OdpowiedzUsuń
  32. Nie przepadam aż tak za psami ogólnie. Mam swojego małego, którego kocham, ale większe psy już mnie denerwują. Książki o tej tematyce niestety też do mnie nie przemawiają

    OdpowiedzUsuń
  33. Cudowna książka. Nie pamiatam kiedy ostatnio czytałam książkę tak pełną przeróżnych emocji. Polecam z całego serca. Kinga

    OdpowiedzUsuń