Menu

wtorek, 4 października 2016

43. Lato leśnych ludzi, Maria Rodziewiczówna

Ten kto śledzi moje wpisy, wie, że Lato leśnych ludzi to druga książka Rodziewiczówny, którą przeczytałam. Tytuł od dawien dawna obijał mi się o uszy i z czasem nabrałam ogromnej ochoty na poznanie zawartości tej książeczki. Jesień przywitałam tą książką - opowiadającą o  czystej miłości do natury, ucieczce od gwaru miasta, istotności ciężkiej pracy w życiu oraz budowania czegoś od podstaw. Ważnym faktem jest, iż sama Rodziewiczówna spędzała lato wraz ze swoimi przyjaciółkami w niemal identyczny sposób - Lato leśnych ludzi to piękna powieść, a zarazem cząstka życia autorki.  

Lato leśnych ludzi to powieść wydana w 1920 roku. Swego czasu była to lektura uzupełniająca w 7 klasie podstawowej (mnie to  już nie obejmowało - jestem pokoleniem molochów, czyli gimnazjów). Historia, która doczekała się ekranizacji w 1984 roku w postaci pięcioodcinkowego serialu telewizyjnego. Tytuł powieści wiele zdradza - historia faktycznie skupia się na ludziach, a właściwie trójce ludzi, którzy spędzają ze sobą lato w puszczy. Lato nie lato, bo oś czasu sięga od marca/kwietnia do października. Rosomak, Pantera i Żuraw, gdy tylko natura na to pozwala, uciekają w głąb puszczy, gdzie żyją w jedności z naturą. Mieszkają w drewnianej chatce, uprawiają ogród, łowią ryby, doglądają zwierząt oraz wchodzą w coraz bliższe relację z matką naturą. Wydaje się, że każdy odgłos, trop, drzewo, czy leśna ścieżka jest wyryta w ich pamięci. Każdy z nich ma jakąś pasję, której oddaje się w wolnej chwili, np. Rosomak interesuje się ornitologią. Mężczyźni żyją w poddaństwie wobec praw natury, mocy która znacznie ich przewyższa. Żyjący w przekonaniu, że nie należy wtrącać się w decyzje matki natury, biernie przyglądają się rytmowi boru - z malutkim ustępstwem (podczas karania leśnych zbrodniarzy). Ważnym motywem jest dołączenie do mężczyzn siostrzeńca Rosomaka - chłopca, który zyskuje przydomek Coto. To może być każdy z nas, człowiek wiedzący o przyrodzie tyle co nic, nie rozumiejący jej, nie dostrzegający piękna zjawisk - ale za to powoli uczący się tego wszystkiego. 

,,Właściwy byt ziemi stanowią słabi i mali, a posłuszni swemu zadaniu."

Powieść Rodziewiczówny to idylliczny obraz czystej natury i miłości do niej. Napisany nieco archaicznym językiem początkowo może być trudny w odbiorze - sama przy pierwszych dwóch rozdziałach męczyłam się i omal nie odłożyłam książki na półkę, ale wytrwałam, a lektura książki szybko stała się dla mnie przyjemnością. Z ciekawości, gdy tylko zakończyłam Lato leśnych ludzi, przeskoczyłam na początek książki i przeczytałam właśnie te dwa trudne dla mnie rozdziały i wiecie co? Wcale nie były już ciężkie do przeczytania. Można tu znaleźć elementy baśni - Rodziewiczówna przenosi nas w krainę spokoju, gdzie rządzi Bóg i natura; gdzie człowiek nie musi martwić się o swoje bezpieczeństwo i wyglądać wroga. Lato leśnych ludzi to książka, która całkowicie mnie oczarowała, po którą sięgałam zmęczona, a odkładałam zrelaksowana. Bałam się, że będzie nudno, że nie zrozumiem przesłania jako dziecko XXI wieku, czasów konsumpcjonizmu i globalnego niszczenia natury. Ale było pięknie, a pióro Rodziewiczówny po raz kolejny mnie zaskoczyło i zachęciło do dalszego poznawania jej twórczości. Podczas lektury często zastanawiałam się, jak ta książka została odebrana w czasach mojego dziadka - i właściwie zawsze odpowiedzią było to, iż musiała zrobić prawdziwą furorę wśród młodzieży polskiej. Autorka stworzyła zabawną i pełną złotych myśli książkę; pomimo upływu czasu wciąż aktualną, a może nawet bardziej aktualną? Ile ludzi, gdy tylko może, pakuje swoje rzeczy, bierze dzieci pod pachę i ucieka - może nie do borów, ale na pewno na wieś, by tylko wydostać się z tych betonowych lasów. 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu MG.



16 komentarzy:

  1. Nie wiem czy książka by mnie zachwyciła, więc póki co sobie ją odpuszczę. ;)
    Pozdrawiam. ;**

    P.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo kiedyś Rodziewiczównę lubiłam

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem pewna czy ta książka jest dla mnie, ale nie mówię nie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta książka wygląda na bardzo spokojną i stonowaną- a od czasu do czasu lubię przeczytać coś takiego :) Myślę więc, że w najbliższym czasie sięgnę po nią. /Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię Radziewiczównę, ale tej powieści nie znam. Skupiam się na etniczności i pojęciu "obcego", a tutaj go chyba nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że znalazłabyś tam coś takiego. Coto był obcy, nie pasował do "leśnych ludzi" :)

      Usuń
  6. Książka moich dziecięcych lat. Dziękuję za przypomnienie. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nigdy nie czytałam i teraz żałuję :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam ostatnio MIędzy ustami a brzegiem pucharu. Łatwym językiem napisane to nie było, ale nie było nawet tak źle. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Widzę powrót do starej, polskiej literatury :) Ja jakos nie przepadam za twórczością Pani Marii, jednak mam nadzieję, że kiedyś trafię na jakąś książkę, która przypadnie mi do gustu ;)
    Tak czy siak, miło wejść na jakiegoś bloga i zobaczyć coś zupełnie innego niż wszędzie indziej ;)
    Pozdrawiam serdecznie i dodaje do obserwowanych :)
    Na planecie Małego Księcia

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja ostatnio cierpię na przemęczenie, więc może również i mnie ten tytuł by zrelaksował ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Słyszałam o tej książce, ale właściwie nic konkretnego. "Lato leśnych ludzi" wydaje się być naprawdę ciekawe. ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Zupełnie nie znam twórczości Marii Rodziewiczówny.
    Ale może warto to zmienić. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam do nadrobienia kilka klasyków, więc tę pozycję dopisuję do tejże listy :)
    Pozdrawiam serdecznie- strefawyobrazni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń