Menu

poniedziałek, 16 września 2019

252. Vice Versa, Milena Wójtowicz

Vice Versa, czyli kontynuacja serii Mileny Wójtowicz o Sabinie Piechocie i Piotrze Strzeleckim - nienormatywnym duecie, który zajmuje się paranormalnym pół-świadkiem w nadodrzańskiej miejscowości, Brzegu. Autorka w poprzedniej części udowodniła, że warto zwrócić na jej książki uwagę, jednak czy druga część trzyma poziom pierwszej?

Milena Wójtowicz to polska autorka urodzona: w 1983 r. w Lublinie, obecnie zamieszkała w Brzegu w województwie opolskim. Stały współpracownik magazynu Fahrenheit, gadatliwa optymistka, zdeklarowana miłośniczka psów, roczników statystycznych, książek, komiksów internetowych i lampek choinkowych. Autorka książek fantasy. 

Niektórzy podpisują cyrograf, Żaneta Wawrzyniak podpisała umowę szkoleniową z PS Business Consulting. Nikt wcześniej nie wspomniał, że oprócz studiów i pracy będzie też miała dwójkę nienormatywnych mentorów. A za rogiem czekają już szamani, wilkołaki, łowcy potworów (tym razem prawdziwi!) i Złoty Cuś, którego koniecznie trzeba uratować. Tylko kto uratuje przed tym wszystkim Żanetę? *

Całkiem niedawno za sprawą wydawnictwa Jaguar zapoznałam się z powieścią Post Scriptum oraz piórem niejakiej Mileny Wójtowicz. W warsztacie autorki dostrzegłam pewne podobieństwa do tego, którym operuje Marta Kisiel, czyli jedna z moich ulubionych polskich pisarek - tak więc bardzo szybko polubiłam się z kreacją świata przedstawionego - a raczej zmodyfikowanego na potrzeby tejże historii. Akcja została osadzona w Polsce, a konkretnie w Brzegu. Moją uwagę przyciągnęli również bohaterowie. Z takimi postaciami jeszcze nie miałam do czynienia - i wy zapewne również. Sabina Piechota to strzyga uzależniona od słodyczy, które pozwalają jej zagłuszyć mordercze instynkty, a uwierzcie mi, że są one całkiem głośne i częste. Binka to prawdziwy potwór, istne monstrum wciśnięte w kostium wychudzonej, gotyckiej laleczki. I może nikt by się nie zorientował, co kryje się w środku, gdyby nie czkawka osobowościowa powodująca, że raz za czas kończyny Piechoty wydłużają się nienaturalnie, a szczęka rozciąga się niczym u Melanocetusa, odsłaniając morderczy komplet zębów. Z kolei Piotr to inkub świadczący pomoc psychologiczną post mortem oraz istotami nienormatywnym.  Jest osobą wycofaną stanowiącą przeciwieństwo swojej partnerki biznesowej i przyjaciółki życiowej, Sabiny. Uwielbia zapach lawendy, która w połączeniu z joggingiem potrafi zatrzymać jego potworne jestestwo w ciemnym kącie. Do ich niesamowitego duetu dołącza Żaneta Wawrzyniak, dziad leśny - lub raczej... dziadówa, która w PS Business Consulting zaczyna pełnić funkcję chomika... ekhem, to znaczy praktykantki. 


Żaneta pojawiła się już w poprzedniej części, lecz pełniła funkcję bohatera epizodycznego. Postać ta już wtedy wykazywała potencjał, który Wójtowicz postanowiła wykorzystać. I jak widać - była to bardzo trafna decyzja, gdyż Żanetki nie trudno polubić. Ma temperament, potrafi zaskoczyć swym zachowaniem, jak i wypowiedziami. Dodatkowo idealnie wpasowuje się w ten nienormatywny pół-światek. Nie odstaje od wiodących bohaterów oryginalnością - i przede wszystkim nie daje się przysłonić ich silnym charakterom. 

,,Ciężko rozmawiać o uczuciach i emocjach, gdy kilka metrów niżej pokemon tańczy z czyjąś matką.''

Żaneta Warzywniak to nie jedyna nowa bohaterka. Autorka poszerza wątek matki Piotra i jej parnerki sercowo-biznesowej, niejakiej Ludmiły Marciniak. Ogólnie cała historia wykreowana przez Milenę Wójtowicz znacznie się rozwija, nabiera kształtów poprzez dopracowanie poszczególnych wątków. 

W tym momencie mogę śmiało powiedzieć, że Vice Versa podobało mi się dużo bardziej od Post Scriptium. I wcale nie ma to związku z tym, że druga część jest lepsza - bo właściwie... nie. Pod względem poziomu równa się z pierwszą, jednak dzięki postaci Żanetki fabuła dużo zyskuje. Ja tę bohaterkę szalenie polubiłam, a rozdziały z jej głównym rozdziałem były dla mnie czystą przyjemnością. To nieprzewidywalna bohaterka z niemałym temperamentem i fajnymi mocami związanymi z przyrodą. Poza tym, Post Scriptium stanowiło pierwsze kroki w świecie nienormatywnych. A co więcej - w umyśle Mileny Wójtowicz, tak więc potrzebowałam czasu, aby ogarnąć to wszystko, co dzieje się w tej historii, czyli styl, humor, bohaterów, nadprzyrodzone akcenty. 


Vice Versa to kolejna udana pozycja z mitologią słowiańską, którą mogę Wam śmiało polecić - jednak pamiętajcie, że jest to druga część, także najpierw odsyłam Was do lektury Post Scriptium, a później tej książki. Jeżeli lubicie pióro Marty Kisiel i lubicie nasze rodzime korzenie, to będziecie się bawić wyśmienicie podczas lektury obu pozycji. Oczywiście niezbędne jest, aby traktować całość z przymrużeniem oka i pozwolić sobie na odrobinę luzu. Autorka nie spuszcza z tonu; częstuje czytelnika kolejną porcją specyficznego humoru - jest zabawnie i inaczej. I to właśnie stanowi wyjątkowość tych książek.

* materiały wydawcy


Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Jaguar!



środa, 11 września 2019

251. Pieśń syreny, Alexandra Christo

W tym roku baśń o Małej Syrence przeżywa drugą młodość. Za kilka miesięcy do kin trafi najnowsza wersja historii baśni Andersena w aktorskiej obsadzie (z czarnoskórą Arielką) - z kolei, w świecie literatury co rusz powstaje kolejny retelling. Na początku tego roku prezentowałam objętą przeze mnie patronatem powieść Wiedźma morska, opowiadającą losy Urszuli. Całkiem niedawno premierę miała książka Pod taflą, będąca kolejną wariacją na temat losów Ariel. Z kolei wydawnictwo Kobiece postanowiło wprowadzić na polski rynek wydawniczy powieść Alexandry Christo pod tytułem Pieśń syreny. Premiera ta niesamowicie mnie ucieszyła, gdyż o książce pisałam już ponad rok temu. Znalazła się ona w zestawieniu dziesięciu książek fantasy, które nie zostały (jeszcze) wydane w Polsce, a które z chęcią bym przeczytała. Moje serce wypełniły kolejne pokłady radości, gdy otrzymałam ofertę zrecenzowania tej historii. 

Księżniczka Lira to najskuteczniejsza morska morderczyni. Serca siedemnastu lądowych książąt to trofea, dzięki którym zdobyła respekt w głębinach. Jednak kiedy niefortunnie zabija jedną z syren, jej matka nie ma dla niej litości. Królowa Mórz zmienia ją w istotę, którą gardzi najbardziej na świecie – człowieka. Lira ma teraz tylko jeden cel – odzyskać dawną, syrenią postać. Żeby to osiągnąć musi dostarczyć królowej serca księcia Eliana.

Dziedzic lądowego królestwa, Książę Elian, to najskuteczniejszy i bezwzględny pogromca syren.
Kiedy na środku oceanu ratuje tonącą kobietę, nie ma pojęcia, że właśnie pomógł komuś, na kogo poluje. Skuszony obietnicą pomocy w wyplenieniu syreniego rodu, dobija niebezpiecznego targu z nieznajomą. Czy jednak powinien jej ufać? Który z dwóch największych zabójców wygra tę ryzykowną grę? *

Alexandra Christo to brytyjska autorka powieści fantasy. Kobieta już w wieku czterech lat postanowiła, że w przyszłości zostanie pisarką. Pieśń syreny to jej debiutancka powieść. Aktualnie mieszka w Hertfordshire. Na początku października tego roku premierę będzie miała jej druga powieść Into the Crooked Pleace. 


W swych recenzjach często wspominam, że bardzo lubię baśnie. Już jako dziecko namiętnie się w nich zaczytywałam. Z kolei aktualnie z przyjemnością sięgam po retellingi, czyli opowiedziane na nowo klasyczne historie. Dzięki nim mam okazję wrócić do ukochanych opowieści, oraz poznać nieco inne losy bohaterów. W tym roku przeczytałam, m.in. wariację na temat baśni Jaś i Małgosia (Nigdy nie pozwolę Ci odejść) oraz mroczną wersję Alicji w Krainie Czarów (Alyssa i obłęd). Do retellingu baśni Mała Syrenka wracam w tym roku już drugi raz. Wcześniej za sprawą wydawnictwa NieZwykłego, teraz Kobiecego. 

Alexandra Christo już od pierwszych stron czaruje czytelnika pięknym piórem i silnym, baśniowym klimatem. Niesamowite królestwa, magiczne artefakty, starożytna wojna, istotny znane z legend, oraz klątwa. Lira to syrena znana jako Postrach Książąt - ciągnie się za nią niezwykle zła sława, gdyż odebrała życie niejednemu synowi królewskiemu. Istota ta poluje na nich, kusi swą urodą i cudownym głosem, a następnie wyrywa im serce. To wzorowa córka swej matki - Królowej Mórz, diabelskiej Wiedźmy Morskiej, władającej wszystkimi wodami i istotami, które je zamieszkują. Jednak głęboko w swym sercu Lira ukrywa coś, co może doprowadzić ją do zagłady - małą iskierkę dobra; powód, dla którego jej matka rozerwałaby ją na strzępy. I to dosłownie. Elian to książę królestwa Midas - skąpanego w złocie nadmorskiego imperium. Mężczyzna jednak prowadzi życie pirata. To nie królewski pałac jest jego domem, lecz morza i oceany, które przemierza na podkładzie swego ukochanego statku. W trakcie swych wojaży poluje na drapieżne syreny, a jego celem jest pozbawienie życia najstraszliwszej z nich wszystkich, niejakiego Postrachu Książąt. Los jednak przygotował dla niego niemałą niespodziankę. 

,,Byłam syreną, a więc także zabójczynią. Nie było to nigdy dobre ani złe - po prostu było.''


Autorka sprytnie splata losy bohaterów, tworząc wybuchową i nieprzewidywalną historię, która potrafi przykuć do fotela na długie godziny. Lira i Elian to silne charaktery, godni przeciwnicy oraz... przeklęci kochankowie. Początkowa niechęć stopniowo przeradza się w jedyne w swoim rodzaju uczucie, lecz czy taka miłość ma sens istnieć? Niezwykle spodobał mi się sposób, w jaki autorka wplata miłość w fabułę. Jest ona ważnym elementem, ale nie gra głównych skrzypiec. Christo ma innego asa w rękawie, jakim jest iście baśniowa fabuła oraz umiejętność kreacji wielowarstwowych i nieszablonowych bohaterów, którzy w pewien sposób nie pasują do swojego świata. Bohaterowie wyruszają w niebezpieczną przygodę, której finał zadecyduje o losach świata, ludzi i syren. Podczas podróży Lira zagląda w głąb siebie; poznaje się jako autonomiczną istotę, a nie lustrzane odbicie swej potwornej rodzicielki. Syrena odkrywa w sobie głęboko skrywane i wielokrotnie wypierane pokłady dobra, ale i miłość - uczucie nieznane w jej świecie. To, co rodzi się pomiędzy Lirą a Elianem jest silne, gwałtowne i pełne pasji. Prawdziwe, lecz długo skrywane i jednocześnie zakazane. 


Kreacja obu głównych bohaterów niezwykle przypadła mi do gustu. Zarówo Lirę, jak i Eliana bardzo polubiłam. Ich historia wciągnęła mnie nie na żarty, i choć Pieśń syreny mogłabym czytać bez przerw, to celowo rozwlekłam lekturę w czasie, by móc pozostać w świecie bohaterów trochę dłużej. Alexandra Christo pozytywnie zaskoczyła mnie mitologią świata przedstawionego. Nie tylko stworzyła fantastyczne uniwersum rodem ze średniowiecza, ale również wykreowała bogatą historię tego miejsca, gdzie syreny i ludzie toczą odwieczną wojnę. Ciekawe królestwa intrygują swą specyficznością i prezentują potencjał autorki jako twórczyni powieści fantasy. 

Pieśń syreny to imponujący debiut. Zdecydowanie jeden z ciekawszych, jakie ostatnio pojawiły się na rynku wydawniczym. Z bogatym światem, ciekawymi bohaterami, wciągającą akcją. A to wszystko napisane ładnym, plastycznym piórem, przy którym czytelnik nie męczy się, ani się nie nudzi. Warto również zaznaczyć, że autorka zastosowała dwutorową narrację rozdzieloną pomiędzy Lirę i Eliana, dzięki czemu czytelnik może poznać każdego z nich z osobna. A że oboje są skonstruowani w bardzo fajny sposób, to stanowi to czystą przyjemność. Ja do lektury jak najbardziej zachęcam!  

* materiał wydawcy

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece! 


środa, 4 września 2019

250. Ktoś mnie okłamuje, A.V. Geiger

Ktoś mnie okłamuje, czyli kontynuacja bestsellera Ktoś mnie obserwuje. A.V. Geiger to elektryzujące rozwinięcie historii Tessy, fangirl cierpiącej na agorafobię, której marzenia i koszmary uległy urzeczywistnieniu. Poprzednia część (oryginalny tytuł Follow me back) zebrała bardzo pozytywne opinie - głównie ze względu na tematykę, która idealnie trafia do dzisiejszej młodzieży i świat social mediów. 

A.V Geiger jest epidemiologiem, który zdecydowanie zbyt dużo czasu spędza mediach spolecznościowych. Za dnia studiuje psychiatrie kobiecą i zdrowie reprodukcyjne, a nocami zajmuje się fanowaniem, odwdzięczaniem się za obserwowania oraz doklejaniem głów członków zespołów do ciał jednorożców. Jej kariera pisarska zaczęła się od "celebrity fan fiction", w którym inspirowała się własnymi bogatymi doświadczeniami z kulturą fanklubów internetowych. Jej pierwsza opowieść zyskała miliony wyświetleń na Wattpadzie. Mieszka w New Jersey z mężem i bliźniakami. *

Zwykła dziewczyna zostaje zaczepiona na Twitterze przez nieznajomego, który okazuje się być ikoną pop. Któż o tym nie marzył, nawet jeśli teraz trochę wstyd się do tego przyznać? I tak też czyta się tę książkę z wypiekami na twarzy, jak zakazaną szczenięcą fantazję, przerabianą w wyobraźni w niezliczonych wersjach a potem z otwartą szczęką, gdy dochodzi do pierwszego z kilku absolutnie nieprzewidywalnych zwrotów akcji. Nikt nie wie, co się stało z gwiazdą pop, Ericem Thornem. Konto na Twitterze zawieszone. Komórka? Porzucona w śniegu, zakrwawiona i połamana. Tessa Hart, fanka z agorafobią, zna prawdę, tyle że dni z hasztagiem EricThornObsessed ma już za sobą. Przysięgła nigdy już nie dotknąć aplikacji Twittera. Ale Snapchat to przecież bezpieczniejsze, prawda? **

Miłość, obsesja, zazdrość, morderstwo. Takie hasła łatwo rzucają się w oczy i przyciągają czytelników jak magnes. A.V. Geiger szybko wciągnęła mnie w sieć intryg, gdzie nic nie jest takie, na jakie wygląda. Druga część losów Tessy wymaga od czytelnika skupienia, ponieważ w natłoku informacji i wątków, łatwo zgubić trop prowadzący do sprawcy. Ktoś mnie okłamuje to thriller generacji online, umieszczony w świecie brutalnego show-biznesu, o jakim lepiej nie wiedzieć. 


Największe marzenie Tessy spełniło się, lecz i najgorsze koszmary znalazły drogę do rzeczywistości. Nastolatka uciekła od przeszłości, zabierając ze sobą demony, które notorycznie przypominają jej, z czym musiała się zmierzyć, oraz że póki żyje ON, Tessa nie może czuć się bezpiecznie. Brutalne wydarzenia i głęboko zakorzenione lęki i fobie nie pozwalają dziewczynie prowadzić normalnego życia. Strach wyniszcza ją od środka, a ciągła czujność wykańcza. W dodatku krótka sielanka z ukochanym dobiega końca, a na Tessę i Ericka czeka kolejny zamaskowany wróg. Czy parze uda im się odkryć jego tożsamość, nim będzie za późno? 

Druga i ostatnia część dylogii Follow me back wciąga od pierwszych stron. Akcja toczy się bardzo szybko - to właśnie ona gra tutaj pierwsze skrzypce. Choć nie czytałam pierwszej części, udało mi się odnaleźć w fabule. Nie ukrywam jednak, że braki wynikające z (nieumyślnego) pominięcia Ktoś mnie obserwuje nieco dały mi w kość. Na szczęście nie na tyle, by zrezygnować z lektury, bądź przeczytać książkę i nie wiedzieć o czym właściwie była. 

Każdy, 
kogo spotykasz, 
toczy bitwę, o której nic nie wiesz. 
Bądź życzliwy.
Zawsze.


W tej książce naprawdę sporo się dzieje, co sprawia, że lektura jest niemalże ekspresowa. Ja przeczytałam tę historię właściwie w ciągu jednego dnia i choć nie wywarła na mnie piorunującego wrażenia, to bardzo mi się spodobała. Ktoś mnie okłamuje to jedna z tych książek, przy których czytelnik nie ma prawa się nudzić. I nie tylko odpowiada za to wartka akcja, ale i nieszablonowa kreacja bohaterów wraz z osadzeniem ich w dzikim świecie show-biznesu. Geiger przedstawia show-biznes jako zachłanne monstrum, sieć układów, które z człowieka czynią produkt. Masz się niesamowicie prezentować, osiągnąć spektakularne wyniki sprzedaży - a to, kim jesteś i co czujesz nikogo nie obchodzi. Autorka prezentuje również niepokojącą siłę masowego przekazu i władzę, jaką dzierżą media. W przypadku osób publicznych - decydującą i często destrukcyjną. 


Ktoś mnie okłamuje to ciekawa młodzieżówka, która z pewnością trafi do domyślnej grupy odbiorców i odniesie podobny sukces, co pierwsza część. Wciąga, intryguje i porusza bardzo aktualną tematykę - właściwie cała ta książka jest aktualna. Jej forma, treść, kreacja i problemy bohaterów. 

* materiały wydawcy
** materiały wydawcy


Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Jaguar!