Menu

wtorek, 18 grudnia 2018

189. Strażnicy, Anna K. Olszewska

Fantastyka to gatunek niełatwy. Bardzo łatwo tu o błąd - można przeholować z nadnaturalnością, pogubić się w wykreowanym uniwersum, wpaść w sidła oklepanych schematów, nie wpasować się w aktualną falę popularności. Pomimo kilku bardzo udanych spotkań z polską fantastyką, wciąż podchodzę do niej z lekkim dystansem. W tym roku poznałam pióro Miszczuk i do dzisiaj mam w głowie jej Drugą szansę, dałam się ponieść twórczości Marty Kisiel, oraz kompletnie przepadłam w dziełach Martyny Raduchowskiej, lecz czy spotkanie z Anną K. Olszewską również będę wspominać tak pozytywnie? 

Anna K. Olszewska urodziła się w 1987 roku. Swoje serce zostawiła w rodzinnej Łodzi, lecz duszę zaprzedała alpejskim szlakom, co wpłynęło na powstawanie przygód. Życie autorki jest nierozerwalnie związane z licznymi pasjami. Podróżuje, fotografuje i ma kompletnego bzika na punkcie jeździectwa. Pomysł na książkę powstał w latach młodzieńczych, ale pisarstwo było wówczas w strefie marzeń. W planach są kolejne części tej powieści. *

W świecie, w którym istoty podobne ludziom zostały zepchnięte na skraj mapy, człowiek odmieniał świat nauką, technologią i pokusą pełnej władzy. Starzy bogowie mieli zostać zastąpieni przez nowy Kościół Jedynego Boga, a ostatni magowie nadal zaciekle walczyli o swoją pozycję u boku królów. Wtedy pojawili się Strażnicy strzegący ładu pomiędzy licznymi wymiarami. Tym razem jednak przybyli w prywatnej misji. Ich zadaniem było odnalezienie zaginionej dowódczyni kasty wojowników, która została tu zapędzona przez silnego wroga o zdolnościach dorównujących im samym. Pojawił się jednak pewien problem, który może znacząco utrudnić przeprowadzenie misji ratunkowej...
Czas nieubłaganie mija. Wróg ciągle wyprzedza Strażników o krok, a oni, by dostać się do dowódczyni, muszą najpierw zdobyć jej zaufanie. Wyścig rozpoczęto. **


Gdy dotarła do mnie debiutancka powieść Anny K. Olszewskiej, stanowiła ona swego rodzaju książkę widmo. Nie mogłam jej znaleźć nigdzie - nawet na stronie wydawnictwa, co bardzo mnie dziwiło. Teraz w Internecie można już wyszukać kilka informacji na jej temat. Pierwszy tom Strażników za niedługo będzie dostępny w sprzedaży, a więc warto już teraz mniej-więcej zorientować się co w trawie piszczy. Autorka w swym debiucie postawiła na narrację trzecioosobową, w której narrator jest wszechwiedzący. Bez zbędnych wstępów Olszewska przechodzi do właściwiej fabuły, która pomimo mankamentów jest niezwykle dynamiczna i potrafi wciągnąć czytelnika na dłuższy czas. Gdy w końcu znalazłam chwilę na czytanie, to wprost zatracałam się w akcji powieści. Minuty mijały błyskawicznie, co zdecydowanie opowiada się po stronie książki, jednakże całość oceniam jako... nijaką. Strażnicy to książka napisana oschłym językiem, wypełniona dziwną fabułą, która choć ma swego rodzaju zamysł, to realizacja jest chaotyczna i mdła jednocześnie. Autorka wprowadza za dużo wątków na raz, przez co nie trudno pogubić się w meandrach wyobraźni twórczyni. Najbardziej do gustu przypadła mi kreacja Biriego oraz kąśliwy humor bohaterów - niejednokrotnie śmiałam się w głos, czytając ich potyczki słowne na linii Catherine-Biri. I... to właściwie na tyle, jeżeli chodzi o plusy, bo pod innymi względami jest już gorzej. 

Przyznam, że gdybym napisała recenzję tej książki bezpośrednio po lekturze, zapewne stawiałaby tę książkę w nieco lepszym świetle, ale wystarczyło kilka dni, by pozytywne wrażenie po prostu prysło... niczym bańka mydlana. Bardzo nie spodobała mi się niekonsekwencja w wyborze imion bohaterów - mamy Scarlet, Rogera, Catherinę, Biriego, Avę, a tu za chwilę jakiś Zygmunt. Wiem, że to błahostka, i że się może czepiam, ale nie lubię takich dziwactw. Zwłaszcza nieuzasadnionych. Kolejny element, który nie przypadł mi do gustu, to stworzenie silnej relacji między dwójką bohaterów praktycznie z sekundy na sekundę. W jednej się nie znają, w drugiej przyjaźnią w najlepsze. Dodatkowo, przez długi czas nie miałam bladego pojęcia, o co właściwie chodzi w tej książce - ale nie był to rodzaj niewiedzy, który pobudza ciekawość i sprawia, że chce się czytać, lecz wywołujący wręcz przeciwny efekt. 


Świat wykreowany przez Annę K. Olszewską jest bardzo... skomplikowany. Mamy tutaj zaawansowaną technologię i różne wymiary, lecz klimat bardziej nasuwa na myśl średniowiecze (przynajmniej mi). Świat ten dzielą ludzie i różnorakie istoty magiczne: trolle, krasnoludy, wampiry, elfy, czarodzieje. Większość nadnaturalnych mieszka w Mieście Nadziei, do którego udają się wszelkie dziwactwa. Jak dla mnie, autorka za mało uwagi poświęciła swojemu uniwersum - wystarczy przekartkować książkę, by dostrzec, że prym wiodą dialogi, a nie opisy. 


Nie jest to książka, którą mogę wam polecić z czystym sercem, gdyż posiada ona mankamenty, przez które nie do końca dobrze się przy niej bawiłam. Bardzo chciałam się przekonać do tej historii, lecz niestety nie wpasowała się ona w pełni w mój gust. Nie odradzam wam lektury Strażników, bo w końcu gusta są różne i nie wykluczone, że ktoś z was tą historią będzie zachwycony!  

* opis wydawcy
** opis wydawcy

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Novae Res!



29 komentarzy:

  1. Ja fantastyki w ogóle nie czytam, ale sądzę, że ktoś skorzysta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Debiuty nie zawsze się udają, miejmy nadzieję, że autorka będzie się uczyć na własnych błędach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Polska fantastyka ma bardzo długą tradycję i prze długi czas była zdominowana przez samych mężczyzn, więc cieszy mnie, że teraz kobiety wzięły sprawy w swoje ręce :) Czasem z lepszym, a czasem jak widać w tym przypadku, gorszym skutkiem. Ale to może mieć dobry wpływ na kolejne autorki.

    Pozdrawiam
    Emil z mowmikate.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię fantastykę, fantasy. Okładka książki ciekawa, przyciąga wzrok. Jeśli chodzi zaś o treść, to być może w przyszłości sięgnę po ten tytuł. Nie jest to jednak "must have" w moim przypadku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię fantastykę, tej pozycji jeszcze nie znam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Znowu nie moje klimaty, ale jak zwykle wpadam poczytać co polecasz lub odradzasz, bo mam kogoś komu proponuję książki z tego gatunku :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Podoba mi się, w Twojej recenzji, że rozłożyłaś na czynniki pierwsze całą książkę :) szkoda, że w tej książce panuje taki bałagan bo wydaje się autorka miała nawet ciekawy pomysł ale chyba jej nie wyszło po drodze ;/

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię książki napisane z rozmachem, z rozbudowanym światem, licznymi bohaterami, ale czasem autor przedobrzy i wówczas jest efekt lekkiego nudzenia się, bo nie ma uzasadnienia dla takich rozbudowań.

    OdpowiedzUsuń
  9. Fantastyka właśnie nigdy mnie nie porwała i nie sięgam po nią z tego powodu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To znaczy, że nie trafiłaś jeszcze na dobrą fantastykę :) bo to cudowny gatunek! 💗

      Usuń
  10. Brr... Fantastyki nie czytam (albo bardzo rzadko), ale gdyby ta książka trafila w moje ręce chyba zniechęciłaby mnie jeszcze bardziej do tego gatunku.

    OdpowiedzUsuń
  11. Może w drugim tomie Autorka wyostrzy nieco pióro i wyjdzie to lepiej?
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Obił mi się tytuł o uszy, ale sobie go odpuszczę. Mam jeszcze tyle książek do nadrobienia, że to głowa mała :o

    OdpowiedzUsuń
  13. Fantastyka to zupełnie nie Już klimaty - a po tej recenzji jeszcze bardziej się w tym utwierdziłam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeśli czytam fantastykę to tylko takie książki, które wiem, że mogą mi się spodobać, sprawdzone przez większość czytelników. Ta pozycja odpada.

    https://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Też by mnie taka niekonsekwencja w imionach raziła :) Niby nic takiego, ale jednak albo w jedną albo w drugą stronę. Podobne mam odczucie po lekturze - czasem coś się podoba, ale kiedy minie parę dni wrażenie też mija.
    P.S.: Bardzo ładne zdjęcia!
    Pozdrawiam Zakładka do Przyszłości

    OdpowiedzUsuń
  16. Raczej nie skuszę się przeczytać tej książki, bo mnie nie zaciekawiła :/
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak wiesz ja lubię fantastykę, aczkolwiek nie każdą. Musi mnie coś do niej przyciągać. Czytając Twoją recenzję, wyczułam pewien chaos , który oczywiście dotyczy fabuły i konstrukcji książki. Co prawda okładka przykuwa wzrok, jednak widać treść jest znacząco w tyle. Świetna recenzja 😘

    Pozdrawiam cieplutko,
    Papierowalowczyni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. ja jednak będę trzymać się z daleka od tej książki :) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  19. Fantastykę czytam od czasu do czasu, bo ciężko mi znaleźć w sobie impuls, by po książkę z tego gatunku sięgnąć. Tutaj zaintrygowania nie poczułam, ale podoba mi się, że wskazałaś zarówno to, co Ci się podobało, jak i to, co niekoniecznie przypadło Ci do gustu.

    Ach i piękne zdjęcia )

    OdpowiedzUsuń
  20. okładka zachęca do czytania :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Zawsze bardzo obawiam się debiutów z gatunku fantastyki. Autorzy chcą być tak bardzo oryginalni, że często zdarza im się przekombinować fabułę. Piękna okładka to niestety nie wszystko. Książkę kupuję nie po to, by na nią patrzeć, a po to, by ją przeczytać. A lubię wiedzieć, co czytam... I nie lubię się gubić.


    Pozdrawiam,
    http://tamczytam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja lubię fantastykę, ale czytam jej stosunkowo niedużo...

    OdpowiedzUsuń
  23. Bardzo ciekawa okładka, ale recenzja nie zachęca. Chyba sobie odpuszczę, gdyż lista książek do przeczytania jest i tak zbyt długa :)

    Z e-BOOKIEM POD RĘKĘ

    OdpowiedzUsuń
  24. Lubię sięgać po fantastykę, dlatego z ogromnym zainteresowaniem przeczytałam Twoją recenzję. I przyznam ci, że jak na początku byłam ciekawa, tak z czasem to zainteresowanie spadało w ekspresowym tempie. Jak już wcześniej wspomniałaś, na fantastyce można się łatwo przejechać i jak widać autorka popłynęła ze swoją wyobraźnią, dokładając do tego cegiełki w postaci niedopracowania tekstu czy też wyboru imion. Jeszcze brakowało, aby wparowała tam jakaś Grażyna czy Karyna. Podziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  25. Witam serdecznie.Widzę w komentarzach iż wypowiada się i komentuje tu stado troli ,które piszą aby...pisać.Przeczytałem książkę jednym tchem.Zaje.ista.Nie zgadzam się z recenzją.Nie lubię polskich pisarzy, poza Sabkowskim brakuje im klimatu.Tu klimat generuje się sam,podczas przygody bohaterów. Ilu czytelników tyle opinii.Jednym się podoba innym nie ,ale nie rozumiem po co pisać bzdety w stylu "nie lubię gatunku to nie spodoba mi się",brrrr..Łapiemy ilość postów?Piszemy aby pisać?Słabiutko.Bardzo polecam,niecierpliwie czekam na ciąg dalszy.Nie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń