Zamiast skończyć serie, które od dawna planuję, postanowiłam rozpocząć kolejną! Tym razem padło na zekranizowany cykl Jamesa Dashnera, na punkcie którego od jakiegoś czasu miałam bzika. Wprost nie mogłam przestać myśleć o tych książkach, więc gdy tylko wdarłam się do empiku, musiałam kupić swój egzemplarz za... cenę okładkową. Czy było warto? Sprawdźmy!
James Dashner to amerykański pisarz, autor serii fantasy skierowanej dla młodzieży. Pierwszy tom serii Więzień labiryntu ukazał się w 2009 roku. W Polsce ukazała się również seria Doktryna śmiertelności oraz powieść Dziennik osobliwych listów. Mężczyzna urodził się w Austell (Georgia) 26 listopada 1972 roku. Aktualnie mieszka w South Jordan (Utah) z żoną, z którą ma czworo dzieci. Trylogia Więzień labiryntu trafiła na ekrany kin. W rolę Thomasa wcielił się popularny aktor Dylan O'Brien (Nastoletni wilkołak, American Assassin), aktorka znana z serialu Skins Kaya Scodelario zagrała Teresę. W tym roku do kin trafił Lek na śmierć.
Thomas budzi się w ciemnej windzie zmierzającej do nieznanej mu lokalizacji. Nastolatek pamięta tylko swoje imię. W pewnym momencie winda zatrzymuje się, a klapa zostaje otwarta przez nieznanych mu chłopców - wkrótce odkrywa, że nazywają siebie Streferami i mieszkają w tak zwanej Strefie - wytyczonej przez wysoki mur, poza którym znajduje się przerażający Labirynt, w którym żyją śmiercionośne bioniczne kreatury. Żaden ze Streferów nie pamięta jak, dlaczego i po co znalazł się w tym miejscu. Chłopcy od dwóch lat szukają wyjścia z zatrważającego Labiryntu, ponosząc ofiary. Każdy dzień Streferów to rutynowa walka o przetrwanie, jednakże wraz z przybyciem Thomasa pozorny spokój i porządek zostaje zaburzony...
,,Jeżeli się nie boisz to znaczy, że nie jesteś człowiekiem."
Rzadko kiedy sięgam po książki z gatunku fantastyki (młodzieżowej) napisane przez mężczyzn, a książka ta jest drugim dowodem na to, że powinnam to robić znacznie częściej. Jak wiecie, książka Tancerze burzy Kristoffa okazała się być świetna - w recenzji wprost nie mogłam się nachwalić, dlatego też szybko postanowiłam ponownie sięgnąć po męskie wydanie fantastyki, a że na serię Więzień labiryntu miałam ochotę już dawno temu (w czasie skoku popularności związanego z ekranizacją pierwszej części), to zdecydowałam się właśnie na nią. Jak wiele osób przede mną zaznaczyło, w książce mamy specyficzny język bohaterów, do którego trzeba się przyzwyczaić - niby to slang, niby nie do końca. Tak naprawdę, ów specyficzny język to określenia mające przede wszystkim na celu ukrycie wulgaryzmów, na przykład, zamiast naszego najpopularniejszego polskiego bluzga mamy purwę. Wszyscy dobrze wiemy o jakie słowo chodzi. To jeden z tego typu licznych przypadków. Jest to fajne rozwiązanie, dzięki któremu autor zabrał wulgarność, a wstawił na jej miejsce humor.
Streferzy przypominali mi nieco bandę Piotrusia Pana, żyjącą w zupełnie innym świecie. Wszyscy odważni i waleczni, jednocześnie stęsknieni za matczyną czułością. Chłopcy stworzyli małą, zamkniętą społeczność kierującą się swoimi prawami. Poruszanie się po strefie wraz z Thomasem było fajną przygodą. W umyśle autora powstał naprawdę dobry pomysł, który dzięki jego umiejętnością pisarskim przeniósł wielu czytelników do innej rzeczywistości. Więźnia labiryntu przeczytałam szybko i z zainteresowaniem. Niejednokrotnie zostałam zaskoczona przez autora, a zakończenie okazało się być tak naprawdę wstępem do czegoś większego, co czeka na mnie w Próbach ognia, po którą oczywiście planuję sięgnąć.
,,Czasami nie zwracasz zbyt wielkiej uwagi na rzeczy, których nie spodziewasz się zobaczyć."
Thomas to narrator i bohater neutralny. Z jednej strony nie da się go po prostu nie lubić, to sympatyczny gość, z drugiej brak mu ostrych rysów, wyrazistości. Po przeczytaniu pierwszego tomu nie jestem w stanie powiedzieć o nim właściwie nic więcej oprócz tego, że jest on odważny, trzeźwo myślący, gotowy na karkołomne czyny - potrafi się poświęcić dla dobra reszty. Jest również dobrym przyjacielem. Resztę jego cech zapewne poznamy w dalszych częściach serii. Niestety Teresy nie udało się nam, póki co, dobrze poznać - w tym momencie nie wiem nawet czy ją lubię. Za to ogromnie polubiłam Minho, Opiekuna Zwiadowców.
James Dashner odkrył przed nami dopiero rąbek tajemnicy, jaką skrywa seria Więzień labiryntu. Zakończenie obiecuje wiele mocnych emocji w dalszych częściach, przedstawia zarys świata poza barierami Strefy. Pierwszy tom oceniam całkiem pozytywnie. Może nie jest to 10/10, ale na pewno coś godnego uwagi, coś innego, świeżego. Autor operuje ciekawym warsztatem. Jego pióro jest wyważone, nie unosi się pod wpływem emocji - jest statyczne, rzeczowe. Do tej pory przyzwyczaiłam się do kobiecych uniesień, także swego rodzaju cierpkość narracji jak najbardziej mi odpowiada, stanowi miłą odmianę.
Hmm... niby kusi mnie spróbowanie, ale nie do końca mój typ książki.
OdpowiedzUsuńAle trafiłaś z tą recenzja :p akurat brakuje mi motywacji żeby przeczytać więźnia labiryntu do końca przez ten specyficzny slang którym posługują się bohaterowie .. Tak tak wiem że za mną dopiero 30 stron haha XD ogólnie postaram się doczytać ze względu na ekranizacje z Dylanem w roli głównej która bardzo mi się podobała :D
OdpowiedzUsuńTym razem nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńObejrzałam film który mnie kupił całkowicie. Mam ochotę również na książki.
OdpowiedzUsuńZ "Więźniem labiryntu" mam taki problem, że chociaż są to ogólnie moje klimaty, ta historia niezbyt mnie zaciekawiła. Niby podczas czytania było ok, ale po przeczytaniu dwóch pierwszych tomów nie ciągnie mnie specjalnie do skończenia tej serii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ola
https://bookwithhottea.blogspot.com/
oj nie moje klimaty ;/
OdpowiedzUsuńLubię taki typ narracji, choć fabuła nie do końca do mnie przemawia.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Słyszałam o tej książce już wiele razy ale szczerze jakoś się do niej nie potrafię zabrać. Ostatnio mój Mąż oglądał film :D :D
OdpowiedzUsuńhttp://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/05/matylda-karolina-wojciak.html
nie przepadam za fantastyką, ale opis brzmi interesująco
OdpowiedzUsuńKiedyś do niej zerknęłam ale tylko utwierdziłam się w przekonaniu, ze fanastyka nie jest dla mnie
OdpowiedzUsuńCzytałam całą tę trylogię i nawet jeden dodatek, który w sumie wypadł najgorzej w porównaniu do reszty. Z tego co pamiętam najbardziej podobała mi się pierwsza część, pewnie za sam pomysł tego Labiryntu. :)
OdpowiedzUsuńO książce już kiedyś słyszałam, ale nie planowałam jej czytania. Może jednak dam jej szansę, skoro wypadła nieźle.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa recenzja i zapewne książka Dashnera to "kawał" wartościowej lektury
OdpowiedzUsuńNiestety nie przekonuje mnie ta książka! Ale dzięki za rzetelną recenzję!
OdpowiedzUsuńAch, przypomniało mi się, jak sama czytałam "Więźnia"... Bardzo mi się spodobał, trafił idealnie w mój gust, chociaż trudno powiedzieć, jak zareagowałabym na niego dzisiaj. Niestety kolejne tomy są trochę słabsze.
OdpowiedzUsuńOglądałam tylko film, ale po książkę też planuję sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńWidziałam "Więźnia labiryntu", po ksiązkę jeżeli Bo da to sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://zksiazkanakanapie.blogspot.com/
Ja oglądałam film więc po książkę już na pewno nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńWolę obecnie inny gatunek literacki.
OdpowiedzUsuńPamiętam, że dawniej nie przypadła mi do gustu. Ale chętnie zmierzyłabym się z nią jeszcze raz :)
OdpowiedzUsuńTeż często rozpoczynam kolejne cykle, chociaż mnóstwoooooo czeka ich w kolejce do skończenia... xD Ale jest tyle ciekawych książek, że ciężko im odmówić!!
OdpowiedzUsuńWięźnia labiryntu nie czytałam, ale kiedy chciałabym - zwłaszcza, że widziałam film (pierwszą część tylko) i bardzo mi się podobał! Do tego moja siostra szaleje szaleję za tymi filmami i mówiłam mi, że dalsze części są jeszcze fajniejsze (oczywiście te filmowe, bo książek nie czytała), co tym bardziej wzmaga mój apetyt na powieść! ^_^
Myślę, że taki język w powieści dodaje jej oryginalności i jak dla mnie to świetny pomysł!
Ejjjj, po obejrzeniu filmu, też ci chłopcy skojarzyli mi się z Piotrusiem Panem haha :D I jeśli chodzi o Teresę to w filmie bardzo jej nie polubiłam :P Nawet jestem ciekawa, czy takie same odczucia wywołałaby we mnie podczas czytania :D
Świetna recenzja! ^_^
Nie czytałam książek, ale jestem fanką filmów :D
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Chociaż po tego typu książki nie sięgam zbyt często, skutecznie mnie do niej zachęciłaś i mam nadzieję, że będę miała okazję ją poznać. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń"Zamiast skończyć serie, które od dawna planuję, postanowiłam rozpocząć kolejną!"
OdpowiedzUsuńCzyli #fucklogic - cała ja :D Zawsze znajdzie się coś nowego, ciekawszego.
Od jakiegoś czasu robię przymiarki do tego całego "Więźnia labiryntu" - film mnie trochę zniechęcił ale znając życie - książka jest lepsza ;)
Cóż, czytałam, ale jak dla mnie raczej średnia lektura. Nie wiem, nie mogłam się wciągnąć...
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam, ale nie wiem czy już nie jestem za stara na to, żeby mi się podobała :D
OdpowiedzUsuńBook Beast Blog
O ile pierwszy tom jest jeszcze w miarę, o tyle dalej wszystko się ciągnie i niepotrzebnie rozwleka. Tak samo jest w moim mniemaniu z filmami: pierwszy lubię, od reszty stronię.
OdpowiedzUsuńAle mam nadzieję, że Tobie spodoba się cała trylogia! :)
Pozdrawiam,
Iza z Heavy books
nie wiem, czy w tym wieku powinnam się brać za kolejną młodzieżową serię :D pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie dość, że młodzieżówka (których wręcz nie trawię z racji wieku, już dawno nastolatką nie jestem, więc książki dla młodzieży w ogóle do mnie nie przemawiają), to na dodatek fantasy - gatunek, który w ogóle nie jest w moim typie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, she__vvolf 🐺
Kiedyś oglądałam fragment filmu. To raczej nie mój klimat.
OdpowiedzUsuńDawno temu kupiłam w jakiejś super promocji i ciągle nie mogę się za tę książkę zabrać :P.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa recenzja, na pewno zapamiętam tytuł!
OdpowiedzUsuńTyle osób narzekało, a ja przeczytałam pierwszą część i nie było tak źle. :D
OdpowiedzUsuńJools and her books
Młodzieżówki fantasy to moje guilty pleasure, a lubię te lepsze, chyba dopiszę do listy lektur :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobra recenzja! Książka nas nie przekonuje, ale film uwielbiamy!
OdpowiedzUsuńCóż, mam za sobą całą trylogię, ale gdybym tylko mogła, omijałabym ją szerokim łukiem. Nie dość, że główny bohater nie grzeszył inteligencją, to jeszcze stał się jedną z ważniejszych osobistości. Serio? W tym tomie jeszcze nie było aż tak źle, ale w dalszych już chwytałam się za głowę, głośno na niego psiocząc...
OdpowiedzUsuń