Menu

czwartek, 30 czerwca 2016

31. Matylda Savitch, Victor Lodato

O tej książce chciałam napisać już od jakiegoś czasu. Przeczytałam ją mniej więcej w tym czasie, ale rok temu i dalej siedzi ona w mojej głowie. Sądzę, że nieprzypadkowo. Jest kilka powodów, przez które można zakochać się w tej książce: przepiękna, naprawdę cudowna okładka, tytułowa bohaterka odbiegająca znacznie od schematyczności a nawet i sympatyczności (Matyldę naprawdę można nie lubić, ale dalej czytać tę książkę!) oraz coś, co nie pozwala zapomnieć o tej powieści. Coś, bo dalej nie potrafię nazwać tego elementu. 

Victor Lodato jest dramatopisarzem i poetą, zdobywcą licznych nagród przyznawanych przez Kennedy Center Fund For American Plays. Matylda Savitch to jego pierwsza powieść, za którą otrzymał PEN USA Literary Award. 

Pierwsza powieść Lodato opowiada nam głównie historię nastoletniej Matyldy, która właśnie wkracza w okres dojrzewania, młodzieńczości. Niestety, czas dla niej stanął w miejscu w dniu, w którym jej starsza siostra Helena ginie pod kołami pędzącego pociągu. Wydarzenie to nie tylko wpłynęło na dziewczynkę, ale w sposób diametralny i destrukcyjny obciążyło również i rodzinę. Nic już nie jest takie samo. Pomimo tego, że Helena nie żyje, wciąż wszystko kręci się wokół niej. Rodzice Matyldy pogrążyli się w letargu i przestali zwracać uwagę na pozostało przy życiu córkę; cały dom opanował nieprzerwany impas i negatywne emocje - a raczej pustka emocjonalna, mocno zakropiona tęsknotą. Każdy z członków rodziny tragedię przeżywa na swój sposób, kiedy to w takiej sytuacji najważniejsza jest wspólnota i wzajemne wsparcie. Każdy z nich pozostawiony jest samemu sobie. Osobno matka, ojciec i Matylda. Dziewczynka nie mogąc znaleźć oparcia w rodzicach, znajduje je poniekąd w przyjaciołach: Annie oraz Kevinie. 

,,Chcę być okropna. Chcę robić złe rzeczy, bo niby czemu nie?"

Matylda chcąc zwrócić uwagę rodziców oraz przede wszystkim wyrwać ich ze stanu otępienia, postanawia być okropna. Zmienia się, a raczej adaptuje do nowej sytuacji. Bardzo uderzyło we mnie to, że Matylda musiała zrezygnować ze swojego dzieciństwa, ponieważ to właśnie ta nowa sytuacja sprawiła, że bycie dzieckiem nie wchodziło w grę. Dziewczyn(k)a wyrusza w podróż śladami ukochanej siostry, chcąc pośmiertnie poznać ją lepiej i poznaje. Odkrywa jej tajemnice i odsłania oblicze, o którym nie miała pojęcia. 

Podróż ta prowadzi ją przez zakamarki jej duszy, własnych leków. Matylda zaczyna odkrywać własną seksualność, z dziewczynki staje się małą kobietką. Zadziwiające jest, jak dojrzały jest umysł Matyldy. Z jednej strony autor stawia przed nami dziecko, a z drugiej osobę, która rozważa na temat religii, walczy z poczuciem winy. 

,,Coś dziwnego porobiło się ostatnio z czasem, nie ma on nic wspólnego z zegarami."


Matylda Savitch prowadzi walkę z samą sobą. Podczas lektury jej stan wielokrotnie popada w skrajności. Matylda jednocześnie kocha swoją siostrę i ją nienawidzi. Bo wraz ze sobą zabrała dusze rodziców, bo wszystko kręci się wkoło niej, a jej przecież już nie ma, prawda?


Niesamowitość tej powieści polega na tym, że początkowo wywołała ona we mnie rozczarowanie. Zamknęłam książkę i pomyślałam sobie: aha, po czym przeszłam do naturalnego porządku dziennego. A teraz, po roku od przeczytania myślę sobie, jak świetną powieścią jest Matylda Savitch. Przenosi ona ogromny ładunek emocjonalny, który dociera do człowieka dopiero po pewnym czasie. Mnie zajęło to rok, a Wam? Nie ukrywam, że jest to powieść dziwna - a raczej posiadająca bardzo dziwną główną bohaterkę, którą (tak jak wspomniałam na samym początku) można nie lubić. Mnie ta dziewczynka irytowała, śledząc jej poczynania nieprzerwanie towarzyszyła mi myśl nie rób tego, po co? Matylda, no proszę Cię!, ale i tak dalej czytałam i dotrwałam do końca, więc sądzę, że Wam też spokojnie się to uda, także proszę się nie zrażać Matyldą! 


moja ocena: 8/10



TYTUŁ: Matylda Savitch
TYTUŁ ORYGINAŁU: Mathilda Savitch
AUTOR: Victor Lodato
TŁUMACZENIE: Urszula Gardner
WYDAWNICTWO: Książnica
DATA WYDANIA: 14 marca 2012
ISBN: 9788324578924
LICZBA STRON: 304

wtorek, 28 czerwca 2016

30. Prawo pierwszych połączeń, Agnieszka Tomczyszyn

Wakacje. W końcu się doczekaliście, bo ja jeszcze nie, ale z każdym dniem coraz bliżej do końca sesji. Na szczęście, chociaż lato nie ominęło mojej osoby. Tę porę roku rozpoczęłam od iście wakacyjnej powieści polskiej autorki, Agnieszki Tomczyszyn, spod której pióra wyszły takie powieści jak Ezotero. Moje przeznaczenie, czy Ezotero. Córka wiatru. Prawo pierwszych połączeń to jej trzecia książka, opublikowana nakładem wydawnictwa MG. 

Oficjalny opis książki:
Świat to za mało. To przesłanie zdaje się być myślą przewodnią kilkorga młodych indywidualistów, których losy splatają się przypadkowo na obozie językowym na Korsyce. Odkryją tam smak wolności i bezcenną wartość przyjaźni. Ich energia, walka o spełnienie marzeń i wiara w to, że można żyć inaczej a nie tylko podążać utartymi schematami jest zaraźliwa. Kariera gwiazdy rocka? Kurs fotografii w Arles? Miłość? Podróże? Czy wszystko jest na wyciągnięcie ręki? To zabawna, motywująca i energetyczna powieść dla tych, którym zależy…

Głównym bohaterem książki oraz jej narratorem jest Jonasz Polak - zwykły chłopak, który większość swojego wolnego czasu spędza na graniu w Guitar Hero, marzeniu o sukcesie swojego garażowego zespołu i przesiadywaniu w... garażu. Jego życie ulega diametralnej zmianie, gdy zostaje on wysłany przez rodziców na obóz językowy na Korsyce. Jonaszowi ten pomysł kompletnie się nie podoba, a najbliższe dwa tygodnie spisuje na straty. W efekcie obóz wakacyjny odmienia jego pogląd na świat oraz własne życie.  

Nie mogę powiedzieć, że ta książka to jakieś arcydzieło, czy rewelacja, ale z ręką na sercu stwierdzam, że Prawo pierwszych połączeń to książka dobra, skierowana głównie do młodzieży, niosąca pewne wartości. Jak dla mnie ta najnowsza książka Tomczyszyn mówi po prostu: Wyjdź z tego pokoju, weź się za życie! Bohaterowie, którzy pojawiają się w powieści są ciekawi i nieszablonowi. Poznajemy Ariela, który na samym początku książki prezentuje się w zupełnie inny sposób, niż przy końcu; Laurę, Bean oraz Ankę - tą irytującą.  Bardzo spodobało mnie się, że wraz z Jonaszem poznajemy nowych ludzi, odkrywamy ich wnętrza. To, jak spostrzegamy ich początkowo jest zupełnie złudnym wrażeniem. Dopiero podróż przez fabułę pozwala nam odsłonić ich duszę, charakter. Obcy ludzie stają się bliscy, niektórzy w niezwykle wyjątkowy sposób. Autorka w swojej powieści porusza wiele trudnych tematów - sieroctwo, anoreksję u chłopców; tematów, które nie są poruszane na co dzień.

Co do prezencji głównego bohatera - Jonasz to przede wszystkim dobry narrator, sympatyczny chłopak. Całkiem go polubiłam, ale niestety, czasami był męczący. Jego przemyślenia były trafne, rzeczowe, ale niektóre wewnętrzne monologi można było określić słowem: mdłe. Poza tym, ten chłopak działał jak magnes na ludzkie uczucia! Wszyscy chcieli się z nim dzielić swoimi bolączkami, problemami, fobiami. Typ: chusteczka higieniczna. 

,,...i nawet gdybym miał dla niej złotą klatkę z diamentami, to nadal będzie to klatka i ona nigdy nie poczuje się w niej szczęśliwa"


Znaczącym elementem powieści jest wątek miłosny między Jonaszem a pewną dziewczyną (taka tajemnica). Wiem, wiem - ja też mam czasami dosyć tej wszechobecnej miłości, ale tutaj spotykamy się z czymś uroczym, pięknym - z pierwszą miłością, czy też młodzieńczym zauroczeniem. Pierwsze niejednoznaczne gesty, spojrzenia, uśmiechy; pierwszy dotyk, pocałunek, a to wszystko pod pięknym, francuskim niebem.   

Choć powieść głównie skierowana jest do młodzieży (droga młodzieży, czytać!), to dojrzały czytelnik również znajdzie przyjemność w lekturze. Przede wszystkim motyw wakacji, tak bardzo zgodny z czasem oraz lekkie pióro autorki. 

Ogromną niespodzianką dla mnie było zakończenie tej powieści. 

ocena: 7/10
     
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu MG

poniedziałek, 20 czerwca 2016

29. Hamlet, William Shakespeare

Zaraz po przeczytaniu Romea i Julii tego samego autora, wzięłam się za Hamleta, którego miałam przeczytać na egzamin (ale nie przeczytałam, niespodzianka. Przeczytałam go po egzaminie,  choć poszło mi śpiewająco - brawo dla mnie).  Nie sądziłam, że znajdę przyjemność w czytaniu dramatów, bo jak każdy człowiek, który ma za sobą szkołę średnią mam ich kilka za sobą i właściwie żadnego nie wspominam przyjemnie (choć Wesele Wyspiańskiego było całkiem w porządku). 

Romeo i Julia wywarło na mnie bardzo pozytywne wrażenie, dlatego do Hamleta podeszłam chętnie. Tym razem Shakespeare przygotował dla czytelnika coś zupełnie innego. Z upalnego, tętniącego życiem i uczuciami Rzymu przenosimy się do chłodnej, pogrążonej w żałobie Danii. Miejscem akcji dramatu jest zamek Elzynor. Historia rozpoczyna się od nagłej śmierci Króla Hamleta. Na tron wstępuje jego brat Klaudiusz, a jego żoną zostaje Gertruda, wdowa po Królu Hamlecie oraz matka głównego bohatera dramatu, Hamleta. Hamlet, cierpiący po stracie ojca, od początku wyraża niezadowolenie z tej sytuacji. Nie potrafi, jak jego matka, po utracie ukochanego ojca wrócić do dawnego życia. Jest przeciwny związku swojej matki z wujem - jest to uznawane za kazirodztwo.  

Czynnikiem sprawczym dalszych wydarzeń jest pojawienie się Ducha, który początkowo zostaje spostrzeżony przez wartowników. Następnie wartownicy nie potrafiący wyjaśnić w logiczny sposób obecności tajemniczego widziadła, wzywają Horacego - filozofa, przyjaciela Hamleta, studiującego w  Wittenberdze. To właśnie Horacy informuje Hamleta o objawiającym się na murach zamku duchu. Spotkanie z duchem uruchamia machinę, która tragicznie zakańcza dramat.  

Po przeczytaniu Hamleta ciężko określić głównego i tytułowego bohatera. Nie jest on ani złym, ani dobrym człowiekiem - na pewno jest to postać tragiczna, walcząca z samym sobą, rozważająca sens istnienia i swoich czynów. Hamlet znajduje się między młotem a kowadłem.  Dobrze wie, że jeden jego czyn uruchomi kolejny, który przyczyni się do następnych. Waha się, zastanawia, w głębi serca nie chce czynić nikomu krzywdy. 

Najmocniej w sercu zapadła mi postać Ofelii. Jest to jedyna postać dramatu, której los jest zupełnie niezasłużony. Młodziutka, niewinna dziewczyna, kochająca Hamleta. Delikatna, wrażliwa niczym kwiat.  


,,Być uczciwym w dziejach tego świata na jedno wychodzi, 
co być wybranym między tysiącami."



Czytając kolejne dzieło Szekspira utwierdziłam się w przekonaniu, że jest to autor ponadczasowy. Człowiek, który urodził się ok. 1564 roku, a którego słowa są aktualne do dziś. Hamlet to dzieło trudne, pełne sprzeczności, ale które jednocześnie czyta się szybko i łatwo - tylko końcówka mi się dłużyła. Jak w Romeo i Julii wyraźniej odczułam klimat miejsca, tak tutaj duszę bohaterów. 

ocena: 10/10
Warto znać. 


czwartek, 16 czerwca 2016

28. Romeo i Julia, William Shakespeare

Muszę przyznać sama przed sobą (oraz przed Wami), że bardzo dużo książek, które miałam okazję poznać w czasach szkolnych zostały przeze mnie kompletnie niedocenione, a kilka pominiętych. Z braku laku ostatnio sięgnęłam po Romeo i Julię. Było to spowodowane tym, iż pisałam egzamin z literatury staroangielskiej i jedną z pozycji był Hamlet, który był w tym samym tomie. Wieczorem, w drodze do domu otwarłam książkę i zaczęłam czytać, a następnego dnia ją zamknęłam. 


Ta klasyczna, wszystkim doskonale znana sztuka kompletnie mnie wciągnęła. Shakespeare mający do dyspozycji głównie dialogi i monologi (krótkie didaskalia można pominąć) przedstawił chwytającą za serce, tragiczną historię miłosną. Akcja dramatu rozgrywa się głównie we włoskim mieście, Weronie. Wyjątkiem jest 1. scena piątego aktu, gdzie autor przenosi nas do Mantui - kolejnego włoskiego miasta. Historia skupia się na dwóch bogatych, wpływowych i poważanych rodzinach, które prowadzą ze sobą konflikt: rodzinie Kapulet (Capuletti) oraz Monteki (Montecchi). Choć nie wiadomo, co było powodem konfliktu, to jest on jednocześnie tłem i czynnikiem sprawczym tragicznych wydarzeń opisanych w pięciu aktach. 


,,Czym jest nazwa? To, co zwiemy różą, pod inną nazwą równie by pachniało…"

Zarówno Romeo jak i Julia są postaciami dynamicznymi, czyli takimi, które ulegają przemianom wewnętrznym wraz z rozwojem fabuły. Romeo to początkowo niedojrzały emocjonalnie nastolatek, poświęcający czas na miłostki z nudy. Obiektem jego westchnień jest Rozalina, której poświęca monolog - niestety, nieszczery. Jego przemiana zaczyna się, gdy poznaje Julię Kapulet. Julia to niespełna czternastoletnia dziewczyn(k)a, której ewidentnie brakuje stanowczości. Jest bezkrytycznie uległa wobec swoich rodziców oraz piastunki. Daje sobą sterować, godzi się na decyzje rodziców dotyczące całego jej życia. To miłość do Romea daje jej siłę przebicia. Budzi w niej odwagę, stanowczość oraz pewność. 


Akcja Romea i Julii w bardzo szybkim tempie posuwa się do przodu. Decyzje bohaterów potrafią zaskoczyć zarówno w pozytywny, jak i negatywy  sposób. Warto pamiętać, że czas dramatu to około 1591 rok. Świat, który przedstawia nam autor nie ma prawie nic wspólnego z naszym. Choć jest on tak odległy, to wyraźnie wyczuwalny. Genialność Szekspira między innymi polega na tym, że za pomocą dialogów/monologów potrafi zbudować otaczający bohaterów świat. Nie przesadzę, gdy napiszę, że czytając Romea i Julię przeniosłam się na kilka godzin do Włoch. Początkowe dwa akty mają charakter komediowy. Wydaje się, że historia Romea i Julii zakończy się szczęśliwie. Niestety, im dalej w las, tym ciemniej. Bohaterów połączyła prawdziwa miłość, której nie sprzyja ani tradycja (konflikt rodzin), ani prawo (wygnanie), ani los.

Romeo! Czemuż ty jesteś Romeo?

Dramaty z reguły czyta się płynnie i szybko, więc polecam szczególnie tym, którym czasu brakuje (jak mnie). Zostałam wciągnięta w konflikt dwóch potężnych, włoskich rodzin i z ukrycia obserwowałam losy Romea i Julii. Majstersztyk!

ocena: 10/10