Menu

piątek, 29 grudnia 2017

83. Randka z homo sapiens, Penny Reid

Janie Morris poznajemy w najgorszym dniu jej życia. Rozstała się z wieloletnim partnerem, straciła dach nad głową i właśnie wyrzucono ją z pracy. W dodatku upokorzenie związane z utratą stanowiska odbyło się na oczach Pana Ciacho - ochroniarza przystojniaka, który wpadł w oko Janie. Wydaje się, że gorzej być już nie może... a jednak może. Po szalonej nocy w klubie Janie budzi się obok NIEGO - Quinna Sullivana, znanego już nam jako Pan Ciacho.

Autorka powieści - Penny Reid to badaczka w zakresie biomedycyny. Po godzinach pracy zajmuje się powieściopisarstwem. Dzięki swym powieścią kobiecym zdobyła już nie lada uznanie. Randka z homo sapiens to pierwsza książka Reid, która trafiła na polski rynek. 

Jak wiecie, nie jestem zbytnio fanką romansów, jednakże ta książka wpadła mi w oko jeszcze przed premierą. Dzięki uprzejmości wydawnictwa Poradnia K mogłam ją przeczytać i przekonać się, czy było warto. Randka z homo sapiens opowiada o zmaganiach z rzeczywistością pociesznej Janie Morris - rudowłosej, krągłej, wysokiej kobiety, która sama siebie określa jako neandertalczyka. Janie jest... dosyć specyficzną osobą. Obdarzoną nietypowym poczuciem humoru, uwielbiającą komiksy oraz przechowującą w głowie tony informacji, które większość z nas uznałaby za kompletnie zbędne. Kobiecie brak pewności siebie - ma to związek z jej burzliwym dzieciństwem, jak i wyglądem. 

Quinn Sullivan to szef w wielkiej firmie. Bogaty, przystojny, tajemniczy... mający nie lada powodzenie u kobiet. Odkąd ich losy się skrzyżowały, pomiędzy parą wytworzyła się wręcz namacalna nić porozumienia. Janie nie wie, czego Quinn od niej właściwie oczekuje, dlaczego zwrócił uwagę akurat na nią? 

Największym plusem tej powieści jest kreacja głównej bohaterki. Janie Morris jest wręcz niesamowita! Zdecydowanie dziwaczna, ale i jedyna w swoim rodzaju. Uwielbia komiksy, nie wierzy w telefony komórkowe, ma fotograficzną pamięć i dar do matematyki - nie wiem, czy gdziekolwiek spotkacie tak oryginalną bohaterkę.  Janie jest zarówno główną bohaterką, jak i narratorką powieści. 

- Niektórzy faceci po prostu nie są dobrym materiałem na chłopaka. 
- Tylko na co? Na zasłony?

Głównym tematem powieści jest romans pomiędzy Janie a tajemniczym Quinnem Sullivanem - mężczyzną, który niejedynej z nas potrafiłby namącić w głowie. Więź pomiędzy bohaterami stopniowo się tworzyła na oczach czytelnika. Penny Reid udało się wytworzyć romantyczny nastrój, wciągnąć mnie do swego świata oraz nie pozwolić z niego wyjść, dopóki nie dotarłam do ostatniej strony. Czytanie Randki z homo sapiens było ogromną przyjemnością. Błyskotliwy humor, kapitalne dialogi, niestereotypowa kreacja bohaterów oraz lekki styl autorki to mocne atuty tej powieści. Randka z homo sapiens nie jest typowym romansem, lecz swego rodzaju komedią romantyczną, a historię głównych bohaterów z chęcią obejrzałabym w kinie. 

Cieszę się, że zdecydowałam się przeczytać tę książkę. Historia głównych bohaterów urzekła mnie i oczarowała. Wątki związane z tytułowym kółkiem singielek miejskich również mocno przypadłby mi do gustu. Randka z homo sapiens to nie tylko historia nietypowej znajomości, ale również i opowieść o sile przyjaźni - a co za tym idzie, wsparciu oraz trosce o drugą osobę. 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Poradnia K! 


środa, 27 grudnia 2017

82. Ślubowanie Lenobii, P.C. Cast + Kristin Cast

XVIII-wieczna Francja. Lenobia Whitehall, córka majętnego barona wychowuje się w jego zamku. Zarówno ona, jak jej matka znane są z ogromnej urody. Jednakże panna Whitehall wyróżnia się nie tylko urodą, ale i dobrocią serca. Scenariusz niemalże jak z bajki, lecz niestety, życie Lenobii wcale nie jest tak piękne, jakby się wydawało na pierwszy rzut oka, bowiem Lenobia jest bękartem - córką barona z nieprawego łoża. Tylko wyjątkowa uroda jej matki pozwoliła im pozostać na włościach szlachcica, jednak na jakich warunkach? Kobiety muszą znosić nienawiść rodziny barona, wściekłe spojrzenia i opryskliwe uwagi. 

Tym razem duet Cast postanowił przybliżyć czytelnikom Lenobię Whitehall - jedną z nauczycielek w Domu Nocy, uczącą jeździectwa. Tak samo jak Neferet, poznajemy ją przed naznaczeniem, w czasach dla niej właściwych. 

Akcja opowiadania rozpoczyna się w momencie gwałtownej śmierci Cécile de La Tour d'Auvergne - przyrodniej siostry Lenobii, właściwej córki barona, niesamowicie podobnej do panny Whitehall. Matka Lenobii postanawia wykorzystać sytuację, zmuszając Lenobię do przyjęcia tożsamości Cécile oraz opuszczenia rodzinnego Évreux - tak jak miała uczynić Cécile. Lenobia wyrusza na Minervie do Nowego Świata, aby jako Cécile poślubić Thintona de Silégne. Sytuacja komplikuje się, gdy Lenobia odkrywa, że pokładzie statku płynie biskup Évreux, Charles de Beaumont, znający rodzinę barona. 

,,Śmierć uderza szybko i znienacka - odparła matka Lenobii - I nie rozróżnia między panem a sługą, po każdego w końcu przyjdzie.''

Ślubowanie Lenobii było pierwszym opowiadaniem z cyklu Domu Nocy, jakie przeczytałam. Tak samo jak w przypadku Klątwy Neferet spodziewałam się czegoś zupełnie innego - czegoś znacznie gorszego. Lenobię pokochałam już w pierwszym tomie przygód Zoey Redbird za dobroć, wrażliwość, wyrozumiałość i niemalże matczyną troskę, dlatego to jej losy chciałam poznać w pierwszej kolejności.  Tym razem na pierwszy plan wysunęli się wyraźnie zarysowani i odwróceni bohaterowie  - Lenobia, pełna dobra i niewinności, aż ciężko uwierzyć w to, że  pochodziła z grzechu - cudzołóstwa; biskup Charles, uosobienie zła, karykatura duchownego. 

Duet Cast zadbał o to, aby czytelnik się nie nudził. Porcjowały nietuzinkową akcję, utrzymując ją na zadowalającym poziomie. Dla fanów Domu Nocy nowelka ta stanowi nie lada gratkę, gdyż dzięki niej w końcu poznajemy Martina, o którym Lenobia niejednokrotnie wspominała we właściwym cyklu oraz odkrywamy okoliczności jej przemiany. Autorki skupiają się na wątku miłosnym, z kolei elementy fantastyki idą na bok. W efekcie dostajemy spójną historię opowiadającą o losach niewinnej dziewczyny, uciekającej przed życiem w poniżeniu, zakochującej się w Mulacie - Kreolu, którego nie mogła poślubić przez chore różnicowanie ludzi względem koloru skóry. Autorki zwracają uwagę na to, jak wielką moc ma prawdziwa miłość i dane słowo. 

niedziela, 24 grudnia 2017

81. Klątwa Neferet, P.C. Cast + Kristin Cast

P.C. Cast to autorka bestsellerowej serii młodzieżowej Dom Nocy, którą stworzyła ze swoją córką, Kristin Cast. Dom Nocy podbił zagraniczny rynek i trafił prosto w serca młodych czytelników, ogarniętych sympatią do wampirzych opowieści, zapoczątkowanych przez Stephenie Meyer i jej hitową sagę Zmierzch. Pracę nad cyklem rozpoczęto w 2005 roku, a do tej pory wydano dwanaście tomów Domu Nocy oraz cztery przyboczne nowelki: Przysięga Smoka (2011), Ślubowanie Lenobii (2012), Klątwa Neferet (2013), Upadek Kalony (2014). Swego czasu byłam ogromną fanką Domu Nocy - pochłaniałam tom za tomem, a do dziś moją sztandarową półkę z książkami zdobi ten cykl. 

Klątwa Neferet odsłania przed czytelnikami mroczną historię jednej z czołowych postaci Domu Nocy: Tajemniczą Neferet. Poznajemy ją jeszcze przed naznaczeniem, zanim wstąpiła w szeregi wampirów. Muszę przyznać, że po tylu latach od czasu mojej fascynacji tą serią trochę bałam się ponownie wstąpić w świat stworzony przed duet P. C. Cast + Kristin Cast.

XIX- wieczne Chicago. Szesnastoletnia Emily Wheiler traci swą ukochaną matkę, która umiera w połogu. Od tego wydarzenia życie córki majętnego bankiera diametralnie się zmienia. Emily zostaje zmuszona do przejęcia roli swej matki w domu oraz w organizacjach charytatywnych (tak popularnych w tamtych czasach), do których należała jej rodzicielka. Dziewczyna tęskni za swym dawnym trybem życia - przyjaciółkami, wolnym czasem, jednakże zdaje sobie sprawę z tego, iż ów zmiany były konieczne. Emily podporządkowuje się wymaganiom ojca, którego wkrótce poznaje z zupełnie innej strony - jako pijaka i despotę. Niestety, ojciec nie poprzestaje na alkoholu i tyradach. Niezdrowa obsesja ojca na punkcie córki wkrótce przeradza się w chore pożądanie... Prawdziwe oblicze mężczyzny przeraża jego córkę, która zaczyna marzyć o ucieczce. 

,,Chociaż przeszłam przez ogień piekielny i spojrzałam prosto w oczu diabłu, ręce wcale mi nie drżą.''

Zacznę od tego, iż sięgając po Klątwę Neferet byłam przekonana, że dostanę tak zwany totalny odmóżdżacz - tymczasem autorki kompletnie mnie zadziwiły. Klimat XIX- wiecznego Chicago jest nad wyraz prawdziwy. Cast skupiły się nie tylko na kreacji bohaterki, lecz także wytworzyły niemalże magiczną i mroczną otoczkę wokół panny Wheiler. Życie Emily poznajemy za pomocą jej notatek, które sporządzała od czasu śmierci jej mamy, Alice. Do tej pory znaną nam z Domu Nocy Neferet odbierałam jako negatywną postać, jednak po przeczytaniu tej nowelki moja opinia na temat tej bohaterki nieco się zmieniła. Przede wszystkim w pełni zrozumiałam jej osobę. Zrozumiałam jej nienawiść do ludzi - ponieważ wszyscy ją zawiedli; oraz żądzę kontroli, gdyż niegdyś ów kontrolę zupełnie utraciła. Emily przeżyła dramat, który odbił się na jej całej egzystencji. 

P.C. Cast + Kristin Cast poruszyły tutaj ogromnie ważny i trudny temat - molestowanie seksualne. Pomimo tego, iż Klątwa Neferet to nowelka z gatunki fantastyki młodzieżowej, to zawarta w niej opowieść jest brutalnie prawdziwa. W słowie dla czytelnika Phyllis Christine Cast nawołuje do młodzieży, by w sytuacji, gdy są wykorzystywani nie zamykali się w sobie, lecz szukali pomocy u rodziców, terapeutów. Już od pierwszych stron Klątwa Neferet całkowicie mnie porwała. Nowelkę czytało się niezwykle przyjemnie, lekko i szybko. 

~*~

W tym ważnym dniu każdemu z Was życzę Świąt Bożego Narodzenia spędzonych w gronie najbliższych osób, dużo zdrowia, miłości, samozadowolenia, pomyślności oraz wspaniałych doświadczeń literackich w 2018 roku.  

poniedziałek, 18 grudnia 2017

ŚWIĄTECZNY TAG

Święta to magiczny czas, w którym mam tak dużo pracy, że ledwo potrafię znaleźć chwilę na przeczytanie kilkunastu stron aktualnie pochłanianej przeze mnie powieści. Może uda mi się wypełnić moje postanowienie i wraz z zakończeniem tego roku zamknąć większość (bo o wszystkich już nawet nie myślę) rozgrzebanych przeze mnie spraw. Tymczasem postanowiłam umilić sobie chwilkę i wypełnić Świąteczny TAG książkowy. Serdecznie zapraszam do lektury. 

Coś na zimowe wieczory...
Ta trywialna kategoria przysporzyła mi nieco kłopotu - znam wiele powieści, które idealnie nadawałyby się na jesienne wieczory. Po namyśle zdecydowałam się na Pogromcę Lwów Camilli Läckberg. Czytałam ją, co prawda, dawno temu, ale zdecydowane ta książka nadaje się na zimowe wieczory, bowiem historia w niej opisana potrafi zmrozić krew w żyłach. 

Bohater, na którego myśl robi Ci się zimno...
Zdecydowanie zmarła lokatorka pokoju 217 z najsłynniejszej powieści Stephena Kinga Lśnienie. Zarówno jej książkowa wersja, jak i filmowa przeraziła mnie całkowicie. Do tej kategorii pasują mi jeszcze bohaterki książki Tori Telfer Seryjne zabójczynie - zwłaszcza, że wszystkie panie były prawdziwe, a nie wymyślone. 



Osoba, która najwięcej pomogła w danej serii...
Zrobię teraz dosyć duży skok w przeszłość przeczytanych przeze mnie powieści. Dymitr z Akademii Wampirów. Zawsze gotowy do pomocy Rose. Ach... aż naszła mnie ochota na dokończenie tej młodzieżówki. Stanęłam na trzeciej części (tylko dlatego, że dostępność czwartej części jest bardzo kiepska... do dziś nie mogę jej dostać).

 Jaka potrawa z książek powinna się znaleźć na świątecznym stole?
Z przyjemnością skusiłabym się na te cudowne wypieki z książki Amandy Prowse Świąteczne marzenie. Same ich opisy sprawiały, że ciekła mi ślinka.  

Prawdziwy bohater, wspaniały towarzysz...
Stevie Rae Johnson z serii Dom Nocy autorstwa P.C. Cast + Kristin Cast. Wybrałam ją ponieważ Stevie Rae wykazała się niejednokrotnie wielką odwagą i lojalnością - pomimo tego, iż była uznawana za osobę raczej kruchą i delikatną niż skorą do walki. Kurcze... kolejny raz mam ochotę sięgnąć po młodzieżówkę, którą czytałam bardzo dawno temu! Tym bardziej, że mam kilka nieprzeczytanych tomów Domu Nocy...

Z kim warto byłoby pośpiewać kolędy?
Z Sutterem z powieści Cudowne tu i teraz  Tima Tharpa! Ten nad wyraz pozytywny gość od razu przyszedł mi na myśl po przeczytaniu tego pytania. Myślałam jeszcze o Joshu z Psiego najlepszego, ale uważam, że Sutter bardziej by się do tego nadawał, ponieważ kolędy kojarzą mi się z czymś radosnym, beztroskim - a właśnie taki jest ten gość. 


Książka, która wzbudziła w Tobie nadzieję.

To chyba nie jest pierwszy raz, kiedy wstawiam tę powieść do tagu. Linia Serc, Rainbow Rowell. Ta powieść zdecydowanie wzbudziła we mnie nadzieję na to, że wspólnymi siłami da się odbudować nawet coś niemalże straconego.

poniedziałek, 11 grudnia 2017

80. Gargantua i Pantagruel (Księgi I, II, III), François Rabelais

Jedno z najtrudniejszych dzieł literackich z jakimi zmierzyłam się do tej pory. Kipiąca absurdem i dowcipem. Lśniąca erudycją autora, którą teraz określono by słowem: niespotykana. 

François Rabelais to francuski pisarz satyryczny, duchowny i lekarz. Urodził się około 1494 roku w La Devinière koło Chinon w Turenii. Autor książki Gargantua i Pantagruel, która do tej pory cieszy się ogromną popularnością oraz budzi ogólne kontrowersje. Dzieło już za życia cieszyło się sławą, jednakże było potępiane przez środowisko paryskiej Sorbony. Powieść została wydana w pięciu księgach, które były drukowane od 1532 do 1564 roku. Alcofribas Nasier to akronim nazwiska autora, którym podpisał się Rabelais.

Lepiej śmiechem jest pisać niż łzami.

Krótkie rozdziały opowiadają nam o losach dwóch olbrzymów: Gargantui i jego syna Pantagruela. Już sama kreacja głównych bohaterów jest niezwykle nietypowa, a nawet i groteskowa. Ich celem życia jest jedzenie, picie oraz hulanka. Na pierwszy rzut oka powieść ta wydaje się być swoistym żartem, jednakże po jej przeczytaniu nadchodzi refleksja, która skłania czytelnika do stwierdzenia, iż Gargantua i Panagruel ma w sobie ukryty sen, prześmiewcze znacznie. Całość ujęta w baśniową konwencję przenosi czytelnika do zupełnie innego świata - niby realnego, jednak niezupełnie. 


François Rabelais zabłysnął swą niesamowitą wyobraźnią oraz odwagą. Gargantua i Pantagruel to utwór przepełniony prześmiewczym humorem, krytykujący wady ludzkie, stosunki społeczne oraz obyczaje, w którym hierarchia wartości zostaje drastycznie odwrócona. Autor za pomocą dowcipu krytykuje ówczesne czasy, nie boi się wulgaryzmów, bawi się nad wyraz żywym językiem. Choć powieść nie wywarła na mnie ogromnego wrażenia, to i tak zdecydowanie zaliczam ją do ciekawych i nietypowych doświadczeń literackich, bowiem dotąd nie spotkałam się z tak dziwną i w specyficzny sposób zabawą lekturą. Niestety, Gargantua i Pantagruel to dzieło miejscami trudne w odbiorze, jednak potrafiące rozbawić i wciągnąć do innego świata - świata rubasznych olbrzymów, dla których przyjemność stanowiła główny cel egzystencji. 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu MG!

poniedziałek, 4 grudnia 2017

79. Seryjne zabójczynie, Tori Telfer

Całkiem niedawno w moje ręce trafiła nowość wydawnicza Poradni K. Jest to książka autorstwa Tori Telfer pod tytułem Seryjne zabójczynie. Tytuł w tym przypadku mówi bardzo wiele, bowiem w książce znajdziemy czternaście krwawych historii opartych na faktach, popartych imponujących researchem autorki. Każda historia opowiada czytelnikowi o mordercy w spódnicy (bądź sukni) i udowadnia, że kobiety wcale nie są delikatniejsze od mężczyzn - a nawet wręcz przeciwnie. 

,,Nie ma kogoś takiego jak seryjna zabójczyni"

Zazwyczaj gdy posługujemy się terminem seryjny zabójca mamy na myśli mężczyznę.  Drogi czytelniku, czy potrafisz wymienić więcej niż jednego seryjnego mordercę? Kuba Rozpruwacz, Zodiak, Wampir z Zagłębia, Ted Bundy. A teraz pomyślmy o seryjnych zabójczyniach. Zanim przeczytałam książkę Teri Telfer z ręką na sercu potrafiłam wymienić jedną kobietę, która spełniała te kryteria. Elżbieta Batory. Dlaczego o kobietach, które przelewały krew z chorym uśmiechem na twarzy tak łatwo społeczeństwo zapomina? Dlaczego każda kolejna seryjna morderczyni jest określana mianem pierwszej, bądź najgorszej. Seryjnych morderczyń jest wiele na kartach historii. Morderstwa przez nie dokonywany nie były ani mniej krwawe, ani wyszukane, brutalne czy sprytne niż te zaplanowane przez mężczyzn. 

Czytając książkę Telfer można wiele się dowiedzieć zarówno o sławnych seryjnych morderczyniach sprzed wielu lat, dekad, stuleci oraz odkryć prawdopodobne motywy dokonywanych przez nie zbrodni. Autorka dokładnie analizuje zebrany na drodze badań materiał, dorzucając swoje odczucia i przemyślenia; prezentuje portery śmiercionośnych kobiet z wielu zakątków świata, odrębnych czasów, środowisk i klas społecznych. I tak też poznajemy Nanny Doss - uśmiechniętą babcię z przedmieścia, którą niejedna rodzina z chęcią najęłaby do opieki nad dziećmi; siostry Rayę i Sakinę, właścicielki nielegalnego burdelu w Aleksandrii, których zbrodnie wstrząsnęły Egiptem. Okrytą mroczną sławą Elżbietę Batory, rzekomo kąpiącą się w krwi dziewic, by zachować swą piękną urodę. Niektóre śmierć przynosiły całkiem subtelnie - za pomocą arszeniku, dusząc swe ofiary. Inne czerpały przyjemność z zadawanego bólu, pastwiły się nad swą ofiarą, wyrywały palce, odcinały kończyny, tłukły na śmierć. Jedne zabijały najbliższe swemu sercu osoby: mężów, matki, siostry, własne dzieci. Drugie na swe ofiary wybierały przypadkowych ludzi. Zabijały z wielu powodów, lecz zawsze łączyła je jedna cecha - bezwzględność. 

Seryjne zabójczynie czytało się nadzwyczajnie szybko. Książka wciągnęła mnie już od samego wstępu. Wzbudziła nie tylko moje zainteresowanie, ale i osób z mojego otoczenia. Dużym plusem dzieła Telfer jest to, iż historie kobiet wcale nie trzeba czytać po kolei. Możemy swobodnie skakać po rozdziałach, ponieważ każdy z nich opowiada zupełnie inną, mroczną historię kobiet, którym śmierć nieustannie towarzyszyła. Treść tej książki naprawdę mnie zszokowała. Zachwiała moim przekonaniem, że kobiety z natury mają łagodniejsze usposobienie niż mężczyźni. Tymczasem autorka przedstawia nam kobietę (Mary Ann Cotton), która bez skrupułów zabijała swe niedawno narodzone dziecko, a kilka lat później kolejnemu dziecku nadawała imię wcześniej zamordowanego. 

Seryjne zabójczynie to mocna lektura dla ludzi o silnych nerwach. Autorka w powstanie książki włożyła wiele pracy, której wyniki poparła wieloma źródłami. Imponująca, brutalna, prawdziwa -  zdecydowanie godna polecenia.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Poradnia K!