Choć rzadko kiedy zdarza mi się biegać za popularnymi nowościami, to tym razem wszechobecny zachwyt skusił również i mnie. Dorwałam w empiku, zakupiłam, wróciłam do domu i jak tylko przyszła kolei zaczęłam czytać. No i co ja mam teraz powiedzieć o tej książce? Tak jakby brak mi słów… wordless. Chwilka na zebranie myśli - dobra.
Przede wszystkim zacznę od tego, że chyba ostatnią książką, która wzbudziła we mnie tak silne uczucia była trylogia Suzanne Collins „Igrzyska Śmierci” - choć ta seria ma się do „Hopeless” jak piernik do wiatraka. Już sama okładka wniosła do mojego serca kilka uczuć; przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa. Dean Holder to chłopak, w którym mogłabym się zakochać. Pełen sprzeczności, a zarazem pasujących do siebie cech. Zacznijmy jednak od głównej bohaterki, czyli siedemnastoletniej Sky. Poznajemy ją jako pewną siebie, silną i otwartą na związki dziewczynę (nie potrafiącą niestety poczuć zupełnie nic podczas kontaktów z chłopakami), żegnamy zniszczoną przez prawdę, którą poznała. Została ona adoptowana przez kobietę imieniem Karen - ze swojego dzieciństwa nie pamięta nic. Karen ma dosyć specyficzne poglądy na wychowanie. Sky nie może mieć telewizora, telefonu, Internetu, a naukę pobiera w domu. Żyje pod kloszem, odizolowana od prawdziwego świata. W końcu udaje jej się przekonać matkę i idzie do publicznej szkoły - to właśnie w tym momencie pojawia się pierwsza rysa na wcześniej wspomnianym kloszu. Sky poznaje tajemniczego chłopaka o magnetycznym spojrzeniu - Deana Holdera i jeszcze bardziej interesującym tatuażu na przedramieniu, napisie hopeless. Sam wzrok chłopaka budzi w niej zupełnie nieznane uczucia - a może właśnie bardzo znane? Od tego momentu życie dziewczyny gwałtownie przyśpiesza, odkryte zostają fakty z mętnej przeszłości Sky, które prawie ją niszczą.
Nie będę kłamać - do książki podeszłam z ogromnym dystansem. Nie chciałam się po prostu przejechać na wybujałym opisie, no i właściwie nie wiedziałam co mogę się spodziewać zarówno po autorce, jak i gatunku. Prolog nieco mnie rozbawił. Nie miałam zielonego pojęcia, co mogło aż tak rozgniewać nastolatkę, jednak już po przeczytaniu pierwszego rozdziału byłam zachwycona! Colleen Hoover ma naprawdę dobry styl pisania, przez co lekturę czytało mi się naprawdę bardzo, ale to bardzo przyjemnie. Zarówno postać Sky jak i Holdera została niezwykle wyraźnie naszkicowana - niemalże widziałam ich przed oczami. Nie łatwo mnie wzruszyć, a jednak przy „Hopeless” prawie że uroniłam łzę. Prawie - a w moim przypadku to nie mały sukces. Ale żeby nie było aż tak miło, w książce nie spodobało mi się kilka rzeczy: po pierwsze, jest stanowczo za krótka (kurde, dalej jest miło!), no i w pewnym momencie miałam dosyć postaci Holdera, jak i całego tego wątku miłosnego, na którym opiera się… - ba! - stoi cała fabuła. Dean to złoty chłopak, naprawdę cudowny, jednak czasem jego pantoflowatość mnie irytowała. Czasem. W dalszym ciągu uważam, że mogłabym się w nim zakochać. Żałuję również, że nie dane nam było poznać bliżej Six, cóż za ciekawa osóbka. Ogólnie rzecz biorąc, „Hopeless” dogłębnie mnie poruszyło. Ta książka to kawał dobrej roboty. Autorka poruszyła ciężkie tematy, nie tylko związane z dobrymi aspektami miłości, ale przede wszystkim tymi toksycznymi, beznadziejnymi. To piękna historia o tym, że miłość potrafi być środkiem leczniczym, że to właśnie dzięki temu uczuciu człowiek jest w stanie podnieść się po największym upadku, że brak nadziei może łatwo przerodzić się w nadzieję, a beznadziejny chłopiec niekoniecznie musi być beznadziejny.
,,Czasem możesz wybierać tylko spośród samych złych opcji. Musisz zdecydować, która z nich jest najmniej zła."
Nie będę kłamać - do książki podeszłam z ogromnym dystansem. Nie chciałam się po prostu przejechać na wybujałym opisie, no i właściwie nie wiedziałam co mogę się spodziewać zarówno po autorce, jak i gatunku. Prolog nieco mnie rozbawił. Nie miałam zielonego pojęcia, co mogło aż tak rozgniewać nastolatkę, jednak już po przeczytaniu pierwszego rozdziału byłam zachwycona! Colleen Hoover ma naprawdę dobry styl pisania, przez co lekturę czytało mi się naprawdę bardzo, ale to bardzo przyjemnie. Zarówno postać Sky jak i Holdera została niezwykle wyraźnie naszkicowana - niemalże widziałam ich przed oczami. Nie łatwo mnie wzruszyć, a jednak przy „Hopeless” prawie że uroniłam łzę. Prawie - a w moim przypadku to nie mały sukces. Ale żeby nie było aż tak miło, w książce nie spodobało mi się kilka rzeczy: po pierwsze, jest stanowczo za krótka (kurde, dalej jest miło!), no i w pewnym momencie miałam dosyć postaci Holdera, jak i całego tego wątku miłosnego, na którym opiera się… - ba! - stoi cała fabuła. Dean to złoty chłopak, naprawdę cudowny, jednak czasem jego pantoflowatość mnie irytowała. Czasem. W dalszym ciągu uważam, że mogłabym się w nim zakochać. Żałuję również, że nie dane nam było poznać bliżej Six, cóż za ciekawa osóbka. Ogólnie rzecz biorąc, „Hopeless” dogłębnie mnie poruszyło. Ta książka to kawał dobrej roboty. Autorka poruszyła ciężkie tematy, nie tylko związane z dobrymi aspektami miłości, ale przede wszystkim tymi toksycznymi, beznadziejnymi. To piękna historia o tym, że miłość potrafi być środkiem leczniczym, że to właśnie dzięki temu uczuciu człowiek jest w stanie podnieść się po największym upadku, że brak nadziei może łatwo przerodzić się w nadzieję, a beznadziejny chłopiec niekoniecznie musi być beznadziejny.
Nie przypuszczałam, że ta książka będzie aż tak dobra - musiałam po niej odetchnąć. Oczywiście, w pozytywnym sensie. Ciężko przejść obojętnie obok tak wstrząsającej historii pełnej bólu, żalu i strachu. W fabule kompletnie się zatraciłam, ciężko było mi się oderwać od lektury, ze smutkiem chowałam książkę pod poduszkę, by móc po przebudzeniu od razu po nią sięgnąć. Coś wspaniałego. Oby więcej takich książek! Wiem, że ta historia szybko mnie nie opuści i właśnie to w czytaniu kocham najbardziej. Za tą piękną okładką kryje się coś wielkiego, po co powinien sięgnąć każdy z nas. Emocje gwarantowane! Nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę, że „Hopeless” stoi na jednej z moich półek, bo na pewno nie był to ostatni raz, kiedy sięgnęłam po tę książkę.
książce przyznaję 9/10
Muszę w końcu znaleźć ją i wziąć w swoje łapki! :O
OdpowiedzUsuńOby stało się to jak najszybciej. Warto! :)
Usuńbardzo interesująca, fajny, zachęcający do przeczytania, opis :)
OdpowiedzUsuńhttp://lamodalena.blogspot.com/
Ojj ale mi narobiłaś chęci :P
OdpowiedzUsuńAle świetna recenzja! No, nie, a w mojej bibliotece pewnie tego nie ma, a teraz jeszcze bardziej chcę ją przeczytać :C
OdpowiedzUsuńPoczątek Twojej recenzji spowodował zapalenie czerwonej lampki ostrzegawczej w mojej głowie: o o o chyba się nie podobało... Na szczęście, jest inaczej. I cieszę się, bo to naprawdę dobra książka i warto było skusić się na nowość ;)
OdpowiedzUsuńRecenzje Hopeless pojawiają się teraz na wszystkich blogach widzę... Nie wykluczone, że kiedyś przeczytam, ale na razie nie teraz :).
OdpowiedzUsuńTego tytułu nie czytałam, ale to jedynie kwestia. Jestem świeżo po lekturze poprzedniej książki autorki i zdecydowanie jestem urzeczona jej talentem:)
OdpowiedzUsuńOstatnio przeczytałam masę pozytywnych opinii o tej książce i już miałam iść do empiku i ją kupić, już prawie... ale jednak nie poszłam, i teraz przez Ciebie trochę żałuję, że zdecydowałam się jednak na inne powieści. Niemniej jednak kiedyś na pewno przeczytam i wydaje mi się, że również będę zachwycona. ;)
OdpowiedzUsuńPS. Masz piękny nagłówek! <3
Coś czuję, że będziesz - ja szczerze polecam :) Dziękuję za miłe słowo :3
UsuńTa książka bardzo mnie ciekawi i z chęcią bym ją przeczytała.
OdpowiedzUsuńO nie, no to muszę dostać!
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać!! :D
OdpowiedzUsuńZ każdą kolejną recenzją tej książki mój entuzjazm rośnie i tylko czekam na odrobinę wolnego czasu, abym mogła szybciutko ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała nie tylko przeczytać, ale i mieć na własność. Na razie na mojej liście są trzy książki do kupienia, więc zobaczymy :D
OdpowiedzUsuńPosiadanie książki na własność to radość, a w dodatku takiej - podwójna :) Jakie Planujesz kupić? Jejku, ja mam znacznie więcej na liście do kupienia :)
UsuńPo tak pozytywnej recenzji trudno jest nie zwrócić uwagi na książkę ;) Chyba będę musiała ją poznać i sama się przekonać :)
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie czytania "hopeless" i musze przyznać, że jak na razie to mam mieszane uczucia. Z jednej strony na początku książka sprawa wrażenie typowo łatwej młodzieżówki z banalną główną bohaterką i jej młodzieńczymi problemami jednak później moje obawy zostały całkowicie rozwiane i nie jest już tak banalnie. Zobaczymy jak będzie z zakończeniem . Mam nadzieje, że się nie zawiodę i będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńMiałam bardzo podobne odczucia. Na początku zwykła młodzieżówka, jednak wraz z rozwojem fabuły poruszane tematy nabierają wagi :)
UsuńChoć słyszałam wiele pochwał dla tej książki, myślę, że nie jest to historia, która mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńCieszę się na tak wysoką ocenę. Nie przeczytałam recenzji, gdyż zaraz sama siadam do tej książki i wolę czytać bez spoilerów ;)
OdpowiedzUsuńOdniosę się po przeczytaniu :)
9/10 - nie mogę przejść obojętnie obok takiej pozycji.
OdpowiedzUsuńDobra. Dość tego. Za dużo tych pozytywnych opinii. :( Dołuje mnie to, tym bardziej, że najchętniej po książkę zabrałabym się już jutro, aczkolwiek przysięgłam sobie, że najpierw skończę "Dziennik Bridget Jones". Teraz gdy mam następną motywującą recenzję co do "Hopeless", myślę że tempo czytania książki pani Fielding znacznie przyśpieszy ^^
OdpowiedzUsuńUch, a ta powieść tak tęsknie patrzy na mnie z półki... :(
Pozdrawiam!
Sherry
Naczytałam się tylu zachwytów nad tą powieścią, że KONIECZNIE zabiorę się za nią w te wakacje. :)
OdpowiedzUsuń"Hopeless" to idealna książka na wakacje :D
UsuńZdecydowaniu MUSZĘ przeczytać, bardzo mnie zachęciłaś. :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że udało mi się zachęcić Cię do tej książki :)
UsuńRównież mam w planach tę książkę, okładka piękna! A skoro nawet porównujesz ją w pewien sposób do trylogii Collins, to znaczy, że bezwarunkowo warto "Hopeless" przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, obserwuję i zapraszam do mnie w wolnej chwili ;)
wszystkie-ksiazki-mojego-zycia.blogspot.com
Właśnie jestem w trakcie czytania tej książki. W sumie już ją prawie kończę i jak dla mnie świetna pozycja. Wszędzie natrafiałam na same pochlebne opinie co do niej i teraz zgadzam się z nimi wszystkimi :)
OdpowiedzUsuńOdkąd usłyszałam o tej książce, bardzo zaintrygował mnie jej tytuł ;) Po Twojej recenzji jestem niemalże pewna, że muszę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńO "Hopless" słyszałam kiedy to jeszcze zrobiła furorę za granicą i od tego czasu miałam ochotę ją przeczytać. Nie miałam jeszcze okazji, żeby to zrobić, ale nie mogę się już doczekać lektury, bo brzmi zachęcająco we wszystkich recenzjach jakie czytałam. :)
OdpowiedzUsuńWyobrażałam ją sobie jako banalną młodzieżówkę, a tu takie miłe zaskoczenie :) Z chęcią sama zmierzę się z taką dawką emocji :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCzęściowo też dlatego trzymałam dystans, tak jak sama napisałaś, młodzieżówki często są banalne - najczęściej jednak zbyt :)
UsuńPoddaje się! - pójdę jutro do księgarni i kupię tą książkę, bo widzę, że jest naprawdę, ale to naprawdę dobra :)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
Gwarantuję, że nie będziesz żałowała pieniędzy :)
UsuńAle fajnie, że trafiłem na tego bloga. Fajnie tu masz ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńDopiero czytałam negatywną recenzję tej książki i niemal pożałowałam, że mam ją juz na półce. A tu u Ciebie taka pasja i zachwyt! :) No pięknie! :)
OdpowiedzUsuńNiestety mnie aż tak nie poruszyła i osobiście uważam, że pisarka posługuje się niskim stylem :-)
OdpowiedzUsuńsłyszałam o tej książce wiele sprzecznych opinii, zobaczymy - jeśli ja przeczytam - jaką wyrobię sobie opinię.
OdpowiedzUsuńWiele o tej książce słyszałam i jak na razie same dobre opinię, Twoja recenzja również jest pozytywna, więc chyba nie mam wyjścia i muszę przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńJedna z moich ulubionych książek - po prostu sprawiła, że czytając ją, moje emocje wręcz szalały od śmiechu do wzruszenia. Jednak jeszcze bardziej pokochałam styl Colleen Hoover po przeczytaniu "Maybe someday". :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.
http://chaosmysli.blogspot.com
Przez takie recenzje zbankrutuję! Czuję, że musze tę książkę mieć :). No i muszę przeczytać :).
OdpowiedzUsuńHoover potrafi zrobić coś dobrego nawet ze "zwykłej młodzieżówki"! Dopiero zaczynam przygodę z jej twórczością, ale już mi się podoba!
OdpowiedzUsuńxoxo
L. (http://slowotok-laury.blogspot.com/)
Uwielbiam powieści Hoover :)
OdpowiedzUsuńMam sentyment do tej książki, podarowałam ją mojej przyjaciółce i zaraziłam ją miłością do czytania książek <3
OdpowiedzUsuń