Menu

niedziela, 29 grudnia 2019

271. Doktor Sen, Stephen King

Jeszcze pachnące nowością, filmowe wydanie powieści światowej sławy autora uważanego za współczesnego króla literatury grozy. Stephen King już za sprawą historii Carrie (będącą pierwszą jego książką, którą przeczytałam) trafił na listę moich ulubionych pisarzy. Do tej pory przeczytałam całkiem sporo jego książek i żadna nie zawiodła mnie nawet w najmniejszym stopniu - za każdym razem autor wciąga mnie bez reszty i wywołuje gęsią skórkę. 

Stephen Edwin King (ur. 21 września 1947 w Portland) – amerykański pisarz, autor głównie literatury grozy. W przeszłości wydawał książki pod pseudonimem Richard Bachman, raz jako John Swithen. Jego książki rozeszły się w nakładzie przekraczającym 350 milionów egzemplarzy, co czyni go jednym z najbardziej poczytnych pisarzy na świecie. Jest autorem horrorów, które przeszły do klasyki gatunku, jak np. Lśnienie, Smętarz dla zwierzaków (w nowym wydaniu jako Cmętarz zwieżąt), Miasteczko Salem, Podpalaczka. Nie ogranicza się jednak do jednego gatunku, czego przykładem są: Cztery pory roku, Zielona mila, Oczy smoka, Bastion oraz 8-tomowy cykl powieści fantastycznych Mroczna WieżaJest wielokrotnym zdobywcą Nagród Brama Stokera i British Fantasy Award. W 2003 został odznaczony prestiżowym Medalem za Wybitny Wkład w Literaturę Amerykańską (Medal for Distinguished Contribution to American Letters, DCAL) przez National Book Foundation, a w 2014 – Narodowym Medalem Sztuki. Stephen King ma córkę i dwóch synów, również pisarzy: Owena Kinga oraz Joe Hilla. Zanim odniósł sukces jako pisarz, pracował jako nauczyciel języka angielskiego w szkole. * 

Grupa staruszków nazywająca się Prawdziwym Węzłem przemierza autostrady Ameryki w poszukiwaniu pożywienia. Z pozoru są nieszkodliwi - emeryci odziani w poliester, nierozstający się ze swoimi samochodami turystycznymi. Jednak Dan Torrance już wie, a rezolutna dwunastolatka Abra Stone wkrótce się przekona, że Prawdziwy Węzeł to prawie nieśmiertelne istoty żywiące się substancją wytwarzaną przez poddane śmiertelnym torturom dzieci obdarzone tym samym darem, co Dan. Nękany przez mieszkańców hotelu Panorama, w którym jako dziecko spędził jedną straszliwą zimę, Dan przez dziesięciolecia błąka się po Ameryce, usiłując zrzucić z siebie odziedziczone po ojcu brzemię beznadziei, alkoholizmu i przemocy. Ostatecznie odnajduje swoje miejsce w małym miasteczku w New Hampshire, we wspierającej go grupie Anonimowych Alkoholików i w domu opieki, gdzie zachowana z lat dzieciństwa resztka mocy pozwala mu nieść ulgę umierającym w ostatnich chwilach ich życia. Staje się znany jako Doktor Sen. **


Doktor Sen to powieść wydana w 2013 roku, będąca kontynuacją Lśnienia (pierwsze polskie wydanie nosiło tytuł Jasność, z kolei oryginalny tytuł został zainspirowany piosenką Johna Lennona Instant Karma), bestsellera literatury grozy z 1977 roku. Pierwsza część losów członków rodziny Torrance została dwukrotnie zekranizowana - najpierw przez Stanleya Kubricka w formie kinowej adaptacji (którą King nienawidzi), później w postaci miniserialu Micka Garrisa, którego scenariusz napisał sam autor powieści. Jak sam autor napisał w posłowiu, podczas trasy promującej jedną z jego książek, pewien mężczyzna zapytał się go czy nie wie, co się stało z dzieciakiem ze Lśnienia. Od tego momentu Stephen King nie mógł przestać myśleć o Dannym, a w efekcie tego po trzydziestu-sześciu latach czytelnicy doczekali się kontynuacji Lśnienia. 

Lśnienie czytałam kilka lat temu, i choć książka niesamowicie przypadła mi do gustu i niejednokrotnie przeraziła (choćby jakże plastycznemu opisowi kobiety z pokoju 217, którego numer w filmie został zmieniony na 237, aby nie wywoływał złych odczuć w prawdziwych klientach hotelu), to i tak nie pokonała Cmętarza zwieżąt, mojego ulubionego horroru króla. Niemniej jednak, Lśnienie to jedno z najbardziej ikonicznych dzieł literatury grozy, tak więc znając mroczne losy bohaterów nie mogłabym przejść obojętnie obok ich kontynuacji. W tym miejscu warto zaznaczyć, że obie książki, opierające się na tym samym fundamencie, same w sobie nie są już tym samym - to dwie odrębne historie. Pierwsza napisana przez 30-letniego autora, druga już przez 66-letniego. Danny, ten niewinny chłopiec obdarzony paranormalnymi zdolnościami, jest już dorosłym mężczyzną, który choć wydostał się z Panoramy, to traumatyczne zdarzenia i przerażające postaci, nie opuściły go na dobre. Poznajemy go jako wraka człowieka, który alkoholem i narkotykami stara się uciszyć swój dar - czy też przekleństwo. Ucieka przed sobą i swoją przeszłością, aż w końcu trafia do małego miasteczka w New Hampshire. 


,,Jeśli nie możesz dziś nikogo kochać, przynajmniej postaraj się nikogo nie skrzywdzić''.

Doktor Sen to kontynuacja niespodziewana zarówno pod względem treści, jak i samego powstania. Mniej straszna od jego kultowych powieści (książkę nie nazwałabym horrorem), napisana w nieco innym stylu, lecz przy tym niesamowicie wciągająca głębią głównego bohatera, wartką akcją oraz drugą, sztandarową bohaterką - Abrą, fascynującą dziewczynką obdarzoną nadprzyrodzonymi zdolnościami, które podobnie jak na Dana, ściągają na nią śmiertelne kłopoty - Prawdziwy Węzeł, grupę poparańców, którzy żywią się cierpieniem innych osób, a ich ulubionym przysmakiem jest esencja przyrządzona z lśnienia. Ich brutalność przyprawiła mnie o mdłości i niepokój, bo choć ludzie opisani w książce Kinga są fikcyjni, to na świecie nie brak takich czubków, dla których morderstwo to chleb powszedni. Autor porusza w swej powieści temat śmierci, walki z nałogami, a także umiejętności przebaczenia samemu sobie. To nie tylko mroczna powieść, ale przede wszystkim zmuszająca do myślenia historia mężczyzny, który popełnił w życiu wiele błędów, których skutki odbiły się na niewinnych osobach.  

Stephen King to mistrz budowania mrocznego klimatu oraz charakterystyki postaci. Po kilkunastu rozdziałach czułam się mocno związana zarówno z Danem Torrancem, Abrą, a także z  Billym Freemanem. Kibicowałam im do samego końca, a po zamknięciu książki, czułam ogromny żal, że to już koniec tej historii. Doktor Sen cofnął mnie kilka lat wstecz, gdy z duszą na ramieniu czytałam Lśnienie - i choć, tak jak wcześniej wspomniałam, to zupełnie inne historie, których nie powinno się porównywać, to obie są świetnymi książkami. 


Jak zwykle do twórczości Stephena Kinga było mi niezwykle miło powrócić. To jeden z moich literackich pewników - wiem, że ilekroć sięgnę po jego książkę, będę zadowolona. Wydanie filmowe warto pochwalić za przyjemną dla oka oprawę graficzną (ogromnie przypadł mi do gustu kolor, choć nie jestem fanką żółtego), a także za solidność i jakość. Jak widać na zdjęciach, Doktor Sen to niezły grubasek (ponad 650 stron) lecz nie trzeba obawiać się, że w trakcie lektury egzemplarz nam się rozleci. Zdjęcia książki zostały wykonane po lekturze, a na grzbiecie nie widać ani jednego śladu. Po Doktora Sen może sięgnąć osoba, która nie czytała Lśnienia, jednak zalecam lekturę pierwszej części wcześniej. 

* wikipedia.org
** materiały wydawcy

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka!

czwartek, 12 grudnia 2019

270. Zaufaj jej, Jessica Vallance

Tegoroczny thriller z niewiarygodną narratorką w roli głównej. Zaufaj jej to październikowa nowość od wydawnictwa Prószyński i S-ka, którą przeczytałam wyjątkowo szybko i sprawnie - i która wyrwała mnie z jesienno-zimowego otępienia. W ostatnim czasie czytanie nie szło mi najlepiej. Częściowo przez brak czasu, a częściowo przez ponurą pogodę. Powieść Jessici Vallance to szybka lektura - książka, której strony przewraca się w ekspresowym tempie. Intrygująca, wciągająca a miejscami zmuszająca do zastanowienia. 

Jessica Vallance to scenarzystka i powieściopisarka. Jest autorką siedmiu powieści. Wychowała się w Bournemouth, a studiowała w Brighton. Obecnie pisze artykuły edukacyjne jako wolny strzelec. Mieszka w Sussex razem ze swoim partnerem i psem.*

Charlotte uwielbia sprawiać ludziom przyjemność i zawsze chce dla wszystkich jak najlepiej. Kiedy któregoś wieczoru znajduje na ulicy nieprzytomnego mężczyznę, bez chwili wahania spieszy mu z pomocą. Wkrótce poznaje jego kochającą rodzinę i zauważa, że jest im potrzebna. Rodzice Luke’a przyjmują ją z otwartymi ramionami, podczas gdy jego siostra - wprost przeciwnie. Rebecca wyraźnie nie przepada za Charlotte i nie ma do niej za grosz zaufania. Im więcej czasu Charlotte spędza w towarzystwie Rebekki, tym bardziej utwierdza się w przekonaniu, że siostra Luke’a coś ukrywa, a jeśli chce ochronić ich rodzinę - i siebie - musi zrobić wszystko, by poznać prawdę. **


Ze względu na wyjątkowo wartką akcję, dwie fascynujące główne bohaterki i zaskakującą intrygę, która potrafi nieźle namieszać w głowie czytelnika, Zaufaj jej to książka idealna na długie i często nudne jesienne lub zimowe wieczory. Powieść trzyma w napięciu do ostatniej strony, a poczynania kluczowej bohaterki, Charlotte Wright z łatwością wytrącą Was z równowagi. Niemniej jednak, Charlotte jest zajmującą osobą, która potrafi omamić niemalże każdego. To dobra dusza roztaczająca wokół siebie pozytywną aurę. Wiecznie uśmiechnięta, chętna do pomocy i poświęcenia nawet względem zupełnie obcych ludzi. Rebecca, czyli druga główna bohaterka (choć będąca nieco przysłonięta przez Charlotte) stanowi jej przeciwieństwo. Cechuje ją powściągliwość w uczuciach, niedostępność a także nieufność - czasami zupełnie zrozumiała. Obie panie mają swoje sekrety, kilka przysłowiowych trupów w szafie, lecz tylko jedna z nich jest naprawdę niebezpieczna. W drodze do odkrycia zadziwiającej i mrożącej krew w żyłach prawdy, a także czynników, które stały się motorem napędowym patologicznych zachowań, czytelnik będzie miał okazję przeżyć wiele emocji. Nie zawsze tych pozytywnych. Jessica Vallance igra z czytelnikiem, stopniowo odkrywa karty, by z pełną mocą uderzyć zakończeniem tej historii. Niełatwym i utrudniającym osąd - czy sprawca był złą osobą, czy po prostu skrzywdzoną? 

,,...nawet największe zalety mogą się obrócić przeciwko nam''.

Autorka w ciekawy sposób kreuje wątek kryminalny, częstując czytelnika niejasnymi tropami i stawiając na drodze prawdy kolejnych podejrzanych - mniej lub bardziej obciążonych motywem. Z każdym rozdziałem robi się coraz ciekawiej, a sporadyczna zmiana narratorki (Charlotte - Rebecca) zagęszcza atmosferę i dodaje smaku całości. Obie panie są zupełnie różne i w dodatku niezbyt za sobą przepadają, przez co mieszają w głowie czytelnikowi obiektywnymi spostrzeżeniami i odczuciami, w pewien sposób starając się przeciągnąć go na swoją stronę. W międzyczasie odbiorca czeka na wybudzenie się ofiary - która może wywrócić wszystko do góry nogami. 


Zaufaj jej to jedna z ciekawszych historii, jakie czytałam w tym roku. To intrygujący thriller psychologiczny zaglądający w niełatwy i skrzywdzony umysł człowieka. Zakończenie powieści uzmysławia czytelnikowi, jak łatwo dał się oszukać, omamić - zaplątał się w spirali kłamstw, wpadł w sieć intryg utkaną przez jedną z głównych bohaterek... a może kogoś kto stoi gdzieś z tyłu. Coś czuję, że gdy tylko sięgniecie po powieść Jessici Vallance, to szybko nie zamkniecie tej książki. Ja miałam ogromny problem z oderwaniem się od lektury! Idealnie spędza sen z powiek i zmusza do przeczytania jeszcze jednego rozdziału. Twórczość autorki była do tej pory kompletnie mi nieznana, jednak po tak rewelacyjnym pierwszym spotkaniu mam ochotę na więcej jej książek. Czyta się je niezwykle lekko i z ogromnym zainteresowaniem. 

* materiały wydawcy
** materiały wydawcy

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka!








poniedziałek, 9 grudnia 2019

269. Listy do A. Mieszka z nami Alzheimer, Anna Sakowicz

Poruszająca lektura pisana z perspektywy dziecka, dotycząca kwestii śmierci, pożegnania się z bliską osobą, a także wpływu choroby na człowieka oraz jego rodzinę. Listy do A. Mieszka z nami Alzheimer to książka napisana przez autorkę raczej nieznaną, lecz historię Anielki i jej babci spokojnie można postawić obok Oskara i pani Róży Erica Emmanuela Schmitta, czy mojej ukochanej Dziewczyny z pomarańczami Josteina Gaardera. Mocna, autentyczna, ale i niezwykle wzruszająca. 

Anna Sakowicz to urodzona w 1972 roku absolwentka filologii polskiej, filozofii i edukacji filozoficznej na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Uwielbia wędrówki po meandrach literatury, czarny humor oraz zabawę konwencją literacką. Mieszka w Starogardzie Gdańskim. Publikowała artykuły w prasie pedagogicznej. Prowadzi dwa blogi: www.kuradomowa.blogujaca.pl i www.anna-sakowicz.blog.pl. Jeden z jej postów został nagrodzony w konkursie przez Onet.pl i Ambasadę Szwajcarii. * Autorka literatury dziecięcej, obyczajowej, a także romansów. 

Nieproszony lokator wywraca do góry nogami życie rodziny. Do domu Anielki, jej siostry, rodziców i babci wprowadza się Alzheimer. To on sprawia, że babcia staje się zapominalska, myli imiona, nie poznaje domowników i nie radzi sobie z codziennymi czynnościami. Anielka nie lubi pana A., jak go nazywa. Pisze do niego listy i nakłania, żeby wyprowadził się od babci. Wtedy wszystko będzie w porządku. Babcia wyzdrowieje. Czy na pewno? **

Choroba bliskiej osoby to temat, który od dawna spędza mi sen z powiek. Wizja, że ktoś z moich ukochanych mógłby zachorować na śmiertelną chorobę wywraca mój żołądek do góry nogami. Myślę, że na taki cios nie da się przygotować w żaden sposób, a tym bardziej zrozumieć okrutność losu i całkowicie się z nim pogodzić. Można powiedzieć, że Anna Sakowicz postanowiła poruszyć kwestię nieco niewygodną i niemodną - bo kto chce czytać o śmierci i pożegnaniu, kiedy życie winno polegać na samych przyjemnościach? Wbrew aktualnej modzie Sakowicz sięga po temat tabu i bezlitośnie chwyta czytelnika za serce. 

Życie małej Anielki wywraca się do góry nogami, gdy wraz z babcią do jej domu wprowadza się niejaki pan A. - złośliwy jegomość, który burzy spokój rodziny i wszystkich doprowadza do łez. Straszy babcie, złości mamę, wkłada buty do lodówki, a w dodatku za wszystko obwinia staruszkę! Anielka nie wie kim tak naprawdę jest pan A., ale jedno jest pewne - musi szybko wynieść się z ich domu! 

Główną bohaterką oraz narratorką historii jest Aniela, kilkuletnia dziewczynka. Z kolei ta niewielka, 136-stronicowa książka jest zbiorem jej listów do pana A., czyli - jak łatwo można się domyślić - Alzheimera. Początkowo dziewczynka chorobę postrzega jako niewidzialną osobę, która uwzięła się na jej babcię. Nieproszonego gościa, burzyciela i intruza. Anielka w listach obrazuje sytuację swojej rodziny; to jak Alzheimer wpływa nie tylko na swą ofiarę, ale i bliskie jej osoby. Szczególnie w serce i pamięć zapadła mi mama Anielki, a córka babci, która tę tragedię zniosła najgorzej - w końcu patrzyła na swą mamę, niegdyś jej opiekunkę, osobę przy której się wychowała. Teraz bezbronnego człowieka, przypominającego bardziej dziecko niż dorosłego. Nie wyobrażam sobie równie bolesnego widoku...

,,Złe rzeczy zdarzają się tylko w filmach''. 

Listy do A. Mieszka z nami Alzheimer to historia oparta na osobistych przeżyciach autorki, której pan A. powoli zabiera mamę - kawałek po kawałku, wspomnienie po wspomnieniu. Książka ta jest swego rodzaju pogodzeniem się z rzeczywistością. To niezwykle smutna historia przedstawiona w lekki, a czasem nawet zabawy sposób. Jednak w tym przypadku uśmiechowi towarzyszą łzy i ból promieniujący prosto z serca. Podziwiam autorkę za odwagę i siłę, dzięki którym napisała tę książkę i zmierzyła się z własnym cierpieniem. Mam nadzieję, że każdy z was sięgnie po historię Anielki i jej babci Tosi. Naprawdę warto, a nawet trzeba to zrobić. 

Ciekawa koncepcja, wartościowa treść okraszona intrygującymi ilustracjami autorstwa Ewy Beniak-Haremskiej. W środku na czytelnika nie czekają białe strony, lecz takie, które przypominają kartki z zeszytu. W końcu są to listy dziewczynki - zapewne pisane na kartkach brudnopisu. Na końcu książeczki odbiorca ma okazję dowiedzieć się co nieco na temat choroby, jaką jest Alzheimer a także odkryć, kim był Alois Alzheimer. Listy do A. Mieszka z nami Alzheimer to książka w sam raz dla dorosłego, jak i młodszego odbiorcy. W jej lekturze odnajdziecie wielki przekaz i jeszcze większe emocje. 

* lubimy czytać
** materiały wydawcy

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Poradnia K! 


środa, 4 grudnia 2019

268. Adwokat diabła, Andrew Neiderman

Książka, na podstawie której powstał film o tym samym tytule. Mogliśmy w nim zobaczyć rewelacyjne kreacje Keanu Reevesa, Ala Pacino oraz Charlize Theron. Powieść Adwokat diabła musiała troszkę poczekać na swoją kolei, bo choć lekturę książki planowałam na sierpień, to przeczytałam ją dopiero w listopadzie - z zapartym tchem i szybko bijącym sercem. Historia nieco odmienna od szerzej znanej adaptacji filmowej, zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Znacznie lepsze niż przypuszczałam, chociaż nie ukrywam, że miałam wysokie oczekiwania ze względu na film, który kiedyś miałam okazję obejrzeć. Cóż, choć w książce nie ma kultowych wypowiedzi bohaterów to jedno jest pewne - zarówno literacka, jak i filmowa wersja pozostaje w pamięci odbiorcy na dłużej. 

Andrew Neiderman jest autorem wielu thrillerów, które w Ameryce często trafiały na listy bestsellerów. Najbardziej znanym z nich jest Adwokat diabła będący inspiracją dla reżysera Taylora Hackforda, który nakręcił adaptacje filmową tej powieści. Po śmierci pisarki V.C.Andrews, w 1986 r., został zatrudniony przez jej rodzinę, aby dokończyć zaczęte przez nią serie. Książki wydane w oryginalne po 1987 i podpisane nazwiskiem V.C. Andrews były dokończone lub w całości napisane przez niego. *

Kiedy Kevin Taylor dołącza do wziętej, ekskluzywnej firmy prawniczej na Manhattanie, specjalizującej się w prawie karnym spółki John Milton i Wspólnicy, oznacza to dla niego długo wyczekiwaną poprawę losu. Wreszcie może się wraz z żoną cieszyć wszystkimi luksusami, jakich oboje pragnęli – pieniędzmi, limuzyną z szoferem, a nawet olśniewającą siedzibą w strzelistym apartamentowcu w samym sercu Nowego Jorku. Kevin nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że związał się właśnie z podejrzanym, mrocznym stowarzyszeniem… **

,,Któż to wie, kto jest winny, a kto nie?''

Już na wstępie pragnę zaznaczyć, że filmowy Adwokat diabła nie jest idealną kopią tej literackiej, będącej pierwowzorem. Pomiędzy obiema wersjami znajduje się kilka kluczowych różnic, począwszy od imion i nazwisk bohaterów, jak i niektóre elementy fabuły. Głównym bohaterem powieści jest Kevin Taylor (w filmie znany jako Kevin Lomax) - młody i ambitny prawnik, który na skutek świetnie, ale i bezwzględnie poprowadzonej sprawy Lois Wilson, kobiety oskarżonej o molestowanie seksualne swej uczennicy, otrzymuje wspaniałą propozycję pracy w spółce John Milton i Wspólnicy, zajmującej się prawem karnym. Gdy mężczyzna decyduje się przyjąć ofertę, jego życie diametralnie się zmienia. Adwokat diabła to historia, która wciąga już od pierwszych stron. Co prawda, fabuła nie gna na złamanie karku, jednak nudna to ostatnie, co można o niej powiedzieć. Neiderman otumania czytelnika klimatem, przeczuciem, że wkrótce wydarzy się coś złego. Prolog przypominający mroczne preludium, prowadzi czytelnika w świat, gdzie moralność to jednoznacznie klęska, ale i wybawienie - jednak główny bohater ma bardzo krótki czas na to, aby zdecydować się, co wybiera. Zegar tyka, a każdy czyn ma znaczenie. 


Mocno sugestywny tytuł sporo zdradza, ale i niezaprzeczalnie intryguje. W umyśle czytelnika powstaje obraz głównego wydarzenia powieści - osi wydarzeń, jednak realizacja wątku i tak zaskakuje - a zwłaszcza mocne zakończenie, które stanowi idealne zwieńczenie całości. Od czasu Adwokata diabła przeczytałam dwie inne książki, jednak wciąż jestem pod wrażeniem pomysłu, na jaki wpadł autor - a także sposobu, w jakim postanowił przedstawić historię Kevina i Miriam Taylorów. Choć nie ma tu kultowych wypowiedzi Kevina Lomaxa (które tak na marginesie, jest moim ulubionym monologiem filmowym), jak i Johna Miltona to dzieło Andrewa Neidermana w moim mniemaniu jest o wiele ciekawsze od filmowej adaptacji z 1997 roku. 

,,On zna to zło, które drzemie w ludzkich sercach, przewiduje je, a może nawet podsyca, a następnie, jak przystało na prawdziwego przywódcę, staje u boku swoich żołnierzy, wspierając ich i broniąc''.

Adwokat diabła to wyborna lektura, od której wprost nie mogłam się oderwać. Niesamowita kreacja bohaterów, niepokojący klimat, błyskotliwe alegorie - w tle Nowy Jork pośrodku którego zamieszkało zło w najczystszej postaci - ubrane w białą koszulę i krawat. Schowane za bogactwem, elegancją i przepychem. Czarujące klasą, pieniędzmi i kontrolą. Przerażające swą potęgą, zasięgiem i bezdusznością. Oto diabeł XXI wieku. Elegancki jegomość pławiący się w luksusach, a nie jakieś straszydło z kanałów niczym Pennywise z To

Książka Andrewa Neidermana to nie tylko historia zła, które przejmuje kontrolę nad człowiekiem, ale także ciekawie napisany thriller prawniczy. W trakcie lektury czytelnik ma okazję zmierzyć się z kilkoma intrygującymi sprawami karnymi, które równie dobrze mogłoby być tematem na całą powieść. 


Podczas lektury tej powieści wspaniale się bawiłam - jest to niesamowita książka, którą polecam wszystkim czytelnikom. Jestem pewna, że na was również zrobi tak dobre wrażenie. W tym miejscu warto również pochwalić wydawnictwo Vesper za cudowne wydanie tejże powieści - twarda oprawa, przyjemny w dotyku papier, intrygujące ale i mroczne ilustracje wspaniale oddające treść historii. Po książkę Neidermana warto sięgnąć nawet gdy oglądało się wcześniej filmową adaptację. 

* lubimy czytać
** materiały wydawcy 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Vesper!