Menu

poniedziałek, 31 lipca 2017

59. Niezwyciężona 1: Pojedynek, Marie Rutkoski

On - herrański niewolnik, przedwojenny arystokrata; ona - córka generała, który wywalczył Valorianom władzę. Czy w świecie pełnym brutalności może zdarzyć się miłość? Przedstawiam Wam Pojedynek, pierwszą część trylogii amerykańskiej autorki. 

You are the God of Lies

Główną bohaterką serii jest Kestrel, której imię znaczy pustułka. Córka generała, która powinna być twarda, bezlitosna, umieć wspaniale posługiwać się bronią oraz skrupulatnie planować bitwy. Choć Kestrel twardo stąpa po ziemi, a umysł dziewczyny stanowi nie lada wyzwanie, to na wojowniczkę kompletnie się nie nadaje. Szereg sytuacji doprowadza do tego, iż w jej rezydencji pojawia się Arin, herrański niewolik, nie bojący się okazywać swego sprzeciwu, marzący o wolności i zemście. Kestrel ma wszystko, Arin nie ma nic. Na pozór te dwie postaci nie łączy zupełnie nic. Pochodzenie, klasa społeczna, majątek... lecz gdy spojrzymy z drugiej strony, Arin i Kestrel dążą do tego samego, lecz by móc to osiągnąć jeden z nich musi wygrać, drugi przegrać. 

Marie Rutkoski zbudowała swój własny świat na podobieństwo antycznych imperiów. Nie da się ukryć, że podczas czytania Pojedynku miałam przed oczami pradawny Rzym. Wspaniałe budowle, suknie zapierające dech w piersiach oraz krwawe batalie. Sukcesywnie udało jej się wytworzyć klimat dawnych dziejów. Sam tytuł powieści w oryginale niesie pewne znacznie. Winner's curse to termin ekonomiczny, dosłownie oznaczający przekleństwo zwycięzcy. Sama autorka mówi, że chodzi tu o to, że osoba wygrywająca aukcję jednocześnie ją przegrywa, bo płaci za swoją wygraną więcej niż w ocenie większości licytujących wart jest jej zakup. W przypadku powieści, bohaterka nie tyle, co przepłaciła - ale niemal doprowadziła do klęski swoje imperium. Choć powieść nie była ekstremalnie wciągająca, to i tak mogę śmiało stwierdzić, że to jedna z lepszych fantastyk młodzieżowych jakie czytałam. W końcu mamy coś nowego - Marie Rutkoski nie boi się swojego pióra. Podejmuje ciężkie decyzje, wrzuca czytelnika w wir tragicznych zdarzeń. Nie stara się, abyśmy na siłę polubili bohaterów. Arin początkowo działał na mnie, jak płachta na byka. Był złośliwy, arogancki, opryskliwy. I to zupełnie nie w sposób, który mógłby przyciągnąć jakąkolwiek kobietę. Jako czytelnicy mogliśmy dostrzec jego stopniową przemianę, a właściwie to, jak powracała w nim wiara w drugiego człowieka, jednocześnie gdy Kestrel ją traciła.  

Ta książka potrafi złamać czytelnikowi serce, bo nie jest jedną z tych, gdzie na końcu zawsze wszystko się udaje i każdy jest szczęśliwy. Wiem, że wiele osób uważa, że seria Marie Rutkoski jest schematyczna, że wątek miłosny między tą dwójką był od samego początku przewidywalny. Jak z pierwszą kwestią się nie zgodzę, tak z drugą owszem - ale czy to ma tak naprawdę jakiekolwiek znaczenie? Zakończenie Pojedynku zdołowało mnie i uważam, że na pewno zaskoczyło nie jedną osobę. Choć od początku uważałam, że ta miłość nie może się udać, to i tak autorka trafiła mnie prosto w serce

Narrator powieści lawiruje pomiędzy Arinem a Kestrel - to wszechwiedzący obserwator. Uważam, że narracja została bardzo dobrze poprowadzona. Ogólnie nie przepadam za takim rzucaniem czytelnika pomiędzy dwoma charakterami, ale tutaj wyszło to zgrabnie, indywidualizm postaci został jak najbardziej zachowany. Czego chcieć więcej? Choć cały czas piszę o miłości, to pragnę zaznaczyć, iż powieść Marie Rutkoski dotyczy przede wszystkim pragnienia wolności i żądzy władzy. 

Jak widać, powieść Rutkoski całkowicie mnie urzekła. Kreacja bohaterów i świata, narracja, kierunek, do którego zmierza fabuła - wszystko na tak. Autorka, choć głównie skupia się na nieszczęśliwej miłości bohaterów, daje do zrozumienia czytelnikowi, że czasem miłość nie wystarcza i że czasami są sprawy ważniejsze nawet i od niej. 

W niedługim czasie możecie spodziewać się recenzji drugiego tomu trylogii, która jednocześnie jest ostatnim tomem, który pojawił się na naszym rynku. Niestety, wydawnictwo zrezygnowało z zakończenia serii, przez co ogromnie ubolewam - zresztą pewnie nie tylko ja. Tak czy siak, obiecałam sobie, że The Winner's Kiss przeczytam w języku angielskim i dowiem się, czy trylogia złamie mi serce lub wręcz przeciwnie.

Pojedynek ~ Zdrada ~ Pocałunek

14 komentarzy:

  1. Również boli mnie fakt, że wydawnictwo nie podejmie się wydania trzeciej części :/ Ale bardzo podoba mi się twoja recenzja :)

    Śliczny blog, obserwuję :)
    www.ksiazkowapasja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Denerwuje się, gdy słyszę o serii na przyzwoitym poziomie, a wydawnictwu naglę odechciało się wydać kolejnych części. Jeżeli się czegoś podejmujemy to należałby to doprowadzić do końca. Tak czy inaczej niezmiernie zachęciłaś mnie do sięgnięcia choćby po pierwszą część. Cieszy mnie to, iż nie miłość gra tu pierwsze skrzypce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam wiele dobrego o autorce, aczkolwiek książkowo to zdecydowanie nie moja bajka

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że nie wydadzą kolejnego tomu, skoro się czegoś podejmują, powinni doprowadzić to do końca...

    Pozdrawiam
    ver-reads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam twe tę książkę już dość dawno temu. Historia naprawdę dobra, niestety słabo rozreklamowana, a co za tym idzie, nie doczekamy się kontynuacji. Bardzo ubolewam, bo książka zasługuje na rozgłos.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojej, a dlaczego nie będzie trzeciego tomu... A fajnie się zapowiadało. Coś w stylu Imperium ognia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam tę powieść, ale mnie chyba nie urzekła na tyle, żeby szybko sięgnąć po kontynuację. Do tej pory tego nie zrobiłam i nie mam jakiegoś parcia.

    Bookeater Reality

    OdpowiedzUsuń
  8. Zastanawiałam się nad tę serią, ale jakoś nie było okazji.
    Jestem ciekawa tej miłości!

    OdpowiedzUsuń
  9. Już od dawna chcę przeczytać tę książkę :)
    kraina-ksiazek-stelli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Już dawno nie czytałam żadnej młodzieżowej fantastyki i podczas czytania Twojej recenzji zamarzyło mi się sięgnąć po tę książkę, żeby trochę odpocząć. ;) Tym razem chyba nie miałabym nic przeciwko odrobinie schematów i przyciąganiu się głównych bohaterów. To trochę jak w "Przez burze ognia" - 2 różne perspektywy, 2 przeciwieństwa i tylko czas akcji jest zupełnie inny.

    OdpowiedzUsuń
  11. książka jakiś czas już czeka na mojej półce, ale jeszcze się za nią nie zabrałam. pewnie po części dlatego, że nie będzie kontynuacji :( a szkoda, bo seria wydaje się być bardzo ciekawa. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kupiłam tę książkę już dość dawno, ale jeszcze się za nią nie zabrałam, a widzę że jest naprawdę świetna! Chyba najwyższy czas ją przeczytać :)

    Pozdrawiam,
    https://pomiedzyrozdzialami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Oh, jak ja nie cierpię, jak Wydawnictwa porzucają zaczęte serie...

    OdpowiedzUsuń