Menu

piątek, 22 marca 2019

213. Płynąc ku przeznaczeniu, Weronika Tomala

Bardzo chętnie sięgam po debiuty różnorakie - zwłaszcza te w gatunku fantastyki, ale i obyczajówek, czy romansów wcale się nie boję. Zazwyczaj trafiam na dobre debiuty, w których trudno dostrzec raczej niewielkie doświadczenie autora, jednakże czasem zdarzą się i te gorsze. Jak było w przypadku pierwszej powieści naszej koleżanki z blogosfery - Weroniki? Zobaczmy.  

Weronika Tomala - początkująca pisarka, zapalona blogerka. Z wykształcenia nauczycielka angielskiego, na co dzień żona i mama. * Płynąc ku przeznaczeniu to jej debiutancka powieść. 

Skromna studentka, Dominika, wyjeżdża na pierwsze, zagraniczne wakacje. Hiszpania do której jedzie z serdecznymi przyjaciółkami, zmieni jej życie na zawsze. To właśnie tam poznaje pracującego w hotelu, polskiego ratownika.  Dawid przyjechał do Calelli w celach zarobkowych. Nie pierwszy już i nie ostatni raz. Oczekujący od losu spontanicznych przygód nie planuje miłości, bo wiedziony doświadczeniem boi się kochać. Pewny siebie, opryskliwy, egoistyczny. Czy to tylko pozory? **

,,Kiedy w grę wchodzi miłość, rozum ucieka, jak gdyby nagle przestraszył się serca."


Jako że jestem sroką okładkową pozwolę sobie na wstępie zwrócić uwagę na wydanie debiutanckiej powieści Weroniki Tomali. Powieść Płynąc ku przeznaczeniu niezmiernie przypadła mi do gustu pod względem oprawy graficznej - klasyczna czcionka, użyte fotografie oraz kolorystyka zgrabnie się ze sobą zgrywają, tworząc spójną i estetyczną całość. Jednakże jako szanująca się sroka okładkowa wiem, że nie wszystko złoto, co się świeci. Ładna oprawa graficzna wcale nie musi oznaczać, że zawartość książki będzie równie ładna. 


Już w pierwszym rozdziale na pierwszy plan wysuwa się styl autorki. Jest to element - a właściwie fundament, do którego nie mogłabym się przyczepić. Weronika Tomala jak na początkującą autorkę, posługuje się niezwykle zgrabnym i lekkim piórem. Tworzy trafne i inteligentne porównania, chętnie sięga po różnorakie środki stylistyczne. Ewidentnie dostrzec tu można zmysł estetyki i plastyczność wszelakich opisów - czy to miejsca akcji, czy stanów emocjonalnych bohaterów. Jednakże fabuła oraz kreacja bohaterów to już inna bajka. Zacznijmy od głównej bohaterki - Dominiki Linkler. Skromna i nieśmiała studentka, która pod wpływem impulsu i chęci przeżycia czegoś nowego, decyduje się na wakacyjny wyjazd do Hiszpanii wraz z dwójką przyjaciółek - Wiktorią i Kasią. Dominika ewidentnie odstaje od swoich koleżanek - jest rozważna, ostrożna i raczej niechętnie podchodzi do jakichkolwiek atrakcji. A przynajmniej taka miała być, ponieważ analizując zachowania Dominiki z łatwością można dostrzec niekonsekwencje, sporą rozbieżność pomiędzy tym, jak główna bohaterka została nam przedstawiona, a jaka okazała się być. Dominika ucieka przed czynami, na które większość z nas zdobyłaby się (i to nawet z uśmiechem na twarzy), tylko po to, by po chwili wejść w paszczę lwa. Poza tym, która z was (pytam dziewczyny o zdrowych zmysłach) stwierdziła, że kocha jakiegoś chłopaka po jednym dniu znajomości - i to w dodatku mało intensywnej i raczej nieprzyjemnej? Przyjaciółki i towarzyszki wakacyjne Dominiki, niestety również nie wkradły się w moje łaski. Były płytkie i lekkomyślne. Gwałtowny wątek romantyczny także nie trafił w moje serce. Wszystko działo się stanowczo zbyt szybko, przez co nie było to ani trochę wiarygodne, czy ujmujące. Rozumiem, że autorkę w pewien sposób ograniczał termin wakacji Dominiki, Wiktorii i Kasi, jednak nie zmienia to efektu, jaki uzyskaliśmy, czyli... miłości wyssanej z palca. 

Do pewnego momentu debiutancka powieść Weroniki Tomali zapowiadała się bardzo obiecująco. Zgrabne pióro, gorąca Hiszpania w tle, niemy zwiastun intensywnego romansu rodem z kinowej komedii romantycznej z inteligentnym przesłaniem. Niestety gdzieś po drodze wdarły się tu kiepskie sceny z disneyowskich musicali młodzieżowych oraz pseudo-dramatyzm polskich telenoweli, czyli w każdym odcinku, w przypadku książki: rozdziale koniecznie musi się zdarzyć coś dużego. To właśnie dramaty są wyznacznikiem i motorem napędowym fabuły. Jest ich po prostu za dużo. Po dwustu stronach byłam zmęczona i zirytowana - zwłaszcza główną bohaterką.


 W ostatecznym rozrachunku muszę napisać, że powieść Płynąc ku przeznaczeniu Weroniki Tomali nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia, przez co jest mi właściwie... przykro, ponieważ bardzo chciałam wychwalić ten debiut, lecz gdybym to zrobiła, nie byłoby to zgodne z moimi osobistymi odczuciami, a chyba nie na tym to polega, czyż nie? Nie da się jednak ukryć, że w piórze autorki drzemie potencjał, który szkoda byłoby nie wykorzystać. Niech zatem moja recenzja będzie swego rodzaju radą, że więcej wcale nie znaczy lepiej, oraz przestrogą - że bardzo łatwo przedobrzyć w akcji, czy emocjach, które autor stara się wywołać w czytelniku. 

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu dla.czemu!

41 komentarzy:

  1. Szkoda, że książka nie spełniłam Twoich oczekiwań.

    OdpowiedzUsuń
  2. Równowaga w dawkowaniu dramatyzmu przychodzi z czasem, kolejna propozycja autorki pewnie będzie lepiej zbilansowana. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale tytuł sympatycznie się kojarzy, spodobał mi się, od razu wzbudza chęć poznania losów bohaterów. :)

      Usuń
  3. Czytałam, pamiętam że pozostawiła po sobie dobre wrażenie, chociaż przyznaję że zakończenie było mocnym zagraniem które trochę zaburzyło lekkość całości

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurcze - szkoda, że jednak nie okazała się taka dobra. I masz rację - okładka jest świetna! Jak tylko zobaczyłam zdjęcie, to mówię sobie: "zagłębię się w lekturę recenzji i jak wypada dobrze, to sięgnę po nią!" - a tu proszę...eh, no szkoda!
    http:/whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda Kochana, że tak ją odebrałaś. Ale wiadomo, że każdy z nas ma swoje gusta. Kiedy pisałam tą książkę trzy lata temu nie było aż tyle powieści podobnego gatunku polskich autorów. Teraz jest ich na pęczki. Z biegiem czasu wiem, że w książce wiele mogłabym zmienić i chętnie przyjmuję takie szczere uwagi. Dzięki nim się uczę. Sęk w tym, że cały czas się rozwijać i próbuję to zrobić. Może przy okazji innych moich książek zrobię na Tobie lepsze wrażenie ;P Kto wie :) Niemniej jednak bardzo dziękuję za poświęcony książce czas i za to, że tak rzetelnie opisałaś co o niej myślisz. Konstruktywna krytyka jest najlepsza ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początki zawsze są trudne, a w twoim debiucie widać wspomniany przeze mnie potencjał, także wierzę, że kolejna Twoja książka przypadnie mi do gustu :) na pewno po nią sięgnę! Życzę powodzenia i ogromnych pokładów weny :)

      Usuń
    2. Pięknie dziękuję Kochana 😘 Oby tak było 😊

      Usuń
  6. Okładka od razu przykuła moją uwagę i naprawdę nastawiłam się na dobrą historię. Szkoda, że jednak tak nie jest. Po Twojej recenzji już raczej nie sięgnę po tę książkę, ale będę wypatrywać, czy może autorka nie napisała następnej książki, którą warto by było się zainteresować.

    OdpowiedzUsuń
  7. Byłabym skłonna dać szansę tej książce, by przekonać się w jakim stopniu mi by się spodobała 😊

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo, ale to bardzo podoba mi się okładka, choć wiem, że to nie ona ma znaczenie w książkach :D No ale jednak :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Z debiutami czasem tak właśnie jest ale...spokojnie. Może kolejna książka będzie lepsza? Nikt od razu nie napisał prawdziwego bestsellera...
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie czytałam jej, ale raczej nie sięgnę. Zupełnie nie moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  11. Czuję klimat tej książki i już wiem- zdecydowanie muszę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytałam już opinie o tej książce, każda podobnie brzmi. Ale że to debiut, trzeba brać na to poprawkę. Może autorka znajdzie jeszcze swój styl, mam taką nadzieję.

    OdpowiedzUsuń
  13. Podobnie jak Ty w pierwszej kolejność]ci zwracam uwagę na okładkę

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak najbardziej rozumiem! Też bym się pewnie zawiodła na zbyt szybkiej fabule, bo takiej nie lubię, a jednak ma się tą nadzieję, że właśnie odkrywa się jakiś niesamowity debiut...

    OdpowiedzUsuń
  15. To raczej nie moje klimaty, ale przyznaje, że podoba mi się okładka.

    OdpowiedzUsuń
  16. Okładka czaruje. z pewnością widząc ją na półce w księgarni czy w biedrze nie czytając twojej recenzji zwróciłabym na nią uwagę. Może kiedyś za pomocą biblioteki :) Sama poznam i ocenie treść:) Ale do kupna raczej mnie zniechęciłaś.

    OdpowiedzUsuń
  17. No cóż, czasem książka się zapowiada świetnie a jednak okazuje się że nie zrobiła na nas wielkiego wrażenia!

    OdpowiedzUsuń
  18. Miejmy nadzieję, że kolejna książka tej autorki nie będzie miała z tym balansem problemu.

    OdpowiedzUsuń
  19. Równowaga w każdej kwestii, również pisarskiej jest bardzo ważna. Książka raczej nie w moim guście

    OdpowiedzUsuń
  20. Kilka recenzji już mi się rzuciło w oczy, jednak jakoś nie ciągnie mnie do tej książki :/

    OdpowiedzUsuń
  21. Ksiazka niestety nie w moim typie, ale recenzja mnie mocno zaciekawiła:) no i gorąca Hispzania, tam wszystko jest możliwe

    OdpowiedzUsuń
  22. Szkoda, że książka nie spełniła oczekiwań. Moze następne(o ile się ukażą) będą lepsze :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Mam wrażenie, że wszystkie polskie autorki obyczajówek nadużywają dramatów... Czasem wystarczyłoby prościej a lepiej :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Już miałam się ucieszyć, że zapowiada się fajna książka, a tutaj mnie nagle ostudzasz tymi disneyem i telenowelami, łeeee, nawet nie chce zapamiętać tytułu;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie kręcą mnie wakacyjne romanse, Hiszpania to też nie moje klimaty, a kiedy napisałaś, że książka jest naiwna a postaci puste, to wiedziałam, że nie chcę po nią sięgać.

    OdpowiedzUsuń
  26. Na początku chciałabym pochwalić styl pisania bloga. Bardzo dobrxze sie go czyta. Z taka latwoscia i lekkoscia. Ja przyzwyczailam sie do stylu pisania Sparksa i nie jestem w stanie czytac innych ksiazek bo sa dla mnie zwyczajnie denne.

    OdpowiedzUsuń
  27. A mnie się ta oprawa niezbyt podoba. Moim zdaniem wygląda dosyć tandetnie. Fajne, że językowo wypada dobrze jak na debiut. Jednak przesadny dramatyzm i zaciągnięcia musicalowe skutecznie mnie odstraszają, nienawidzę tego. Zarówno w książkach, jak i w filmach

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja już dziś czytałam recenzję tej książki i nie bardzo do mnie przemawia. Także na tą chwilę podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  29. Byłabym skłonna dać szansę tej książce, by przekonać się w jakim stopniu mi by się spodobała.

    OdpowiedzUsuń
  30. przeczytam, chociaż nie wiem jeszcze kiedy bo książek dużo, a czasu brak ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Też na ten moment nie sięgnę po tą historię, myślę, że już za dużo podobnych zostało w Polsce wydanych :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Raczej nie sięgnę.
    Pozdrawiam. ;**

    P.

    www.zycie-wsrod-ksiazekk.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  33. Czytałam i odebrałam ją dobrze, a że lubię dramatyzm to zakończenie mi się podobało. Tak naprawdę to dzięki niemu powieść uważam za przyzwoity debiut. Co prawda początek historii jest dość zwyczajny i pewne sytuacje również mnie irytowały, a na takie szybkie zakochanie przymknęłam oko, w końcu nie bez powodu istnieje powiedzenie "miłość od pierwszego wejrzenia". Są dziewczyny, które się zakochują po pięciu minutach... Zresztą mój mąż twierdzi, że kiedy tylko mnie zobaczył to od razu wiedział, że chce bym została jego żoną :D

    OdpowiedzUsuń
  34. Okładka sama w sobie jest ładna, przyciąga spojrzenie, jednak skrywająca się w jej ramach treść niespecjalnie do mnie przemawia. Chociaż lubię dawać szansę debiutantom (szczególnie rodakom), w przypadku tego tytułu muszę niestety podziękować.

    OdpowiedzUsuń
  35. Bardzo rozbawiłaś mnie kiepskimi scenami z disneyowskich musicali młodzieżowych :D Już wiem, żeby tę książkę omijać szerokim łukiem ;)

    OdpowiedzUsuń