Ostatnie dni spędziłam w świecie książek. W tym tygodniu udało mi się przeczytać dwie książki i rozpocząć kolejną. Kolejny raz pióro rodaczki pozytywnie mnie zaskoczyło. Potrzebowałam nieco czasu, aby odnaleźć się w tej historii, jednakże gdy już to nastąpiło, czytanie Mediatorki było czystą przyjemnością. Poczucie humoru autorki przypadło mi do gustu. Niejednokrotnie wybuchałam śmiechem podczas sytuacji humorystycznych, które często pojawiają się w książce. Mediatorka Ewy Zdunek zdecydowanie pokrywa się z hasłem okładkowym: książka to istny koktajl emocji! Sprawdźcie dlaczego.
Ewa Zdunek jest polską autorką pochodzącą z Warszawy. Zawodowo zajmuje się prowadzeniem twardych negocjacji, rozwiązywaniem sporów rodzinnych - jest mediatorką. Spełnia się również w roli pisarki - od dziecka pragnęła tworzyć historie, jednakże spełniła swe marzenie dopiero w 2015 roku. Zadebiutowała historią wróżki Emilii, Z pamiętnika samotnej wróżki. Powieść doczekała kontynuacji: Z pamiętnika zajętej wróżki, Wróżka mimo woli. Mediatorka to początek nowego cyklu.
Marta Kołodziej jest mediatorką - zajmuje się pojednywaniem skłóconych ludzi, rozwiązywaniem cudzych problemów poprzez wspólne znalezienie rozwiązania, które będzie satysfakcjonujące dla obu stron sporu. Jest w tym naprawdę dobra, niestety nie umie pomóc samej sobie. Życie kobiety zdecydowanie odbiega od ideału. Niedawno rozwiodła się z mężem, despotyczna matka kobiety stanęła po stronie zięcia, obwiniając Martę o rozpad rodziny. Dodatkowo, Cezary chce odebrać jej dzieci, posuwając się do haniebnych metod. Marta ucieka w wir pracy.
Sięgając po tę książkę, spodziewałam się raczej statecznej historii, którą przeczytam i odłożę na półkę, jak gdyby nic. Jak wcześniej wspomniałam, potrzebowałam chwilki, by wgryźć się w pióro Zdunek, zapoznać się z bohaterami i oswoić z ich poczuciem humoru. Gdy już to nastąpiło, kompletnie wciągnęłam się w historię Marty. Przewracałam stronę za stroną, a gdy wieczorem musiałam schować książkę pod poduszkę, walczyłam ze sobą, trzykrotnie wyciągając ją i czytając kolejne strony zachłannym wzrokiem!
Autorka zawód bohaterki zna z własnego doświadczenia. Było to widoczne na kartach tej historii. Ewa Zdunek przelała swe doświadczenie zawodowe na Martę Kołodziej, tworząc bohaterkę autentyczną, wiedzącą doskonale co robi, ale też niejednokrotnie wątpiącą w powodzenie sprawy. Marta tak samo jak każdy człowiek, zmaga się z własnymi problemami, wątpi w siebie w roli matki - nie da się ukryć, że nie jest najlepszą, aczkolwiek wraz z biegiem fabuły obserwujemy jej przemianę. Bardzo spodobała mi się kreacja przyjaciół Marty - choć Elżbieta, zwana Betką, do mniej więcej połowy historii była w porządku, później działała mi na nerwy. Z łatwością można było dostrzec, jak partner Betki wpłynął na jej osobowość, manipulował nią i odwrócił przeciwko znajomym. Z kolei kominiarza Zbyszka nie dało się po prostu nie lubić. To właśnie jego przygody najczęściej wywoływały u mnie śmiech.
Mediatorka to niepozornie wyglądają książka, która gwarantuje wiele emocji! Naprawdę świetnie się przy niej bawiłam, a do polskiej literatury podchodzę z lekkim dystansem, jednakże książka Zdunek przerosła moje oczekiwania. To lekka, zabawna historia z nutką goryczy i akcji.
Do tej pory nie zastanawiałam się nigdy nad tym, jak wygląda praca mediatora. Ewa Zdunek za pomocą swej najnowszej książki wyraźnie opisuje czytelnikowi na czym polega ten zawód: ile poświęcenia wymaga, nerwów ze stali i niestety, często zmagania owego mediatora kończy się kompletnym brakiem wdzięczności. Niektóre sprawy opisane w Mediatorce niezwykle mnie zadziwiły i niestety utwierdziły w przekonaniu, że człowiek człowiekowi wilkiem - nawet ten najbliższy. Zdunek potraktowała główną bohaterkę swej powieści w najlepszy z możliwych sposobów, czyli zero idealizowania. Marta ponosi klęski zarówno na grudzie zawodowym, jak i prywatnym. Daleko jej do wspaniałej matki. To właśnie przez te wady obdarzyłam ją sympatią.
Mediatorka to książka, która prezentuje ogromny potencjał autorki. To idealny czasoumilacz, potrafiący zagrać na emocjach czytelnika. Z przyjemnością sięgnę po inne książki autorki, a na kolejny tom losów Marty Kołodziej czekam z wytęsknieniem.
,,Czasem trzeba coś stracić, by na nowo budować."
Sięgając po tę książkę, spodziewałam się raczej statecznej historii, którą przeczytam i odłożę na półkę, jak gdyby nic. Jak wcześniej wspomniałam, potrzebowałam chwilki, by wgryźć się w pióro Zdunek, zapoznać się z bohaterami i oswoić z ich poczuciem humoru. Gdy już to nastąpiło, kompletnie wciągnęłam się w historię Marty. Przewracałam stronę za stroną, a gdy wieczorem musiałam schować książkę pod poduszkę, walczyłam ze sobą, trzykrotnie wyciągając ją i czytając kolejne strony zachłannym wzrokiem!
,,Czy można pogodzić ludzi, którzy nie chcą nawet na siebie spojrzeć?"
Mediatorka to niepozornie wyglądają książka, która gwarantuje wiele emocji! Naprawdę świetnie się przy niej bawiłam, a do polskiej literatury podchodzę z lekkim dystansem, jednakże książka Zdunek przerosła moje oczekiwania. To lekka, zabawna historia z nutką goryczy i akcji.
Do tej pory nie zastanawiałam się nigdy nad tym, jak wygląda praca mediatora. Ewa Zdunek za pomocą swej najnowszej książki wyraźnie opisuje czytelnikowi na czym polega ten zawód: ile poświęcenia wymaga, nerwów ze stali i niestety, często zmagania owego mediatora kończy się kompletnym brakiem wdzięczności. Niektóre sprawy opisane w Mediatorce niezwykle mnie zadziwiły i niestety utwierdziły w przekonaniu, że człowiek człowiekowi wilkiem - nawet ten najbliższy. Zdunek potraktowała główną bohaterkę swej powieści w najlepszy z możliwych sposobów, czyli zero idealizowania. Marta ponosi klęski zarówno na grudzie zawodowym, jak i prywatnym. Daleko jej do wspaniałej matki. To właśnie przez te wady obdarzyłam ją sympatią.
Mediatorka to książka, która prezentuje ogromny potencjał autorki. To idealny czasoumilacz, potrafiący zagrać na emocjach czytelnika. Z przyjemnością sięgnę po inne książki autorki, a na kolejny tom losów Marty Kołodziej czekam z wytęsknieniem.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu W.A.B.
Z ciekawością przeczytam.:)
OdpowiedzUsuńMiałam okazję ją zrecenzować, ale nie zdecydowałam się na nią. Trochę żałuję, ale to raczej nie byłaby powieść dla mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
Biblioteka Feniksa
Gdy widzę, że książka igra z emocjami czytelnika, to czuję się przekonana! :)
OdpowiedzUsuńTytuł już zapisany :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie...
OdpowiedzUsuńWydaje się bardzo ciekawa, może po nią sięgnę za jakiś czas :)
OdpowiedzUsuńNie do końca w moim stylu, ale zaciekawiłaś mnie, bo w sumie też nigdy się nie zastanawiałam jak dokładnie wygląda praca mediatora :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest Stron
Interesowałam się tą książką ale oczywiście zginęła w gąszczu innych, fajnie że mi o niej przypomniałaś :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://zksiazkanakanapie.blogspot.com/
Nie jest to książka w moim stylu :)
OdpowiedzUsuńJa tę pozycję mam od dawna w swoich "planach" czytelniczych :)) Nie wiem jeszcze kiedy dam radę ją przeczytać, jednak mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości :)
OdpowiedzUsuńBuziaki :**
Wiktoria z https://ksiazki-wiktorii2.blogspot.com
Aż żałuję, że nie dałam jej szansy :)
OdpowiedzUsuńA to chyba nowość! Poszukam, może będzie w bibliotece:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Istnieje duża szansa, że jak spotkam książkę w bibliotece, to przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuńChyba rozglądnę się za nią w wolnym czasie.
OdpowiedzUsuńSłyszałam wiele o tej książce i z pewnością ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam