Menu

poniedziałek, 21 listopada 2016

47. Linia Serc, Rainbow Rowell

O Rainbow Rowell było głośno szczególnie w 2015 roku, kiedy do polskich księgarni trafiły książki jej autorstwa, m.in. Fangirl, Eleonora i Park. Autorka zdobyła serca młodzieży swoim lekkim piórem, historiami od których trudno się oderwać oraz bohaterami obdarzonymi złożoną charakterologią. Zdecydowanie mocną stroną Rowell są ludzkie emocje.

Linia Serc trafiła do rąk polskich czytelników 3 lutego 2016 roku. Rowell dotąd znana z powieści przeznaczonych głównie dla młodzieży, postanowiła napisać coś i dla dojrzalszego czytelnika. Tak też powstała historia Georgie McCool, scenarzystki komedii mieszkającej w Los Angeles, mieście aniołów i przemysłu filmowego. Matka, żona, kobieta pracująca - a co więcej: uwielbiająca swoją pracę. Georgie to prawdziwa szczęściara: ma opiekuńczego męża, dwie wspaniałe córeczki i zawód, który wykonuje z radością i nie za małe pieniądze. Na pierwszy rzut oka, ma życie jak z bajki, ale szybko dowiadujemy się, że to tylko złudzenie. Zazwyczaj to mężczyzna jest tym złym: zdradza, nie stara się, nie stawia rodziny na pierwszy miejscu.  To kobieta jest tą pokrzywdzoną istotą pragnącą miłości, uwagi, czułości. W większości przypadków właśnie z takim motywem się spotykamy - ale nie tutaj. 
Georgie wie, że w jej małżeństwie dzieje się źle od dłuższego czasu - dostrzega to, czuje, jednak zawsze brakuje jej albo czasu, albo odwagi by zmierzyć się z problemami i zacząć robić coś, co mogłoby uratować jej rodzinę. Postanawia więc, nie robić nic - zamieść wszystko pod dywan i udawać, że wszystko jest w najlepszym porządku. Szybko udawanie staje się nową rzeczywistością, ale tylko dla niej samej. Neal - mąż George, jest nieszczęśliwy i nie jest to chwilowy stan, który przejdzie rano, gdy porządnie się wyśpi. Jest nieszczęśliwy od kilku lat. Dla Georgie (a później i dziewczynek) porzucił wiele rzeczy: rodzinne Omaha oddalone od Los Angeles o ponad 2000 kilometrów, pracę rysownika, co wiąże się z własnymi ambicjami i marzeniami, najlepszy czas swojego życia. To nie George siedzi w domu, zajmując się dzieciakami, tylko on - niczym kogut domowy sprawuje piecze nad ich dorobkiem życia. Pierze, gotuje, zajmuje się dziećmi. A to wszystko po to, by Georgie mogła robić to co kocha - by mogła rozwijać się w zawodzie, odnosić sukcesy. Neal trafił się George niczym ślepej kurze ziarno - ale George nie dostrzega tego. Nie docenia swojego męża, choć bardzo go kocha. Wszystko się zmienia, gdy Georgie postanawia spędzić święta w pracy, a nie ze swoją rodziną.

,,Wielu rzeczy się nie wie, mając dwadzieścia trzy lata. Nie wie się, co to naprawdę znaczy wczołgać się do czyjegoś życia i już tam zostać."

Georgie należało się to, co dostała. Nie będę tutaj pisać bredni, że było mi jej żal. Miała wiele szans, by okazać swojemu mężowi choć troszkę uczucia, podziękować za to, co dla niej robi. Neal zrezygnował z własnego szczęścia, po to by jego żona mogła je osiągnąć. Co za to dostał? Właściwie nic. Gdyby nie podjął tak drastycznych decyzji, wciąż byłby traktowany niczym mebel, który po otwarciu drzwi zawsze stoi na swoim miejscu. Georgie i Neal dawno temu przestali ze sobą rozmawiać, zwierzać się sobie z uczuć, marzeń, potrzeb. Cisza, niczym niewidzialny wróg, wpełzła między nich sprawiając, że z czasem było coraz gorzej i wtedy pojawił się sposób na odbudowanie wszystkiego - tajemniczy żółty telefon: stacjonarny, ze spiralnym kablem i tarczą do wybierania numerów, który przenosi Georgie wiele lat wstecz, gdy rozmowa z Nealem była tak prosta jak oddychanie. 

Hate is spitting out each other's mouths
But we're still sleeping like we're lovers.

Czytałam tę książkę z łamiącym się sercem. Trudno mi przyglądać się dwójce zakochanych w sobie ludzi, których miłość powoli usycha. Poza tym, nie mamy tutaj pary, lecz wieloletnie małżeństwo. Autorka przenosi nas dialogami w przeszłość. Właściwie ta historia jest pisana retrospekcją, w której początkowo można się pogubić - sama w kilku momentach nie wiedziałam, w jakiej rzeczywistości jestem. 

Główna bohaterka znalazła się w bardzo trudnym momencie swojego życia. Musiała wybrać, co jest dla niej najważniejsze, czy decyzje podjęte za młodu są dobrymi decyzjami. Linia Serc to bardzo mądra, oryginalna, życiowa, romantyczna (a miejscami rozdzierająca serce) książka. Było to moje pierwsze podejście do twórczości tej autorki i wydaje mi się, że nie mogłam wybrać lepiej. Wydanie jest piękne, zdjęcie na okładce bardzo przypadło mi do gustu. Rainbow Rowell posługuje się lekkim piórem, stroni od długich, nużących opisów - w tym przypadku stawia na dialog. Linia Serc zdecydowanie zachęciła mnie do przeczytania innych książek tej autorki. 

17 komentarzy:

  1. Czytałam tylko tej autorki Fangirl, ale i tę mam na oku, mimo iż niekoniecznie ciągnie mnie do książek pisarki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tej autorki czytałam "Załącznik" i bardzo mi ta książka przypadła do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam niczego od tej autorki, ale Linia serc to jedyna książka, która mnie do niej zachęca

    Pozdrawiam cieplutko ♥
    http://sleepwithbook.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Póki co z książek Rowell poznałam Załącznik i Nie poddawaj się, czyli dwie diametralnie różne pozycje. Obie bardzo mi się podobały, więc postanowiłam sięgać po książki tej autorki przy każdej nadarzającej się okazji ;) Linię serc mam na oku, ale jakoś tak... Mniej mnie do niej ciągnie właśnie ze względu na wiek bohaterów. Chyba jestem jeszcze za młodym osobnikiem, bo wszelkie historie małżeńskie mnie odpychają. Nie mniej jednak tym łamaniem serc mocno mnie kusisz... Byłoby to coś nowego w wykonywaniu Rowell, bo do tej pory raczej mnie bawiła :D także Lini serc nie mówię nie, tylko raczej "może kiedyś" ;)
    Świetny tekst! Czyta się Ciebie mega lekko i pieruńsko szybko ^^ #sprawdzoneinfo
    Pozdrawiam cieplutko,
    Q.

    www.doinnego.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie, że wywołuje takie emocje. Lubię takie książki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam trzy książki tej autorki i podobały mi się. "Linia serc" dopiero przede mną, ale na pewno się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie jakoś nie ciągnie do twórczości tej autorki, więc po "Linię serc" raczej nie sięgnę. Okładka również mnie jakoś nie zachęca ;) Za to mam zamiar przeczytać "Fangirl", żeby już tak całkowicie nie spisywać jej książek na straty, tylko przekonać się, czy pióro Rowell do mnie przemawia :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam tylko Eleonorę i Parka i mimo, że mam co do niej mieszane uczucia to z chęcią przeczytam jeszcze Linię serc. Widziałam już kilka pochlebnych opinii o niej, a tutaj także Twoja, więc nie zostaje mi nic innego jak poszukać jej w bibliotece ;)

    Pozdrawiam serdecznie,
    Cmentarz Zapomnianych Książek

    OdpowiedzUsuń
  9. Z tego co piszesz widzę, że jest to naprawdę piękna, ale i trudna książka. Niestety w tym momencie mojego życia nie jestem w stanie po nią sięgnąć, ale sądzę, że w innych okolicznościach bardzo by mi się spodobała.

    Pozdrawiam :)
    Books & Candles

    OdpowiedzUsuń
  10. To co prawda zupełnie nie moje klimaty, ale nie przeczę, że od czasu do czasu sięgam i po takie pozycję. Nie wykluczone więc, że z czasem zapoznam się również z "Linią serc" :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie przepadam za ta autorką ,ale muszę przyznać, że "Linia serc" najbardziej mnie zachęca ze wszystkich jej dzieł ☺.

    thebooksandclouds.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak dla mnie "Linia serc" jest dość przykrą i taką zwykłą historią. Wolę raczej książki w których coś się dzieje. Pozdrawiam :-)
    ~Bella

    Zapraszam na http://ksiazkicharlotte.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  13. Przeczytałam książkę, ale nie spodobała mi się ona jakoś bardzo. ;/ Teraz czytam inną książkę tej autorki i jest chyba jeszcze gorzej.

    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
  14. Do tej pory uważałam autorkę za twórczynię jednego gatunku, cieszę się, że dała mi możliwość zmiany swojego zdania wydając "Linię serc".
    Pozdrawiam serdecznie- strefawyobrazni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Książka leży u mnie na półce już od bardzo długiego czasu, a ja jeszcze nie zabrałam się za lekturę. Ostatecznie kiedyś będę musiała nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Chętnie przeczytam jak trafię, pozdrawiam
    Tomek z w świecie książek

    OdpowiedzUsuń
  17. Nigdy nie czytałam książek Rowell, ale przyznam szczerze, że mnie ciekawią. Twoja recenzja zdecydowanie sprawiła, że chcę przeczytać 'Linię serc'. Umieszczenie mężczyzny w roli pokrzywdzonego to coś nowego w literaturze, którą czytam :).

    OdpowiedzUsuń