Po dodających otuchy psich historiach (Był sobie pies, Psiego Najlepszego) przyszedł czas na kocie opowieści! Osobiście uwielbiam koty, więc nie mogłabym przejść obojętnie obok tej książki, jednakże zanim zabrałam się za lekturę, postanowiłam zapoznać się z tematem i przeczytać co nieco o prawdziwej historii Michaela Kinga - bezdomnego mężczyzny, który pewnego dnia znalazł kotkę. Zainteresowanych odsyłam do artykułu w języku angielskim, oraz zapraszam na zapoznanie się z moimi odczuciami po lekturze książki.
Britt Collins to była redaktorka naczelna pisma Voyager, której teksty publikowano w wielu czasopismach. Mieszka w Londynie, jednakże często odwiedza Los Angeles. W wolnych chwilach wolontariuszka w schroniskach dla zwierząt na całym świecie - zbiera fundusze i dociera do najbardziej potrzebujących czworonogów!. Mój przyjaciel kot to debiut literacki kobiety.
,,Koty to ukojenie dla duszy."
Michael King to bezdomny alkoholik, którego dawne życie w szczęściu skończyło się w momencie śmierci ukochanej osoby. Od tego czasu King pląta się po ulicach, prowadząc wędrowniczy styl życia. Pomimo bezdomności mężczyźnie udało się nawiązać trwałe przyjaźnie z ludźmi żyjącymi w podobnych warunkach. Pewnego dnia na drodze bezdomnego staje pstrokata kotka, która diametralnie odmienia życie Michaela.
Na tę książkę miałam ochotę już od pierwszych zapowiedzi na stronie wydawnictwa. Wprost nie mogłam się jej doczekać, a gdy otrzymałam możliwość zrecenzowania powieści byłam przeszczęśliwa. Jak już wspominałam na początku, koty wprost uwielbiam, przez co podeszłam do tej książki mega pozytywnie i nie ukrywam, że trochę się zawiodłam. Nie chodzi o historię, bo przygoda jaką przeżył Michael King z kotką była piękna, wzruszająca i popierająca moje przekonanie, że kot tak samo jak pies może być wspaniałym towarzyszem człowieka, jednakże Britt Collins poniosła pewną klęskę, a ów klęską była postać Rona, pierwotnego właściciela Tabor/Maty. O mamo! Nawet ciężko mi opisać katorgę jaką przeżyłam czytając rozdziały skupiające się na tym mężczyźnie - i od razu zaznaczam, że cudzysłów wcale nie odnosi się do orientacji seksualnej bohatera. Ron był niczym typowa baba przeżywająca PMS - w sumie to był nawet gorszy, bo kobiecie ten stan minie, jemu nie. Wiem jak to jest stracić ukochanego pupila, bo przeżyłam to, co bohater - a właściwie przeżyłam nawet nieco więcej, walcząc o życie mojego kota, a na końcu będąc obecną przy usypianiu... Nie będę się rozpisywać na ten temat, bo skończy się to na łzach. Jednakże postać dorosłego faceta wpadającego w depresję po zaginięciu kota - pisanie o nim na każdym możliwym forum internetowym, notoryczne użalanie się nad sobą do znajomych i rodziny, wizyty u wróżek nawiązujących telepatyczną więź z zaginionymi pupilami, zamykanie się w domu i palenie zniczy w oknach po dziewięciu miesiącach od nieszczęśliwego zdarzenia to stanowczo za dużo! Ludzie dookoła nas codziennie zmagają się z prawdziwymi problemami - śmierć ukochanej osoby, choroba dziecka... a nasz bohater całkowicie się załamał z powodu kota? Ja śmierci swojego pupila nie przyjęłam z uśmiechem na twarzy - wręcz przeciwnie, przez pierwszy tydzień byłam chodzącym nieszczęściem z opuchniętymi od łez oczami, ale trzeba żyć dalej. Mam nadzieję, że osobowość Rona to w większości fikcja, bo facet doprowadził mnie niejednokrotnie do bólu głowy.
Teraz przejdę do powodów, dla których Mój przyjaciel kot okazał się być miłą i ciekawą lekturą, którą czytałam niemalże cały czas z przyjemnością. Po pierwsze: przekaz powieści. Każdy zasługuje na przyjaźń oraz przyjaźń możemy znaleźć w miejscu, w którym nigdy byśmy się nie spodziewali. To właściwie temat przewodni tejże książki. Kto by się spodziewał, że osoba mieszkająca na ulicy od lat ma w sobie tyle dobroci, by pomóc rannemu kotowi, zaopiekować się nim i szczerze pokochać? Większość moich znajomych uważa bezdomnych za bandę nierobów, osób, które skończył alkohol - nie kłócę się z nimi, bo często to prawda, jednakże pośród tych ludzi wiele jest takich, których w życiu spotkało coś druzgocącego, co odmieniło ich na zawsze. Michael King jest jednym z nich. Czasem trzeba niewiele, by przywrócić w człowieku nadzieję.
,,Nie bądź nigdy nieżyczliwy dla obcych, bo odrobina dobroci może cię zaprowadzić naprawdę daleko, a czasem nawet pomóc przetrwać całe życie."
Po drugie: koty! Jak zapewne już się domyśliliście, jestem typem kociary. Od zawsze miałam swojego kociego przyjaciela. Uwielbiam te mądre stworzenia i wolę je od psów - które zresztą też uwielbiam! Cieszę się, że do świata literatury wkroczyły właśnie takie rozgrzewające serca historie, w których to nasi czworonożni przyjaciele grają główne skrzypce. Mój przyjaciel kot prezentuje więź człowieka ze zwierzęciem, która odmienia jego życie, sprawia, że staje się on kimś, kogo już dawno w sobie zatracił.
Po trzecie: ta historia jest na faktach! Jak widać, nie wszystkie zaskakujące historie powstają w głowach autorów powieści. Niezwykła przygoda (miejscami przerywana przez żałosne zrzędzenie Rona) bezdomnego mężczyzny i jego ukochanego futrzaka zdarzyła się naprawdę. Ta powieść była w sam raz dla mnie: Dla wszystkich, którzy kochali i stracili kota.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece!
Czuję, że ta książka wywoła we mnie wiele emocji. Jestem urodzoną kociarą.
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja! :)
UsuńBardzo lubię koty i książki na faktach. Bardzo chętnie sięgnę po tę książkę, bo myślę, że mi też się spodoba. :)
OdpowiedzUsuńPewnie tak będzie :) to idealna książka dla fanów kotów :)
UsuńJedyny kot jakiego bardzo bym chciala to Karakal. Tak to nie przepadam za tymi istotami, więc zdecydowanie nie będę czytac o nich książek :D
OdpowiedzUsuńSzkoda :) o Karakala to ciężko w Polsce :D
UsuńMiłość do kotów i nazwa mojego bloga, zobowiązują mnie do lektury tej książki.
OdpowiedzUsuńDokładnie! :) To twój must-read.
UsuńJestem kociarą ten tytuł jest w sam raz dla mnie :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja :) niestety przedstawiona w książce historia to nie mój świat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Daria
Szkoda, ale rozumiem. Bardzo dziękuję i również pozdrawiam :)
UsuńZaintrygowałaś mnie tą książką!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Mam nadzieję, że przeczytasz :)
UsuńJa -fanka kotów jestem na tak! Zaciekawiłaś mnie tą ksiązką, aż sama mam ochotę ją kupić i przeczytać :D
OdpowiedzUsuńhttp://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/04/szpilki-za-milion-izabela-szylko.html
Super :) czekam na twoją recenzję z niecierpliwością :)
UsuńTo jak opisałaś postać Rona kompletnie rozwaliła mnie na kawałki.. jeszcze nie przeczytałam ani jednej strony z tej książki a już nie mogę go znieść :D
OdpowiedzUsuńCóż, to Ron rozwalił mnie na kawałki! Dalej nie mogę go przeżyć... :D
UsuńChyba jednak podziękuję. Jestem bardziej psiarą, a poza tym jakoś nieszczególnie zainteresowała mnie ta książka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Od książki strony
Rozumiem :) pozdrawiam również!
UsuńJa bardziej wolę psy, ale wydaje mi się, że książka mimo to przypadłaby mi do gustu! :)
OdpowiedzUsuńNo pewnie! Zwłaszcza, że nie jest to książka tylko o kotach, ale przede wszystkim o ludziach :)
Usuńchciałam przeczytać, ale po postaci Rona chyba na razie odpuszczę :p
OdpowiedzUsuńHaha, no Ron zepsuł wszystko!
UsuńBardzo mnie zaciekawiłaś :) Żałuję jedynie, że nie mam więcej czasu na książki, by tę też przeczytać :(
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Tak jest z tym czasem... Mi również go brakuje, więc robię co mogę :)
UsuńTego typu książki albo się podobają albo nie. W tej chwili chyba odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuń:) mam jednak nadzieję, że kiedyś sięgniesz po tę książkę.
UsuńPolsce mojej znajomej, która ma trzy koty i jest zafiksowana na ich punkcie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://zksiazkanakanapie.blogspot.com
Na pewno jej się spodoba! :D
UsuńKociarą nigdy nie byłam i nie sądzę żebym miała zostać - nie mam nic do kotów jako takich, jednak moje serce zdecydowanie bije dla psów 😍 Niemniej cieszę się, że trafiłaś na książkę, gdzie pomimo irytującego bohatera odnalazłaś również wiele dobrego i mnóstwo wzruszeń ☺️
OdpowiedzUsuńshe__vvolf 🐺
Psy również bardzo lubię :) również się cieszę, bo Ron był naprawdę tragiczny. Do dziś mam ochotę mu przywalić :)
UsuńCiekawa recenzja :) Zachęciłaś mnie do przeczytania tej książki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bardzo się cieszę :)
UsuńKocham kociaki! ♡
OdpowiedzUsuńPsy w sumie też! ♡
Ogólnie kocham zwierzęta! ♡
Ale nigdy nie czytam o nich książek. Nie wiem, czemu. Jakoś nigdy mnie do nich nie ciągnie.
O tej historii już słyszałam właśnie za sprawą artykułów, więc nie czuję wielkiej potrzeby, żeby czytać tę książkę. Do tego myślę, że postać Rona irytowałaby mnie niemiłosiernie. Palenie zniczy w oknach?! To już jest jednak lekko dziwne i przesadzone.
Pozdrawiam ;*
Zgadza się! Ogólnie ta rozpacz Rona była niemiłosiernie przesadzona. Nie byłam w stanie połączyć jej z mężczyzną o zdrowych zmysłach.
Usuńja jestem raczej psiarą i chociaż uwielbiam "Był sobie pies", to do tej książki nie jestem przekonana, nawet nie ze względu na pojawiającego się kota :D aktualnie obserwuję recenzje i być może przeczytam ją w przyszłości. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze się przekonasz do tej książki :) również pozdrawiam!
UsuńWitaj! Zaznaczę od razu, że książki nie czytałem.
OdpowiedzUsuńPiszesz:
"postać dorosłego faceta wpadającego w depresję po zaginięciu kota - pisanie o nim na każdym możliwym forum internetowym, notoryczne użalanie się nad sobą do znajomych i rodziny, wizyty u wróżek nawiązujących telepatyczną więź z zaginionymi pupilami, zamykanie się w domu i palenie zniczy w oknach po dziewięciu miesiącach od nieszczęśliwego zdarzenia to stanowczo za dużo! Ludzie dookoła nas codziennie zmagają się z prawdziwymi problemami - śmierć ukochanej osoby, choroba dziecka... a nasz bohater całkowicie się załamał z powodu kota?"
Dlaczego w tak paskudny sposób oceniasz czyjś ból, czyjąś żałobę i próbę radzenia sobie z nią? Jeżeli dobrze rozumiem, Ron jest postacią autentyczną, skoro to prawdziwa historia. Najwyraźniej dla Rona to był "prawdziwy problem" (i naprawdę dziwię się, dlaczego zaginięcie/strata ukochanego zwierzęcia nie jest według Ciebie "prawdziwym problemem". Jeżeli Ron był homoseksualistą, to być może nie miał dzieci, a tę kotkę traktował właśnie jak swoje dziecko?).
I skąd w Twojej wypowiedzi te okropne stereotypy - bo oczywiście wiadomo, że facet, który użala się nad sobą to "typowa baba", bo musi być przecież twardy, nie wylewać łez. Jest mężczyzną tylko w cudzysłowie...
Nie wiem, czy to bardziej przykre, czy niesmaczne. Ale zdumiewają takie stwierdzenia u osoby, która wie, czym jest strata zwierzęcia.
Pozdrowienia - Michał
O to historia też dla mnie, bo wciąż pamiętam swojego kotka...
OdpowiedzUsuńJest fantastyczna! A co do książek o psach, to 23 maja będzie trzecia z serii "Był sobie pies", pod tytułem "Był sobie szczeniak. Ellie" :)
OdpowiedzUsuńGdy mamy kociaka to faktycznie bardzo ważne jest to, aby go dobrze wychować. Jak dla mnie spodobał się wpis o kotach w https://business24h.pl/jak-wprowadzic-kota-do-uporzadkowanego-domowego-zycia/ i jestem zdania, że na pewno każdy z nas również tak myśli.
OdpowiedzUsuńJestem zdania, że kociaki jako pupile są całkiem przyjacielskie. Tym bardziej, iż ja także mam u siebie fajnego kotka. Strasznie podoba mi się to co przedstawiono w http://srokacz.pl/ruja-u-kota-jak-rozpoznac-i-jak-sobie-z-nia-radzic/ i jestem zdania, faktycznie tak jest często. W sumie kotki są całkiem popularnym pupilem domowym.
OdpowiedzUsuńJak najbardziej kociaki czasami potrafią być mocno zwariowane i muszę przyznać, że moje również. Ja teraz planuję mieć kota szylkretowego https://abc-kot.pl/kot-szylkretowy-jakiego-jest-koloru/ gdyż te 3 kolory bardzo mnie przekonują.
OdpowiedzUsuńJa jestem zdania, iż koty są bardzo fajnymi zwierzakami i z pewnością warto jest je posiadać u siebie w mieszkaniu. Bardzo ciekawie opisano je w https://www.sn2.eu/kobieta/19504-kot-syjamski-dlaczego-warto-wybrac-te-rase.html i ja jestem zdania,iż takie pupile są naprawdę świetne. W takiej sytuacji ja także rozważam teraz aby adoptować jeszcze kolejnego kota do siebie do mieszkania.
OdpowiedzUsuńW moim mniemaniu kociaki są wielce ciekawymi pupilami i na pewno warto jest je mieć u siebie w domu. Również fajnie napisano o nich w https://www.on-the-top.net/pl/rodzina/kot-perski-wszystko-co-powinienes-wiedziec-o-tej-kociej-rasie.html i ja myślę,iż takie kocięta są naprawdę świetne. Dlatego ja również rozważam teraz aby wziąć jeszcze kolejnego kociaka do siebie do domu.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń