Jedna z częściej czytanych młodzieżówek zeszłego roku, która zdobyła wiele skrajnych opinii. Rzucająca się w oczy okładka, chwytliwy opis obiecujący czytelnikowi powieść na miarę tych, które wyszły spod pióra niezwykle popularnej Colleen Hoover.
Kirsty Moseley to angielska autorka powieści Young Adult oraz New Adult. Na polski rynek prócz recenzowanej w tym poście książki, trafiły takie powieści, jak: Chłopak, który chciał zacząć od nowa, czy Chłopak, który o mnie walczył. W swych powieściach uwielbia kreować postaci męskie, które rozkochają w sobie czytelniczki.
Główną bohaterką powieści jest szesnastoletnia Amber Walker, która w dzieciństwie przeszła przez istne piekło - przemoc domowa, molestowanie seksualne, za które odpowiadała najbliższa jej osoba. Od tego czasu Amber nie potrafi poprawnie funkcjonować, a jej zszargane nerwy potrafi uspokoić tylko najbliższy przyjaciel jej starszego o dwa lata brata - Liam, mieszkający tuż obok.
Od ośmiu lat co wieczór chłopak z domu naprzeciwko zakrada się przez okno do mojej sypialni i zasypiamy niewinnie przytuleni.
Mam okropnie mieszane uczucia po przeczytaniu tej powieści. Nie ukrywam, że czytając niejednokrotnie miałam ochotę uderzyć główną bohaterkę w twarz - a precyzując: autorkę. Wiem, że ta książka należy do literatury młodzieżowej i nie spodziewałam się po niej czegoś wyjątkowego, ale mimo wszystko... pomysł świetny, ale wykonanie już nie. Zacznijmy od tego, że podczas lektury wiele razy zasuwało mi się pytanie Gdzie jest twoja matka, Amber? Skoro autorka stawia przed nami szesnastolatkę mieszkającą w domu rodzinnym, to logicznym jest, że gdzieś muszą pojawiać się rodzice. Ojciec - kto czytał, to wie; ale matka? Dlaczego ta kobieta pojawiła się tylko w retrospekcji na samym początku powieści Moseley, a potem rozpłynęła się w...fabule? Dopiero gdzieś w połowie książki autorka wyjaśniła, gdzie podziewała się rodzicielka naszych nastolatków - albo coś przeoczyłam. Kolejną rzeczą, która ogromnie mnie irytowała (a miejscami doprowadzała do szału i przeklinania pod nosem) jest to, że nasza główna bohaterka nie miała właściwie żadnego życia osobistego. Cała książka opierała się na jej relacji z Liamem. Był w każdym rozdziale, w każdym miejscu odwiedzanym przez Amber, po prostu wszędzie... I tym sposobem autorka zamiast rozkochać czytelniczki Liamem doprowadziła do tego, że jego postać kompletnie się przejadła.
Na pewno plusem tej powieści jest lekkość pióra autorki. Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno to powieść nie wymagająca myślenia - a nawet w pewnym sensie, tak zwany odmóżdżacz. Może stanowić idealny przerywnik w szkole czy pracy. Niestety, może jestem jednym z tych bardziej wymagających czytelników, nawet z lekkością można przesadzić. Banalne dialogi, powtarzane frazy, schematyczność i miejscami niezgodność. Osobowość Amber była definitywnie niedopracowana - autorka chyba nie mogła zdecydować się jak powinna ona wyglądać. Raz była nieśmiała, wycofana i pokrzywdzona przez wydarzenia z przeszłości; innym razem odważna, flirciarska, a nawet i wyzywająca. Niestety, do Amber nie potrafiłam się przekonać. Odniosłam wrażenie, że Kirsty Moseley skupiła się głównie na postaci Liama, z kolei pozostawiając główną bohaterkę i jednocześnie narratorkę z tyłu. A to chyba główna bohaterka powinna grać główne skrzypce. Postaci drugoplanowe były denne, idiotycznie skonstruowane - wręcz prezentowały debilizm ówczesnej młodzieży (oczywiście nie generalizując). Prócz tego, powieść jest niewyobrażanie słodka - dla osoby romantycznej w sam raz.
Trochę szkoda mi tej powieści, bo pomysł formalny jest naprawdę dobry. Wystarczyło tylko trochę bardziej się przyłożyć do jego realizacji i już mielibyśmy romans roku w gatunku literatury młodzieżowej. Jednakże muszę przypomnieć, że jest to typowe Young Adult, skierowane do nastolatek i bez głębszej analizy Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno wciąż może stanowić przyjemną lekturę - moim koleżankom ze studiów ta powieść bardzo się podobała! Wręcz były nią zachwycone, także jeżeli ktoś jest zainteresowany tą powieścią powinien zaryzykować i ją przeczytać, bo są gusta i guściki - i może tym razem ów guścik należy do mnie. Jeżeli kiedyś nadarzy się możliwość przeczytania innych książek autorki, to spróbuję to zrobić, jednakże sama nie mam zamiaru inwestować w jej inne dzieła.
Lubię tę książkę, jest bardzo lekka i klimatyczna :)
OdpowiedzUsuńhttps://sunreads.blogspot.com/
Cieszę się, że Ci się podobała :)
UsuńPopieram - pomysł ciekawy, ale autorka pisze nie za dobrze :(
OdpowiedzUsuńOj, niestety to prawda :/
UsuńTo najgorsze co można spotkać w książce- świetny pomysł, ale złe wykonanie, bo nic nie boli bardziej niż zmarnowany potencjał. Ja czasem lubię sięgnąć po "odmóżdżacz", ale to raczej w okresie letnim.
OdpowiedzUsuńPoza tym- Twój blog jest świetny! Zaobserwowałam i zapraszam do mnie
Odmóżdżacze są fajne :p ale pod warunkiem, że relaksują a nie powodują rozdrażnienie. Dziękuję za miłe słowa, na pewno będę Cię odwiedzać :)
UsuńNiestety raczej nie sięgnę po książkę,ale dziękuję za recenzje.
OdpowiedzUsuńhttps://czytanestrony.blogspot.com/
Może to i lepiej :) ta książka potrafi rozzłościć! :)
UsuńKsiążka i pomysł na fabułę miały potencjał, który niestety został przez autorkę zrównany z ziemią. Było tam tyle niepotrzebnych dialogów, błędów językowych (mogących wynikać z tłumaczenia) i niekonsekwencji w charakterach, że głowa mała. Całość w ogóle nie przypadła mi do gustu.
OdpowiedzUsuńJedyną książką Moseley, jaką czytałam, była ,,Nic do stracenia. Początek", ale już po jednej lekturze tej autorki wiem, że nigdy nie sięgnę po inne. Widziałam w niej takie same wady, jakie Ty opisujesz tutaj - główna bohaterka nie miała życia poza miłością, była niedopracowana, a do tego cholernie irytująca. Dałam Moseley szansę, ale okazała się pisać dokładnie takie książki, jakich nie znoszę :(
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i buziaki!
BOOKS OF SOULS
Nie cierpię takich książek, w ogóle nie lubię takich typowych młodzieżowych romansów, a skoro ten jest słaby to zdecydowanie go sobie odpuszczam :)
OdpowiedzUsuńJeszcze jakiś czas temu pełno było tej książki na blogach i raczej jak czytałam opinie, to każdy polecał. A mimo tego ja się jakoś nie zainteresowałam, i chyba dobrze, bo mogłabym mieć podobne odczucia. :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze, ale właśnie wiele osób pisze, że to wręcz przesłodzona historia. Ja zauważyłam, że bardzo często jak autorzy piszą o nastolatkach to rodzicie pojawiają się na początku, ale w ogóle, a w treści raz jest wspomniane, że ''są w pracy''. Niestety jest to częsty problem w książkach. W każdym razie, jeśli chodzi o autorkę to czytałam w oryginale ''Nic do stracenia'' i nawet nie skończyłam, bo ta książka pozbawiona była jakiegokolwiek sensu. Myślę, że do powyższej kiedyś zajrzę, ale nie prędko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Czytałam i jak dla mnie jest za bardzo przesłodzona, pełna różu, brokatu i nierealnych sytuacji. Taki trochę odmóżdżacz, ale przyznam, że czyta się ją wyjątkowo szybko ;)
OdpowiedzUsuńściskam ;) Latające książki
Rozpoczęłam te książkę, ale już drugi rozdział porzuciłam. Nie potrafię tego czytać. Na razie...
OdpowiedzUsuńLubię książki tej autorki, ale faktycznie nie zawsze potrafi wykorzystać potencjał :)
OdpowiedzUsuńTaka książka jest stanowczo nie dla mnie. Tym bardziej że wymagam dużo od nawet lekkich książek... Szkoda że nie została lepiej dopracowana, bo sam pomysł jest dość oryginalny :)
OdpowiedzUsuńlustrzana nadzieja
Ja bardzo miło ją wspominam, dzięki niej zaczęłam przygodę z Moseley <3
OdpowiedzUsuńIntrygująca propozycja ;) jednak nigdy nie miałam styczności z Moseley.
OdpowiedzUsuńDla mnie to najlepsza książka, tej autorki. Im dalej tym gorzej. Ta pozycja ma w sobie coś słodkiego, co mnie w niej urzekło.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem to jest najgorsza powieść Moseley. Mam jedną najnowszą na półce, dopiero będę ją czytać, ale jak narazie ta jest dla mnie zbyt lukrowa, najgorsza z dorobku pisarki.
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji czytać ani tej, ani innej książki autorki, ale ogólnie bardzo lubię New Adult, więc kto wie - może kiedyś po nią sięgnę. Będę jednak pamiętać, by nie oczekiwać od niej zbyt wiele :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bardzo dobrze wspominam tę historię. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ♥♥
Nie oceniam po okładkach
Szkoda, że książka nie spełniła Twoich oczekiwań, ale niestety tak czasem bywa...
OdpowiedzUsuńA mi spośród jej powieści ta spodobała się chyba najbardziej <3 Przyjemnie spędziłam przy niej czas.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ewelina z redgirlbooks.blogspot.com
Dzięki tej książce poznałam autorkę i do tej pory przeczytałam wszystkie książki jakie wydała ;)
OdpowiedzUsuń